piątek, 20 grudnia 2019

Parafia w Godziszce cz. 19

Parafia w Godziszce przechodzi do Dekanatu Bialskiego


W tym też roku, na prośbę ks. Jana Nowaka i ks. Wincentego Kędziora, z dniem 1 grudnia br. Decyzją Kurii Metropolitalnej w Krakowie parafie Godziszka i Rybarzowice zostały wyłączone z Dekanatu Żywieckiego i włączone do Dekanatu Bialskiego.
W 1958 roku przed odpustem parafialnym pobielono wnętrze. Zakupiono 3 żelazne bramy oraz słupki do ogrodzenia tzw. siatkowego. Wykonano szeroką brukowaną drogę od kościoła do drogi gminnej. W tym też roku na parafii pojawiły się amerykańskie dary, rozdano 65 paczek.
Wykonano w Kalnej ogrodzenie żelazne. Zakupiono ornat zielony oraz fioletowy.
Po rekolekcjach w 1959 roku do komunii  w Niedziele Palmową przystąpiło 748 osób. Wykonano chodnik z płyt do kościoła w stronę cmentarza, plebani i drogi. Do kaplicy w Kalnej  welon biały podarowała Franciszka Stec, a dwie inne osoby elektryczne lampki przed Serce Pana Jezusa.
W roku 1960 zrezygnowano z rekolekcji Wielkopostnych, gdyż zaplanowano Misje parafialne, które odbyły się od 10 do 17 lipca. Misje prowadzili księża misjonarze z Krakowa  Płaszowa. Ćwiczenia duchowe zakończyły się doskonale, a na ich pamiątkę ustawiono krzyż misyjny obok kościoła. Przed misjami, które wypadły znakomicie kościół został w środku wymalowany, to znaczy wykonano lamperię farbą olejną. Podczas misji nie urządzano żadnych zabaw. Podniosły nastrój misji został jedynie zakłócony przez dwie kobiety i jednego mężczyznę z Buczkowic, którzy kompletnie pijani zataczali się na ulicy. Nimi zajęła się MO i odwiozła ich do izby wytrzeźwień.
1960 do kaplicy w Kalnej podarowano bursę (anonimowa osoba z Bystrej Krakowskiej), a Teresa Sanetra podarowała sukienki (welon na puszkę).

Natomiast w 1961 roku wzmocniono blachy na wieży w świątyni w Godziszce, a na reszcie kościoła uszczelniono je kitem. Prowadzono te pracę również w 1962, kiedy to wymieniono blachy na północnej stronie dachu, oraz odnowiono zewnętrzne mury świątyni.
W Kalnej zakupiono zasłony na tabernakulum i czarną chorągiew.
W 1962 została dokonana niewielka korekta granic pomiędzy parafiami Rybarzowicami i Godziszką. O zmianie poinformowano podczas Mszy świętej 27 maja. Przerobiono małego pająka. Agnieszka Smółka podarowała ornaty w różnych kolorach. Komitet w Kalnej zebrał się i wybrał nowy skład: Józef Paluch, Jan Stec, Jan Adamus i Antoni Cader. (17 czerwca 1962)
Dywan podarowała Maria Górna. Dokonano zakupu parceli od Marii Cader na cmentarz.
Rok później (tj.1963) nie odbyły się tradycyjne rekolekcje wielkopostne, gdyż  zamówieni księża nie dojechali. W tym czasie odnowiono Ołtarz Przenajświętszej Rodziny.
1963 zakupiono w Kalnej siatkę na ogrodzenie cmentarza. (100 mb. 4000 zł).

Najważniejszym wydarzeniem w 1964 roku była wizytacja kanoniczna, którą przeprowadził  20 i 21 maja ks. bp. Jan Pietraszko. Biskup spotkał się z parafianami i udzielił bierzmowania 303 osobom i pochwalił za ofiarność na rzecz kościoła. Podczas wizytacji obecni byli tylko dwaj księża salezjanie ze Szczyrku. Również ilość wiernych uczestnicząca w nabożeństwach i spotkaniach nie była imponująca. Biskup Pietraszko odwiedził również Kalną, gdzie proszono go o przydział dla nich starszego księdza rezydenta.
W tym też roku dano do przeglądu piszczałki organowe koszt naprawy wyniósł 4800 zł.
1964 zakupiono eternit na pokrycie kaplicy w Kalnej.
W kronice nie ma żadnego zapisu za rok 1965, a w 1966 ks. Jan wspomina tylko krótko o rekolekcjach wielkopostnych.

środa, 18 grudnia 2019

Parafia w Godziszce cz. 18

Sprawa nowego dzwonu w Kalnej


Natomiast w Kalnej zakupiono dzwon od księdza z Trzebieszowic za 3.760 zł. Ten zwyczajny zakup przysporzył sporo zamieszania, dlatego warto przybliżyć perturbacje związane z jego nabyciem. 21 maja 1957 roku dzwon sprzedał komitetowi ks. Lewicki. Po przywiezieniu go na miejsce chciano zrobić uroczyste wprowadzenie dzwonu, tu jednak pojawiła się wątpliwość, czy należy go poświęcić? Bowiem jeżeli już raz został poświęcony to jest to zbyteczne. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości ks. proboszcz wysłał 12 czerwca zapytanie do Kurii. Pracownicy Kurii, zanim udzielili odpowiedzi, postanowili sprawdzić wszystkie elementy tego zakupu i stosowne zapytanie wysłali do Kurii Arcybiskupiej we Wrocławiu. W liście czytamy: prosimy uprzejmie o informacje, czy dzwon ten został sprzedany z parafii w Trzebieszowicach (...) za zezwoleniem Najprzewielebniejszej Kurii, ewentualnie czy dzwon ten był już poświęcony. W odpowiedzi przychodzi informacja: Dzwon pochodzi z kaplicy katolickiej w Rogożce – par. Trzebieszowice, która to kaplica została rozebrana w 1956r. za zezwoleniem ówczesnej Kurii. Dzwon ten został sprzedany przez Rządcę wym. Parafii bez  zezwolenia Kurii. Należy przypuszczać, że dzwon ten jest poświęcony, chociaż dowodów na to nie można przedstawić.  Po otrzymaniu takiej informacji Kuria w Krakowie wysyła następny listy, tym razem z pytaniem, o to, czy transakcję można uznać za wiążącą skoro odbyła się bez aprobaty stosownych władz. W odpowiedzi uzyskano zapewnienie: Kuria (...) aprobuje post faktum sprzedaż przedmiotowego dzwonu, oświadczając, że z tego tytułu nie będzie wysuwać zastrzeżeń pod adresem  nabywców, ludzi dobrej woli (...)”.

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Parafia w Godziszce cz. 17

Elektryfikacja Godziszki

W latach 1948 do 1950 nastąpiła elektryfikacja gminy Godziszka. Przy tej okazji po raz kolejny UB pokazało, że ksiądz jest niemile widziany, gdyż miał kłopoty z uzyskaniem podłączenia ( oficjalnie braki słupów i drutów).

W 1950 roku dokonano remontu wieży i zakupiono kapy i ornat fioletowy.
W tym też roku wprowadzono nowy ołtarz z obrazem św. Józefa. Ołtarz wykonał Józef Kania z Łodygowic. Jednak znajdujący się w nim obraz św. Józefa, zdaniem ks. Nowaka, nie był zbyt reprezentacyjny i dlatego sprawił on nowy Przenajświętszej Rodziny, wykonany przez malarza Giebułtowskiego. Sprawiono również trzy obrusy, a na Wielki Ołtarz pewna osoba ze Straconki ufundowała 2 obrusy z koronkami.
W 1950 roku korzenie uszkodziły posadzkę, w kaplicy w Kalnej, dlatego trzeba było ją ponownie ułożyć. 26 października 1951 roku Józef Gluza ofiarował na odprowadzenie drenów od kaplicy w Kalnej 200 rurek. W tym roku zakupiono nowe drzwi i gromnicę.
Wprowadzenia elektryki do kościoła i plebani nastąpiło w 1952. Zakupiono trzy chorągwie: czerwoną, biała i czarną. Również miejscowa Straż Pożarna ufundowała chorągiew. Wymieniono szafę na szaty liturgiczne i zakupiono  nowy biały ornat na uroczystości.
W roku szkolnym 1951/52 nie pozwolono już na naukę religii w szkole, dlatego nauczanie odbywało się w kościele. Frekwencja była zadawalająca.
10 września 1952 odbyły się 4 dniowe rekolekcje, które prowadził ks. Walenty Stypuła  Salwatorianin z Krakowa.

W listopadzie 1952 roku z inicjatywy proboszcza rozpoczęły się starania o nabycie nowych organów do świątyni. W pracach nad ich pozyskaniem włączyli się najbardziej Józef Cader i Józef Pawlik. Organy zakupione za 75 tysięcy zostały uroczyście poświęcone 5 kwietnia 1953 roku. Wierni zapisali się w Księdze pamiątkowej i złożyli hojne datki na ten zakup.
W tym też roku 3 dniowe rekolekcje przed Wielkim Postem prowadził o. Leonard z klasztoru oo. Karmelitów w Wadowicach 18 kwietnia 1953. W tym też roku zakupiono gotycki kielich, baldachim i szaty liturgiczne.

Największym wydarzeniem w parafii były prymicje trzech kapłanów. Najpierw w lipcu ks. Adama Świerczka, a w sierpniu ks. Władysława Rączki i Andrzeja Cadra. W uroczystości ks. Świerczka wziął udział ks. Jan Kubica pierwszy kapłan z Godziszki, wyświęcony w 1931 roku.
W roku 1954 rekolekcje wielkopostne prowadził ks. Marian zakonnik OO. Karmelitów z Wadowic. Zakupiono piec elektryczny do ogrzewania kościoła.
Wtedy też  wykonano instalację elektryczną w kaplicy w Kalnej. Pająk do kaplicy został podarowany przez Rudolfa Cembalę z Białej i Rudolfa Baruta z Lipowej.

Również w 1955 roku rekolekcje prowadzą Karmelici. ks. Jan martwi się tym, że odbywająca się nauka religii w kościele jest dla dzieci bardzo uciążliwa ze względu na zimno, szczególnie w okresie jesienno zimowym. W szkole z przepisami nie wolno uczyć od kilku lat. Mimo to nauka religii nie poniosła żadnej szkody. Dzieci chętnie przychodzą na naukę religii.  W tym roku kościół wzbogacił się o kapę fioletową, 2 obrusy na ołtarze, albę welon na Tabernakulum oraz piękne stacje drogi krzyżowej. Odbyła się wizytacja kanoniczna przeprowadzona przez ks. bp Franciszka Jopa 2 sierpnia 1955 roku. Biskup udzielił 326 osobom sakramentu Bierzmowania. Ze sprawozdania dowiadujemy się, że parafia posiada już wtedy tylko niewielki ogród, reszta beneficjów została sprzedana wcześniej, jak już wcześniej napisano, aby pokryć należności podczas wznoszenia świątyni.
W 1956 roku sprowadzono do kościoła cztery lichtarze metalowe na duży ołtarz. Oddano do strojenia organy. W tym też roku Urząd Podatkowy w Bielsku  w ramach walki z kościołem wyznaczył księdzu domiar w wysokości 400%! Walka z „domiarem” zakończyła się powodzeniem późną jesienią w wyniku rewolty robotniczej, kiedy na czele partii Komunistycznej i rządu stanął Władysław Gomułka. Ten sekretarz partii ustosunkował się do kościoła Katolickiego w Polsce dość przychylnie i życzliwie. Wprowadzono w grudniu tegoż roku naukę religii do szkół wszystkich typów (...) jako przedmiot nad obowiązkowy. Urząd bezpieczeństwa bardzo zredukowano w następstwie tego nastąpiła jak to powiedziano „odwilż” zniknięcie sztucznego traktowania do kościoła i obywateli nie partyjnych. Kościół i obywatele Polski przyszli do równowagi i cieszyli się względną wolnością obywatelską, której za panowania Urzędu Bezpieczeństwa byli pozbawieni.”- cieszył się ks. Nowak. Jednak kilka zdań dalej bardziej realistycznie pisze o swoich wątpliwościach; „Jaki obrót weźmie ta sprawa – przyszłość pokażę!.
W tym też roku kościół został pobielony. W Kalnej przebudowano wieże i dach na kaplicy.


Ważnym wydarzeniem dla parafii było uzyskanie u ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego specjalnego przywileju odpustu zupełnego z okazji odpustu parafialnego. Stosowny dokument podpisał prymas Wyszyński 14 stycznia 1957 roku W 1957 roku za pieniądze pozostałe po bieleniu zakupiono gaśnice do kościoła oraz 239 dachówek do pokrycia kostnicy na cmentarzu. Rekolekcje trwały od 27 do 30 kwietnia.

piątek, 13 grudnia 2019

Bialska ziemia w Moskwie



12 grudnia uroczycie pobrano próbki ziemi z Cmentarza Żołnierzy Radzieckich w Bielsku-Białej.

W wydarzeniu tym wzięli udział przedstawiciele Federacji Rosyjskiej w Rzeczpospolitej Polskiej w tym konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Krakowie Sergey Linevich oraz przedstawiciele samorządu Bielska-Białej na czele z zastępcą prezydenta Adamem Ruśniakiem. 

W związku z nadchodzącą 75. rocznicą zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941-45 Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej realizuje projekt utworzenia w Głównej Świątyni Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej w Moskwie memoriału z cząstkami ziemi z miejsc pochówku żołnierzy radzieckich - poinformowali Rosjanie.

Ziemia pobrana zostanie z tych nekropolii na terenie Polski, na których pochowani są żołnierze polegli w walkach z hitlerowcami na terenie byłego Związku Radzieckiego oraz krajów Europy. Próbki ziemi mają zostać uroczyście pochowane podczas dużej uroczystości zorganizowanej w obrządku prawosławnym. Zgodę na pobranie próbek m.in. z bielskiej nekropolii wyraził wojewoda śląski.

Na cmentarzu wojskowym przy ul. Lwowskiej pochowani są żołnierze Armii Czerwonej, którzy brali udział w walkach nie tylko o Bielsko i Białą w 1945 roku, ale w całym naszym regionie. Nekropolia powstała w tym miejscu pod koniec lat 60., kiedy prochy poległych przeniesiono m.in. z placu św. Mikołaja. Na terenie cmentarza znajduje się ok. 300 nagrobków i ponad 20 zbiorowych mogił. Obiekt jest otwierany okazjonalnie.

Informacje o pochowanych na tej nekropoli można znaleźć na moim blogu Dawniej niż wczoraj. Adres strony internetowej:
http://jacekkachel.blogspot.com/2013/11/ksiega-pochowanych-zonierzy-radzieckich.html



środa, 11 grudnia 2019

Parafia w Godziszce cz. 16

Czas odbudowy i nowych „porządków”
I komunia 1945


Po zniszczeniach wojennych trzeba było przeprowadzić generalny remont kaplicy w Kalnej  21 styczeń 1946 wybrano nowy Komitet: Paluch Józef, Jan Cader, Jan Stec, Józef Adamus i Jan Adamus.
Deprawacja w czasie wojny odcisnęła piętno na ludziach, którzy stali się mniej wrażliwi i chętnie uczestniczyli w zabawach z dużą ilością alkoholu. Orędownicy nowego porządku postanowili pozbyć się ks. Jana Nowaka i wypisywali na niego oszczerstwa do Kurii. Przeprowadzona wizytacja w 1946 roku, ostatecznie wyjaśniła, iż były to tylko pomówienia.
Praca duszpasterska w tym czasie stała się bardzo smutna, ...dziejny prąd materialistyczny wszędzie wciskał się. Nawet szkoła przybrała inne oblicze- postępowe?” (...) „Nie można było wiele przeciwdziałać,(...) duszpasterz był pod obserwacją (...)która mogła go wprowadzić w aresztowanie i obóz pracy. Taka sytuacja trwała do 1948 roku. Proboszcz nie mógł chodzić po domach i zbierać daniny, ale odbierał je w Kancelarii. Trzeba nadmienić, że wspomniane daniny zostały zapisane na utrzymanie księdza jeszcze w 1923 roku. Ks. Nowak był już wtedy starszym człowiekiem i nie bawił się w dyplomatyczne wywody lecz mówił to co go bolało, czasem nawet mało taktownie, co dodatkowo potęgowało konflikty.
Był często wzywany do Urzędu Bezpieczeństwa w Białej i zmuszony do podpisania oświadczenia, że będzie pracował dla dobra Państwa Polskiego. Aby nie było żadnych wątpliwości ks. Nowak pisze: Te całą sprawę opisałem do Kurii Książęco Metropolitalnej w Krakowie, aby wiedziano jakie trudności musi przeżywać duszpasterz trzymający się drogi sprawiedliwości. Przy okazji innej konfliktowej sprawy i długotrwałych przesłuchań ks. Nowak tak opisuje swoje spotkanie z pracownikami Urzędu Bezpieczeństwa: Po zdaniu sprawozdania, szef UB oświadczył podpisanemu, że podpisany nie jest złym człowiekiem, że cała ta sprawa, zostaje umorzona, tylko podpisać musi na piśmie oświadczenie, że będzie pracować dla dobra państwa z szefem Urzędu Bezpieczeństwa. Podpisany zmuszony i wyczerpany z sił podpisał oświadczenie, że będzie pracował dla dobra państwa, w tej myśli, co będzie się zgadzać ze sprawiedliwym sumieniem kapłana katolickiego. Po tygodniu zjawił się Szef Urz. Bez. W domu podpisanego i zadaje pytania informacyjne z dziedziny policyjnej. Na wszystkie pytania otrzymał odpowiedź negatywną. Podpisany dał mu pouczenie, że w taki sposób dla dobra państwa pracować nie może. Szef opuścił mieszkanie. Te informacje jasno pokazują technikę działania w tamtym czasie UB, jak również fakt, że ks. Nowak pomimo nękania ze strony UB nie tylko, że potrafił się dobrze odnaleźć w tych trudnych czasach, ale lojalnie o wszystkich działaniach aparatu bezpieczeństwa informował swoich przełożonych.
Tymczasem, życie toczyło się swoim torem. Odbyła się kolejna wizytacja kanoniczna, a w 1947 roku od 1 do 8 czerwca odbyły się misje, które prowadził ks. Józef Małysiak. Wielka liczba parafian uczestniczyła w nich i licznie przystępowano do sakramentów.
Natomiast w kaplicy w Kalnej 13 czerwca 1948 roku poświęcono chorągwie, na którą zebrano 64.210, a 19 lipca 1948 roku przeprowadzono remont, mury wykonał Józef Cader z Białej za 77.615 zł.
Następnego roku 19 lutego 1949 zakupiono w Kalnej materiał na chorągiew za 25.500 zł, a 24 czerwca 1949 roku naprawiono Mszał za 1600 zł. Jak również zakupiono obraz św. Józefa (4.350zł).  Obraz Niepokalanego Poczęcia NMP (4000), Obraz św. Antoniego zakupiło 6 Antonich (Cader, Dobija, Cader, Palóch, Smółka, Pilarz) za kwotę 3200.
W tym też roku doszło do kolejnego zgrzytu pomiędzy ks. proboszczem, a przedstawicielami władzy tym razem poszło o sprawy meldunkowe. Biuro Ewidencji Ruchu Ludności w Bystrej –Wilkowicach, tworząc swoje bazy danych, zażądało całą masę wyciągów metrykalnych i wyznaczyło termin na ich przygotowanie do końca lutego. Ks. Nowak nie mogąc podołać temu zadaniu w tak krótkim czasie, zaczął wydawać „rodzinne” metryki jak podczas okupacji, to jednak nie zadowoliło urzędników. Biuro Ewidencji Ruchu Ludności złożyło zażalenie do Kurii. Ta badając zasadność skargi poprosiła aby: Podać Nam dokładnie, w jakiej formie żądano od Waszej Wielebności tych wyciągów metrykalnych?. Wyjaśniając sprawę, ks. proboszcz przedstawił ogrom kancelaryjnej pracy, jaką dodatkowo musiał wykonać. Dodatkowym problemem było to, że metryki miały być osobiste a nie „rodzinne”. O tych wymaganiach po tygodniu wydawania poinformował księdza Sołtys. W między czasie administrator parafii w Godziszce złożył wyjaśnienia i zwrócił się do Kurii o wytyczne. Przedstawiciel Kurii wyjaśniając nieporozumienie, zalecił ks. Nowakowi wypisywanie metryk zgodnie z zaleceniami władz, a Urzędowi Wojewódzkiemu odpisał:” ks. proboszcz w Godziszce (...) pierwotnie nie otrzymawszy dokładnych instrukcji: wydawał stronom do celów ewidencji Ludności Wyciągi Familijne – od tygodnia jednak zaczął wydawać wyciągi pojedyncze”.
Jesienią następnego roku 1950  wznowienie misji na terenie całej parafii i nauki rekolekcyjne prowadzili ks. Małysiak i ks. Stypuła. Kapłani byli ze zgromadzenia ks. salezjanów.

poniedziałek, 9 grudnia 2019

Portret Rzecz Męska



Muzeum Miejskie w Żywcu zorganizowało wystawę pt. „Portret Rzecz Męska”. Prezentowana kolekcja pochodzi ze zbiorów Bolesława Lewandowskiego. 


Na wystawie eksponowane są prace z różnych epok, w różnych stylach i technikach: dzieła malarskie (malarstwo olejne, akwarelowe), pastele, rysunki, grafiki (miedzioryty, akwaforty, drzeworyty, tektografie), miniatury.

8 grudnia 2019 r odbył się wernisaż.

Jak zwykle gdy coś organizuje Bolesław Lewandowski to jest pięknie, dostojne i niezwykle fachowe. Kolekcja, którą zgromadził autor, jest całościowa, chociaż w wielu wypadkach powstała poprzez dziwne zrządzenia losu... Gratuluję i już czekam na następną...






piątek, 6 grudnia 2019

Gdzie jesteś św.Mikołaju?


   Pośród wielu tysięcy świętych, których zatwierdził oficjalnie Kościół Katolicki największą sympatią cieszy się czcigodny biskup Myry Miko­łaj. Do tego patrona przyznaje się chyba najwięcej osób. Słynny ze swej hojności wziął pod swojąkuratelę więźniów, podróżników, panny bez posagu i oczywiście dzieci! Chociaż w swoim życiu nie napisał prawdopodobnie nic to i tak uważany jest za patrona literatów.
   Jak przed wiekami tak i dzisiaj lubimy św. Mikołaja. Z wielką radością w grudniowy wieczór zapraszamy Go do naszych domów. Specyficzny to zmierzch i nie podobny do innych. W tym dniu cała dziatwa zastyga w grzeczności i godzi się bez protestów nawet na „ niepotrzebne” mycie uszu czy sprzątanie. Wieczorem grzeczne aż do przesady czekają. Zdają sobie sprawę, że św. Mikołaj jest bardzo zapracowany, lecz mają pew­ność, że kto jak kto ale on na pewno nie zapomni przyjść. Taktyka tych wizyt jest różna. Niemniej zawsze jest delikatna i miła. Wszyscy prze­cież/znamy jego dobroć. Nawet gdy w śród podarków znalazła się i rózga, nigdy nie mieliśmy pretensji, wszak On jest sprawiedliwy i zna wszystkie nasze uczynki,. Nawet te, o których babcia nie posądza, a mama nic nie wie. Znany ze swej łagodności wyrozumiale macha ręką na ten lub inny nasz wybryk i przychodził niezmiennie z potężnym worem wspaniałości. Kiedy spotkaliśmy się z nim twarzą w twarz nie obeszło się bez krótkiej „przepytki”. A to pacierza i o zgrozo czy byliśmy grzeczni? Dużo częściej przychodził do nas we śnie, wskazówki co do zachowania przekazywał- by nas nie budzić - przez mamę. Ciekawe, że nigdy się nie mylił w doborze podarków. W swej dobroci, zakupy dokonywał nie w Niebie ale już tu na ziemi. Bez trudu rozpoznawaliśmy zapie­rający dech w piersiach samochód z sąsiedniego sklepu czy bajeczki z księgarni. Czy ON nie jest wspaniały! Mama przecież mówiła, że na ten samochód musiałaby wydać pół wypłaty. A On kupił!

   Dzisiaj również i w Polsce pojawili się amerykańscy „ Santa Claus” doskonale wyszkoleni agenci reklamowi domów towarowych, którzy z równie dużym uśmiechem śmieją się do dzieci, co do naszych portfeli. My jednak z rozrzewnieniem wspominamy ciebie. Może byłeś mniej elokwentny, w skromniejszym występowałeś stroju, ale byłeś ...NASZ. To nic, że czasami przypominałeś wujka Marka lub miałeś spodnie po­dobne do naszego taty...
   Drogi św. Mikołaju, może w tym roku nam samym nic nie przynie­siesz- ewentualnie kolejną parę skarpetek - lecz prosimy nie zapominaj o naszych najmłodszych. Oni wszak mniejsi, młodsi i niewinni. Im przy­noś i wręczaj. Oni na Ciebie czekają. A my jak co roku wysyłamy do Ciebie list, wiedząc, że i tym razem nas nie zawiedziesz. A oto adres.
  Szanowny Pan Święty Mikołaj
Departament Spraw Najważniejszych
Niebo nr. l.
Koniecznie z dopiskiem do rąk własnych. Pod czym podpisuje się jeden z tych, którzy mimo upływu lat nadal na ciebie oczekuje.
  

czwartek, 5 grudnia 2019

Parafia w Godziszce cz. 15

Czasy II wojny światowej

Wojska niemieckie zajęły Godziszkę już 3 września. Nawet nie widziało się głównej armii niemieckiej. Polski opór był słaby i mało skuteczny. Niektórzy parafianie uchodzili przed inwazją niemiecką. Błąkali się po różnych powiatach z tą nadzieją, że wojsko polskie wstrzyma, a następnie wypędzi okupanta. Próżne były nadzieje. Ponieśli różne szkody i wrócili do swoich domów –niewolni. Parafianie byli bardzo zgnębieni nieustannymi najazdami żołnierzy niemieckich, którzy ukrywali broń po żołnierzach polskich. „Tutejszy duszpasterz był często nawiedzany przez żołnierzy niemieckich, gdyż przy kościele polscy żołnierze rozbrajali się, więc duszpasterz o polskiej broni dobrze wie, gdzie się znajduję. Z tych opresji duszpasterz wyszedł cało, ponieważ wcale nie był obecny przy rozbrajaniu polskich żołnierzy”.
Ludność parafii pracowała w fabrykach, a później została wyzuta z domów i pola. Do parafii zjechali koloniści, zwani tutaj Bauerami. Między innymi Rudolf Muhn zajął posesje pod numerem 217, Karl Weishaupt – 221, Klein – u Olka, Krygel – u Pawełka. Wszystkich było 15 – jak wynika z relacji ks. Rączki. Podczas wojny „volkslistę” podpisało 5 rodzin z Parafii. Pod względem religijnym w parafii były ograniczenia. Nie wolno było duszpasterzowi uczyć religii w szkole. Najczęściej uczył dzieci w kościele jako przygotowanie do I spowiedzi i komunii św. za zgodą rodziców”.
Na wszystkie procesje trzeba było mieć zezwolenie. Cmentarz kościelny przeszedł na własność zarządu gminy.


Czas wojny i powszechne zniewolenie doprowadziło do tego, że zdarzały się osoby, które ściśle współpracowały z władzami okupacyjnymi. Miejscowy duszpasterz miał wielkie problemy przez takie donosy. Jednym z nich był Wojciech J. Niemcy mówili o nim „to nasz człowiek”. On to doniósł o zbieraniu danin poza ustalonym limitem.  Inna osoba Marianna C. oskarżyła księdza przed sołtysem ustanowionym przez Niemców Janem Czernkiem z Kalnej, że: tutejszy duszpasterz kazał parafianom broń polską zakopywać do ziemi. Czernek zignorował jej oskarżenie, dzięki czemu kapłan uniknął aresztowania i wywózki do obozu koncentracyjnego. Podobne skargi na księdza złożył jeden z mieszkańców wsi, który podpisał listę przynależności do narodowości niemieckiej, który ze względów osobistych chciał proboszcza „usunąć z powierzchni ziemi”. Ten człowiek Józef  pisał również skargi po wojnie do Kurii. Nie miał ksiądz łatwego życia, gdyż 6 innych podobnie pisało do Urzędu bezpieczeństwa! Do dzisiaj pozostały ich donosy... 
Podczas działań wojennych w 1945 roku komenda wojsk niemieckich znajdowała się na plebani w Godziszce ks. przebywał w piwnicy. Tuż po przejściu frontu zostały skradzione zasłony z ołtarzy i obrazów.

wtorek, 3 grudnia 2019

Pierwsze oblicza LO Kopernika




2 grudnia w Bibliotece Pedagogicznej w Bielsku Białej odbyła się promocja książki Pawła Bӧttcher  pt. Państwowe Gimnazjum i Liceum im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Bielsku (1919-1939).
Książka jest historią pierwszej polskiej szkoły średniej, jaka powstała w Bielsku po zakończeniu pierwszej wojny światowej. - W mieście, które w momencie zakończenia wojny należało do Austro-Węgier i było zdominowane przez ludność niemieckojęzyczną, powstanie polskiego gimnazjum było faktem, który miał ogromne znaczenie dla rozwoju nowej polskiej inteligencji w Bielsku, Białej i okolicach- mówił Pawła Bӧttcher. 

Na przestrzeni dwudziestu lat szkoła wykształciła setki absolwentów, z których wielu skończyło później wyższe studia i uzyskało znacząca pozycję w życiu zawodowym miasta, regionu i kraju, czemu sprzyjały dobre warunki i wykwalifikowana kadra nauczycielska. Nauka w gimnazjum dawała jego uczniom warunki pełnego rozwoju intelektualnego, kształtując ich charaktery, postawy życiowe i obywatelskie- dodaje Bӧttcher.

Książka składa się z pięciu rozdziałów, opisujących: okoliczności powstania szkoły, sylwetki pracujących w gimnazjum nauczycieli, charakterystykę szkolnej społeczności, życie codzienne w szkole oraz proces nauczania. Całość uzupełniają pochodzące z tamtego okresu fotografie, przedstawiające życie codzienne szkoły.  

Paweł Bӧttcher. Urodził się w 1969 roku. Od urodzenia mieszka w Bielsku-Białej. Absolwent studiów prawniczych na Uniwersytecie Śląskim i historycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z zawodu pracownik samorządowy (pracuje w Biurze Rozwoju Miasta przy Urzędzie Miejskim w Bielsku-Białej). Członek Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego, gdzie obecnie jest członkiem Zarządu. Interesuje się historią Bielska-Białej, szczególnie dwudziestoleciem międzywojennym, a także historią Wielkiej Brytanii. Autor dwóch oraz współautor trzech książek poświęconych historii Bielska-Białej. Opublikował też kilka artykułów o tematyce historycznej. 
Wydawcą książki jest Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej.