poniedziałek, 30 września 2019

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 13

Zanim padły pierwsze strzały,
czyli jak tworzyła się piąta kolumna.

Inspiratorami działań piątej kolumny było kilka osób, które przez lata organizowały nad Białą niemieckie bojówki. Ciekawymi postaciami, których życiorysy nadają się do napisania powieści szpiegowskiej byli Rudolf Lantschner i Ernest Lanz.

Lantschner był młodym dobrze się zapowiadającym narciarzem austriackim, triumfował podczas słynnych zawodów Hahnerkammrennen w 1935 roku. Jednak popularny Rudi nie został zapamiętany jako wybitny sportowiec - przeszkodziło temu podwójne złamanie nogi i działalność polityczna. Na Podbeskidziu Lantschner pojawił się w styczniu 1937 roku. Na zaproszenie Beskiden Sportverein zajął się pracą trenerską z młodymi narciarzami. Przystojny i sympatyczny młody człowiek okazał się nie tylko dobrym trenerem, ale również bardzo aktywnym pracownikiem wywiadu niemieckiego.
Rudolf Lantschner zaprzyjaźnił się i podjął współpracę z braćmi Johannem i Brunonem Gajduschkami, znanymi działaczami Beskiden Sportverein, którzy w Pasażu Schodkowym prowadzili sklep z artykułami sportowymi i turystycznymi. Sklep był zakamuflowanym punktem kontaktowym bielskiego Freikorpusu. Tam też w sierpniu Rudi Lantschner po raz pierwszy spotkał Ernesta Lanza, szarą eminencję, prawą rękę przywódcy Jungdeutsche Partei — inż. Rudolfa Wiesnera, organizatora bielskiego okręgu Freikorpusu — zakonspirowanych bojówek hitlerowskich, które miały szerzyć defetyzm i sabotaż w bielskim społeczeństwie.

Austriak Rudolf Wiesner, kolejna ważna postać z tamtych wydarzeń, od młodych lat był zaciekłym szowinistą i nacjonalistą niemieckim. Jako przedstawiciel mniejszości niemieckiej w Bielsku stał się jej duchowym przywódcą, jednym z założycieli organizacji Deutscher National-Sozialistischer Verein in Polen (Niemiecki Związek Narodowo-Socjalistyczny w Polsce), która z czasem przekształciła się w bardzo agresywną i niebezpieczną Jungdeutsche Partei (Partię Młodoniemiecką).

ramka
Organizacja skupiająca całe środowisko niemieckie aktywnie zaangażowane w latach trzydziestych na rzecz hitlerowskich organizacji przez cały czas prowadziła niebezpieczną działalność antypolską na Podbeskidziu. Rozwój Jungdeutsche Partei był błyskawiczny - z 300 osób w 1930 roku partia urosła do liczby 50 tysięcy w roku 1933. Bojówkarze pod płaszczykiem zajęć sportowych Wintersportclubu szkolili się w Szczyrku i na Hali Lipowskiej. Opanowanie górskich szlaków i schronisk bardzo ułatwiało działania mniejszości niemieckiej. Hitlerowscy agenci i dywersanci licznie przeciekający przez granicę znajdowali punkty oparcia w okolicznych schroniskach Beskidensportverinu i Wintersportverinu, zorganizowanych i prowadzonych przez JDP, pod szyldem placówek bojówkarzy.

Zupełnie inną osobą był Ernest Lanz - ten nie pokazywał się na salonach, zawsze pozostając w cieniu. Jednak to on wraz z Rudim Lantschnerem przygotował plan opanowania najważniejszych punktów wojskowych i strategicznych w Bielsku. Człowiek-cień rzadko pokazywał się na oficjalnych zjazdach JDP czy na hitlerowskich fajerwerkach w Szczyrku lub na Hali Lipowskiej. Lanz pozostawał w cieniu, będąc szczególnie groźny, gdyż przejawiał niewątpliwie duże zdolności organizacyjne. Nawet wnikliwa obserwacja sklepu Gajduschków, gdzie jednym z ekspedientów byt nasz człowiek, 19-letni Jan Kurczak, nie odkryła oblicza tego wytrawnego lisa hitlerowskiego podziemia w Bielsku. Lanz starał się nas przechytrzyć, tym bardziej, ze udawało mu się stale mylić siady. Trzeba przyznać, że był wytrawnym szpiegiem, świetnie wyszkolonym w robocie dywersyjnej - wspomina ppor. Aleksander Kunicki, kierownik polskiej placówki kontrwywiadowczej w Bielsku. – Jako kierownik (placówki wywiadowczej - przyp. aut.) miałem jednak w wielu wypadkach ręce mocno związane, jeżeli chodziło o inż. Rudolfa Wiesnera i jego najbliższych współpracowników, co do których byłem absolutnie przekonany, że uprawiają szpiegostwo na rzecz Niemiec hitlerowskich. Senatora Wiesnera chronił jednak mandat nietykalności nadany mu przez prezydenta Ignacego Mościckiego. W tej sytuacji trzeba było szukać innych śladów tropu prowadzącego do maskującego się Rudiego Lantschnera i późniejszego SS-Obersturmbannfuehrera Ernesta Lanza, którego w tym czasie znaliśmy jedynie jako bielskiego ogrodnika- pisał Aleksander Kunicki.
Tuż przed wybuchem wojny bielskie bojówki niemieckie w liczyły od 200 do około 400 osób, były podzielone na 15 grup. Grupy te miały przygotowany bardzo dokładny harmonogram działań. W przededniu wybuchu wojny oddział miał przygotować prowokację usprawiedliwiającą napaść hitlerowskich Niemiec na Polskę i utrudnić działania obronne polskiego wojska. Planowano przeprowadzić zamachy bombowe na siedziby Jungdeutsche Partei (ul. Cieszyńska 64), gazety partyjnej Der Aufbruch (ul. Celna 2) i willę Rudolfa Wiesnera (ul. Sobieskiego 63). Zamachy zostały udaremnione 24 sierpnia przez polski kontrwywiad. Czołowych działaczy Jungdeutsche Partei ujęto i osadzono w więzieniu. Wiesnera aresztowano, Lanz uciekł w góry i schronił się na Hali Boraczej. Jednak po interwencji ministra Becka senator Wiesner został zwolniony i udał się do Niemiec.
W willi Rudolfa Wiesnera przy ul. Sobieskiego nr 63 na poddaszu Karl Urbandtke i jego dwaj młodsi podwładni Helmuth Singer i syn Johanna Gajduschka — Walter zainstalowali dwa stanowiska bojowe dla RKM-u. Pole obstrzału obejmował teren wzdłuż ul. Sobieskiego, Cieszyńskiej, Celnej, uliczek dookolnych oraz część terenu koszarowego.

aby opóźnić marsz wroga wysadzono tunel

We wrześniu z 2 na 3 września 1939 roku opuszczające miasto wojsko polskie aby opóźnić marsz wroga wysadziło tunel kolejowy w centrum Bielska.


Saperzy tak dobrali ładunek wybuchowy, by uszkodził tylko sklepienie podziemnego korytarza, nie niszcząc kamienic po lewej stronie ulicy 3 Maja oraz budynku hotelu Prezydent. Pomimo wybuchu w pawilonach handlowych nie pękła żadna szyba.

Tunel wraz z biegnącą nad nim ulicą został wyremontowany w lipcu 1940 roku. Ruch tramwajowy na ulicy - nazywającej się wówczas już Adolf Hitler Strasse - przywrócono w listopadzie.

piątek, 27 września 2019

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 12

Bielski wrzesień 1939,
czyli kogo witano kwiatami, a komu posyłano kulkę.



Noc 31 sierpnia 1939 r., jak podają źródła, była pogodna, i tylko pospieszne ruchy żołnierzy z koszar pułku strzelców podhalańskich, wchodzących w skład dywizji podhalańskiej gen. Józefa Kustronia, informowały, że dzieje się coś nadzwyczajnego. Padały komendy i rozkazy, a wojsko w dwóch kolumnach, ciągnąc lekkie działa i haubice, wychodziło na drogi w kierunku Cieszyna oraz w stronę Dziedzic i Brzeszcz. 1 września wszystko już się wyjaśniło, wybuchła wojna z Niemcami. Należy przypomnieć, że wojska niemieckie wspomagały dywizje słowackie, o czym się całkowicie zapomina.
Bielsko było jak wymarłe, gdyż mieszkający tu obywatele niemieccy, poznikali z ulic, kryjąc się w zakamarkach i piwnicach.
Dywizja Podhalańska, operująca na stosunkowo dość dużym terenie od Zwardonia przez Żywiec, Cieszyn, Bogumin, Pszczynę aż po Brzeszcze i Oświęcim, zgodnie z rozkazem opuszczała pierwsze pozycje obronne po 12 godzinach (należało je utrzymać przez pierwsze sześć).

Aby utrudnić orientację niemieckim pilotom Polacy zlikwidowali krzyż na Trzech Lipkach w Stary Bielsku.
Druga linia obrony, jaką miano stworzyć w okolicach Bielska, dawała lepsze warunki do przegrupowania wojsk i skuteczniejszej walki z nacierającymi oddziałami niemieckimi. Jednak plany sztabowców zweryfikowało życie. Niemcy przełamali front w okolicy Pszczyny. Dywizja, bojąc się okrążenia w Bielsku, wycofała się pośpiesznie kolumną marszową w kierunku Kęt i Wadowic.
Rankiem 3 września około godz. 3.00 padły w Bielsku pierwsze strzały zza węgła. Strzelał nie Wehrmacht, ale bojówkarze Freikorpsu, którzy zaczęli ostrzeliwać trasę przemarszu Podhalańczyków i ludności cywilnej. Ogień dwóch RKM-ów z willi senatora Wiesnera wzmocniła kanonada bojówki Freikorpsu z Zamku Sułkowskich, a dalej z ulicy Celnej i z restauracji Bauera.
Do powszechnie znanych i wielokrotnie publikowanych świadectw tamtych dni warto dołożyć kolejne trzy, do których dotarł autor. Sierżant 21 Pułku Artylerii Lekkiej Kliś wspominał, że on i jego żołnierze zostali ostrzelani na terenie Lipnika. Mój dziadek, plutonowy Stanisław Kachel doświadczył ostrzału pomiędzy pl. Chrobrego, a pl. Żwirki i Wigury. We wspomnieniach mojego dziadka, który wtedy służy 21. Pułku Artylerii Lekkiej, to przejście przez miasto zapisało się jako najgorsze wspomnienie z wojny. – Szliśmy ulicami Bielska, którymi przecież spacerowaliśmy nie raz. Tym razem jednak oe wyglądały zupełnie inaczej. Na chodnikach i placach nie było widać żywego ducha, natomiast co chwilę z różnych zakamarków padały pojedyncze strzały. Nie były celne, jednak robiły wielkie spustoszenie psychologiczne. To miasto i ludzi, których lubiłem, chciałem opuścić jak najprędzej. Nigdy później, nawet podczas wielkich bitew, tak się nie bałem – wspominał Stanisław Kachel.

Do innego incydentu doszło w rejonie ul. Krakowskiej. Obok nas mieszkał p. Frydek, który przed wojną należał do niemieckich bojówek. Pamiętam, jak 2 września zastrzelił polskiego żołnierza. Gdy zawyły syreny ostrzegające przed bombardowaniem, ulicą Krakowską jechał na koniu żołnierz. Gdy usłyszał syreny, przywiązał konia do płotu, a sam ruszył w kierunku kamienicy. Jednak ledwo ruszył, a już padł na ziemię. To nasz sąsiad wyszedł z domu i strzelił mu w plecy – wspomina Bronisławy Z.
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że wszystkie te ataki i strzały z ukrycia nie miały na celu podjęcia walki z wojskiem polskim; miały jedynie budzić niepokój i popłoch w szeregach wycofującego się wojska. Dlatego taktyka była bardzo prosta - kilka strzałów w kierunku wojska i ucieczka w bezpieczne miejsce, żeby za chwilę podobne działania podjąć w innym rejonie.

czwartek, 26 września 2019

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 11

Zanim wróg zakołatał do drzwi,
czyli jak mieszkańcy Podbeskidzia do wojny się przygotowywali.


Wojska niemieckie na terenie Podbeskidzia pojawiły się już w pierwszych godzinach wojny. Jednak tak naprawdę działania militarne rozpoczęły się na tym terenie na klika miesięcy przed wojną. O ile spodziewano się ataku na linii Skoczów - Pszczyna, o tyle południową granicę uważano za bezpieczną. Teren ten do połowy 1938 roku nie budził wielkiego zainteresowania wojskowych, plany obrony przygotowywany był dla wschodniej i zachodniej granicy. Sytuacja geopolityczna wyraźnie się zmieniła, kiedy w 1938 roku Niemcy zajęli Czechosłowację. Od tego momentu zabezpieczenie naszej południowej granicy stało się bardzo ważnym elementem przygotowań do ewentualnej wojny.
W nowej sytuacji Sztab Główny Wojska Polskiego postanowił na terenie działań Armii Kraków przygotować się do ewentualnego ataku z terenu Słowacji. Zamierzano wybudować silne rygle w okolicy Węgierskiej Górki i w rejonie Korbielów - Krzyżowa. W rejonie Węgierska Górka planowano budowę 16 bunkrów (wzniesiono 5), a w Krzyżowej 4 (wzniesiono 3). Pomimo ekspresowego wręcz tempa prac w sierpniu 1939 roku nie udało się ich nawet wykończyć. Brakowało wież pancernych, łączności, właściwego oświetlenia oraz wentylacji i wody pitnej. Dodatkowo na teren Żywiecczyzny sprowadzono dwa bataliony Korpusu Ochrony Pogranicza z Wileńszczyzny, każdy po 500 osób, z których utworzono ostatecznie w lipcu I Brygadę Górską, którą dowodził płk dypl. Janusz Gładyk.


Przygotowania szły dwutorowo - obywatele, odpowiadając na apele, ofiarnie wpłacali datki na fundusz obronny i pracowali przy wznoszeniu umocnień obronnych, a równocześnie wojsko pospiesznie ściągało dodatkowe siły ze wschodu i przygotowało w miejscach strategicznych umocnienia (czego najlepszym przykładem są umocnienia w Węgierskiej Górce).
Organizowano regularne zajęcia z szeroko rozumianej obrony cywilnej dla ludności. Prowadzono kursy obrony przeciwlotniczej, przeciwchemicznej. W sklepach pojawiły się specjalne hermetyczne opakowania, a obok domów budowano schrony, pojawiły się też skrzynie z piaskiem i beczki na wodę.

Bielsko to mały Wiedeń, a może Berlin,
czyli o niemieckich przygotowaniach do wojny.

Przygotowania niemieckiej V kolumny do działań wojennych.
Bielsko przed wojną było zwane drugim Wiedniem ze względu na architekturę, a małym Berlinem z uwagi na sprawy narodowościowe. O tym, że żywioł niemiecki był tu mocny, najlepiej świadczy informacja zapisana w pamiątkowej encyklopedii wydanej z okazji 10-lecia odrodzenia państwa polskiego, czytamy w niej: Bielsko pozostało jedynym okręgiem miejskim o przewadze niemieckiej, która znikła już i w Katowicach i Królewskiej Hucie. Podtrzymywanie przez niemiecką propagandę twierdzenia o tymczasowości i sezonowym charakterze polskiego państwa skutkowało tym, że: Żywioł niemiecki wśród mniejszości narodowych, wchodzących w skład ludności Rzeczpospolitej, odgrywa rolę niewspółmierną z jego liczebnością. Rozproszony w morzu polskiem, nie posiadający w żadnym powiecie ( poza niewielkiem miastem Bielskiem) większości, tworzy jednak grupę nie tylko zwartą i solidarną, ale też reprezentującą niemałą siłę ekonomiczną i polityczną. 

środa, 25 września 2019

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 10



Nie wszyscy pamiętają, że sportowe lotnisko w Aleksandrowicach miało swój epizod wojenny. 31 maja 1936 roku z wielką pompą otwarto tu stosunkowo niewielkie szkolne lotnisko i zainaugurowano szkołę pilotażu. Podczas uroczystości wojewoda Michał Grażyński i generał dywizji Berbecki w swych przemówieniach pełnych poetyckich zwrotów o polskich rycerzach przestworzy podkreślali, że powstała nowa, ważna dla obrony narodowej placówka. Nikt wtedy nie przypuszczał, jak prorocze będą te słowa.

Kiedy przyszedł 1939 rok, wśród wojskowych nikt nie miał wątpliwości, że wybuch wojny jest tylko kwestią czasu. W sierpniu niemieckie samoloty zwiadowcze regularnie naruszały polską przestrzeń powietrzną. W sztabie Armii Kraków, która była odpowiedzialna ze ten odcinek frontu, powstał pomysł, aby wykorzystać przeciwko niemieckiemu lotnictwu element zaskoczenia. Aleksandrowickie lotnisko doskonale się do tego nadawało, bo o jego walorach wojskowych od chwili otwarcia piloci mówili z uśmiechem. Teraz jednak to, co było wadą, stało się nagle zaletą. Brak infrastruktury i obrony przeciwlotniczej sprawiał, że wywiad niemiecki mało się interesował Aleksandrowicami. Do Bielska bez rozgłosu przyleciały cztery myśliwce PZL P11 zwane popularnie Jedenastkami wraz z obsługą. Dla bezpieczeństwa zostały zamaskowane i ukryte w pobliskim w ogrodzie, a z pobliskiego domu uczyniono tymczasowy sztab. Żołnierze nie korzystali z budynku administracyjnego i hangaru. Wszystko po to, aby uniknąć strat, jakie mogłyby zrobić niemieckie bombowce, które w pierwszej kolejności atakowałby hangar, a później pas startowy. Poczynione środki ostrożności bardzo się przydały.
Kiedy nad ranem 1 września rozpoczęła się wojna, Niemcy zgodnie z przewidywaniami zbombardowali lotnisko w Rakowicach, gdzie mieściła się główna siedziba 121. eskadry, z której wyłączono tzw. bielskie samoloty. Tym posunięciem załatwili sobie, jak sądzili, całkowicie wolną przestrzeń powietrzną.

 Na wszelki wypadek bombowce, które nadleciały nad Bielsko, miały zrzucić bomby również na bielskie lotnisko. Jak się jednak okazało, pilot się pomylił i zamiast na Aleksandrowice zrzucił bomby na nieodległe błonia w Mikuszowicach. Ten szczęśliwy traf wykorzystali piloci myśliwców z Bielska. Wzbili się w powietrze i czekali na samoloty wroga. Jedenastki nie miały większych szans z nowoczesnymi myśliwcami Luftwaffe, takimi jak Messerschmitt, nasi piloci polowali więc na stalowe ptaki mniejszego formatu. Ostatecznie strącili dwa bombowce Heinkel He-111, Dornier Do-17M oraz samolot rozpoznawczy Henschel Hs 126. Po tych udanych strąceniach lotnicy mieli ochotę na dalszą walkę, niestety element zaskoczenia przestał już działać. Sytuacja, jaka wytworzyła się w rejonie walk armii Kraków sprawiła, że wojsko polskie, przygotowane do obrony na linii Bielsko - Skoczów, musiało prawie bez walki opuścić przygotowaną linię obrony, aby ujść okrążeniu. Wszystko z powodu pęknięcia frontu w innym rejonie walk. Po heroicznym boju w rejonie Pszczyny, gdzie udało się nawet zatrzymać niemiecką 5 Dywizję Pancerną, powstał plan kontruderzenia. Generał Mieczysław Boruta-Spiechowicz nakazał nacierać na tę wyczerpaną i odpoczywającą dywizję. Żołnierze wyszli na pozycje i czekali na zatwierdzenie ataku ze sztabu. Minuty upływały, a rozkaz nie nadchodził. Wieczorem zamiast do ataku żołnierze otrzymali nakaz odwrotu. Tak w dużym skrócie zakończył się wojskowy epizod lotniska sportowego w Aleksandrowicach.

wtorek, 24 września 2019

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 9

Wojna propagandowa

W mieście nasilała się cicha wojna propagandowa. Alojzy Springer, który przy ul. 3 Maja trudnił się dystrybucją prasy, z okien wystawowych swojego lokalu uczynił sobie trybunę propagandową i wystawiał tylko tytuły związane z narodowymi socjalistami. Na próżno szukać można było u niego niemieckiej gazety Die Deutschen in Polen, opozycyjnej wobec faszystowskiej wizji świata. Korporacja restauratorów w Bielsku podjęła 10 maja decyzję o niesprowadzaniu w obecnej sytuacji do swoich lokali narodowo-socjalistycznych pism faszystowskich, które szkalują Polskę i Polaków. W lipcu i sierpniu policja kilkukrotnie interweniowała w sprawie zbyt głośno puszczanej muzyki, nie chodziło jednak tylko o zakłócanie porządku, ale oto, że kilka osób ustawiło swoje radia na Berlin i na cały regulator z otwartego okna puszczało nazistowską propagandę.
   
    Nasiliły się też działania, które trzeba nazwać prowokacjami. Wychodząca w Polsce poczytna niemiecka gazeta Schlesische Zeitung od 18 maja w drukowanym na swoich łamach nowym rozkładzie jazdy kolei przestała używać polskich nazw miejscowości. Zamiast Bielska jest Bielitz, a Katowice to Kattowitz. Właściciel sklepu obuwniczego Erwin Bogusch, gorący zwolennik Hitlera, ogłosił, że nie zależy mu na polskich klientach. Ochrzczony przez prasę apostołem hitleryzmu Wiktor Christianus chodził po Kamienicy, z której pochodził, oraz po Bielsku i Białej i nauczał, że Niemcy hitlerowskie to raj, który już niedługo nastanie, wobec czego wszyscy muszą mówić po niemiecku. Apostoł został przykładnie ukarany.

    Od 12 do 14 czerwca przeprowadzono w całym regionie zbiórkę metali szlachetnych i nieszlachetnych na cele FON. Jubileusz 75-lecia obchodziła straż pożarna, 20 lat związek inwalidów, a 25 lat odział bielski Polskiego Czerwonego Krzyża. Związek Inwalidów Wojennych RP w okazji swojego jubileuszu ufundował CKM dla wojska i przekazał miejscowemu pułkowi.

    Ruszyły prace przy budowie Polskiego Domu Oświatowego, który miał powstać w części dawnych ogrodów księcia Sułkowskiego. Parcele na ten dom uzyskano w roku 1934, a teraz, po przygotowaniu planów i środków finansowych, zamierzano przystąpić do wznoszenia tego centrum oświatowo-kulturalnego Polaków w Bielsku.

    Także teatr miejski stał się w czerwcu areną polsko-niemieckiego konfliktu. Niemieckiemu Towarzystwu Teatralnemu, które wynajmowało w nim lokale, skończył się okres najmu, a nowej umowy ze względu na sytuację społeczno-polityczną nikt nie chciał podpisać. Niemieckie Towarzystwo nie chciało wydać pomieszczeń, a gdy je opuściło, rozpoczęło akcję propagandową o prześladowaniu niemczyzny przez Polaków. Potem członkowie towarzystwa zajęli pomieszczenia siłą i się w nich zabarykadowali. Takie zachowanie w świetle prawa, było zajęciem bezumownym cudzej własności i wywołało zdecydowane działania ze strony władz państwowych - co podgrzało jeszcze bardziej i tak napiętą atmosferę.
Tymczasem miasto otrzymało niespodziewany zastrzyk gotówki od wojewody, który przekazał na cele drogowe 80.000 zł z Nadzwyczajnego Funduszu Inwestycyjnego. Kwotę tę postanowiono spożytkować na poprawę nawierzchni na ul. Piastowskiej, która miała stać się w przyszłości główną drogą obwodową na Cieszyn.

    Po czerwcowej powodzi radni uznali, że stara kładka na ul. Nad Ścieżką jest już wysłużona i rozpoczęli postępowanie przygotowawcze oraz pertraktacje z Białą w sprawie wybudowania nowej i większej kładki.

    Ze względu na niemieckie zakusy na Gdańsk z wielkim rozmachem zorganizowano w Bielsku Dni Morza.

30 lipca do miasta powrócił bielski batalion Obrony Narodowej. Ulica 3 Maja była udekorowana, bramę powitalną przygotowano w rejonie dworca kolejowego, gdzie wojaków przybyłych po ćwiczeniach witał burmistrz Przybyła.



Wezwania na ćwiczenia i liczne powoływania rezerwistów nie pozostawiały złudzeń, że świat zmierza w stronę konfrontacji.
Społeczeństwo polskie w obliczu spodziewanej wojny podjęło wiele wysiłków. Pakty o nieagresji, wojskowe sojusze i wielkie ofiary na dozbrajanie armii sprawiały, że Polacy byli mentalnie przygotowani na wojnę, o czym najlepiej świadczy przedstawiony poniżej żarty z gazety.




poniedziałek, 23 września 2019

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 8

Polonizacja urzędów

Wiosną rozpoczęły się próbne alarmy przeciw lotnicze. Podoficerów i szeregowych rezerwy powszechnie wzywano na ćwiczenia. Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet w Bielsku zorganizował cykl szkoleń z zakresu obronności.

Bielsko-Bialska Spółka Elektryczna i Kolejowa czyli popularne tramwaje ostatecznie przeszły w polskie ręce. Pan Molin potwierdził przejęcie pakietu większościowego, który nabył pod koniec 1938 roku za prawie 250 tys. zł.. To niemal symboliczne przejęcie obrazuje proces systematycznej polonizacji Bielska, który wojewoda śląski Michał Grażyński nakazał po dojściu Hitlera do władzy. Polonizacja odbywała się różnymi metodami.

W sposób naturalny Polacy zastępowali na stanowiskach Niemców, którzy przechodzili na emeryturę; także gdy niemieckiemu pracownikowi kończył się im kontrakt lub umowa nie przedłużano jej, lecz ofertę kierowano do Polaka. W skrajnych przypadkach zagorzali zwolennicy faszystów byli wyrzucani z pracy przy okazji redukcji, nie zatrudniano ich też przy pracach interwencyjnych. Łatwo się domyślić, że te prewencyjne kroki ograniczające możliwości działania faszystów budziły u nich frustrację i chęć odwetu.
W styczniu sąd skazał na wiezienie Pawła Bathelta z Wapienicy za groźby karalne w stosunku do majstra, który wypowiedział mu pracę. Swoje żale zakończył Bathelt słowami: jak tu tylko przyjdzie Hitler, to już zrobi porządek!.
Nasiliły się działania bojówek faszystowskich. Dochodziło do pobić aktywnie społecznie Polaków. W maju policja aresztowała Erwina Dyczka za opór i fałszowanie dokumentów, a Fryderyka Wenzelisa za nielegalne posiadanie broni i amunicji. Za, jak byśmy to dzisiaj powiedzieli, mowę nienawiści wobec narodu polskiego sąd skazał na 10 miesięcy wiezienia Karola Radka z Białej. Za podobne czyny i wywieszenie portretu Hitlera oraz symboli faszystowskich wyrok otrzymał również Antoni Dendera. W obliczu coraz większych napięć władze centralne przysłały na komendanta policji w Białej komisarza Skrypko prosto z Warszawy.

Majowe świętowanie z cieniem nacjonalizmu

  2 maja na lotnisku w Aleksandrowicach pojawił się wojewoda Michał Grażyński, żeby zainaugurować nowy kurs pilotażu. Podkreślał, jak ważne jest lotnictwo, a więc i umiejętności pilotów dla obronności kraju i zwracał uwagę na fakt, że na tym lotnisku wyszkolono już 159 lotników.

   Jak łatwo się domyślić, w 1939 roku święto 3 maja obchodzone było z wielką pompą. Były msze i nabożeństwa we wszystkich świątyniach wszystkich wyznań, uroczysta defilada, hejnał z wieży, przemówienia i przedstawienie w teatrze, a wieczorem palenie ognisk na rynku.
Mniej więcej w tym samym czasie na zebraniu Jungdeutsche Partei senator Rzeczypospolitej (!?) Rudolf Wiesner powiedział: Bielsko było niemieckie, jest niemieckie i będzie niemieckie. Wiesner wprawiał ludzi w zakłopotanie i osłupienie, gdy na ich dzień dobry odpowiadał wzniesioną w faszystowskim geście dłonią i pozdrowieniem heil. Zachowywał się tak człowiek będący nie tylko wiceburmistrzem Bielska, ale senatorem RP! Echo Beskidzkie przyznało mu za to dodatkowy tytuł ambasadora hitleryzmu.
   W odpowiedzi na wystąpienie Wiesnera gen. Józef Kustroń, dowódca stacjonującej w Bielsku jednostki wojskowej, zapowiedział, że Bielsko będzie w stu procentach miastem polskim.

piątek, 20 września 2019

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 8

Środowiska żydowskie dla obrony Polski.


Bardzo wymownym gestem było przyjęcie początkiem kwietnia na zebraniu ludowym Żydów bielsko-bialskich uchwały o posługiwaniu się językiem polskim. W relacji prasowej pisano, że zgromadzeni (...) z uwagi na szczególne warunki miejscowe – postanawiają dążyć wszystkimi siłami do wykorzenienia zaborczych pozostałości używania języka niemieckiego i czuwać nad tym, by wszyscy Żydzi bez wyjątku posługiwali się wyłącznie językiem polskim w domu, na ulicy i w pracy zawodowej.

Tygodnik Żydowski zamieścił o tym spotkaniu duży artykuł pt. Imponujące manifestacja Żydostwa Bielsko-Bialskiego, informując m.in., że prezes Gminy Żydowskiej w Bielsku Zygmunt Arzt w imieniu społeczności żydowskiej zadeklarował wierną służbę naszemu Państwu i każdoczesną gotowość do ofiar z krwi i mienia w obronie potęgi Rzeczypospolitej, a Rabin dr Hirschfeld wezwał: Musimy się wyzbyć tego języka, w którym głosi się naszą zagładę, w którym nie raz też groźby padają pod adresem Państwa Polskiego. Język niemiecki to dziś forpoczta wojującego hitleryzmu. Wróćmy do naszych własnych odwiecznych źródeł, bądźmy dobrymi wiernymi obywatelami, wierzącymi w wielką świetlaną przyszłość Polski!.

 Po przemówieniach prezes Żydów Uczestników Walk o Niepodległość Polski E. Kühnberg odczytał rezolucje przyjętą przez aklamację. Żydzi obywatele miast Bielska i Białej oświadczają entuzjastycznie gotowość ponoszenia wszelkich ofiar krwi i mienia dla dobra Rzeczypospolitej Polskiej, a w szczególności złożenia jak najhojniejszych ofiar na FON i wzięcia jak najwydatniejszego udziału w subskrypcji Pożyczki Obrony Przeciwlotniczej. Spotkanie zakończyło się wspólnym okrzykiem: Niech żyje Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska.
W ślad za tymi słowami poszły czyny w postaci wpłat finansowych.

Trzeba przypomnieć, że sympatie proniemieckie większej części społeczności żydowskiej prysły wraz z dojściem Adolfa Hitlera do władzy w 1933 roku. Widocznym tego znakiem było choćby to, że czasopismo Jüdisches Volksblatt (Żydowska Gazeta Ludowa), które od swojego powstania w 1925 roku ukazywało się wyłącznie w języku niemieckim, w 1933 roku zmieniło tytuł na Tygodnik Żydowski – Jüdisches Volksblatt. Wtedy też zaczęły się w nim pojawiać teksty w języku polskim. Z biegiem czasu artykułów w języku polskim było coraz więcej, a od numeru 30. z 9 września 1938 roku pismo ukazywało się pod zmienionym tytułem Tygodnik Żydowski – Pismo Śląskie - wyjaśnia dr Jacek Proszyk.

czwartek, 19 września 2019

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 7

Na cele obronne


   Środowiska polskie organizowały bale i rauty, z których zysk przekazywały na Fundusz Obrony Narodowej. Pracownicy Śląskiego Zakładu Kredytowego S.A. w Bielsku przekazali 5.200 zł., a sama firma 100.000 zł na Pożyczkę Obrony Przeciwlotniczej, Gimnazjum im. Piłsudskiego dało 220 zł, Związek Lekarzy Kas Chorych w Białej 100 zł. Spółka Akcyjna Jutowo-Lniana Union ufundowała CKM dla miejscowego pułku. Żydowska Gmina Wyznaniowa w Bielsku przekazała na FON 10 tys. zł. Bielski Związek Żydów Uczestników Walk o Niepodległość Polski - 300 zł, Cech Krawców 700 zł, Firma Musterman 408 zł, pracownicy Gazowni 8.400 zł.
   W kwietniu podczas obrad Rady Miejskiej Bielska po raz pierwszy otwarcie przyznano, że czasy są bardzo niepewne, a los Rzeczypospolitej zagrożony. Rada uchwaliła przekazanie 50.000 zł na zakup obligacji na dozbrojenie Wojska Polskiego oraz 50.000 zł na rozbudowę miejskich koszar.
Dokonano również wymownego gestu i przemianowano ul. Węglową na ul. ks. dr Bolesława Domańskiego. W uzasadnieniu czytamy: Dając wyraz głębokiej czci dla świetlanej postaci wielkiego kapłana patrioty śp. ks. dr Bolesława Domańskiego, duchowego wodza półmilionowej rzeszy Polaków w Niemczech, Rada Gminy miasta Bielska uchwala upamiętnić jego postać.
   
Persil twoim wrogiem


   Element walki narodowej zajrzał nawet do łazienki. Rykoszetem oberwał proszek Persil. Do kwietnia był reklamowany w każdej polskiej gazecie, jednak gdy się okazało, że zakłady Persil Sp. Akc. w Bydgoszczy są częścią niemieckich zakładów Ata Henkel et Cie Düsseldorfie (dzisiaj Henkel AG & Co. KgaA), wszystko się zmieniło, ponieważ firma ta w swoim jubileuszowym wydawnictwie oprócz zaprezentowania swojej oferty w części historycznej pozwoliła sobie na przyłączenie do Niemiec rdzennych terenów Polski. Od tego momentu wszystkie środowiska polskie wzywały do bojkotu jej wyrobów.

Mieszkańcy dla obronności

   Każdego miesiąca liczba i sumy wpłat na FON rosły. M.in. pracownicy firmy Emanuela Piescha wpłacili 1000 zł, z firmy Jerzego Schwabe 6000 zł, Kombatanci Z.R. przekazali 615zł i zapowiedzieli następne datki. Właściciele Nieruchomości dali 1000 zł. Komunalna Kasa Oszczędności zadeklarowała na Pożyczkę Obrony Przeciwlotniczej 200 tys. zł., a pracownicy złożyli 6000 zł. To tylko niewielki wycinek wielkiej ofiarności społeczeństwa w tamtym okresie. Do końca maja 1939 roku miasto Biała i jego mieszkańcy wpłacili na różne konta wspomagania wojska 2 miliony zł, a mieszkańcy Bielska i powiatu bielskiego 5,5 miliona zł.. Te sumy pokazują wielki patriotyzm ówczesnych mieszkańców, a równocześnie odzwierciedlają powszechne poczucie zagrożenia....

   W tym samym czasie produkująca kapelusze firma Danielczyk zabroniła rozwieszania w swoich sklepach plakatów zachęcających do ofiarności na rzecz dozbrojenia wojska polskiego. Kiedy Polacy przestali odwiedzać salony Danielczyka, właściciel ogłosił, że to nie była jego decyzja, tylko nadgorliwość pracowników. Aby zatrzeć złe wrażenie, firma wpłaciła na POP 8.500 zł.

środa, 18 września 2019

Spotkanie w Ratuszu

 Spacer po ratuszu i okolicy

10 września w Bielsko-Bialskim ratuszu gościli członkowie Akademii Seniora. Jeszcze przed rozpoczęciem swojego roku akademickiego spotkali się na sali sesyjnej, gdzie miałem dla nich wykład na temat ratusza, jego budowy i zmieniających się sposobów wykorzystania.


- Zawsze w swoich wykładach staram się, aby słuchacze, oprócz podstawowej wiedzy historycznej wynieśli jeszcze garść anegdot. Tym razem opowiedziałem słuchaczom nie tylko sekrety związane z ratuszem, ale zaprosiłem zebranych na swoistą wycieczkę wokół tego budynku i ukazałem ciekawostki tego terenu-


Akademia Seniora swoją siedzibę ma w Domu Kultury Kubiszówka. Pierwszy wykład nowego sezonu Akademii Seniora, wygłoszę 30 września 14.30 i przedstawie jak wyglądało Bielsko i Biała w 1939 roku oraz w pierwszych tygodniach wojny.


poniedziałek, 16 września 2019

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 6





W oczekiwaniu na wojnę

    O prawdopodobieństwie wojny mówiono od początku roku. Czynione były rozliczne przygotowania. Jednak wszyscy mieli nadzieję, że na prężeniu muskułów się skończy. Przecież mieliśmy sojusz z Francją i Anglią, a jednocześnie pakt o nieagresji z Rosją i Niemcami.
Mimo to nad Białą widać było wyraźnie, że atmosfera pomiędzy ludźmi, mówiąc kolokwialnie, gęstniała. W obliczu zbliżającego się konfliktu szczególnie pewni siebie poczuli się nacjonalistycznie usposobieni.


Wojna edukacyjna i na języki

Bardzo częstym powodem konfliktów było podkradanie polskich dzieci do niemieckich szkół. Szkoły te cierpiały nieustannie na brak uczniów, zachęcały więc, aby polscy rodzice posyłali do nich swoje pociechy. Polacy takie postępowanie, szczególnie w tak napiętej sytuacji międzynarodowej, odbierali jako wynarodawianie i renegactwo. Piętnowali takie działanie, a równocześnie drwili z idei czystej rasy, która jakoś nie obowiązywała w oświacie. Z dużym niesmakiem komentowano więc zapisanie przez Bartłomieja Mendroka z Bielska swoich dzieci do niemieckiej szkoły. Mendrok, mistrz betoniarski, zatrudniony był przy robotach publicznych na budowie zapory w Rożnowie.
Jednak te pojedyncze zapisy polskich dzieci do niemieckich szkół niewiele znaczyły, ponieważ powszechniejsza była tendencja odwrotna - w tym samym czasie rodzice w Hałcnowie przepisali z niemieckiej do polskiej szkoły 76 dzieci, a w Lipniku 65. Dla lipnickiej szkoły niemieckiej na dobrą sprawę oznaczało to od września likwidację, gdyż utrzymywanie personelu dla pozostałej garstki dzieci nie miało sensu.

Coraz częściej niemieckie sklepy i firmy, które do tej pory używały dwujęzycznych szyldów i napisów, teraz przeszły wyłącznie na niemiecki. Tak było z interesem Bittmana w Bielsku przy ul. 3 Maja. Właściciel fabryki wędlin Franciszek Schubert wydał nowy kalendarz tylko w języku niemieckim.
    Nie oznacza to jednak, że wrogość narodowa i niechęć czaiły się każdym rogiem. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że wybór na wiceburmistrza Białej Stanisława Kuśnierza, którego wystawiło Polskie Chrześcijańskie Zjednoczenie Gospodarcze, poparli zarówno radni Niemcy, jak i Żydzi.

piątek, 13 września 2019

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 5

Komunikacja

   Mało kto pamięta, że w niedziele z Bielska można było specjalnym pociągiem zwanym Lux-Torpeda udać się do Zakopanego. Odjeżdżał z dworca o godzinie 5, do Zakopanego przyjeżdżał o 8.40. Wracał z Zakopanego o 17.23, na miejscu było o 20.46. Bilet w obie strony kosztował 11,80 zł.


Sport
   Dobrą passę miało w 1939 roku Bielsko-Bialskie Towarzystwo Sportowe. Piłkarze tego klubu pokonali Naprzód Lipiny na ich boisku 3:6. Po dwie bramki dla Bielska uzyskali Kryszkiewicz i Bramski, a po jednej Rolnik i Bauer. W ramach walki o mistrzostwo Śląska BBTS pokonał KS Chorzów 6:1.
   14 maja zorganizowano IV Międzynarodowe Wyścigi Motocyklowe.
W sali pod Orłem w Białej odbył się turniej miast w boksie. Reprezentanci Bielska-Białej zremisowali z pięściarzami z Sosnowca.
   2 lipca w ramach festiwalu Bielskiego Klubu Sportowego odbył się w parku przy Ratuszu w Białej wesoły festyn połączony z wielkim pokazem mody.

   Największą imprezą sportową w 1939 roku były Pływackie Mistrzostwa Polski, które już po raz trzeci z rzędu odbywały się na pływalni w Bielsku. W dniach od 15 do 17 lipca przybyły na nie tysiące kibiców tego sportu z całej Polski. Organizacyjnie impreza udał się świetnie. Jednak niektórzy byli niezadowoleni, że nie padł żaden nowy rekord.

Organizacja życia społecznego
W trakcie świąt Wielkanocnych dyżur lekarski pełnił dr Wincenty Poraniewski, al. Sułkowskiego 7, tel. 36-08.


Mosty
   W 1939 roku zakończono budowę muru oporowego na Białce od Ratusza do połączenia z potokiem Niwka.

   W ramach poprawy komunikacji Bielska z Białą wybudowano nowy most żelbetonowy przy ul. Republikańskiej. Budowa pochłonęła w 1938 roku ok. 100 tys., na całość planowano wydać 150 tys. zł. Równocześnie zgłoszono wniosek, aby nazwę ul. Republikańskiej zamienić na ul. Piłsudskiego, bo po modernizacji była ona naturalnym przedłużeniem ulicy marszałka. Przyjęto też wniosek, aby most nosił imię marszałka Piłsudskiego. Jego kolaudacja odbyła się 9 i 10 marca 1939 r.
W tym też roku w atmosferze napięć pomiędzy miastami wybudowano kładkę koło ratusza zwaną krzywym mostkiem.
Byliśmy wówczas naprawdę nowoczesnym ośrodkiem - miasto otrzymało z województwa 40 tys. zł na budowę ścieżki rowerowej wzdłuż drogi państwowej Cieszyn - Bielsko. Dwukilometrowa ścieżka miała powstać przy ul. Cieszyńskiej, na odcinku od ul. Konopnickiej w kierunku Wapienicy. Warto podkreślić, że była to pierwsza taka inicjatywa na terenie całego Śląska!

   Te wszystkie działania społeczne, gospodarcze i kulturalne pokazują skalę możliwości miasta. Niestety, wszystkie to zostały brutalnie przerwane...

środa, 11 września 2019

Hałcnów na starych fotografiach


Z wielką radością obserwujemy, jak od kilku lat rośnie zainteresowanie lokalną historią. Dzieje regionu opowiadane poprzez życiorysy konkretnych ludzi i utrwalone na fotografiach i plakatach same zapadają w pamięć i nie wymagają żmudnej nauki. Dodatkowo to one pozwalają nam odpowiedzieć nie tylko na pytania skąd jesteśmy ale również dlaczego dzisiejszy nasz świat tak wygląda. W ostatnim czasie bardzo uaktywniły się lokalne społeczności Komorowic i Starego Bielska, teraz z kolejną akcją ocalenia od zapomnienia ruszył Hałcnów.
Jeżeli masz w szufladzie stare zdjęcia Hałcnowa. Zgłoś się do Domu Kultury, Rady Osiedla w Hałcnowie, albo do pozostałych partnerów projektu i przyczyń się do powstania historycznej wystawy, ukazującej dawne życie tej dzielnicy miasta. Fotografie można przekazywać do pierwszych dni października. Zdjęcia po zeskanowaniu zostaną zwrócone właścicielom.
Poszukiwane są zdjęcia dawnego Domu Polskiego, powojenne zdjęcia Domu Kultury oraz z czasów jego przebudowy w latach 80. i 90. minionego stulecia. Organizatorzy poszukują fotografii wydarzeń, spotkań, występów orkiestry strażackiej, przedstawień teatru amatorskiego i koncertów chóru – czyli wszystkiego, co związane było z hałcnowską kulturą od 1912 roku do lat 90. minionego wieku.
Zdjęcia można przynosić do Domu Kultury w Hałcnowie od poniedziałku do piątku od godziny 8.00 do 16.00 oraz w środy do Domu Parafialnego w godzinach 16.00 -18.00. Można je również przesłać na adresy e-mail (patrz: plakat) albo zadzwonić pod wybrany numer telefonu (także wyszczególniony na plakacie) i zasygnalizować chęć uczestniczenia w tej ważnej dla lokalnej społeczności akcji. Istotne, żeby – uwzględniając posiadaną wiedzę – określić, co się na nich znajduje i kiedy w przybliżeniu zostały zrobione.
Spotkania z historią polskiej kultury w Hałcnowie to projekt, który powstał w ramach programu Niepodległa. Lokalni działacze społeczni poszukują starych zdjęć należących do osób prywatnych i instytucji, aby stworzyć z nich wielką, plenerową wystawę, archiwizację cyfrową, galerię online i folder. Chcą pokazać mieszkańcom, jak ciekawe były losy polskiej kultury i ocalić od zapomnienia to, co powoli zaciera się w ludzkiej pamięci. W tej dzielnicy Bielska-Białej od niedawna działa Izba Historyczna, w której zgromadzono eksponaty codziennego użytku dawnych hałcnowian. Teraz przyszedł czas na zarchiwizowanie wydarzeń związanych z kulturą.

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 4



Życie kulturalne miasta



Patrząc na nazwiska odwiedzających Bielsko artystów można pokusić się o twierdzenie, że gwiazdy uważały za punkt honoru występowanie przed tutejszą publicznością.


Paradę gwiazd w styczniu rozpoczął wspaniały występ na deskach teatru Miry Zimińskiej i Eugeniusza Bodo.

Szczególnie ten drugi wzbudził aplauz u publiczności. Podobała się również znana w Europie i USA piosenkarka Maryla Karwowska. Natomiast w marcu bielską sceną zawładnęła sam Hanka Ordonówna. Co ciekawe, zaśpiewała całkowicie nowe piosenki, ze starych szlagierów tylko dwa utwory. Po bielskim koncercie udała się na tournée do Ameryki.

    Najlepszy polski balet reprezentacyjny zaprezentował się 4 maja w teatrze. Bielski występ był próbą generalną dla zespołu, który z tym samym przedstawieniem udawał się do Nowego Jorku na Wystawę Światową. Gwiazdami były Olga Stawska i Aleksandra Glinczenka.
Pojawiły się powody do radości na gruncie naukowym - jesienią miała powstać w Bielsku Politechnika, a w Cieszynie uczelnia weterynaryjna.