poniedziałek, 23 września 2019

1939 rok w Bielsku i Białej cz. 8

Polonizacja urzędów

Wiosną rozpoczęły się próbne alarmy przeciw lotnicze. Podoficerów i szeregowych rezerwy powszechnie wzywano na ćwiczenia. Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet w Bielsku zorganizował cykl szkoleń z zakresu obronności.

Bielsko-Bialska Spółka Elektryczna i Kolejowa czyli popularne tramwaje ostatecznie przeszły w polskie ręce. Pan Molin potwierdził przejęcie pakietu większościowego, który nabył pod koniec 1938 roku za prawie 250 tys. zł.. To niemal symboliczne przejęcie obrazuje proces systematycznej polonizacji Bielska, który wojewoda śląski Michał Grażyński nakazał po dojściu Hitlera do władzy. Polonizacja odbywała się różnymi metodami.

W sposób naturalny Polacy zastępowali na stanowiskach Niemców, którzy przechodzili na emeryturę; także gdy niemieckiemu pracownikowi kończył się im kontrakt lub umowa nie przedłużano jej, lecz ofertę kierowano do Polaka. W skrajnych przypadkach zagorzali zwolennicy faszystów byli wyrzucani z pracy przy okazji redukcji, nie zatrudniano ich też przy pracach interwencyjnych. Łatwo się domyślić, że te prewencyjne kroki ograniczające możliwości działania faszystów budziły u nich frustrację i chęć odwetu.
W styczniu sąd skazał na wiezienie Pawła Bathelta z Wapienicy za groźby karalne w stosunku do majstra, który wypowiedział mu pracę. Swoje żale zakończył Bathelt słowami: jak tu tylko przyjdzie Hitler, to już zrobi porządek!.
Nasiliły się działania bojówek faszystowskich. Dochodziło do pobić aktywnie społecznie Polaków. W maju policja aresztowała Erwina Dyczka za opór i fałszowanie dokumentów, a Fryderyka Wenzelisa za nielegalne posiadanie broni i amunicji. Za, jak byśmy to dzisiaj powiedzieli, mowę nienawiści wobec narodu polskiego sąd skazał na 10 miesięcy wiezienia Karola Radka z Białej. Za podobne czyny i wywieszenie portretu Hitlera oraz symboli faszystowskich wyrok otrzymał również Antoni Dendera. W obliczu coraz większych napięć władze centralne przysłały na komendanta policji w Białej komisarza Skrypko prosto z Warszawy.

Majowe świętowanie z cieniem nacjonalizmu

  2 maja na lotnisku w Aleksandrowicach pojawił się wojewoda Michał Grażyński, żeby zainaugurować nowy kurs pilotażu. Podkreślał, jak ważne jest lotnictwo, a więc i umiejętności pilotów dla obronności kraju i zwracał uwagę na fakt, że na tym lotnisku wyszkolono już 159 lotników.

   Jak łatwo się domyślić, w 1939 roku święto 3 maja obchodzone było z wielką pompą. Były msze i nabożeństwa we wszystkich świątyniach wszystkich wyznań, uroczysta defilada, hejnał z wieży, przemówienia i przedstawienie w teatrze, a wieczorem palenie ognisk na rynku.
Mniej więcej w tym samym czasie na zebraniu Jungdeutsche Partei senator Rzeczypospolitej (!?) Rudolf Wiesner powiedział: Bielsko było niemieckie, jest niemieckie i będzie niemieckie. Wiesner wprawiał ludzi w zakłopotanie i osłupienie, gdy na ich dzień dobry odpowiadał wzniesioną w faszystowskim geście dłonią i pozdrowieniem heil. Zachowywał się tak człowiek będący nie tylko wiceburmistrzem Bielska, ale senatorem RP! Echo Beskidzkie przyznało mu za to dodatkowy tytuł ambasadora hitleryzmu.
   W odpowiedzi na wystąpienie Wiesnera gen. Józef Kustroń, dowódca stacjonującej w Bielsku jednostki wojskowej, zapowiedział, że Bielsko będzie w stu procentach miastem polskim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz