poniedziałek, 25 września 2023
piątek, 22 września 2023
Szczelina miejscem zbrodni?
Niedawno odkryta na nowo dla mieszkańców szczelina przeciwlotnicza za budynkiem Ratusza w Bielsku-Białej przynosi nam kolejne pytania i zagadki. Historycy stawiają pytanie, czy aby jedna ze ścian znajdujących się w niej nie była… miejscem straceń.
Dodatkowo po zastosowaniu światła UV zarówno grodź z cegły jak i ściana do niej przylegająca „zaświeciły” w różnych odcieniach fioletu. Co może wskazywać na obecność śladów biologicznych. Oczywiście zawsze istnieje możliwość błędu, gdyż podobnie na te promienie reaguje pleśń. Jednak intensywny odblask jest niezwykle mocny na grodzi i ścianie przylegającej, im dalej od tego miejsca tym mniejsze natężenie odblasku. Nie można oczywiście wykluczyć, specyficznej reakcji na światło UV innych substancji, niż ślady biologiczne.
Tym samym trzeba przyjąć, że obiekt ten jest potencjalny miejscem zbrodni i należy go przekazać odpowiednim służbom do zbadania. Odkryte poszlaki wskazują, że w tym miejscu mogło dojść do zamordowania co najmniej kilku osób. Kto, i kogo zabił oraz kiedy dokonał tej zbrodni dowiemy się po przeprowadzonym śledztwie.
Wstępnie postawiona hipoteza zakłada, że ze szczeliny przeciwlotniczej jako miejsca straceń mogli korzystać w 1945 roku żołnierze radzieccy z NKWD, a po nich pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Warto przypomnieć, że te instytucje swoją siedzibę miały kilkadziesiąt metrów od tego miejsca w budynku przy dzisiejszej ul. Stojałowskiego nr 18. Jednak na razie, co trzeba podkreślić, są to tylko domysły i dopiero rzetelne badania prowadzone przez Instytut Pamięci Narodowej potwierdzą te założenia. Oczywiście o postępach w śledztwie będziemy państwa informować na bieżąco. Gdyż jak mówi prawidłowość kryminalna. Każda zbrodnia kiedyś wyjdzie, a sprawcy zostaną ujawnieni, trzeb tylko dużo determinacji i czasu, aby do tego doprowadzić.
poniedziałek, 18 września 2023
poniedziałek, 4 września 2023
Tablica ku pamięci
Pamiątkowa tablica upamiętniająca nadanie praw miejskich Białej została umieszczona na elewacji kamienicy przy placu Wojska Polskiego, która przed wiekami była pełniła funkcję drugiego ratusza w Białej.
- Trzysta lat temu król polski August II Mocny na wniosek starosty lipnickiego nadał prawa miejskie dla wsi Biała. Od tego momentu Biała stała się miastem królewskim i otrzymała dużo przywilejów, co pozwoliło jej na szybki rozwój. Prowadzenie targów połączone z pozostałymi przywilejami sprawiło, że - używając dzisiejszej terminologii - stała się ona specjalną strefą ekonomiczną. Odnowiony plac Wojska Polskiego był wtedy rynkiem i stanowił prawie 20 procent całego miasta. Bardzo się cieszę, że dzięki apelom mieszkańców i historyków ta tablica będzie upamiętniała tamtą dziejową chwilę – mówił podczas odsłaniania tablicy prezydent Jarosław Klimaszewski.
Na uroczystość przybyli licznie mieszkańcy, historycy związani z miastem oraz członkowie Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego. Samorząd miasta reprezentowali wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Piotr Ryszka oraz radni Barbara Waluś i Roman Matyja. W trakcie uroczystość przygrywała Bielska Orkiestra Dęta prowadzona przez Jarosława Grzybowskiego.
Prezes Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego Maciej Bujakowski dziękował prezydentowi Jarosławowi Klimaszewskiemu za przychylność i podjęcie bez chwili wahania decyzji o upamiętnieniu trzechsetnej rocznicy nadania praw miejskich Białej przez króla Augusta II Mocnego. Podziękowania zostały skierowane także do zastępcy prezydenta Adama Ruśniaka i naczelnika Wydziału Kultury i Promocji UM Przemysława Smyczka i wszystkich, którzy przyczynili się do zorganizowania rocznicowych obchodów. Tablicę zaprojektowała Ewa Janoszek, jej treść została opracowana przez Jerzego Polaka, natomiast wykonanie popiersia króla i tablicy zostało powierzone artyście rzeźbiarzowi Wiesławowi Arminajtisowi.
- Odsłonięta dziś tablica jest swoistym uzupełnieniem tablicy, która zawisła w 2012 roku na rynku w Bielsku, a która przypomina księcia cieszyńskiego Mieszka, założyciela Bielska. W ten sposób Bielsko-Biała upamiętniło ojców założycieli Bielska i Białej. Historia Białej zaczyna się dość skromnie, kilkadziesiąt drewnianych domów i kilkuset mieszkańców. Po niespełna 230 latach, w monecie połączenia obu miast w 1951 roku, Biała była miastem przemysłowym z własną historią i pokaźnym dorobkiem kulturalnym. Z pewnością nie była to uboga narzeczona. Wniosła do związku z Bielskiem pokaźny posag w postaci wielu perełek, w tym dzisiaj odnowiony plac Wojska Polskiego - mówił Maciej Bujakowski.

wtorek, 29 sierpnia 2023
Ratusz po raz kolejny
Bielski Ratusz i jego lochy ponownie zwiedzały grupy
zainteresowanych bielszczan. Nie zważając na niesprzyjającą aurę, 26 sierpnia
nadkomplet zapisanych osób poznawał siedzibę samorządu Bielska-Białej oraz
schodził do tunelu ucieczkowego i szczeliny przeciwlotniczej.
Zwiedzanie Ratusza i podziemi prowadzili historycy Jakub Krajewski
i Jacek Kachel. Ze względu na ogromne zainteresowania kolejne wycieczki
historyczne zaplanowane są już na wrzesień oraz październik.
Już dzisiaj zapraszamy chętnych na spotkanie 23 września.
Zwiedzanie Ratusza i tunelu ucieczkowego z historykami zaplanowano w grupach o
godz. 10.00, 10.30, 11.00, 12.00, 12.30, 13.00. Należy zabrać ze sobą dobre
pełne obuwie i latarki (najlepiej czołówki).
Uwaga zapisy mailowo będą przyjmowane od poniedziałku 18
września na adres zwiedzanie@um.bielsko-biala.pl. Liczba miejsc ograniczona.
środa, 23 sierpnia 2023
Świątynią opatrzności Bożej w Białej
Kościół pw. Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej jest
perełką architektoniczną tej części miasta. Mało jednak osób wie, że kryje on w
swoich dziejach sporo niespodzianek i sekretów. Począwszy od tego, że gdy
powstawał wcale nie leżał w granicach administracyjnych Białej.
W tym odcinku spróbujemy rozwikłać kilka zagadek i
odpowiedzieć na kilka pytań. Między innymi: dlaczego regularnie do tej
katolickiej świątyni chadzał Peter Bohun wyznawca religii Marcina Lutra.
Odpowiemy na pytanie w jakim celu udał się do niej w roku 1915 sam brygadier
Józef Piłsudski. Zaprezentuje co ma wspólnego obraz Miłosiernego Chrystusa z
Bialską świątynią i dlaczego obok niej stoi figura św. Jana Nepomucena.
czwartek, 10 sierpnia 2023
Rozpusta tak, garkuchnia nie
Bielska
rada miejska w sierpniu 1913 roku podjęła dwie decyzje dotyczące nowych
inwestycji w mieście. W kwestii zorganizowania taniej jadłodajni dla robotników
w Domu Polskim na Blichu radni powiedzieli zdecydowane NIE. Podczas następnego
głosowania zdecydowanym TAK poparli otwarcie domu publicznego na Pasternaku.
Jak
łatwo się domyślić, decyzja była szeroko komentowana. Jedna z polskich gazet
tak o tym pisała: Ostatnimi czasy starała się Spółka pomocy i obrony
narodowej w Bielsku o pozwolenie na urządzenie w Domu Polskim taniej kuchni
ludowej dla robotników. Spółka wniosła podanie do magistratu i po pół roku
otrzymała odpowiedź odmowną. Na ostatniem posiedzeniu Rady miejskiej zabroniono
urządzenia taniej garkuchni dla ubogich robotników polskich, ale ta sama Rada
miejska na temsamem posiedzeniu udzieliła koncesyi (…) na otwarcie publicznego domu rozpusty. Panowie
radni są bowiem tego zdania, że dom rozpusty da wielkie dochody gminie, a z
garkuchni robotniczej nie będzie zysku.
Ot
taka ciekawostka sprzed 110 lat.
piątek, 4 sierpnia 2023
Ratusz i jego lochy
Kolejną
możliwość zwiedzenia bielsko-bialskiego Ratusza zaplanowano na 26 sierpnia.
26
sierpnia nadarzy się kolejna możliwość zwiedzenia siedziby samorządu oraz
tunelu ucieczkowego, który prowadzi z Ratusza do parku oraz szczeliny
przeciwlotniczej. Zapisy mailowo do poniedziałku 21 sierpnia na adres zwiedzanie@um.bielsko-biala.pl. Liczba miejsc
ograniczona.
Zwiedzanie
Ratusza i podziemi z przewodnikami – historykami Jakubem Krajewskim i Jackiem
Kachlem odbywać się będzie w grupach o godz. 10:00, 10:30, 11:00, 12:00, 12:30,
13:00.
Wycieczka
rozpoczyna się przed Ratuszem, skąd zapisanych zabierze Jakub Krajewski i
poprowadzi między innymi do sali sesyjnej i gabinetu prezydenta. Później do
tunelu ucieczkowego i szczeliny przeciwlotniczej wprowadzi Jacek Kachel
Należy
zabrać ze sobą dobre pełne obuwie i latarki (najlepiej czołówki).
Zapraszam!!!
czwartek, 29 czerwca 2023
Quo vadis w Kaiserhofie
Największym wydarzeniem kulturalnym czerwca 1913 roku w Bielsku, które przykuwało uwagę wszystkich, była zapowiedź sprowadzenia do teatru elektrycznego - czyli kina- w Kaiserhofie (dzisiejszym hotelu President) mega produkcji filmowej pt. Quo vadis.
Ten włoski film na motywach książki polskiego noblisty, Henryka Sienkiewicza stał się wielkim hitem lata. Jeszcze przed premierą Kurier Lwowski pisał: Film ten będący arcydziełem w swoim rodzaju, kosztował 684.000 lirów. Własnemi oczyma więc oglądać będziemy mogli cudną baśń wyśnioną przez naszego wielkiego artystę, dzieje tych czasów, które tak wiele miały piękności i czaru, że my ludzie dzisiejsi, Jak zahypnotyzowani idziemy za poetą na spotkanie idealnej Lygji, złotowłosej, boskiej Eunicą, niedościgłego arbitra elegancji Petroniusza, szlachetnego i dzielnego Winicjusza, krwawego Nerona. Wynalazek 20. wieku pozwoli nam zobaczyć ten zepsuty Świat patrycjuszowski i ten drugi męczeński kryjący się w podziemiach, ponad którym błogosławiące dłonie wyciąga św. Piotr apostoł.
Na pierwszym pokazie filmu w Wiedniu obecny był sam cesarz Franciszek Józef.
Jakież było poruszenie wśród widzów w regionie, że niecały miesiąc po cesarskiej premierze tak znakomity film będzie można zobaczyć w Bielsku. Wszystko to oczywiście sprawił Adolf Zenker, obrotny właściciel kina w Bielsku. Przy tej okazji po raz kolejny na ulicach miasta doszło do wojny o polskie plakaty. Magistrat w Bielsku zakazał formalnie rozlepiania jakichkolwiek afiszów w języku polskim zapraszających na film, uznając, że plakaty z niemiecką treścią w zupełności wystarczą. Jak łatwo się domyślić, sprytny właściciel kina nie przejął się tym zakazem i odniósł oszałamiający sukces propagandowy i finansowy, jednocześnie podnosząc poziom niechęci u władz Bielska.
Trzymając się spraw kinowych, trzeba wspomnieć, że 25 czerwca 1913 roku kino LUX - działające w Hotelu Pod Czarnym Orłem w Białej - musiało odwołać swoje seanse, ze względu na brak widzów. Wszyscy tłumnie udawali się bowiem do Kaiserhofu na Quo vadis. Tym samy ten wielki sukces Adolfa Zenkera stał się gwoździem do trumny kina LUX, które miesiąc później definitywnie zakończyło swoją działalność…
środa, 28 czerwca 2023
Witkacy, ewangelicy i żaby
W Książnicy Beskidzkiej 22 czerwca odbyło się kolejne spotkanie w cyklu Historii czar. Historyk i dziennikarza Jacek Kachel poświęcił je ciekawostkom dotyczącym Białej – mówił o związkach Witkacego z Białą, opowiedział, jak zmieniał się plac Wojska Polskiego i wyjaśniał zagadkę obecności żab na wprost świątyni ewangelickiej.
Na spotkanie pt. Kamienica Pod Żabami z ewangelikami i Witkacym w tle do nowej sali audiowizualnej Książnicy Beskidzkiej przybyło wielu gości (wśród nich radny Rady Miejskiej w Bielsku-Białej Roman Matyja), którzy jeszcze długo po spotkaniu dyskutowali o zaprezentowanych tematach.
- O tym, że Stanisław Ignacy Witkiewicz wielkim literatem był, wiemy wszyscy. Jednak mało osób pamięta o jego związkach z naszym miastem, a dokładniej z Białą. Jego kontakty i upodobania zaskakują – zaczął swoja opowieść Jacek Kachel.
Witkacy bardzo często bywał w Białej Krakowskiej. Do legend miejskich przeszła jego przyjaźń z Kazimierą Alberti, bialską poetką i literatką. Prowadziła ona wraz z mężem Stanisławem, ówczesnym starostą powiatu bielskiego, salonik literacki. Spotkania bohemy artystycznej odbywał się w ich mieszkaniu w kamienicy u zbiegu ul. Staszica i placu Wojska Polskiego. Stanisław Alberti recenzował na przykład dramat Witkiewicza pt. W małym dworku, a artysta namalował jej portret.
- O ile te spotkania literackie są niejako oczywiste, to niewiele osób ma świadomość, że Witkacy miał słabość nie tylko do Kazimiery Alberti, ale również do bialskich szczotek – zdradził Kachel.
Artysta często odwiedzał nie tylko swoich przyjaciół, ale także fabrykę szczotek i pędzli, która znajdowała się tuż za rogiem. Witkacy osobiście kupował w niej potrzebne wyroby, a gdy nie miał takiej możliwości – wysyłał list z konkretnym zamówieniem do fabryki. Pisarz przykładał ogromną wagę do higieny osobistej. Zalecał regularne kąpiele i codzienne rytuały pielęgnacyjne z wykorzystaniem mydła oraz szczotek. Dlatego szczotki braci Sennewaldt trafiły jako jeden z nielicznych naszych produktów wprost do literatury.
W zbiorze esejów Stanisława Ignacego Witkiewicza pt. Narkotyki – Niemyte dusze, autor udziela takich porad:
„... najlepsze są dla tego celu szczotki firmy Braci Sennewaldt (Bielsko, Biała Śląsk), które przez tę firmę polecane są do bielizny. Wszyscy, którym ofiarowałem szczotki te (a rozdałem już przeszło dwa tuziny dla propagandy), błogosławią mnie i tę firmę. (…) Znałem panie skarżące się na chroniczną chropawość skóry. Po użyciu szczotek stały się gładkie jak alabastry.
- Dzisiaj nazwalibyśmy takie postępowanie lokowaniem produktu, a w tamtych czasach Witkacy robił to z przekonania, dzięki czemu bialskie szczotki trafiły do literatury - wspominał Jacek Kachel.
Jak żaby na ścianę wskoczyły
Mówiąc o świątyni ewangelickiej Białej, historyk porównywał jej wystrój do kościoła Opatrzności Bożej, wskazując na posągi ewangelistów i ambonę w kształcie łodzi. Powiedział też, że pośrednio ze świątynią ewangelicką związana jest kamienica Pod Żabami. Dekoracyjna elewacja tego budynku imituje mur pruski, na ścianie od strony ul. Targowej znajduje się portal z figurami dwóch żab, ubranych we fraki. Jedna gra na mandolinie, zaś druga trzyma w jednej ręce fajkę, a w drugiej kieliszek, opierając się na beczce wina.
- Dzisiaj mało już kto pamięta, że umieszczenie tych figur naprzeciwko kościoła ewangelickiego w Białej było nie tylko zabiegiem artystycznym, ale swoistym aktem wrogości wobec wiernych tego wyznania - podkreślał Jacek Kachel.
A doszło do tego za sprawą Rudolfa Nahowskiego. Ten wpływowy radny miasta Białej był właścicielem renomowanej winiarni. I to on zamówił u bialskiego architekta Emanuela Rosta juniora taką wymyślną kamienicę. Zleceniodawca zażyczył sobie, aby kamienica zwieńczona była wieżyczką, a na ścianie od kościoła fasada miała być ozdobiona żabami. Jego wymogi podyktowane były niechęcią do Lutrów. Podwyższenie na rogu miało przysłonić wieżę świątyni, gdyż jego zdaniem powinno zostać tak jak w czasach, kiedy zbory protestanckie nie mogły upodabniać się do kościołów katolickich i nie mogły mieć wież. Alegoryczne przedstawienie żab, które piją i palą, nawiązywało bezpośrednio do określenia żabi kraj - chętnie wówczas używanego wobec zamieszkiwanych przez ewangelików terenów na Śląsku Cieszyńskim, obfitujących w stawy. Jak Nahowski postanowił, tak też uczynił.
- Jednak jego pierwotny zamysł przyniósł dokładnie odwrotny skutek. Pijące i pajace żaby nie wywołały zgorszenia, a kamienica Pod żabami stała się atrakcją turystyczną, przyciągająca swoją oryginalnością przechodniów, którzy niejako przy okazji dowiadują się, że tuż obok znajduje się świątynia ewangelicka. Ta historia po raz kolejny potwierdza, że modrością narodów są ich przysłowie, a stwierdzenie: Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło w tym konkretnym przypadku sprawdziło się w 100 procentach - mówił Jacek Kachel.
Podczas spotkania wyświetlono dwa filmy dokumentalne ukazujące plac Wojska Polskiego w trakcie przebudowy w latach 60. XX wieku oraz piknik, jaki odbył się tam 1 maja 1974 roku.
Organizatorem cyklu Historii czar jest Stowarzyszenie Wspólnota Samorządowa BB. Następne spotkanie, dotyczące kościoła Opatrzności Bożej, odbędzie się we wrześniu.
wtorek, 13 czerwca 2023
Zapraszam na wykład
Książnica Beskidzka zaprasza na kolejne spotkanie z cyklu Historii
czar. Tym razem Jacek Kachel, historyk i dziennikarz opowie o Kamienicy Pod
Żabami.
22.06.2023 r. godz. 17:00 – Kamienica Pod
Żabami z ewangelikami i Witkacym
w tle– spotkanie z
historykiem i dziennikarzem Jackiem Kachlem
Organizatorem cyklu spotkań jest Stowarzyszeni
„Wspólnota Samorządowa BB”
piątek, 2 czerwca 2023
Nowe bruki i drogi w Białej
Sprawami brukowania ulic i murowania muru oporowego wzdłuż potoku Niwka zajmowała się Rada Miejska Białej w maju 1913 roku.
W Białej Firma Kulka & Comp. Otrzymała od gminy dofinansowanie w wysokości 21 587 K. na brukowanie ulic, z czego po potrąceniu jej 10% kaucji od razu powinno zostać wpłacone 19 000 K. Wymurowanie brzegów Niwki należących do Lipnika wzdłuż kościoła katolickiego w Białej zlecone zostało firmie budowlanej Emanuela Rosta po zeszłorocznej cenie, pod warunkiem, że zapłata za to będzie dokonana dopiero w 1914 roku. Radny Scholz ponaglił ostateczne ukończenie prac nad murowanym ogrodzeniem i chodnikiem koło willi Neumanna przy ulicy Komorowickiej; radny Strzygowski wnioskował o wymurowanie brzegów ochronnych, na co właścicielowi domu Neumannowi został udzielony przez magistrat 14-dniowy termin prekluzyjny – informowała prasa po sesji Rady Miejskiej w Białej.
sobota, 27 maja 2023
poniedziałek, 22 maja 2023
Kronika Kryminalna maj 1913
Maj
1913 roku był wyjątkowy, gdy chodzi o pracę organów ścigania w naszym regionie.
Rabusie, bandyci i złodzieje nie próżnowali.
Trup
pozostawał prawdopodobnie w ziemi, już kilka miesięcy. Policya zdołała już
wykryć i uwięzić matkę dziecka. Chodzi teraz o stwierdzenie, czy dziecko
urodziło się nieżywe, czy też mamy tu do czynienia z morderstwem.
Jak
ustalili nasi wywiadowcy tego czynu zabronionego dokonała 22-letnia służąca
Anna Bernatówna z okolic Białej.
W
pobliżu przystanku kolejowego Biała— Lipnik znaleziono na torze kolejowym
robotnika Jana Kocura z Krościenka, któremu pociąg przejechał przez obie nogi.
Niestety
po ulicach grasowali też złodzieje.
Przed
kilku dniami skradło dwóch próżniaków w Czechowicach 30 K, a w ubiegłą środę
włamali się do pewnej gospody w Komorowicach niewyśledzeni dotąd złodzieje i
zabrali ze sobą piwo, wino, kiełbasę i wódkę. W czwartek skradli znowu nieznani
złodzieje w sklepie Zontka w Bujakowie różne rzeczy i 120 K gotówki a kupcowi
Guttmannowi piwo we flaszkach i 15 kg kiełbasy. -
Zdaje
się, że się tu ma do czynienia z rafinowaną szajką złodziei.
Również
konduktorzy na kolei okazali się złodziejami.
Odnotowano też włamanie. Do sklepu rzeźnika Englerta w
Białej włamali się w sobotę w nocy złodzieje i skradli 57 K w gotówce. Dziwny wypadek natomiast odnotowano w
Lipniku.
Prasa
informowała, ze Ślady po zbiegu wojskowym zostały odesłane.
W niedzielę w nocy zastrzelił się tu 17-letni uczeń szkoły przemysłowej Wiktor Aksmann, pochodzący z Mikuszowic. Przyczyna samobójstwa dotąd nie została wyjaśniona. Prasa odnotowała też nagłą śmierć Józef Tomczykiewicz, majstra szewskiego i właściciel domu na Blich.
W tym też miesiącu w dyrekcja kolei państwowych
ogłosiła rozporządzenie, że: w
obrębie austrjackich kolei państwowych noszenie szpilek przy kapeluszach
damskich niezaopatrzonych klapsami.
Niestosując
się do tego panie narażały się na mandat w wysokości nawet do 200 koron albo
karze aresztu od 6 do 14 dni.
piątek, 12 maja 2023
Powspominali kino Wanda
Powspominali kino Wanda
O tym, jak kino miejskie
w Białej stało się kinem Wanda, opowiadał 11 maja w Książnicy Beskidzkiej -
podczas spotkania z cyklu Historii czar - historyk i dziennikarz Jacek Kachel.
Na wykład pt. Jak Kino
Miejskie w Białej stało się kinem Wanda. Początki sztuki filmowej w Bielsku i
Białej licznie przybyli mieszkańcy miasta, wśród których byli również
prezydent Jarosław Klimaszewski i radna Rady Miejskiej w Bielsku-Białej Urszula
Szabla.
- Kino jak
pałac i aparat Edisona do wyświetlania filmów dźwiękowych oraz tysiące wzruszeń
to niewymierny, ale trwały ślad w pamięci wcześniej urodzonych mieszkańców
miasta, którzy z rozrzewnieniem wspominają kino miejskie w Białej, z czasem nazwane
kinem Wanda – mówił Jacek Kachel.
Historyk
opowiadał, że pokazy filmowe, a
następnie regularne seanse dosyć wcześnie przywędrowały do naszego regionu.
Prekursorem kina w Bielsku był niejaki Adolf Zenker, który swój filmowy biznes
prowadził w Hotelu Kaiserhof (obecnie
Hotel President). Jednak jego działalność nie spotykała się z aprobatą władz Bielska
- oficjalnym powodem był zarzuty o szerzenie zgorszenia, nieoficjalnie zaś burmistrzowi i rajcom nie podobało się
to, że kino Zenkera było konkurencją dla dotowanego przez magistrat Bielska
teatru miejskiego.
W tych okolicznościach Zenker postanowił poszukać
bardziej sprzyjającego miejsca na kinową działalność za rzeką Białą.
Zaintrygowani rajcy z Białej pomysł podchwycili, ale zdecydowali się go zrealizować
samodzielnie. Samorząd Białej i podjął starania o
koncesję na prowadzenie kina. Nie czynił tego z miłości dla X muzy, lecz dla...
podreperowania kasy miejskiej.
- W owym czasie kino uważano, za kurę znoszącą złote jaja. Konstrukcja
finansowa tej inwestycji była, przynajmniej teoretycznie, bardzo prosta.
Najpierw wykładamy środki, w tym również z te przegródki na tzw. pomoc
społeczną, a potem całe zyski przekazujemy na pomoc społeczną i edukację dzieci
- mówił Kachel.
Historyk zrelacjonował etapy rozwoju kina na terenie dwumiasta.
Zaprezentował archiwalne filmy i dotąd nie pokazywane projekty architektoniczne
budynku kina nadesłane na konkurs zorganizowany przez samorząd Białej, przypomniał
perypetie związane z budową.
Intensywne prace trwały kilka miesięcy, wreszcie 12
października 1913 roku dokonano uroczystego otwarcia. Historyk cytował relację prasową
z tego wydarzenia:
Budynek
kina, tak z zewnątrz, jak i wewnątrz, jest jedną z najelegantszych i
najpiękniejszych budowli tego rodzaju w całej monarchii i pod architektonicznym
względem tworzy prawdziwą ozdobę miasta. Wygląda jak mały zameczek z nader
ujmującą fasadą i przy całej przestronności jest niezwykle drobny. Projekt
dostarczył pan architekt Artur Corazza z Igławy. Sala jest wysoka, zaopatrzona
w sufit z nowoczesnym oświetleniem, podczas gdy na ścianach umocowane zostały
nieduże lampy. W sumie dostępnych jest równo 550 miejsc siedzących, dalej 6 lóż
na ścianach głównego wejścia i 8 lóż bocznych. Na widownię prowadzi gustownie
utrzymany westybul. Koszty budowy opiewają na około 200.000 Koron.
Już w
listopadzie 1913 roku nowe kino w Białej zostało wyposażone w najnowszy aparat
Edisona do wyświetlania filmów również dźwiękowych.
- To była
zupełna nowość. Jak to bywa z prototypami, na początku w nielicznych w tym
czasie filmach dźwiękowych obraz rozjeżdżał
się z głosem, wywołując wesołe sytuacje - opowiadał Jacek Kachel
Z entuzjastycznym przyjęciem spotkał się wyświetlany w miejskim kinie film
pt. Johann Strauss nad pięknym, modrym Dunajem. Można w nim było
zobaczyć sopranistkę Selmę Kurz - primadonnę Opery Wiedeńskiej, pochodzącą
z bialskiej rodziny żydowskiej.
Historyk
wspomniał też filmowo-obyczajowy skandal, do którego doszło w
mieście.
Oto niejaki pan L., pracujący dla firm zajmujących się produkcją filmów, pod
nieobecność żony zaprosił kolegów na męską imprezę. Aby nie było zbyt nudno,
panowie zaprosili na ową kolacyjkę dwie damy.
Po
kolacyi, zakrapianej obficie trunkami, uprzejmy gospodarz zaproponował gościom
utrwalenie miłego wieczoru na filmie kinematograficznym. Goście chętnie
zgodzili się na ów projekt. W dwa dni po festivalu wszyscy uczestnicy jego
znowu zebrali się w mieszkaniu, gdzie p. L. zademonstrował na ekranie całe widowisko,
którego aktorami byli przed dwoma dniami obecni widzowie. Całe towarzystwo
ogromnie się bawiło, wspominając niektóre szczegóły festivalu.
-
Można by zakończyć w tym miejscu tę historię i tak pewnie chcieliby uczestnicy
tej kolacji. Jednak życie napisało ciekawszy scenariusz. Pan L. musiał wyjechać
w sprawach zawodowych za granicę. Pod jego nieobecność w dniu urodzin
najstarszej córki jego żona zaprosiła liczne grono gości - mówił Kachel.
Wieczorem
pani L., na prośbę dzieci, urządziła im widowisko kinematograficzne. Przez
zbieg okoliczności wyjmując z biurka mężowskiego filmy do kinematografu,
trafiła właśnie na tę, która uwieczniła opisany powyżej festiwal. Gospodyni z
gośćmi usiadła w salonie, demonstrator lokaj zgasił światło i zaczęło się widowisko.
Łatwo zrozumieć przerażenie i osłupienie samej pani domu i jej dorosłych
gości, poznających na ekranie własnych mężów w towarzystwie dam. Przeciwnie,
dzieci były ogromnie rozradowane, poznawszy swych ojców w towarzystwie pięknych
pań. Gospodyni w osłupieniu nie była w stanie przemówić ani słowa, a niczego
nie podejrzewający lokaj demonstrował obraz do końca, ujawniając wciąż nowe
szczegóły festivalu. W grobowym milczeniu rozeszły się damy po skończonym
seansie mimo protestów dzieci, które domagały się powtórzenia widowiska raz
jeszcze.
- Takie to były historie,
które równie dobrze mogłaby się zdarzyć dzisiaj, a zdarzyły się naszym przodkom
w 1912 roku - podsumował Kachel.
Wspaniałe
kino w Białej, chociaż piękne i świetne wyświetlało filmy, to jednak kokosów
nie przyniosło. Wojny bałkańskie, a potem I wojna światowa ograniczyła
możliwości kinematografu. Kiedy wydawało się, że lokalny świat podnosi się z
pożogi wojny, przyszedł czas wielkiego kryzysu. Totalne bezrobocie i bieda
odcisnęło piękno na kondycji finansowej tej instytucji. Pojawiły się
konkurencyjne kina Apollo i Rialto.
Po II wojnie
światowej kino w Białej przeszło rewolucję, która ostatecznie doprowadziła do
jego unicestwienia. Najpierw zamieniono mu nazwę na Wanda. Oczywiście miało to
mieć wydźwięk propagandowy, bo to wiadomo - Wanda Niemca nie chciała, a po
wojnie o Niemcach można było pisać tylko źle i z małej litery.
Kino nie
miało szczęścia. Na domiar złego na jaw wyszły oszczędności ojców założycieli.
Rezygnacja w trakcie budowy z klasycznego fundamentu na rzecz wysokiej
podmurówki, połączona z wilgocią od przebywającego obok potoku Niwka sprawiały,
że budynek popadał w ruinę. Prowadzone przez całe lata 60. XX wieku pozorne
remonty dopełniły dzieła. To wtedy kino pracowało po kilka tygodni w roku, a w
pozostałym czasie było
zamknięte.
Czas agonii nastąpił na początku lat 70. Postanowiono wówczas
nie remontować obiektu, lecz rozebrać go i poskładać na nowo w rejonie
dzisiejszej dzielnicy Złote Łany, gdzie planowano budowę osiedli robotniczych, aby
pełnił funkcję domu kultury.
Niestety, plan udał się częściowo. Kino rozebrano tak
skutecznie, że nie było z czego poskładać go na nowo.
- Dzisiaj młodzi nie wiedzą, że w ogóle istniało takie
kino. Wcześniej urodzeni patrzą na zdjęcia tego obiektu z
perspektywy swojej pierwszej randki lub wyciśniętej podczas melodramatu łzy. I
taka właśnie jest magia kina..., trwa pomimo tego, że kina już dawno nie ma –
podsumował Jacek Kachel.
Organizatorem cyklu
spotkań Historii czar jest Stowarzyszenie Wspólnota Samorządowa BB. Następne
spotkanie z tego cyklu odbędzie się w Książnicy Beskidzkiej 22 czerwca, a
historyk będzie mówił o Kamienicy pod Żabami, ewangelikach z Białej, placu
Wojska Polskiego i o związkach Witkacego z Białą.