Nie wszyscy pamiętają, że sportowe lotnisko w Aleksandrowicach miało swój epizod wojenny. 31 maja 1936 roku z wielką pompą otwarto tu stosunkowo niewielkie szkolne lotnisko i zainaugurowano szkołę pilotażu. Podczas uroczystości wojewoda Michał Grażyński i generał dywizji Berbecki w swych przemówieniach pełnych poetyckich zwrotów o polskich rycerzach przestworzy podkreślali, że powstała nowa, ważna dla obrony narodowej placówka. Nikt wtedy nie przypuszczał, jak prorocze będą te słowa.
Kiedy przyszedł 1939 rok, wśród wojskowych nikt nie miał wątpliwości, że wybuch wojny jest tylko kwestią czasu. W sierpniu niemieckie samoloty zwiadowcze regularnie naruszały polską przestrzeń powietrzną. W sztabie Armii Kraków, która była odpowiedzialna ze ten odcinek frontu, powstał pomysł, aby wykorzystać przeciwko niemieckiemu lotnictwu element zaskoczenia. Aleksandrowickie lotnisko doskonale się do tego nadawało, bo o jego walorach wojskowych od chwili otwarcia piloci mówili z uśmiechem. Teraz jednak to, co było wadą, stało się nagle zaletą. Brak infrastruktury i obrony przeciwlotniczej sprawiał, że wywiad niemiecki mało się interesował Aleksandrowicami. Do Bielska bez rozgłosu przyleciały cztery myśliwce PZL P11 zwane popularnie Jedenastkami wraz z obsługą. Dla bezpieczeństwa zostały zamaskowane i ukryte w pobliskim w ogrodzie, a z pobliskiego domu uczyniono tymczasowy sztab. Żołnierze nie korzystali z budynku administracyjnego i hangaru. Wszystko po to, aby uniknąć strat, jakie mogłyby zrobić niemieckie bombowce, które w pierwszej kolejności atakowałby hangar, a później pas startowy. Poczynione środki ostrożności bardzo się przydały.
Kiedy nad ranem 1 września rozpoczęła się wojna, Niemcy zgodnie z przewidywaniami zbombardowali lotnisko w Rakowicach, gdzie mieściła się główna siedziba 121. eskadry, z której wyłączono tzw. bielskie samoloty. Tym posunięciem załatwili sobie, jak sądzili, całkowicie wolną przestrzeń powietrzną.
film uroczystości otwarcia lotniska mój wujek zarejestrował na kamerze 8 mm. Moja rodzina dysponuje tą taśmą. Taki materiał potrafił wzbudzić u mnie zainteresowanie historia na dłużej :)
OdpowiedzUsuńLukasz Loranc Wilkowice
Ja mam relacje filmową z oficjalnej kroniki, ale bez dźwięku. Bardzo zainteresowała mnie informacja o filmie, czy można by go było zobaczyć?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jacek