Pozdrawiam Jacek
czwartek, 31 października 2019
Komorowiec 1928 cz. 2
Serdecznie pozdrawiam! Przedstawiam kolejne zdjęcie KSM z Komorowic rok 1928.
Może ktoś z Państwa posiada jakieś informacje o tej organizacji.
Ponawiam też prośbę gdy chodzi o TG "Sokoł" z tej miejscowości, chciałbym
uzupełnić swoją bazę danych, a tam ma w niektórych latach białe plamy.
Pozdrawiam Jacek
Pozdrawiam Jacek
środa, 30 października 2019
Parafia w Godziszce cz. 5
Początki życia parafialnego w Godziszce
Bardzo trudno odtworzyć w pełni życie i powstanie parafii w Godziszce ze względu na to, że kronika prowadzona bardzo sumiennie przez ks. Józefa Komendera została zrabowana w 1945 roku przez Niemców. Z tego powodu głównym źródłem wiedzy o dziejach parafii stają się pomocnicze księgi, ogłoszenia parafialne i pojedyncze zachowane dokumenty. Nie zachowała się żadna relacja z przejęcia parafii. Pewnym jest to, że ks. Józef na pewno przybył tu na stałe przed niedzielą 15 kwietnia 1923, gdyż w księdze ogłoszeń jako pierwsze zdanie wpisuję: „Podziękowania za przyjęcie tym wszystkim, którzy dzień przyjazdu Księdza uważali za święto dawno wyczekiwane”. Ustala porządek odprawiania nabożeństw. Suma w niedziele i święta o 10, a nieszpory o 14,30. Chrzty po sumie, a w dni powszednie Msza święta będzie o 6,30, natomiast kapłan będzie oczekiwał na chętnych do spowiedzi codziennie od godziny 6 rano.
Równocześnie dochodzi do poszerzenia Komitetu Kościelnego. Na zebraniu odbytym w domu Józefa Kubicy, wybrano 40 osób. 13 z Godziszki starej, 8 z Godziszki nowej, 9 z Godziszki wilkowskiej i 10 z Kalnej. Do ścisłego kierownictwa wybrano następujące osoby. Z Godziszki starej: Jana Kubice i Jana Marka, z Godziszki nowej Jana Jakubca, Jana Nikla, z Godziszki wilkowskiej Józefa Kubica i Wojciecha Jania, z Kalnej Michała Jakubiec, Romana Hadydnia.
Kościół już jest, a może uczynić go piękniejszym
„Ks. Józef Komendera jako pierwszy duszpasterz odznaczał się jak świadczy o tym opinia parafian wielką duszpasterską gorliwością i wytrwałością w rozmaitych trudnościach, jakie przeżywał w duszpasterskiej pracy”. Poważnym zadaniem było dokończenie budowy kościoła, gdyż wzniesiony nie miał wieży, dzwonu i chóru. 6 września 1925 roku w sali szkolnej odbyło się zebranie Komitetu dotyczącego tej sprawy. Ks. Komendera przekonywał, że dobrze by było wykonać przygotowany plan, gdyż wtedy kościół wypięknieje. Wiedząc o trudnej sytuacji gospodarczej robotników zaproponował, aby zebrani wypowiedzieli się, czy chcą kontynuować inwestycje, czy zostać przy tym co jest. Powstała propozycja odnoście przekazywania części zarobków robotniczych na ten cel. Po długiej dyskusji przyjęto trzy uchwały wzajemnie ze sobą powiązane. Pierwsza mówiąca o tym, że parafia przystępuje do dobudowania wieży, druga informuje, że poszukiwany będzie architekt, który wykona plan i kosztorys, a w trzeciej przyjęto szczegółowo obciążenia jakie z tego tytułu spadną na każdego mieszkającego w parafii. Sprawa była bardzo trudna, gdy dyskutowano nad nią również 12, 13 i 20 września 1925 roku. Ostatecznie przygotowany plan zaakceptowano 18 października 1925 roku na zebraniu Komitetu, który zebrał się na plebani. 1 listopada wypłacono 200 złotych za przygotowanie planu i kosztorysu.
Bardzo trudno odtworzyć w pełni życie i powstanie parafii w Godziszce ze względu na to, że kronika prowadzona bardzo sumiennie przez ks. Józefa Komendera została zrabowana w 1945 roku przez Niemców. Z tego powodu głównym źródłem wiedzy o dziejach parafii stają się pomocnicze księgi, ogłoszenia parafialne i pojedyncze zachowane dokumenty. Nie zachowała się żadna relacja z przejęcia parafii. Pewnym jest to, że ks. Józef na pewno przybył tu na stałe przed niedzielą 15 kwietnia 1923, gdyż w księdze ogłoszeń jako pierwsze zdanie wpisuję: „Podziękowania za przyjęcie tym wszystkim, którzy dzień przyjazdu Księdza uważali za święto dawno wyczekiwane”. Ustala porządek odprawiania nabożeństw. Suma w niedziele i święta o 10, a nieszpory o 14,30. Chrzty po sumie, a w dni powszednie Msza święta będzie o 6,30, natomiast kapłan będzie oczekiwał na chętnych do spowiedzi codziennie od godziny 6 rano.
Równocześnie dochodzi do poszerzenia Komitetu Kościelnego. Na zebraniu odbytym w domu Józefa Kubicy, wybrano 40 osób. 13 z Godziszki starej, 8 z Godziszki nowej, 9 z Godziszki wilkowskiej i 10 z Kalnej. Do ścisłego kierownictwa wybrano następujące osoby. Z Godziszki starej: Jana Kubice i Jana Marka, z Godziszki nowej Jana Jakubca, Jana Nikla, z Godziszki wilkowskiej Józefa Kubica i Wojciecha Jania, z Kalnej Michała Jakubiec, Romana Hadydnia.
Kościół już jest, a może uczynić go piękniejszym
„Ks. Józef Komendera jako pierwszy duszpasterz odznaczał się jak świadczy o tym opinia parafian wielką duszpasterską gorliwością i wytrwałością w rozmaitych trudnościach, jakie przeżywał w duszpasterskiej pracy”. Poważnym zadaniem było dokończenie budowy kościoła, gdyż wzniesiony nie miał wieży, dzwonu i chóru. 6 września 1925 roku w sali szkolnej odbyło się zebranie Komitetu dotyczącego tej sprawy. Ks. Komendera przekonywał, że dobrze by było wykonać przygotowany plan, gdyż wtedy kościół wypięknieje. Wiedząc o trudnej sytuacji gospodarczej robotników zaproponował, aby zebrani wypowiedzieli się, czy chcą kontynuować inwestycje, czy zostać przy tym co jest. Powstała propozycja odnoście przekazywania części zarobków robotniczych na ten cel. Po długiej dyskusji przyjęto trzy uchwały wzajemnie ze sobą powiązane. Pierwsza mówiąca o tym, że parafia przystępuje do dobudowania wieży, druga informuje, że poszukiwany będzie architekt, który wykona plan i kosztorys, a w trzeciej przyjęto szczegółowo obciążenia jakie z tego tytułu spadną na każdego mieszkającego w parafii. Sprawa była bardzo trudna, gdy dyskutowano nad nią również 12, 13 i 20 września 1925 roku. Ostatecznie przygotowany plan zaakceptowano 18 października 1925 roku na zebraniu Komitetu, który zebrał się na plebani. 1 listopada wypłacono 200 złotych za przygotowanie planu i kosztorysu.
piątek, 25 października 2019
KSM Komorowice 1928 rok
Serdecznie pozdrawiam! Przedstawiam zdjęcie KSM z Komorowic rok 1928. Może ktoś z Państwa posiada jakieś informacje o tej organizacji.
Podobną prośbę mam gdy chodzi o TG "Sokoł" z tej miejscowości, chciałbym uzupełnić swoją bazę danych, a tam ma w niektórych latach białe plamy.
Pozdrawiam Jacek
Pozdrawiam Jacek
czwartek, 24 października 2019
Co to za miejsce?
Dzisiaj proponuje zabawę. Przedstawiam zdjęcie Pana Leona Polaczka z końca lat 40 XX wieku. Co to za miejsce?
środa, 23 października 2019
Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce cz. 3
16. Wojsko niemieckie na ul. Cieszyńskiej
Żołnierze Wehrmachtu maszerujący w utrzymanym szyku trójkowym, prowadzeni przez jadącego konno dowódcę, są witani przez niemieckie kobiety. Z lewej strony widać szyld zakładu blacharskiego oraz wytwórni żyrandoli Ryszarda Königa i Maurycego Karola Bleicherta przy ul. Cieszyńskiej 31. Zarówno 44., jak i 45. Dywizja Piechoty (Infanteriedivision) zostały utworzone po Anschlussie Austrii w 1938 roku w Wiedniu i Linzu z austriackich dywizji piechoty, zatem ich wejście do dawnego (przed 1918 rokiem) austriackiego Bielska (Bielitz), przedstawione zostało przez propagandę niemiecką jako powrót austriackich wojskowych na tereny ojczyźniane dawnej Austrii.
Żołnierze Wehrmachtu maszerujący w utrzymanym szyku trójkowym, prowadzeni przez jadącego konno dowódcę, są witani przez niemieckie kobiety. Z lewej strony widać szyld zakładu blacharskiego oraz wytwórni żyrandoli Ryszarda Königa i Maurycego Karola Bleicherta przy ul. Cieszyńskiej 31. Zarówno 44., jak i 45. Dywizja Piechoty (Infanteriedivision) zostały utworzone po Anschlussie Austrii w 1938 roku w Wiedniu i Linzu z austriackich dywizji piechoty, zatem ich wejście do dawnego (przed 1918 rokiem) austriackiego Bielska (Bielitz), przedstawione zostało przez propagandę niemiecką jako powrót austriackich wojskowych na tereny ojczyźniane dawnej Austrii.
wtorek, 22 października 2019
Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce cz. 2
7. Widok na ul. 3 Maja od placu Bolesława Chrobrego w kierunku północnym
Odcinek głównej ulicy miasta od Wzgórza w kierunku hotelu Prezydent widziany z balkonu apteki mieszczącej się w bazarach pod Zamkiem (zob. zdj. 119), zrujnowany na skutek wysadzenia tunelu kolejowego. Ustawione barierki odgradzające dla bezpieczeństwa uszkodzoną ulicę oraz znikome zainteresowanie rumowiskiem licznych osób uwiecznionych na zdjęciu sugerują, że od wybuchu minęło już kilka dni i większość mieszkańców zdążyła się przyzwyczaić do tego widoku. Tylko dwóch mężczyzn z prawej strony u dołu fotografii z zainteresowaniem ogląda zniszczone szyny tramwajowe. Nad sklepami nadal wiszą polskie reklamy (okulary zakładu Leona Kulki) i nie widać niemieckich flag ani niemieckich patroli. Polscy saperzy tak dobrali ładunek wybuchowy, by uszkodził tylko sklepienie podziemnego korytarza, nie niszcząc kamienic po lewej stronie ulicy oraz budynku hotelu. Mimo iż w pawilonach handlowych nie pękła żadna szyba, dopiero planowana ekspertyza budowlana wykaże, czy budynki te nie zostały naruszone.
poniedziałek, 21 października 2019
Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce cz. 1
Nowy Album fotografii z Bielska i Białej jest niesamowity, a oto trzy przykładowe kadry z opisami z książki. Dzisiaj pierwszy
6. Widok na ul. 3 Maja – wyłom przed pawilonami od strony placu Bolesława Chrobrego
W kilka dni po wybuchu cały obszar ulicy zagrożony runięciem wskutek naruszenia struktury tunelu odgrodzony został obustronnie od trotuarów prowizoryczną barierą. Pawilony, będące kontynuacją mniej okazałych bud okalających Przechód Schodowy, zbudowane w latach 1929-1936, nazywane są Bazarami Lindnera albo Małym Pasażem. Liczne lokale handlowe należą do kupców i przedsiębiorców polskich, żydowskich i niemieckich. Wśród tych ostatnich wyróżnia się sklep „Sport – Gajduszek” będący własnością członka Partii Młodoniemieckiej w Polsce - Jungdeutsche Partei fur Polen (JdP) Leopolda Gajduschka , który sprzedaje w nim między innymi broń strzelecką. Zaopatruje w broń także bojówki hitlerowskie Freikorps der Gewerkschaft Deutscher Arbeiter (Freikorps GDA) - organizację niemieckich dywersantów, którą w Bielsku i Białej kieruje Ernest Lanz. Była ona organizowana i zbrojona od maja 1939 roku i miała za zadanie prowadzenie szkoleń wojskowych, gromadzenie broni i przeprowadzanie różnych akcji dywersyjnch wymierzonych przeciwko Polsce i Polakom. Na czele wspomnianej JdP stoi były wieloletni radny miejski, a od 1935 r. także wiceburmistrz Bielska oraz senator RP, Rudolf Wiesner
6. Widok na ul. 3 Maja – wyłom przed pawilonami od strony placu Bolesława Chrobrego
W kilka dni po wybuchu cały obszar ulicy zagrożony runięciem wskutek naruszenia struktury tunelu odgrodzony został obustronnie od trotuarów prowizoryczną barierą. Pawilony, będące kontynuacją mniej okazałych bud okalających Przechód Schodowy, zbudowane w latach 1929-1936, nazywane są Bazarami Lindnera albo Małym Pasażem. Liczne lokale handlowe należą do kupców i przedsiębiorców polskich, żydowskich i niemieckich. Wśród tych ostatnich wyróżnia się sklep „Sport – Gajduszek” będący własnością członka Partii Młodoniemieckiej w Polsce - Jungdeutsche Partei fur Polen (JdP) Leopolda Gajduschka , który sprzedaje w nim między innymi broń strzelecką. Zaopatruje w broń także bojówki hitlerowskie Freikorps der Gewerkschaft Deutscher Arbeiter (Freikorps GDA) - organizację niemieckich dywersantów, którą w Bielsku i Białej kieruje Ernest Lanz. Była ona organizowana i zbrojona od maja 1939 roku i miała za zadanie prowadzenie szkoleń wojskowych, gromadzenie broni i przeprowadzanie różnych akcji dywersyjnch wymierzonych przeciwko Polsce i Polakom. Na czele wspomnianej JdP stoi były wieloletni radny miejski, a od 1935 r. także wiceburmistrz Bielska oraz senator RP, Rudolf Wiesner
piątek, 18 października 2019
środa, 16 października 2019
Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce
Album pt. Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce i fotografii w czasach II wojny światowej, autorstwa Wiesława Dziubka i Wojciecha Kominiaka, jest pierwszą wydawniczą próbą przedstawienia – w tak obszernej formie – okresu okupacji hitlerowskiej w naszym mieście, w oparciu o zebrany materiał fotograficzny i ilustracyjny.
Książka jest kontynuacją dwóch poprzednich publikacji, ukazujących miasto nad rzeką Białą w czasach kiedy należało do cesarstwa austriackiego: Bielsko-Biała na dawnej pocztówce w czasach monarchii austro-węgierskiej autorstwa Piotra Keniga i Wojciecha Kominiaka – I wyd. 2001 r. ; II wyd. 2008, oraz w okresie międzywojnia: Bielsko-Biała w czasach II Rzeczypospolitej autorstwa Ewy Janoszek i Wojciecha Kominiaka – wyd. 2008.
Zbiór prezentowany w niniejszym albumie zawiera 240 fotografii i widokówek, w wielu przypadkach dotąd niepublikowanych, wśród których znajdują się również unikatowe zdjęcia lotnicze Bielska, Białej i okolic z ok. 1941 r. Zdjęcia zostały opatrzone odpowiednim komentarzem zredagowanym w taki sposób, aby czytelnik odniósł wrażenie iż bezpośrednio uczestniczy w wydarzeniach ilustrowanych przez fotografie. Dodatkowo w aneksach zamieszczono spis ulic zestawiając nazwy funkcjonujące przed 1939 r. z tymi – nadanymi w czasie okupacji, porównując je z obecnie obowiązującymi. Album rozpoczynają fotografie tunelu kolejowego w Bielsku pod ulicą 3-go Maja, wysadzonego przez polskich saperów w noc poprzedzającą wejście Wehrmachtu do miasta. Następnie prezentowany jest fotoreportaż z wkroczenia do Bielska wojsk niemieckich, autorstwa Ferdynanda Pernersdorfera, bielskiego fotografa i wydawcy pocztówek. Został on wzbogacony amatorskimi zdjęciami, dając tym samym pełniejszy obraz tego wydarzenia, tak tragicznego w skutkach dla polskich mieszkańców. W dalszej część albumu zostały przedstawione amatorskie zdjęcia z lat 1939-1945, a po nich widokówki Bielska, Białej i okolic wraz z górskimi schroniskami. Na końcu zaprezentowano wspomniane już powyżej zdjęcia lotnicze z ok. 1941 r, na których zaznaczono ważniejsze budynki administracji niemieckiej, a także miejsca straceń Polaków. Mamy nadzieję że album zagości w Państwa domach i przyczyni się do lepszego poznania zawiłej, ale zarazem bardzo interesującej historii Bielska-Białej.
Informacje o autorach:
Wiesław Dziubek
bielszczanin, rocznik 1974 r. Absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Zawodowo prywatny przedsiębiorca, nauczyciel. Współzałożyciel Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego, pasjonat historii Bielska-Białej ze szczególnym uwzględnieniem dziejów Wapienicy. Twórca historycznego, niekomercyjnego portalu Beskidia.pl, w którym od 2008 roku zgromadzono i udostępniono ponad 8 000 archiwalnych zdjęć z Bielska-Białej i okolic.
Wojciech Kominiak
bielszczanin, współzałożyciel Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego, miłośnik historii Bielska- Białej ze szczególnym uwzględnieniem ikonografii miasta , tematyki dotyczącej filmu i bielskich kin, oraz dziejów Hałcnowa.
Współautor albumów: z Piotrem Kenigem- Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce w czasach monarchii austro-węgierskiej (2001, 2008), z Ewą Janeszek- Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce w czasach II Rzeczypospolitej (2008),; książki z Władysławem Motyką i Grzegorzem Wnętrzakiem- Dzieje kościoła i parafii Trójcy Przenajświętszej w Bielsku-Białej. Autor książki Hałcnów od A do Z. Szkice z dziejów historii i współczesności ( 2015). Z Wojciechem Dudkiem z amatorskich materiałów filmowych zrealizował dokument „Parę dni , kilka chwil, trochę ujęć... czyli opowieść o Bielsku-Białej w latach 60. XX w.” (2010).
piątek, 11 października 2019
czwartek, 10 października 2019
środa, 9 października 2019
1939 rok w Bielsku i Białej cz. 20
Kończąc tematy wojenne dziękuję Państwu za materiały, dokumenty i fotografie, które otrzymałem będą one wykorzystane w następnych moich publikacjach, a tu kilka nieznanych fotografii z wysadzenia tunelu w Bielsku.
wtorek, 8 października 2019
1939 rok w Bielsku i Białej cz. 19
Bielskie firmy budowały Auschwitz
Przerażenie budzi współudział miejscowych firm w budowaniu maszynerii śmierci. Na zlecenia faszystowskiego Centralnego Zarządu Budowlanego wykonywały je też bielskie firmy: Bartelmus und Suchy, Industriebau, Wilhelm Jenkner oraz Zollner. Wielkim zaufaniem hitlerowców cieszyła się też firma W. Riedel und Sohn Eisenbeton und Hochbau z Bielska. Historyk Sławomir Horowski przypomina, że to ta firma w zasadniczy sposób przyczyniła się do rozbudowy KL Auschwitz-Birkenau.
Zamówienie, jakie złożył jej odpowiedzialny za rozbudowę obozu Centralny Zarząd Budowlany Waffen SS i Policji w Auschwitz było naprawdę duże, bo zmusiło bielską firmę do zaciągnięcia bankowego kredytu. Na terenie KL Auschwitz firma W. Riedel und Sohn była zaangażowana przy budowie lub modernizacji wielu obiektów. Między innymi wykonywała prace związane z budową czwartego i piątego krematorium w Birkenau oraz prowadziła roboty przy owianej ponurą sławą obozowej rampie kolejowej. Prócz tego bielska firma budowlana wznosiła baraki dla załogi SS w Birkenau, barak biurowy zakładów Kruppa, hotel dla esesmanów znajdujący się w sąsiedztwie oświęcimskiego dworca kolejowego oraz budynki tworzące obecnie osiedle mieszkaniowe im. rotmistrza Witolda Pileckiego. Oczywiście nie były to inwestycje samodzielnie realizowane przez firmę W. Riedel und Sohn, lecz wykonywane w kooperacji z innymi przedsiębiorstwami. Bielska firma – jak wynika z dokumentów znajdujących się w zasobach archiwalnych Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu – realizowała między innymi prace ziemne, murarskie, izolacyjne, betoniarskie i kanalizacyjne. Na liście jej oświęcimskich realizacji były także drogi i przepompownia w Brzezince. Pracy zlecanej przez Centralny Zarząd Budowlany Waffen SS i Policji w Auschwitz było tak dużo, że przedsiębiorstwo Riedlów utworzyło w Oświęcimiu wspomniane już przedstawicielstwo. Bielskie przedsiębiorstwo było gospodarczo związane z hitlerowskim kombinatem śmierci niemal do samego końca – ostatni zachowany w muzealnym archiwum dokument dotyczący tej współpracy pochodzi z 12 stycznia 1945 roku - pisze Horowski.
Podobnych wątków było więcej. Zainteresowanych odsyłam do Archiwum w Katowicach i Bielsku-Białej, gdzie z oryginalnych niemieckich dokumentów można się wiele dowiedzieć o metodach działania narodowych socjalistów podczas II wojny światowej.
Wobec rocznicy wybuchu wojny w obliczu wszystkich opisanych wyżej faktów trudno w Bielsku-Białej przejść obojętnie. Wielu bielszczan nie znało wcześniej tego okresu historii miasta, pieczołowicie zresztą wymazywanego po wojnie przez PRL-owską propagandę. Dziś każdy z nas musi odpowiedzieć sobie na wiele pytań. Tym trudniejszych, im bardziej zagmatwana i niejednoznaczna była historia jego rodziny.
Nadal przecież trudno nam sobie wyobrazić, że budzący przerażenie major SS był równocześnie dla kogoś kochającym mężem, ojcem czy dziadkiem...
Przerażenie budzi współudział miejscowych firm w budowaniu maszynerii śmierci. Na zlecenia faszystowskiego Centralnego Zarządu Budowlanego wykonywały je też bielskie firmy: Bartelmus und Suchy, Industriebau, Wilhelm Jenkner oraz Zollner. Wielkim zaufaniem hitlerowców cieszyła się też firma W. Riedel und Sohn Eisenbeton und Hochbau z Bielska. Historyk Sławomir Horowski przypomina, że to ta firma w zasadniczy sposób przyczyniła się do rozbudowy KL Auschwitz-Birkenau.
Zamówienie, jakie złożył jej odpowiedzialny za rozbudowę obozu Centralny Zarząd Budowlany Waffen SS i Policji w Auschwitz było naprawdę duże, bo zmusiło bielską firmę do zaciągnięcia bankowego kredytu. Na terenie KL Auschwitz firma W. Riedel und Sohn była zaangażowana przy budowie lub modernizacji wielu obiektów. Między innymi wykonywała prace związane z budową czwartego i piątego krematorium w Birkenau oraz prowadziła roboty przy owianej ponurą sławą obozowej rampie kolejowej. Prócz tego bielska firma budowlana wznosiła baraki dla załogi SS w Birkenau, barak biurowy zakładów Kruppa, hotel dla esesmanów znajdujący się w sąsiedztwie oświęcimskiego dworca kolejowego oraz budynki tworzące obecnie osiedle mieszkaniowe im. rotmistrza Witolda Pileckiego. Oczywiście nie były to inwestycje samodzielnie realizowane przez firmę W. Riedel und Sohn, lecz wykonywane w kooperacji z innymi przedsiębiorstwami. Bielska firma – jak wynika z dokumentów znajdujących się w zasobach archiwalnych Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu – realizowała między innymi prace ziemne, murarskie, izolacyjne, betoniarskie i kanalizacyjne. Na liście jej oświęcimskich realizacji były także drogi i przepompownia w Brzezince. Pracy zlecanej przez Centralny Zarząd Budowlany Waffen SS i Policji w Auschwitz było tak dużo, że przedsiębiorstwo Riedlów utworzyło w Oświęcimiu wspomniane już przedstawicielstwo. Bielskie przedsiębiorstwo było gospodarczo związane z hitlerowskim kombinatem śmierci niemal do samego końca – ostatni zachowany w muzealnym archiwum dokument dotyczący tej współpracy pochodzi z 12 stycznia 1945 roku - pisze Horowski.
Podobnych wątków było więcej. Zainteresowanych odsyłam do Archiwum w Katowicach i Bielsku-Białej, gdzie z oryginalnych niemieckich dokumentów można się wiele dowiedzieć o metodach działania narodowych socjalistów podczas II wojny światowej.
Wobec rocznicy wybuchu wojny w obliczu wszystkich opisanych wyżej faktów trudno w Bielsku-Białej przejść obojętnie. Wielu bielszczan nie znało wcześniej tego okresu historii miasta, pieczołowicie zresztą wymazywanego po wojnie przez PRL-owską propagandę. Dziś każdy z nas musi odpowiedzieć sobie na wiele pytań. Tym trudniejszych, im bardziej zagmatwana i niejednoznaczna była historia jego rodziny.
Nadal przecież trudno nam sobie wyobrazić, że budzący przerażenie major SS był równocześnie dla kogoś kochającym mężem, ojcem czy dziadkiem...
poniedziałek, 7 października 2019
1939 rok w Bielsku i Białej cz. 18
Spis ludnościowy
Spis ludności na całym terenie został przeprowadzony pomiędzy 17 a 23 grudnia 1939 roku. Braki kadrowe w gronie urzędników spisowych uzupełniło 300 członków paramilitarnego Selbstschutzu z Bielska.
Mieszkańcy w wyznaczonych terminach mieli zgłaszać się do szkół i tam wypełniać stosowne oświadczenia. Przeprowadzający spis bardzo dbali o prawidłowe wypełnianie rubryk. Aby nie było żadnych wątpliwości, autorzy druku zaopatrzyli go na odwrocie w wyjaśnienia odnośnie do punktów 6, 7 i 8:
1. Do pytania 6: Dla wypełnienia miarodajna jest przynależność do pewnego kościoła lub towarzystwa wyznaniowego; u osób nie należących do żadnego kościoła lub towarzystwa religijnego należy według ich zeznania wpisać pobożny lub bezbożny.
2. Do pytania 7: Podać należy ów naród, do którego zgłaszający czuje się najbardziej przychylnym i do którego się przyznaje; to przyznanie należy jednak zatwierdzić pewnymi faktami, jak język, wychowanie, kultura itp. i nie wolno, by dotychczasowe zachowanie się zgłaszającego stało w sprzeczności z tymi faktami lub jego zeznania. Narodowość dziecka poniżej lat 16 ustanawia opiekun prawny. U żydów zawsze należy podawać narodowość żydowską, a to nawet w wypadku ich nieprzynależności do żydowskiego towarzystwa wyznaniowego.
3. Do pytania 8: Podając język nie należy podawać tutejszy, lecz dokładnie oznaczyć, czy np. niemiecki, polski, ukraiński, litewski, czeski, białoruski, mazurski, kaszubski, ślązacki, żydowski itp.
Pomimo wielkiej presji władz niemieckich oraz starań agitatorów i komisarzy spisowych, teza o polskojęzycznych Niemcach w Bielsku i powiecie bielskim nie przyniosła spodziewanych efektów, o czym świadczą wyniki spisu. Relacje ludnościowe przedstawiały się w nich następująco: narodowość polską zadeklarowało 148.273 osób, niemiecką 44.320, śląską 30.451, żydowską 7.854, ukraińską 191, a czeską 94 osoby. W lutym 1940 roku w połączonych miastach Bielsko i Biała mieszkało według obliczeń 63 procent Niemców – 27.269 osób (z czego 1.500 zakwalifikowanych zostało jako Reichsdeutsche), 34,3 procent Polaków – 14.846, 2,7 procent Żydów – 1.168. Razem miasto liczyło wtedy 43.285 mieszkańców.
Sporym ciosem propagandowym dla Niemców był to, że mieszkający w regionie przedstawiciele arystokracji mający niemieckie lub też austriackie korzenie podczas spisu wybrali narodowość polską. Ani arcyksiążę Karol Habsburg z Żywca, ani baron Otto von Klobus z Łodygowic nie wypełnili ankiet zgodnie z oczekiwaniem władz.
Wyniki spisu pozwoliły podzielić mieszkańców na grupy ze względu na przydatność dla okupanta. Żydzi i Cyganie zostali zewidencjonowani i skazani na deportacje. Z dużo liczniejszej grupy narodowościowej Polaków wydzielono tych, którzy walczyli z III Rzeszą lub też działali w organizacjach polskich - ci zostali aresztowani, a cześć natychmiast zamordowano. Część trafiła do kategorii niezbędnych do pracy w fabrykach i firmach oraz w charakterze pomocy dla rolników. Tych ostatnich nie wywożono, przenosząc ich tylko do tymczasowych baraków. Resztę czekało wysiedlenie, skierowanie do przymusowej pracy w Niemczech lub też eliminacja z powodu nieprzydatności...
Pierwszą publiczną egzekucję na 25 osobach Niemcy przeprowadzili 23 września 1939 roku na rogu ulic Mieszka I i Piastowskiej.13 listopada 1939 roku za złożenie 1 listopada kwiatów na grobach powstańców na tzw. Kornowej Kępie w Starym Bielsku rozstrzelano kolejnych 5 Polaków.
Tak rozpoczęła się długa noc okupacji. Dokumenty niemieckie z tego okresu, zachowane dzięki skrupulatności i dokładności niemieckiej biurokracji, obrazują grozę tamtych dni.
Są świadectwem zbrodniczej działalności miejscowego Gestapo, w której wsławili się zwłaszcza Kurt Müller, Karl Stokłosa, Joseph Gajer, Alfred Micherdziński, Anton Owsiński. Byli groźni, bo znali język polski i miejscowe stosunki.
Szokują listy pochwalne dla wywodzących się stąd żołnierzy służących w jednostkach SS lub Wehrmachcie. Zresztą Wehrmacht, traktowany przez niektórych historyków jako lepszy sort niemieckich żołnierzy, tylko podczas kampanii wrześniowej uczestniczył w 311 zbiorowych egzekucjach!
Spis ludności na całym terenie został przeprowadzony pomiędzy 17 a 23 grudnia 1939 roku. Braki kadrowe w gronie urzędników spisowych uzupełniło 300 członków paramilitarnego Selbstschutzu z Bielska.
Mieszkańcy w wyznaczonych terminach mieli zgłaszać się do szkół i tam wypełniać stosowne oświadczenia. Przeprowadzający spis bardzo dbali o prawidłowe wypełnianie rubryk. Aby nie było żadnych wątpliwości, autorzy druku zaopatrzyli go na odwrocie w wyjaśnienia odnośnie do punktów 6, 7 i 8:
1. Do pytania 6: Dla wypełnienia miarodajna jest przynależność do pewnego kościoła lub towarzystwa wyznaniowego; u osób nie należących do żadnego kościoła lub towarzystwa religijnego należy według ich zeznania wpisać pobożny lub bezbożny.
2. Do pytania 7: Podać należy ów naród, do którego zgłaszający czuje się najbardziej przychylnym i do którego się przyznaje; to przyznanie należy jednak zatwierdzić pewnymi faktami, jak język, wychowanie, kultura itp. i nie wolno, by dotychczasowe zachowanie się zgłaszającego stało w sprzeczności z tymi faktami lub jego zeznania. Narodowość dziecka poniżej lat 16 ustanawia opiekun prawny. U żydów zawsze należy podawać narodowość żydowską, a to nawet w wypadku ich nieprzynależności do żydowskiego towarzystwa wyznaniowego.
3. Do pytania 8: Podając język nie należy podawać tutejszy, lecz dokładnie oznaczyć, czy np. niemiecki, polski, ukraiński, litewski, czeski, białoruski, mazurski, kaszubski, ślązacki, żydowski itp.
Pomimo wielkiej presji władz niemieckich oraz starań agitatorów i komisarzy spisowych, teza o polskojęzycznych Niemcach w Bielsku i powiecie bielskim nie przyniosła spodziewanych efektów, o czym świadczą wyniki spisu. Relacje ludnościowe przedstawiały się w nich następująco: narodowość polską zadeklarowało 148.273 osób, niemiecką 44.320, śląską 30.451, żydowską 7.854, ukraińską 191, a czeską 94 osoby. W lutym 1940 roku w połączonych miastach Bielsko i Biała mieszkało według obliczeń 63 procent Niemców – 27.269 osób (z czego 1.500 zakwalifikowanych zostało jako Reichsdeutsche), 34,3 procent Polaków – 14.846, 2,7 procent Żydów – 1.168. Razem miasto liczyło wtedy 43.285 mieszkańców.
Sporym ciosem propagandowym dla Niemców był to, że mieszkający w regionie przedstawiciele arystokracji mający niemieckie lub też austriackie korzenie podczas spisu wybrali narodowość polską. Ani arcyksiążę Karol Habsburg z Żywca, ani baron Otto von Klobus z Łodygowic nie wypełnili ankiet zgodnie z oczekiwaniem władz.
Wyniki spisu pozwoliły podzielić mieszkańców na grupy ze względu na przydatność dla okupanta. Żydzi i Cyganie zostali zewidencjonowani i skazani na deportacje. Z dużo liczniejszej grupy narodowościowej Polaków wydzielono tych, którzy walczyli z III Rzeszą lub też działali w organizacjach polskich - ci zostali aresztowani, a cześć natychmiast zamordowano. Część trafiła do kategorii niezbędnych do pracy w fabrykach i firmach oraz w charakterze pomocy dla rolników. Tych ostatnich nie wywożono, przenosząc ich tylko do tymczasowych baraków. Resztę czekało wysiedlenie, skierowanie do przymusowej pracy w Niemczech lub też eliminacja z powodu nieprzydatności...
Pierwszą publiczną egzekucję na 25 osobach Niemcy przeprowadzili 23 września 1939 roku na rogu ulic Mieszka I i Piastowskiej.13 listopada 1939 roku za złożenie 1 listopada kwiatów na grobach powstańców na tzw. Kornowej Kępie w Starym Bielsku rozstrzelano kolejnych 5 Polaków.
Tak rozpoczęła się długa noc okupacji. Dokumenty niemieckie z tego okresu, zachowane dzięki skrupulatności i dokładności niemieckiej biurokracji, obrazują grozę tamtych dni.
Są świadectwem zbrodniczej działalności miejscowego Gestapo, w której wsławili się zwłaszcza Kurt Müller, Karl Stokłosa, Joseph Gajer, Alfred Micherdziński, Anton Owsiński. Byli groźni, bo znali język polski i miejscowe stosunki.
Szokują listy pochwalne dla wywodzących się stąd żołnierzy służących w jednostkach SS lub Wehrmachcie. Zresztą Wehrmacht, traktowany przez niektórych historyków jako lepszy sort niemieckich żołnierzy, tylko podczas kampanii wrześniowej uczestniczył w 311 zbiorowych egzekucjach!
piątek, 4 października 2019
1939 rok w Bielsku i Białej cz. 17
Dni okupacji
W pierwszych dniach wojny na drogach panował chaos spowodowany migracjami ludności. Żołnierze niemieccy wykorzystali go na likwidację ostatnich broniących się oddziałów polskich. Lotnicy niemieccy zrzucali ulotki propagandowe z tekstem: Polacy! Niemiecka Armja nie walczy przeciw pokojnych obywateli i ludzi bez broni. Pracujcie przeto spokojnie dalej i nie dajcie się namówić do nierozsądnych uczynków. Kto podejmuje nieprzyjazdne uczynki przeciw armji niemieckiej albo kto przychowuje bez pozwolenia broń palną będzie karany według prawa wojennego. Niemiecka armja zaręcza pokojnym obywatelom wszelka opiekę. Osoby cywilne, które podstępnie lub z zasadzki będą napadać na żołnierzy armji niemieckiej podpadną bezwzględnie najsurowszej karze!
Dr Jacek Proszyk przypomina: - Już od pierwszego miesiąca wojny rozpoczęły się prześladowania ludności polskiej i żydowskiej. Dochodziło do licznych aresztowań, egzekucji, wywózek na roboty przymusowe, a później do obozów koncentracyjnych. Lokalni Niemcy, dobrze obeznani z miejscami zamieszkania ludności żydowskiej, wykorzystali nieobecność właścicieli, rabując mieszkania, fabryki i należące do nich składy towarów. Potem siłą zmuszali Polaków i Żydów do zamiatania ulic, mycia podłóg, sprzątania w prywatnych mieszkaniach, poniżając swych dotychczasowych sąsiadów. Mężczyzn zaganiano do zasypywania rowów przeciwczołgowych. Praca zaczynała się wczesnym rankiem i trwała do późnej nocy, za co Żydzi nie dostawali żadnego wynagrodzenia. 5 września 1939 roku Niemcy wyciągnęli z domów i przyprowadzili 15 silnych mężczyzn żydowskich do willi Neumanna, gdzie zorganizowali siedzibę Tajnej Policji Państwowej (Gestapo). Urządzili w centrum miasta straszliwe widowisko, katując swoje ofiary w różnoraki sposób. Następnie powiesili ich za nogi, a grupa młodzieży z Hitlerjugend tańczyła wokół nich i śpiewała hitlerowskie pieśni. Potem umieszczeni w dole zostali zasypani po szyję, a ich głowy oblewano pomyjami. Męczarnie trwały trzy dni. Pięciu z nich zmarło w trakcie tego okrutnego procederu, a dziesięciu półżywych pozostali Żydzi zabrali do domów.
Formalna germanizacja tych terenów rozpoczęła się od zmiany nazw ulic, którym nadawano niemieckie brzmienie, często odwołując się do historii.
Tu ciekawostka: Kiedy skrupulatnie wymazywano wszelkie ślady polskości tych terenów i wprowadzano prawa obowiązujące w Rzeszy, w jednym wypadku uczyniono wyjątek. Szef Zarządu Cywilnego w Krakowie wydał 13 września 1939 roku zarządzenie, że polskie nakazy płatnicze podatkowe są nadal aktualne i wszyscy mają je zgodnie z wyznaczonymi terminami płacić.
O tym, że stary świat runął całkowicie, można było się naocznie przekonać spacerując ulicami. 13 lub 14 września 1939 roku – tu relacje świadków nie są zgodne - miejscowi Niemcy sprowadzili materiały łatwopalne i wybuchowe, podkładając je pod Żydowski Dom Ludowy im. Chaima Bialika w Bielsku oraz pod trzy świątynie: synagogę główną w Bielsku przy ulicy 3 Maja, synagogę główną w Białej przy ulicy Krakowskiej i synagogę ortodoksyjną Ahawas Tora w Białej przy ulicy Szpitalnej. 23 września w Białej uroczyście spalono księgi żydowskie.
Równocześnie rozpoczęto wysiedlenia. Polacy posiadający murowane domy zostali z nich wykwaterowani, a na ich miejsce wprowadzono uboższych Niemców, gdyż rasa panów musiała godnie żyć. Jednak zasadnicze zmiany zostawiono na następne lata. W myśl dyrektywy, że na terenach wcielonych od Rzeszy mają żyć tylko Niemcy, postanowiono przeprowadzić spis ludności.
W pierwszych dniach wojny na drogach panował chaos spowodowany migracjami ludności. Żołnierze niemieccy wykorzystali go na likwidację ostatnich broniących się oddziałów polskich. Lotnicy niemieccy zrzucali ulotki propagandowe z tekstem: Polacy! Niemiecka Armja nie walczy przeciw pokojnych obywateli i ludzi bez broni. Pracujcie przeto spokojnie dalej i nie dajcie się namówić do nierozsądnych uczynków. Kto podejmuje nieprzyjazdne uczynki przeciw armji niemieckiej albo kto przychowuje bez pozwolenia broń palną będzie karany według prawa wojennego. Niemiecka armja zaręcza pokojnym obywatelom wszelka opiekę. Osoby cywilne, które podstępnie lub z zasadzki będą napadać na żołnierzy armji niemieckiej podpadną bezwzględnie najsurowszej karze!
Dr Jacek Proszyk przypomina: - Już od pierwszego miesiąca wojny rozpoczęły się prześladowania ludności polskiej i żydowskiej. Dochodziło do licznych aresztowań, egzekucji, wywózek na roboty przymusowe, a później do obozów koncentracyjnych. Lokalni Niemcy, dobrze obeznani z miejscami zamieszkania ludności żydowskiej, wykorzystali nieobecność właścicieli, rabując mieszkania, fabryki i należące do nich składy towarów. Potem siłą zmuszali Polaków i Żydów do zamiatania ulic, mycia podłóg, sprzątania w prywatnych mieszkaniach, poniżając swych dotychczasowych sąsiadów. Mężczyzn zaganiano do zasypywania rowów przeciwczołgowych. Praca zaczynała się wczesnym rankiem i trwała do późnej nocy, za co Żydzi nie dostawali żadnego wynagrodzenia. 5 września 1939 roku Niemcy wyciągnęli z domów i przyprowadzili 15 silnych mężczyzn żydowskich do willi Neumanna, gdzie zorganizowali siedzibę Tajnej Policji Państwowej (Gestapo). Urządzili w centrum miasta straszliwe widowisko, katując swoje ofiary w różnoraki sposób. Następnie powiesili ich za nogi, a grupa młodzieży z Hitlerjugend tańczyła wokół nich i śpiewała hitlerowskie pieśni. Potem umieszczeni w dole zostali zasypani po szyję, a ich głowy oblewano pomyjami. Męczarnie trwały trzy dni. Pięciu z nich zmarło w trakcie tego okrutnego procederu, a dziesięciu półżywych pozostali Żydzi zabrali do domów.
Formalna germanizacja tych terenów rozpoczęła się od zmiany nazw ulic, którym nadawano niemieckie brzmienie, często odwołując się do historii.
Tu ciekawostka: Kiedy skrupulatnie wymazywano wszelkie ślady polskości tych terenów i wprowadzano prawa obowiązujące w Rzeszy, w jednym wypadku uczyniono wyjątek. Szef Zarządu Cywilnego w Krakowie wydał 13 września 1939 roku zarządzenie, że polskie nakazy płatnicze podatkowe są nadal aktualne i wszyscy mają je zgodnie z wyznaczonymi terminami płacić.
O tym, że stary świat runął całkowicie, można było się naocznie przekonać spacerując ulicami. 13 lub 14 września 1939 roku – tu relacje świadków nie są zgodne - miejscowi Niemcy sprowadzili materiały łatwopalne i wybuchowe, podkładając je pod Żydowski Dom Ludowy im. Chaima Bialika w Bielsku oraz pod trzy świątynie: synagogę główną w Bielsku przy ulicy 3 Maja, synagogę główną w Białej przy ulicy Krakowskiej i synagogę ortodoksyjną Ahawas Tora w Białej przy ulicy Szpitalnej. 23 września w Białej uroczyście spalono księgi żydowskie.
Równocześnie rozpoczęto wysiedlenia. Polacy posiadający murowane domy zostali z nich wykwaterowani, a na ich miejsce wprowadzono uboższych Niemców, gdyż rasa panów musiała godnie żyć. Jednak zasadnicze zmiany zostawiono na następne lata. W myśl dyrektywy, że na terenach wcielonych od Rzeszy mają żyć tylko Niemcy, postanowiono przeprowadzić spis ludności.
czwartek, 3 października 2019
1939 rok w Bielsku i Białej cz. 16
Nadzwyczajna książeczka gończa Polaków
Kolejnym smutnym sekretem wydarzeń września 1939 roku jest Sonderfandunasbuch Polen - nadzwyczajna książeczka gończa Polaków. W pierwszych dniach września okazało się, że na długo przed wybuchem działań wojennych Niemcy przygotowali listę wszystkich osób, które mogły zagrażać budowaniu III Rzeszy w mieście i regionie. Na liście z terenu Bielska znalazło się 49 osób. Ludzie ci reprezentowali szeroko rozumianą inteligencję zaangażowaną w działania różnych stowarzyszeń, partii i grup, wobec czego zostali zakwalifikowani jako wrogowie Niemiec. Byli wśród nich oficerowie, lekarze, pisarze, nauczyciele, ale i zaangażowani politycznie robotnicy, rolnicy. Wyposażone w tę listę wojsko niemieckie wspomagane przez V kolumnę natychmiast rozpoczęło intensywne aresztowania.
Kolejnym smutnym sekretem wydarzeń września 1939 roku jest Sonderfandunasbuch Polen - nadzwyczajna książeczka gończa Polaków. W pierwszych dniach września okazało się, że na długo przed wybuchem działań wojennych Niemcy przygotowali listę wszystkich osób, które mogły zagrażać budowaniu III Rzeszy w mieście i regionie. Na liście z terenu Bielska znalazło się 49 osób. Ludzie ci reprezentowali szeroko rozumianą inteligencję zaangażowaną w działania różnych stowarzyszeń, partii i grup, wobec czego zostali zakwalifikowani jako wrogowie Niemiec. Byli wśród nich oficerowie, lekarze, pisarze, nauczyciele, ale i zaangażowani politycznie robotnicy, rolnicy. Wyposażone w tę listę wojsko niemieckie wspomagane przez V kolumnę natychmiast rozpoczęło intensywne aresztowania.
środa, 2 października 2019
1939 rok w Bielsku i Białej cz. 15
Walter König
Warto w tym miejscy wspomnieć o bielszczaninie narodowości niemieckiej, obywatelu Austrii, który w 1939 roku walczył z hitlerowskim najazdem. Walter Jan König, syn Jana i Berty z domu Schindler, urodził się 25 czerwca 1903 roku w Bielsku. Pochodził z rodziny żydowskiej, jednak podjął decyzję o przejściu na katolicyzm. Pomimo niemiecko-austriackich korzeni, jego rodzina zawsze sympatyzowała z Polakami. Gdy w 1918 roku Bielsko weszło w skład nowo odrodzonej Rzeczypospolitej, przyjęli oni obywatelstwo polskie.
Walter zdobył w Bielsku wykształcenie ekonomiczne i po maturze wyjechał do Wiednia na studia. Aby studiować za darmo, musiał zrzec się obywatelstwa polskiego, gdyż Austria nie uznawała podwójnego obywatelstwa. W latach 1924-1928 na uniwersytecie w Wiedniu studiował ekonomię. Na uczelni opracował patent na wyrób przedmiotów z mączki celuloidowej, mączki rogowej i podobnych mas plastycznych; zgłosił go do urzędu patentowego w Niemczech i tam jego wynalazkowi udzielono ochrony 31 stycznia 1927 roku pod numerem 6900. Była to swoista rewolucja technologiczna: z przypominającej dzisiejsze sztuczne tworzywa mieszanki inż. Königa można było produkować np. guziki, dotychczas robione z metalu, drewna lub też ze szkła i masy perłowej.
Po powrocie do Polski Walter König rozpoczął starania o utworzenie spółki. Firma Rogolith znalazła siedzibę w budynku przy Placu Ratuszowym 2 na I piętrze (obecnie w tych pomieszczeniach mieści się Urząd Stanu Cywilnego). Zatrudniała ok. 60 osób. Miała charakter spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Do rejestru handlowego Sądu Okręgowego została wpisana 25 listopada 1930 r. Funkcję dyrektora Rogilithu pełnił inż. Hugon Presser, zastępcami byli Walter König i Maurycy Huppert, wszyscy z Bielska. Wysokość kapitału zakładowego wynosiła 379.370 zł. Spółka została podzielona na 380 akcji po 100 złotych wartości każda. König w chwili powołania spółki miał 96 akcji.
Pod koniec lat 30 König podjął starania o przywrócenie mu obywatelstwa polskiego. Nabył ziemię w Hecznarowicach i w lipcu 1938 roku złożył kwit opiewający na 700 złotych jako darowiznę na rzecz budowy domu gromadzkiego w tejże wsi; wpłatę zamierzał przekazać, gdy otrzyma decyzję o przyznaniu obywatelstwa. Młyny urzędnicze mieliły jednak bardzo wolno, więc König na początku 1939 roku przypomniał o swojej prośbie, dołączając do niej zaświadczenie Zarządu Grupy Powstańców Śląskich w Bielsku-Białej, który poparł jego starania. Powstańcy pisali, że Walter przez szereg lat wspierał dobrowolnie polskie organizacje i towarzystwa społeczne, a z pomiędzy innych fabrykantów najprzychylniej odnosi się do Związku Powstańców Śląskich. Zatrudnia u siebie niepodległościowców i daje im możliwie najlepsze warunki pracy i płacy. Wiele zalet obywatelskich wobec Państwa i wobec naszych członków szukających zatrudnienie powoduje Zarząd Grupy do wyjątkowego wyróżnienia go i poparcia w sprawie uzyskania polskiego obywatelstwa. Zarząd Grupy popiera to również i dlatego, że powyżej wspomniany bierze sobie za żonę biedną panienkę z rodziny powstańczej i obydwoje ochotnie zobowiązali się prowadzić dom po polsku, a dzieci wychowywać na dobrych obywateli naszego państwa.
W roku 1939, kiedy spora część młodych mieszkańców Bielska, obywateli polskich narodowości niemieckiej, wyjeżdżała do III Rzeszy, König po raz kolejny ponowił prośbę o przyznanie obywatelstwa polskiego. Prawdziwym hartem ducha i obywatelską postawą wykazał się 1 września 1939 roku. Jego koledzy z Bielska jako zwiadowcy prowadzili wojska Wehrmachtu, a König wstąpił do wojska polskiego, a potem podzielił tułaczy los polskich żołnierzy. Po kampanii wrześniowej znalazł się na terenie ZSRR. Tam przybyła do niego żona Ksenia. Jednak poczucie obowiązku nakazywało mu dalszą walkę. Nie udało się mu wyjść z Rosji razem z żołnierzami gen. Andersa. Gdy w Sielcach nad Oką formowane były Polskie Siły Zbrojne w ZSRR, natychmiast się zgłosił i 7 listopada 1943 roku został szeregowcem 5 brygady artylerii ciężkiej. W charakterystyce służby czytamy: Brał udział w forsowaniu Buga, wyzwoleniu Lublina i Warszawy. 15 listopada 1944 roku został przyjęty do 11-tej samodzielnej komp. Kablowo-Tyczkowej przy Sztabie Armii, brał udział we wszystkich bojach tej jednostki od Warszawy przez Bydgoszcz, Kołobrzeg, przy forsowaniu rzeki Odry, aż do rzeki Łaby. Tak samo w artylerii, jak i w łączności przy budowie linii telefonicznych na przedniej linii frontu wykazał dużo męstwa i odwagi, wykonując sumiennie wszelkie rozkazy swych dowódców. Jako prawdziwy żołnierz sławnej I-szej armii spełnił w zupełności swój obowiązek - wyzwolenie ojczyzny.
Przez całą wojnę, chociaż formalnie nadal był Niemcem z austriackim obywatelstwem, wszyscy traktowali go jako Polaka.
Nowa socjalistyczna ojczyzna nie odpłaciła jednak Königowi wdzięcznością. Kiedy po zdemobilizowaniu 22 września 1945 roku powrócił do Bielska, okazało się, że nie ma tu czego szukać, bo nie ma... obywatelstwa polskiego. Wystąpił więc o nie ponownie, jako weteran wojenny, który życiem dowiódł swojego patriotyzmu. I sprawa stała się kłopotliwa, a to, co powinno być czystą formalnością, niezwykle się skomplikowano, bo potraktowano go przede wszystkim jako powracającego fabrykanta. Na próżno zapewniał, że nie domaga się zwrotu fabryki, chce jedynie w niej pracować. Władze dały mu wyraźnie odczuć, że zamiast robić wszystkim kłopot, powinien wyjechać tam, gdzie jego miejsce, czyli do Niemiec.
Niezrażony König postanowił, że przeczeka trudny powojenny czas i gdy wszystko się unormuje, to i jego życie wróci do normy. Priorytetem dla niego było wówczas sprowadzenie żony z ZSRR. Sytuacja była bardzo trudna, władze sowieckie bardzo niechętnie wypuszczały ludzi z bolszewickiego raju. Tu jednak dzięki swojej przeszłości frontowej i przynależności do jedynie słusznej armii polskiej kierownik oddziału Urzędu Repatriacyjnego w Bielsku Mieczysław Dwornik poparł jego starania, wysyłając pismo do ambasady polskiej w Moskwie. Żona Königa wraz z urodzonym w ZSRR synem Michałem wróciła do Bielska w 1946 roku.
Rok później, 21 maja 1947 roku, zarząd miejski w Bielsku wezwał Waltera Königa do stawienia się przed swym obliczem celem odebrania upragnionego obywatelstwa polskiego. Od tego momentu teoretycznie powinno być łatwiej. Jednak zamiast świętowania trzeba było żyć w szarej rzeczywistości lat stalinowskich. König jako element niepewny dostał pracę magazyniera w składzie budowlanym. Był poddawany inwigilacji, a nawet aresztowany. Pomimo tych wszystkich trudności i szykan ze strony państwa nie opuścił Polski. Zmarł w 1966 roku.
Dzisiaj warto przypomnieć sobie tę postać, bo jest przykładem człowieka, który swój honor i umiłowanie ojczyzny cenił wyżej niż codzienny pragmatyzm. W czasie, gdy nikt od niego nie żądał ofiary i gdy większość przyjęła postawę zachowawczą, Walter König poszedł walczyć za kraj, którego nawet nie był obywatelem....
Warto w tym miejscy wspomnieć o bielszczaninie narodowości niemieckiej, obywatelu Austrii, który w 1939 roku walczył z hitlerowskim najazdem. Walter Jan König, syn Jana i Berty z domu Schindler, urodził się 25 czerwca 1903 roku w Bielsku. Pochodził z rodziny żydowskiej, jednak podjął decyzję o przejściu na katolicyzm. Pomimo niemiecko-austriackich korzeni, jego rodzina zawsze sympatyzowała z Polakami. Gdy w 1918 roku Bielsko weszło w skład nowo odrodzonej Rzeczypospolitej, przyjęli oni obywatelstwo polskie.
Walter zdobył w Bielsku wykształcenie ekonomiczne i po maturze wyjechał do Wiednia na studia. Aby studiować za darmo, musiał zrzec się obywatelstwa polskiego, gdyż Austria nie uznawała podwójnego obywatelstwa. W latach 1924-1928 na uniwersytecie w Wiedniu studiował ekonomię. Na uczelni opracował patent na wyrób przedmiotów z mączki celuloidowej, mączki rogowej i podobnych mas plastycznych; zgłosił go do urzędu patentowego w Niemczech i tam jego wynalazkowi udzielono ochrony 31 stycznia 1927 roku pod numerem 6900. Była to swoista rewolucja technologiczna: z przypominającej dzisiejsze sztuczne tworzywa mieszanki inż. Königa można było produkować np. guziki, dotychczas robione z metalu, drewna lub też ze szkła i masy perłowej.
Po powrocie do Polski Walter König rozpoczął starania o utworzenie spółki. Firma Rogolith znalazła siedzibę w budynku przy Placu Ratuszowym 2 na I piętrze (obecnie w tych pomieszczeniach mieści się Urząd Stanu Cywilnego). Zatrudniała ok. 60 osób. Miała charakter spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Do rejestru handlowego Sądu Okręgowego została wpisana 25 listopada 1930 r. Funkcję dyrektora Rogilithu pełnił inż. Hugon Presser, zastępcami byli Walter König i Maurycy Huppert, wszyscy z Bielska. Wysokość kapitału zakładowego wynosiła 379.370 zł. Spółka została podzielona na 380 akcji po 100 złotych wartości każda. König w chwili powołania spółki miał 96 akcji.
Pod koniec lat 30 König podjął starania o przywrócenie mu obywatelstwa polskiego. Nabył ziemię w Hecznarowicach i w lipcu 1938 roku złożył kwit opiewający na 700 złotych jako darowiznę na rzecz budowy domu gromadzkiego w tejże wsi; wpłatę zamierzał przekazać, gdy otrzyma decyzję o przyznaniu obywatelstwa. Młyny urzędnicze mieliły jednak bardzo wolno, więc König na początku 1939 roku przypomniał o swojej prośbie, dołączając do niej zaświadczenie Zarządu Grupy Powstańców Śląskich w Bielsku-Białej, który poparł jego starania. Powstańcy pisali, że Walter przez szereg lat wspierał dobrowolnie polskie organizacje i towarzystwa społeczne, a z pomiędzy innych fabrykantów najprzychylniej odnosi się do Związku Powstańców Śląskich. Zatrudnia u siebie niepodległościowców i daje im możliwie najlepsze warunki pracy i płacy. Wiele zalet obywatelskich wobec Państwa i wobec naszych członków szukających zatrudnienie powoduje Zarząd Grupy do wyjątkowego wyróżnienia go i poparcia w sprawie uzyskania polskiego obywatelstwa. Zarząd Grupy popiera to również i dlatego, że powyżej wspomniany bierze sobie za żonę biedną panienkę z rodziny powstańczej i obydwoje ochotnie zobowiązali się prowadzić dom po polsku, a dzieci wychowywać na dobrych obywateli naszego państwa.
W roku 1939, kiedy spora część młodych mieszkańców Bielska, obywateli polskich narodowości niemieckiej, wyjeżdżała do III Rzeszy, König po raz kolejny ponowił prośbę o przyznanie obywatelstwa polskiego. Prawdziwym hartem ducha i obywatelską postawą wykazał się 1 września 1939 roku. Jego koledzy z Bielska jako zwiadowcy prowadzili wojska Wehrmachtu, a König wstąpił do wojska polskiego, a potem podzielił tułaczy los polskich żołnierzy. Po kampanii wrześniowej znalazł się na terenie ZSRR. Tam przybyła do niego żona Ksenia. Jednak poczucie obowiązku nakazywało mu dalszą walkę. Nie udało się mu wyjść z Rosji razem z żołnierzami gen. Andersa. Gdy w Sielcach nad Oką formowane były Polskie Siły Zbrojne w ZSRR, natychmiast się zgłosił i 7 listopada 1943 roku został szeregowcem 5 brygady artylerii ciężkiej. W charakterystyce służby czytamy: Brał udział w forsowaniu Buga, wyzwoleniu Lublina i Warszawy. 15 listopada 1944 roku został przyjęty do 11-tej samodzielnej komp. Kablowo-Tyczkowej przy Sztabie Armii, brał udział we wszystkich bojach tej jednostki od Warszawy przez Bydgoszcz, Kołobrzeg, przy forsowaniu rzeki Odry, aż do rzeki Łaby. Tak samo w artylerii, jak i w łączności przy budowie linii telefonicznych na przedniej linii frontu wykazał dużo męstwa i odwagi, wykonując sumiennie wszelkie rozkazy swych dowódców. Jako prawdziwy żołnierz sławnej I-szej armii spełnił w zupełności swój obowiązek - wyzwolenie ojczyzny.
Przez całą wojnę, chociaż formalnie nadal był Niemcem z austriackim obywatelstwem, wszyscy traktowali go jako Polaka.
Nowa socjalistyczna ojczyzna nie odpłaciła jednak Königowi wdzięcznością. Kiedy po zdemobilizowaniu 22 września 1945 roku powrócił do Bielska, okazało się, że nie ma tu czego szukać, bo nie ma... obywatelstwa polskiego. Wystąpił więc o nie ponownie, jako weteran wojenny, który życiem dowiódł swojego patriotyzmu. I sprawa stała się kłopotliwa, a to, co powinno być czystą formalnością, niezwykle się skomplikowano, bo potraktowano go przede wszystkim jako powracającego fabrykanta. Na próżno zapewniał, że nie domaga się zwrotu fabryki, chce jedynie w niej pracować. Władze dały mu wyraźnie odczuć, że zamiast robić wszystkim kłopot, powinien wyjechać tam, gdzie jego miejsce, czyli do Niemiec.
Niezrażony König postanowił, że przeczeka trudny powojenny czas i gdy wszystko się unormuje, to i jego życie wróci do normy. Priorytetem dla niego było wówczas sprowadzenie żony z ZSRR. Sytuacja była bardzo trudna, władze sowieckie bardzo niechętnie wypuszczały ludzi z bolszewickiego raju. Tu jednak dzięki swojej przeszłości frontowej i przynależności do jedynie słusznej armii polskiej kierownik oddziału Urzędu Repatriacyjnego w Bielsku Mieczysław Dwornik poparł jego starania, wysyłając pismo do ambasady polskiej w Moskwie. Żona Königa wraz z urodzonym w ZSRR synem Michałem wróciła do Bielska w 1946 roku.
Rok później, 21 maja 1947 roku, zarząd miejski w Bielsku wezwał Waltera Königa do stawienia się przed swym obliczem celem odebrania upragnionego obywatelstwa polskiego. Od tego momentu teoretycznie powinno być łatwiej. Jednak zamiast świętowania trzeba było żyć w szarej rzeczywistości lat stalinowskich. König jako element niepewny dostał pracę magazyniera w składzie budowlanym. Był poddawany inwigilacji, a nawet aresztowany. Pomimo tych wszystkich trudności i szykan ze strony państwa nie opuścił Polski. Zmarł w 1966 roku.
Dzisiaj warto przypomnieć sobie tę postać, bo jest przykładem człowieka, który swój honor i umiłowanie ojczyzny cenił wyżej niż codzienny pragmatyzm. W czasie, gdy nikt od niego nie żądał ofiary i gdy większość przyjęła postawę zachowawczą, Walter König poszedł walczyć za kraj, którego nawet nie był obywatelem....
wtorek, 1 października 2019
1939 rok w Bielsku i Białej cz. 14
Smutny wrzesień 1939
Najsmutniejszym, bardzo symbolicznym dniem w historii miasta, stał się 3 września 1939 roku.
- Przed samą wojną nie odczuwałam żadnych oznak wrogości czy też rezerwy od moich koleżanek, które były Niemkami. Razem pracowałyśmy, bawiłyśmy się, uczęszczałyśmy do klubu sportowego - nie było różnic. Wszystko zmieniło się trzeciego września 1939 roku. (...) z 2 na 3 wojska polskie opuściły Bielsko, następnego dnia około 9 do miasta wkroczyli Niemcy. W jednym momencie jak na rozkaz, nie licząc jednej kamienicy żydowskiej na rogu, wszystkie pozostałe, które znajdowały się przy placu Żwirki i Wigury, pokryły się sztandarami ze swastykami. Przystrojenie trwało może 5 minut. Moje koleżanki w strojach niemieckich wybiegły na ulicę z plackami, kanapkami oraz czymś do picia i witały entuzjastycznie żołnierzy Wehrmachtu. Myśmy z mamą płakały, a następnego dnia wszystko się zmieniło. Moje koleżanki pozdrawiały mnie faszystowskim pozdrowieniem - wspominała rodowita bielszczanka Anna Cz., która miała wtedy 19 lat.
Obywatelstwo a narodowość
Powitanie wojsk niemieckich przez niemieckich mieszkańców Bielska, o którym mówi pani Anna, chociaż emocjonalnie wytłumaczalne, z prawnego punktu widzenia było zdradą stanu. Oto obywatele Polski narodowości niemieckiej chlebem i solą witali obce wojska napadające na kraj, w którym żyli i korzystali z pełni praw.
Zdecydowana większość bielskich Niemców posiadających obywatelstwo polskie witała z radością armię faszystowską, a później z zapałem włączyła się budowanie III Rzeszy na tym terenie.
Nieliczni potomkowie tzw. Niemców austriackich zajęli inną postawę. Tak było na przykład z członkami Deutsche Christliche Volkspartei, partii zrzeszającej mieszkających w Polsce niemieckich katolików, założonej przez Eduarda Panta, swego czasu senatora RP i wiceburmistrza Bielska. DChV już w listopadzie 1938 roku w swojej gazecie pt. Die Deutschen in Polen na pierwszej stronie zamieściła tekst pt. Dziś synagogi – jutro kościoły, przestrzegający przed faszyzmem!
Byli też tacy, którzy we wrześniu walczyli z niemieckim najeźdźcą, a w grudniu 1939 roku podczas spisu ludności w rubryce narodowość wpisali POLSKA. Najsłynniejszą taką postacią w regionie był arcyksiążę Karol Olbracht Habsburg, spokrewniony z rodziną cesarską Austro-Węgier. Arcyksiążę w 1939 roku zgłosił się do armii polskiej. Po kampanii wrześniowej wrócił do Żywca. W listopadzie 1939 r. został przez Niemców aresztowany i uwięziony w cieszyńskim więzieniu, gdzie pozostał prawie do końca wojny. Również rodzina autora za swoją jednoznacznie polską postawę już w styczniu 1940 roku w została pozbawiona majątku i w całości wywieziona pod Warszawę do Generalnej Guberni.
Te dwa przykłady pokazują, że i w tamtych trudnych czasach był wybór, który niósł za sobą konsekwencje...
O ile jednak te dwa przykłady są znamienne, to z punku widzenia prawa ci obywatele polscy narodowości niemieckiej tak naprawdę wykonali swój obowiązek. Będąc obywatelami Polski mieli w chwili zagrożenia ojczyzny walczyć z agresorem. O tej prostej zależności większość mieszkańców Bielska, Białej i regionu narodowości niemieckiej zapomniało...
Najsmutniejszym, bardzo symbolicznym dniem w historii miasta, stał się 3 września 1939 roku.
- Przed samą wojną nie odczuwałam żadnych oznak wrogości czy też rezerwy od moich koleżanek, które były Niemkami. Razem pracowałyśmy, bawiłyśmy się, uczęszczałyśmy do klubu sportowego - nie było różnic. Wszystko zmieniło się trzeciego września 1939 roku. (...) z 2 na 3 wojska polskie opuściły Bielsko, następnego dnia około 9 do miasta wkroczyli Niemcy. W jednym momencie jak na rozkaz, nie licząc jednej kamienicy żydowskiej na rogu, wszystkie pozostałe, które znajdowały się przy placu Żwirki i Wigury, pokryły się sztandarami ze swastykami. Przystrojenie trwało może 5 minut. Moje koleżanki w strojach niemieckich wybiegły na ulicę z plackami, kanapkami oraz czymś do picia i witały entuzjastycznie żołnierzy Wehrmachtu. Myśmy z mamą płakały, a następnego dnia wszystko się zmieniło. Moje koleżanki pozdrawiały mnie faszystowskim pozdrowieniem - wspominała rodowita bielszczanka Anna Cz., która miała wtedy 19 lat.
Obywatelstwo a narodowość
Powitanie wojsk niemieckich przez niemieckich mieszkańców Bielska, o którym mówi pani Anna, chociaż emocjonalnie wytłumaczalne, z prawnego punktu widzenia było zdradą stanu. Oto obywatele Polski narodowości niemieckiej chlebem i solą witali obce wojska napadające na kraj, w którym żyli i korzystali z pełni praw.
Zdecydowana większość bielskich Niemców posiadających obywatelstwo polskie witała z radością armię faszystowską, a później z zapałem włączyła się budowanie III Rzeszy na tym terenie.
Nieliczni potomkowie tzw. Niemców austriackich zajęli inną postawę. Tak było na przykład z członkami Deutsche Christliche Volkspartei, partii zrzeszającej mieszkających w Polsce niemieckich katolików, założonej przez Eduarda Panta, swego czasu senatora RP i wiceburmistrza Bielska. DChV już w listopadzie 1938 roku w swojej gazecie pt. Die Deutschen in Polen na pierwszej stronie zamieściła tekst pt. Dziś synagogi – jutro kościoły, przestrzegający przed faszyzmem!
Byli też tacy, którzy we wrześniu walczyli z niemieckim najeźdźcą, a w grudniu 1939 roku podczas spisu ludności w rubryce narodowość wpisali POLSKA. Najsłynniejszą taką postacią w regionie był arcyksiążę Karol Olbracht Habsburg, spokrewniony z rodziną cesarską Austro-Węgier. Arcyksiążę w 1939 roku zgłosił się do armii polskiej. Po kampanii wrześniowej wrócił do Żywca. W listopadzie 1939 r. został przez Niemców aresztowany i uwięziony w cieszyńskim więzieniu, gdzie pozostał prawie do końca wojny. Również rodzina autora za swoją jednoznacznie polską postawę już w styczniu 1940 roku w została pozbawiona majątku i w całości wywieziona pod Warszawę do Generalnej Guberni.
Te dwa przykłady pokazują, że i w tamtych trudnych czasach był wybór, który niósł za sobą konsekwencje...
O ile jednak te dwa przykłady są znamienne, to z punku widzenia prawa ci obywatele polscy narodowości niemieckiej tak naprawdę wykonali swój obowiązek. Będąc obywatelami Polski mieli w chwili zagrożenia ojczyzny walczyć z agresorem. O tej prostej zależności większość mieszkańców Bielska, Białej i regionu narodowości niemieckiej zapomniało...
Subskrybuj:
Posty (Atom)