wtorek, 31 grudnia 2013

Kronika Kryminalna - grudzień 1913

    Przechodząc od spraw samorządowych do kryminalnych warto na chwile zatrzymać się w Ratuszu w Białej, tam bowiem było bardzo nerwowo. Najlepiej przekonajcie się państwo o tym sami czytając poniższą relacje: Rozprzężenie w bialskiej władzy bezpieczeństwa. Burmistrz Wenzelis „nie lubi” inspektora policyjnego Pluharza, Pluharz „nie lubi” policyanta Martyniaka, Martyniak wysługuje się Wenzelisowi, Wenzelis popiera Martyniaka przeciw Plucharzowi. Opowieść to tego rodzaju, jak znana przypowieść, zaczynająca się od słów: Abraham zrodził Izaaka itd. Martyniak, chcąc się przysłużyć swemu Wencelisowi, posądził Plucharza o różne nieładne rzeczy, jak naprzykład o sprzeniewierzenie w urzędzie, o nadużycie władzy urzędowej i seksualnej. Wenzelis wytoczy Plucharzowi dochodzenia dyscyplinarne, a Pluharz wytoczył Martyniakowi dochodzenia sądowe. Martyniak dostał prawomocnie 10 dni aresztu za oszczerstwo, ale za to ignoruje Pluharza i nawet w służbie nie zna go i nie składa mu przepisanego uszanowania. Wenzelis milczy, a nawet oburza się na tych, którzy wytykają te niezdrowe stosunki, obywatele zaś miejscy kiwają głowami ze zdumienia nad brakiem karności i poczucia obowiązku wśród miejskiej władzy bezpieczeństwa publicznego.
    Nie wnikając, ze względu na brak wiedzy, w jakie przestępstwa byli uwikłani stróże prawa trzeba wspomnieć, o nieprawościach jakich dopuścili się mieszkający tu ludzie. Zacznijmy jednak od wielkiego sukcesu Bielskiej policji. Oni to zaalarmowani przez konduktorów, którzy zwrócili uwagę na podejrzanie zachowujących się podróżnych postanowili ich wylegitymować. Po sprawdzeniu i konsultacjach z innymi oddziałami policji okazało się, że jest to szajka okradająca jadących koleją.
    Jednak najbardziej komentowane było samobójstwo niejakiego Perły lub też Papli z Janowic.   Gazety różnie podają jego nazwisko. Jedno co się nie zmienia, to, to, że został on znaleziony w Bielskim lasku miejskim przez policjanta Malchera. Samo samobójstwo nie budziło ciekawości, pomimo tego, że zwłoki leżały na ziemi, lecz fakt, że nie znaleziono przy nim stryczka. Gazety przypuszczały, że: Ktoś widocznie jednak przechodził już przez to miejsce i trupa odciął, stryczek zaś zabrał sobie. Stryczek bowiem taki udzodzi za talizman przynoszący szczęście.   „Ślązak” zaś z politowaniem komentuje: Widzimy więc, że jeszcze w XX wieku nie zdołała cywilizacya wykorzenić tego głupiego przesądu, że stryczek przynosi właścicielowi szczęście.  Ciężkie chwile musiała przezywać żona Jana Wrubla ( pisownia oryginalna) pracowika kolei, który na oczach żony strzeli do siebie z małokalibrowego rewolweru.
    Dużo też strachu mieli mieszkańcy okolic Bielska ze względu na to, że szerzyła się zaraźliwe choroby u dzieci takie jak odra, koklusz. Z tego powodu pozamykano wiele szkół miedzy innymi w Mazańcowicach i Ligocie, gdzie był najwięcej zachorowań.

 
Plebiscyt


„Dziennik Zachodni” włączył mnie do plebiscytu pt. „Patriotycznie zakręceni”. Jeżeli uważasz, że takie określenie pasuje do mnie, to proszę oddaj głos. 
Dziękuję. Jacek


Głosować można codziennie do 6 stycznia.

Sprawy Osobiste - grudzień 1912

    I tym razem sprawy osobiste rozpoczniemy od informacji o żywieckich Habsburgach. Tym razem możemy to uczynić za sprawą dwóch córek Karola Stefana, które postanowiły zmienić stan cywilny. Prasa polska, już w połowie roku donosiła o zaręczynach Matyldy z ks. Olgierdem Czartoryskim i teraz uzupełniała informacje o tym, że ślub odbędzie się w styczniu 1913 roku w Żywcu, a młodzi później zamieszkają w Sielcach. Natomiast prasa niemiecka dużo większą uwagę przywiązywała do ślubu starszej siostry Eleonory. Tu trzeba wyjaśnić, że arcyksiężna Eleonora zakochała się przed laty w poruczniku marynarki wojennej Alfonsie von Klosse. Smaczku tej historii dodaje fakt, że był on kapitanem statku, którym po Morzu Śródziemnym pływał Karol Stefan. Ta skrywana miłość doczekała się stosunkowo szybko akceptacji żywieckiego Habsburga, lecz aby do zamążpójścia mogło dojść specjalne zezwolenie musiał wydać sam cesarz Franciszek Józef. Było to dla niego niezwykle trudne, gdyż miał on bardzo sztywne zasady i za mezalians uznawał on już ślub Matyldy z arcyksięciem polskim, a tu żonę z rodzinny monarchy miałby mieć zwykły porucznik...Ostatecznie cesarz zgodziła się pod ostrymi warunkami, ale o tym opowiem, gdy dane nam będzie spotkać się przy omawianiu wydarzeń ze stycznia 1913 roku.
    Przy tej okazji po raz kolejny można się pokusić, co już kilka razy pokazałem ujmując poszczególne wydarzenia w poprzednich miesiącach, że polsko języczny „Ślązak” jest w dużej mierze przedrukiem niemieckiej „Silesi” . Oto kolejny przykład. „Ślązak” na swoich łamach zamieścił nie tylko ten sam rysunek, ale również informację, słowo w słowo taką samą, oczywiście tylko po polsku...
    Z okazji ślubu adwokata Wozaczyńskiego goście weselni i para młodych ofiarowała 155 koron i 82 groszę na działalność TSL. Również Polacy mogli się cieszyć z radości innego adwokata dr Kupczyńskiego, który osiedlił się w Białej przy ulicy głównej .
    Na koniec informacji osobistych warto odnotować, że starania parafian wsparte przez ks. kanonika Bulowskiego doprowadziły do tego, że od 1 grudnia 1912 roku nieszpory w Bielsku będą odprawiane w języku polskim.
    Powody do radości mieli też członkowie TG „Sokół”, gdyż przyznano im z funduszu krajowego zapomogi. Biała 200 k, a Bielsko 100 k.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Sprawy narodowe i polityczne - grudzień 1913


    Co będzie z Niemcami galicyjskimi? To najczęściej pojawiające się pytania w niemieckiej prasie, która domagała się w grudniu 1913 roku trzech mandatów dla Niemców w sejmie krajowym we Lwowie. Gazety wnioskowały, o to, aby niezależnie od ilości głosów Niemcy mieli zagwarantowane te trzy mandaty, coś takiego jak dzisiaj w Polsce ma mniejszość niemiecka. Pomysłodawcy chcieli powołania nowej „kuryi niemieckiej z 3 mandatami”, a mianowicie z Białej, ze zachodniej Galicji i ze wschodniej Galicji. Głosy domagające się takiego rozwiązania były tym bardziej natarczywe, że dotychczasowy mandat z Białej, który był do tej pory w gestii niemieckiej, teraz był zagrożony, gdyż Polacy zaczynali zyskiwać demograficzną przewagę.

    W odpowiedzi na te żądania Polacy poprosili, aby wpierw Niemcy coś takiego zaprowadzili w Bielsku dla Polaków, a później wysuwali takie roszczenia. Dodawali również przekornie, że tacy trzej posłowie nie znający języka polskiego nie uczestniczyli by w obradach sejmu, a mogliby co najwyżej we Lwowie założyć grupę śpiewacza i z katarynką chodzi ulicami miasta.

    W tym samym czasie w parlamencie Wiedeńskim, ostatecznie doszło do rozłamu w PSL i wyrzuceniu Jana Stapińskiego. Pisły o ty wszystkie gazety niemieckie.   Tym razem oś sporu toczyła się między ministrem Długoszem, a Stapińskim.

    Wyrzucony na łamach swojej gazety w artykułach pt. „Prawda zwycięży”, „Sąd ludu”, „Odpowiedź oszczercom”...próbuje się wybielić. Jednak Wincenty Witos i jego zwolennicy z PSL każdego dnia wyciągają na światło dzienne coraz to nowe afery, w których uczestniczył Jan Stapiński.

    Przekupstwa, prywata, ustawianie przetargów, oszustwa emigracyjne itp. o których od kilku lat pisał poseł Jan Zamorski, teraz wszystkie się potwierdziły. O wszystkich donosiły drobiazgowo gazety. Ja odsyłam do „Kurier Lwowski” zainteresowanych, gdyż on próbował w tym sporze być neutralnym. Natomiast przysłowiową „kropką na i” była informacja, że Jan Stapiński wziął 40 tysięcy koron łapówki od...rządu, aby popierał go podczas głosowań. Dla tych, którzy mają w tym momencie jakieś skojarzenia przypominam, ze ja opisuję wydarzenia sprzed stu lat, a nie komentuje bieżącej polityki. Jakiekolwiek podobieństwa są oczywiście całkowicie przypadkowe...

 
Plebiscyt


„Dziennik Zachodni” włączył mnie do plebiscytu pt. „Patriotycznie zakręceni”. Jeżeli uważasz, że takie określenie pasuje do mnie, to proszę oddaj głos. 
Dziękuję. Jacek


Głosować można codziennie do 6 stycznia.

Księga pochowanych żołnierzy ZSRR cz. 6










Plebiscyt


„Dziennik Zachodni” włączył mnie do plebiscytu pt. „Patriotycznie zakręceni”. Jeżeli uważasz, że takie określenie pasuje do mnie, to proszę oddaj głos. 
Dziękuję. Jacek


Głosować można codziennie do 6 stycznia.

piątek, 27 grudnia 2013

Miasto, którego już nie ma cz. 6. Spacer koło placu Chrobrego w Bielsku








Plebiscyt


„Dziennik Zachodni” włączył mnie do plebiscytu pt. „Patriotycznie zakręceni”. Jeżeli uważasz, że takie określenie pasuje do mnie, to proszę oddaj głos. 
Dziękuję. Jacek


Głosować można codziennie do 6 stycznia.

Sprawy osobiste - grudzień 1913


    Informacje osobiste warto rozpocząć od wspomnienia anonimowej osoby, która podarowała 1000 koron na budowę domu odpoczynku w śr. Jaworzu.  Na dom diakonis 100 k przekazał dr Herman Groß i jego żona. Przypomniano również o tym, że obchodzący jubileusz 50 lecia życia niedawno burmistrz Bielska Rudolf Hoffman był przyjacielem i kuratorem zboru w Bielsku.  

Również temu tematowi poświęcił miejsce „Dziennik Cieszyński” wskazując na nierówną miarę i pisał: Dnia 2. grudnia b. r. obchodził cesarz 65-letnią rocznicę wstąpienia na tron. Zdarzyło się, że prawie w tym samym czasie obchodził burmistrz Bielska pan Hoffmann i żona fabrykanta Josefy'ego 50-letnią rocznicę urodzin. Niemieckie gazety „B. B. Anzeiger” i „Ostschlesische Deutsche Zeitung” poświęciły cesarzowi jubileuszowe wspomnienia w; kilku wierszach, natomiast o panu Hoffmannie i pani Josefy'owej rozpisują się na całych szpaltach w kilku numerach i pieją niesmaczne w swym serwiliźmie lokalnym hymny pochwalne na ich cześć. Dla nas ta uwaga pewnie wydaje się dziwna, ale przytyk ten w czasach, gdzie cesarzowi z okazji każdego jubileuszu poświęcano co najmniej pół gazety był jak najbardziej dopuszczalny.
    Dyrekcja skarbu zamianowało p. Benowskiego na kierownika oddziału straży skarbu w Białej, a Litwińskiego w Żywcu. Natomiast wbrew swojej woli notariusz Dr. Myciński został w Białej. Starał się on o przeniesienie do Podgórza, wystarał się mawet o świadectwo moralności, które mu kilku... memoryalistów podpisało, a obrońca ich mu stylistycznie poprawił, jednakowoż wpływy niemieckie przeważyły. Do Podgórza przeniósł minister Hochenburger notaryusza z Niska Piotra Pielę. Dra Mycińskiego lubią Niemcy bialscy za jego... grzeczność i za zwalczanie wszechpolaków. Spodziewać się należy, iż dopóki nie zmieni postępostępowania, Niemcy nie puszczą go z Białej.

    Na ostatnim zgromadzeniu senioralnym z zachodniej Galicji, które odbyło się w Białej pod przewodnictwem seniora Böhingera uchwalono odbywać regularnie konferencje nauczycieli. Konseniorem wybrano ks. Kirchschlagera, a kuratorem został wybrany Franciszek Schlee, kupiec z Białej.   
Śmierć ks. Alfreda Sułkowskiego była też często komentowaną informacją. W piątek umarł w sanatoryum w Krakowie w 58. roku życia ks. Alfred Sułkowski. Był on właścicielem dóbr w Galicyi i miał pierwsze prawa do majoratu Sułkowskich na Śląsku. Zmarły był żonaty z córką starszego zarządcy pocztowego w Białej, pozostawił 3 córki. We wtorek popołudniu odbędzie się pochowanie zwłok jego w kaplicy zamkowej w Bielsku.
    Na koniec informacja z Leszczyn. Dnia 17. listopada odbyłosię w Leszczynach u gospodarza Andrzeja Frydla wesele, na którem zebrano na T. S. L. 10 K 50 h. Oby takich wesel było więcej. Warto wspomnieć tez o ty, że podjęto decyzje, aby od 1 stycznia 1914 roku uruchomić urząd pocztowy w Międzybrodziu. 

 
Plebiscyt


„Dziennik Zachodni” włączył mnie do plebiscytu pt. „Patriotycznie zakręceni”. Jeżeli uważasz, że takie określenie pasuje do mnie, to proszę oddaj głos. 
Dziękuję. Jacek


Głosować można codziennie do 6 stycznia.

wtorek, 24 grudnia 2013

Jak święta to święta grudzień 1911


    Koniec roku do Święta Bożego Narodzenia. Z tej okazji wiele gazet podpowiada jak przeżyć ten czas nie tylko pod względem duchowym, ale przede wszystkim kulinarnym. I tak na przykład „Gazeta Lwowska” proponuję w poradniku dla oszczędnej kuchni domowe: (Niedziela): Wigilia: Zupa z ryb z Łazankami, albo migdałowa. Łupacz w sosie chrzanowym albo sandacz z jajami i masłem. Karpie smażone. Kapusta czerwona duszonoa. Kompot z suszu. Łazanki z makiem i miodem, albo „kutia” z makiem i miodem. Owoce, pierniki i bakalie.
    Wigilia wystawniejsza: Zupa z ryb, albo polewka winna. Zupa migdałowa (tradycyjna)Szczupak w majonezie, albo w auspiku, garnirowany, piklami i jajami, gotowanemi na twardo, sałatką ect. Sandacz z jajami siekanymi i masłem. Karpie smażone z sałatką z selerów i kartofli, albo z sałatką z czerwonej kapusty. Krem czekoladowy. Owoce, pierniki, ciasta i bakalie.
    (Poniedziałek) I. Święto: Bulion w filiżankach, Polędwica wołowa garnirowana. Indyk z kompotem. Tort kasztanowy. Czarna kawa i likiery.
    (wtorek) II. Święto: Barszcz czyty z uszkami. Sztuka mięsa z sosem rakowym i ryżem. Zając z sałatką „endywią” albo z sałatą majonezową. Ciasta i owoce. Czarna kawa. Likiery.
    (Środa): Zupa grochowa. Wędzonka na gorąca z chrzanem. Puree z ziemniaków. Mararon z masłem.
    (Czwartek): Rosół z grysikiem. Sztuka mięsa z ćwikłą. Knedelki z bułki z masłem.
    (Piątek): Zupa grzybowa ze śmietaną i krupkami perłowemi. Puree z ziemniaków i śledzie pocztowe z oliwą i piklami. Naleśniki z serem.
    (Sobota): Kapuśniak. Klops, albo zrazy siekane faszerowane. Kasza hreczana ze słoniną. Bułeczki drożdżowe z powidłami, smażone na maśle.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Miejskie kino idzie fatalnie - grudzień 1913

    W tym samym czasie, gdy Polacy cieszyli się z dużej frekwencji na swoich spotkaniach prasa donosiła, że Miejskie kino w Białej idzie fatalnie. Mimo niezwykłych wysiłków, reklamy, bezpłatnych biletów, obniżania ceny do połowy, kino nie daje się ruszyć z miejsca. Zarząd kina sprowadza jak najdroższe filmy, urządza przedstawienia dla dzieci, a nawet dla noworodków, wszystko napróżno. Zdarza się, że na przedstawieniach bywa po 6 do 10 osób. Jeżeli tak dalej pójdzie, to kino ogłosi konkurs, a obrócone na budowę kina fundusze ubogich przepadną, całą zaś tę zabawę zapłacą wyborcy do Rady miejskiej z własnych kieszeni.


    Z tego powodu burmistrz Białej Wenzelis nie miał dobrego humoru, który  traci panowanie nad sobą, ile razy spotka się z radnym M. Kohnem, który spokojnie stwierdzał, a nie mówiłem... Wenzelis, który przypomnijmy był właścicielem zakładu pogrzebowego, często był pytany, kiedy wyprawi pogrzeb nowo powstałemu kinu.   Z tego powodu burmistrz Białej szukał winnych i coraz to nowych znajdował, którzy w wyniku posądzenia, że działali na szkodę kina tracili pracę. Gdy już Wenzelis wyczerpał ilość „kozłów ofiarnych” stwierdził, że winnym całego zamieszania i złych wyników finansowych jest Moritz Kohn.

Zarzuca się mu, że zdradza konkurencyjnemu przedsiębiorcy z Bielska, Zenkerowi, wszelkie tajniki bialskiego kina, że ma wydał tajemnice sprowadzenia przez bialskie kino kinetofonu i wspaniałego filmu „Ostatnie dni Pompei”, skutkiem czego Zenker ubiegł kino bialskie w wystawieniu tych rzeczy, które miały go wyratować z niezwykle przykrego położenia i wyciągnąć z toni na suchą powierzchnię zapełnionych widowni. Burmistrz zabronił więc Kohnowi wglądać do ksiąg kina i odwołał się do pełnej rady, przeklinając w duchu paragrafy ustawy gminnej, dozwalające każdemu radnemu przeglądania aktów i ksiąg magistratu, oraz zakładów miejskich.



Plebiscyt


„Dziennik Zachodni” włączył mnie do plebiscytu pt. „Patriotycznie zakręceni”. Jeżeli uważasz, że takie określenie pasuje do mnie, to proszę oddaj głos. 
Dziękuję. Jacek


Głosować można codziennie do 6 stycznia.

piątek, 20 grudnia 2013

Moda - grudzień 1912 cz.2


    Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w świecie kobiet pokazuje się niecodzienny apel polityczny. Oto wydawać by się mogło, że moda jest oddzielona szczelnie od wojny, polityki i bieżących rozgrywek wielkich mocarstw, ale jak pokazały wypadki, których przyczyną była wojna na Bałkanach nie do końca. Oto działania nacjonalistów niemieckich na terenie c.k. Austrii sprawiły, że pomoc rządowa popłynęła do niemieckich firm produkujących tkaniny, a polskie zostały pominięte.

 Z tej okazji styliści apelują: „Swój do swego” oto hasło, o którem nie zapominajmy, zwłaszcza teraz przed świętami. (..) Mamy ładne i tanie zabawki wyrobu krajowego, wycinanki, lalki(...). Na pruskie błyskotki któremi nieraz drzewka nasze stroimy, prawdziwie szkoda pieniędzy. O modzie „polskiej” mówić nie możemy. Mimo, iż Polki zawsze odznaczały się szykiem i umiejętnością ubierania się, wzory tego, co nosimy przeważnie czerpiemy z zagranicy. Przynajmniej jednak uczyńmy jeden krok naprzód. Niech te suknie, które według niemieckich lub francuskich wzorów są szyte, będą o ile możliwości z krajowego materyału. A wtedy dla „polskości” naszej mody już bardzo dużo zrobimy.
 
    Końcem roku, gdy już wydawało się, że moda na ten rok została ustalona pojawiły się sygnały, że: zarękawki uległy reformie i z wielkich zaczynają przemieniać w małe, a nawet bardzo malutkie.
Warto przy tej okazji przypomnieć, że zarękawki swoje początki miały w XV wieku we Włoszech i w zamyśle nie miały one grzać delikatnych rączek pięknych Włoszech w zimne dni lecz... chronić od zimna stópki małych piesków pokojowych i małpek tresowanych! Z Itali moda ta powędrowała do Francji i tam przez długie czas była zastrzeżona tylko dla wyższych sfer. Dopiero Karol IX specjalnym edyktem pozwolił mieszczanom na noszenie zarękawników pod warunkiem, że będą one ze skóry i tylko w czarnym kolorze. W XVIII wieku rękawice, bo tak my dzisiaj nazywamy tę część garderoby była praktycznie używana przez mężczyzn. Od połowy XIX wieku zmienia się ich wygląd i wielkość, a zarazem stają się powoli podstawowym atrybutem kobiety. W 1912 roku rękawiczki były małe, robiło się je z futer, a także z akasmitu, pluszu lub jedwabiu.

Tak w dużym skrócie wyglądał przegląd tendencji w modzie roku 1912 widzianego przez pryzmat „Nowości Ilustrowanych”, które prawie co tydzień w dziale pt. Ze świata kobiecego, kształtowały gusta kobiecej mody. Jednak wnikliwy obserwator zauważył na pewno, że osoby udzielające rad, chociaż skupiały się na modzie, to jednak odnosiły się zarówno do spraw aktualnych na świecie jak i odwiecznych dylematów jak wychować młode pokolenie.
Plebiscyt


„Dziennik Zachodni” włączył mnie do plebiscytu pt. „Patriotycznie zakręceni”. Jeżeli uważasz, że takie określenie pasuje do mnie, to proszę oddaj głos. 
Dziękuję. Jacek


Głosować można codziennie do 6 stycznia.

czwartek, 19 grudnia 2013

Erotyczne filmy w Bielsku - Materiał tylko dla dorosłych!!!

                                      Nasi dziadkowie też oglądali filmy erotyczne...

    W mojej książeczce pt. „Bialski Ilusion” opisywałam jak niełatwe życie miał ówczesny właściciel kina w Bielsku Adolf Zenker. Oto końcem 1911 roku magistrat Bielska zakazał mu działalności ze względu na uchybienia formalno-prawne związane z przepisami przeciwpożarowymi i policyjnymi. On jednak odwołał się od tych zarzutów i kary. Zenker wniósł względem tego sprzeciw i dowiódł w nim, że zgoła nigdy w Bielsku nie roszczono sobie etycznych pretensji względem jego przedsięwzięcia, przeciwnie, wszystkie filmy z tzw. męskich wieczorków były wcześniej pokazywane policji i gminnej komisji, a jeśli chodzi o bezpieczeństwo pożarowe – to komisja krajowa, która wizytowała jego przedstawienia, nie znalazła żadnego powodu do nagany. Wiedział bowiem doskonale, że straż i policja zainterweniowały nieprzypadkowo, ale na zlecenie władz miasta. Burmistrzowi i rajcom nie podobało się to, że był on konkurencją dla dotowanego przez magistrat Bielska teatru miejskiego. Z tego też powodu właściciel kina postanowił po cichu przenieść swój biznes do Białej. Równolegle Komisja Krajowa, do której odwołał się Zenker, uznała, że nie było żadnych podstaw do jego ukarania i cofnięcia mu koncesji.

    19 stycznia 1912 roku tysiąc plakatów na terenie obu miast triumfalnie informowało o jego zwycięstwie w sporze z magistratem Bielska i zapraszało na dwa seanse filmowe do „Kaiserhofu”, gdzie odbywały się przedstawienia filmowe.

    Szperając w powyższych okruchach historycznych dotyczących kina w Bielsku i Białej bardzo mnie zainteresowało u Zenkera, że w swoim odwołaniu stwierdził: nigdy w Bielsku nie roszczono sobie etycznych pretensji względem jego przedsięwzięcia, przeciwnie, wszystkie filmy z tzw. męskich wieczorków były wcześniej pokazywane policji i gminnej komisji. Sprawa tychże wieczorków męskich jak, już wspomniałem wcześniej, mocno mnie zaintrygowała i postanowiłem sprawdzić, co takiego panowie, na tych wieczorkach oglądali. Tym bardziej, że w tym czasie w Wiedniu obradowała specjalna komisja pod przewodnictwem ministra Heinolda na temat kinematografów, która jasno pokazuje, czym dla ówczesnych było kino: Imieniem konferencji rodzicielskiej zaznaczył profesor Tluchor, że pedagogika widzi w mnożeniu kinomatografów wielkie moralne niebezpieczeństwo dla młodzieży. Radca dworu Lux stwierdził, że kinoteatr daje bardzo często pochop do tych zbrodni, bo pobudza instynkty zbrodnicze już choćby tylko na mocy popędu naśladownictwa. Prócz tego zaś działa szkodliwie na młodzież przez wczesne pobudzanie popędu płciowego. W ten sposób często kinoteatry stają się często przyczynami zbrodni, co wielokrotnie stwierdzić można w czasie rozpraw sądowych. Mówca zwrócił również uwagę na to, że ze względu na niewłaściwy dobór obrazów, kinoteatry stają się dla młodzieży bardzo często wprost „wyższą szkołą” niemoralności. Przyznano także, że publiczność zachowuje się na przedstawieniach kinematograficznych nieprzyzwoicie, a nieraz wykracza przeciw moralności.

    Czy te obawy miały podstawy?! Okazuje się, że tak, gdyż nasi pradziadkowie – choć dla wielu będzie to szok- też oglądali filmy... pornograficzne. Ja jednak nie zainteresowałem się wytworami francuskiej kinematografii w tym względzie, ale filmami austriackiej firmy SATURN, która była jedynym wytwórcą takich filmów i w ogóle najstarszą wytwórnią filmów w c.k. Austrii.

                                  W moich filmach nie znajdziesz żenujących scen

    Założycielem studia filmowego SATURN był Johann Schwarzer, który urodził się 30 sierpnia 1880 w Javorniku na Śląsku. (Javorník – miasto w Czechach, w kraju ołomunieckim w cyplu jawornickim, na zboczu i u podnóża Gór Złotych. Historycznie miasto leży na terenie Dolnego Śląska).Tam zdobył podstawowe wykształcenie. Później studiował chemię, a jego pasją stała się fotografia. Mając 26 lat podjął decyzje, aby przenieść się do Wiednia. W stolicy założył studio fotograficzne mieszczące się przy ulicy Fasangasse 49. Zasłynął jako mistrz w wykonywaniu fotografii dzieci i portretów rodzinnych, na tym jednak rynku konkurencja była duża, z tego powodu zainteresował się również fotografią erotyczną.

W tym czasie w stolicy nad Dunajem prawdziwą furorę robiły francuskie filmy erotyczne, które wyświetlano na nocnych pokazach dla mężczyzn. Schwarzer postanowił spróbować swoich sił w tej dziedzinie i jesienią 1906 roku dokonał pierwszych nagrań. Pierwszym jego dziełem był film pt. „Herrenabend”, który był szeroko reklamowany w listopadzie 1906 roku.

    Jak się okazuje jego propozycja została bardzo ciepło przyjęta. Zainteresowali się nim nie tylko objazdowi „pokazywacze” ruchomych obrazków, ale również poważni właściciele kin. Johann Schwarzer otworzył nowy rozdział w produkcji filmów erotycznych. Nie mają one nic wspólnego ze wstydliwą produkcją francuskich filmów pornograficznych. Są one jak byśmy dzisiaj powiedzieli z artystycznym podejściem do piękna kobiecego ciała. Głównym tematem filmów Schwarzer był podglądacz. Często był on bardzo nieporadny czy wręcz ciapowaty przez co budził sympatie widzów, którzy identyfikowali się z nim. Z tego powodu mnóstwo w jego filmach motywów scen w kąpieli, orientalnych motywów haremowych, relacji artysta - modelka, czy też nieśmiałego marzącego mężczyzny.

Johann we wszystkich reklamach i katalogach podkreśla, że jego filmy mają: zacięcie artystyczne i smak, stronią od żenujących scen. W pierwszym katalogu dowiadujemy się, że film pt. Nowoczesne małżeństwo kosztował 198 koron. Najtańszy film można było nabyć za 45 koron.
    Studio filmowe „Saturn” miało swój styl i logo, które od 15 września 1907 umieszczane było w każdym filmie, które szybko stało się rozpoznawalne na rynku europejskim. I to właśnie prawdopodobnie jego sukces stał się przyczyną kłopotów. W 1909 austriacki rząd otrzymał wiele protestów z zagranicy wobec zalewających Europę „filmów pornograficznych” z Wiednia.
    Nie jest wykluczone, że te oburzone głosy były inspirowane przez francuską konkurencje, która postanowiła wyłączyć Schwarzera z rynku. Policja zaczęła w 1910 roku utrudniać działalność studia, by ostatecznie w 1911 roku sąd zakazał publikacji katalogów i filmów studia „Saturn”. Ogółem wyprodukował 52 filmy z czego zachowało się 26.
Johann Schwarzer, zawiesił produkcje filmów, skupił się na fotografii. W 1913 roku kręcił kroniki filmowe. Po rozpoczęciu I wojny światowej, 8 października 1914 roku Johann Schwarzer zginął jako oficer rezerwy na froncie wschodnim (Wierzbolów- Litwa) .
    Filmy Schwarzera to kolejny przykład na to, że tak naprawdę ludzie się nie zmieniają. Mają podobne pragnienia, radości i smutki, a jak pokazał powyższy przykład panowie zawsze byli wrażliwi na piękno kobiecego ciała.
                                                 Prywatnie też nieźle sobie radzono
    Będąc przy tej tematyce filmowej warto jeszcze wspomnieć o tym, że już wtedy kręcono „specjalne” prywatne filmy z tego gatunku.  Oto, jak donosił „Czas” niejaki pan L., pracujący dla firm zajmujących się produkcją filmów, postanowił wykorzystać nieobecność żony, która pojechała z dziećmi do Ciechocinka, i zaprosił na męską imprezę kolegów. Aby jednak nie było zbyt nudno panowie zaprosili na ową kolacyjkę dwie „damy”. Po kolacyi, zakrapianej obficie trunkami, uprzejmy gospodarz zaproponował gościom utrwalenie miłego wieczoru na filmie kinematograficznym. Goście chętnie zgodzili się na ów projekt. W dwa dni po „festivalu” wszyscy uczestnicy jego znowu zebrali się w mieszkaniu przy ul Polnej, gdzie p. L. zademonstrował na ekranie całe widowisko, którego aktorami byli przed dwoma dniami obecni widzowie. Całe towarzystwo ogromnie się bawiło, wspominając niektóre szczegóły „festivalu”.

Można by zakończyć w tym miejscu tę historię i tak pewnie chcieliby uczestnicy tej kolacji. Jednak, jak to zwykle bywa życie napisało ciekawszy scenariusz. Oto pan L., musiał wyjechać w sprawach zawodowych za granicę. Pod jego nieobecność w dzień urodzin najstarszej córki jego żona zaprosiła liczne grono gości. Wieczorem pani L., na prośbę dzieci, urządziła im widowisko kinomatograficzne. Przez zbieg okoliczności wyjmując z biurka mężowskiego filmy do kinematografu, trafiła właśnie na tę, która uwieczniła opisany powyżej „festiwal”. Gospodyni z goścmi usiadła w salonie, demonstrator lokaj zgasił światło i zaczęło się „widowisko”. Łatwo zrozumieć przerażenie i osłupienie samej pani domu i jej dorosłych gości, poznających na ekranie własnych mężów w towarzystwie dam. Przeciwnie dzieci były ogromnie rozradowane poznawszy swych ojców w towarzystwie pięknych pań. Gospodyni w osłupieniu nie była w stanie przemówić ani słowa, a niczego nie podejrzewający lokaj demonstrował obraz do końca, ujawniając wciąż nowe szczegóły „festivalu”. W grobowym milczeniu rozeszły się damy po skończonym „seansie” mimo protestów dzieci, które domagały się powtórzenia widowiska raz jeszcze.

            Więcej o filmie na terenie Bielska i Białej przeczytasz w książce „Bialski Ilusion” 

Plebiscyt


„Dziennik Zachodni” włączył mnie do plebiscytu pt. „Patriotycznie zakręceni”. Jeżeli uważasz, że takie określenie pasuje do mnie, to proszę oddaj głos. 
Dziękuję. Jacek


Głosować można codziennie do 6 stycznia.