piątek, 21 marca 2014

A na zamku u Sułkowskich - marzec 1913


    Tradycyjnie też co jakiś czas tematu do plotek dostarcza rodzina Sułkowskich. Tym razem gazety pisały: Sprawa uprowadzenia Ks. Sułkowskiego z zakładu dla obłąkanych. Wiedeński cywilny sąd krajowy zajmował się w tych dniach skargą p. Karoliny Friedlander, wytoczoną przeciw księciu Józefowi Marya Sułkowskiemu, panu na Bielsku o zapłacenie 60.000 K- tytułem oswobodzenia go z zakładu dla obłąkanych Leidesdorfa w dniu 9. maja 1889 r. Skarga ta, zawieszona w r. 1898, odnowioną została właśnie teraz.
    Brzmi zaś: Książę Sułkowski w r. 1883 dostał się na życzenie swej małżonki do prywatnego domu obłąkanych profesora Leidesdorfa w Módlingu, aczkolwiek był on zdrowym na umyśle i w zakładzie tym przebywał kilkanaście lat.
Książę utrzymywał stosunki z Alojzyą Beczeghy i prosił ją, by postarała się o jego wyswobodzenie. Panna ta zwróciła się zaś do wnoszącej tę skargę, która spowodowała ucieczkę księcia przy pomocy personalu zakładu dla obłąkanych w dn. 9. maja 1889 r. Służba odpowiadała za czyn swój przed sądem — została jednak uwolnioną.
    Tak samo za Friedlanderową, która z księciem pojechała do Szwajcaryi, wysłano list gończy, lecz list ten wkrótce cofnięto. Odchodząc z domu Friedlanderów z płaczem ks. prosił męża, by pozwolił żonie do towarzyszenia mu w drodze, zapewniając słowem szlacheckiem, że gdy tylko przyjdzie do swych praw, sowicie wynagrodzi im ogromną przysługę. Tymczasem wyzwolił się z pod kurateli, a o spłaceniu długu zapomina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz