środa, 30 kwietnia 2014

Sprawy gospodarcze - kwiecień 1914

 

    Najważniejszą informacją gospodarczą w zeszły miesiącu, była ta która zapowiadała powszechną elektryfikacje Bielsk i Białej oraz 18 gmin  ościennych. Inicjatywa ta rozwijała się prawie że z szybkością prądu. Prasa informował, że: Do Rady nadzorczej zostali wybrani: Wiktor Buczek, właściciel dóbr w. Mazańcowicach; Józef Herok, właśc. gruntu w Zarzeczu; Paweł Lipowczan, przełożony gminy w Ustroniu; Hugo Ńossek, forstmistrz w Bielsku; N. Olensky, aptekarz w Skoczowie; Stanisław Rzeszowski, kierownik szkoły w Iłownicy; do Zarządu: inżynier Józef Schwarzl w Dziedzicach jako dyrektor; Karol Wytrzens, c. k, notaryusz w Strumieniu, i Paweł Wrzoł, zastępca przełożonego gminy w Zabrzegu. Spółka ta będzie stowarzyszeniem zarej. z ograniczoną poręką.

    Cieszyć się też mogły Straże pożarne, którym przyznano subwencje. Śląski Wydział krajowy przekazał 2000 k dla strażaków z Bielska i Białej, natomiast po 200 k strażakom: Aleksandrowic, Starego Bielska, Kamienicy, Bystrej, Wapienicy. Dużo zadowolenia mieli również mieszkańcy Żabnicy, którzy należeli do okręgu pocztowego Węgierska Górka, a teraz dowiedzieli się, że od 1 maja, będą mieli u siebie samodzielną składnice pocztową.
   Te jednak informacje gospodarcze nie radował zwykłych ludzi, gdyż żywność drożała w zastraszającym tempie. C.K Austria zbroiła się na potęgę i podnosiła wszystkie opłaty i podatki. Nie wiele osób ma świadomość, że „dobrotliwy” staruszek cesarz Franciszek był zwolennikiem zwiększenia budżetu wojskowego o dodatkowe 150 milonów koron!!!  W tym czasie sama marynarka wojenna życzyła sobie dodatkowy 85 milionów w 5 rocznych ratach... Aby temu sprostać wypuszczano bony skarbowe, które można było nabywać w Bielsk-Bialskim banku eskontowym i wekslowym.
To powodowało, że w ciągu jednego tygodnia ceny żywności skoczyły o 30%!!! W tych okolicznościach samorządy, aby nie doszło do rozruchów głodowych podobnie jak w 1911 roku sprowadziły hurtowe ilości tanich ryb.  Lud zmuszony jest nabywać taką żywność, którą dawniej rzadko kiedy spożywał. Aby biedzie tej niecoś zapobiedz sprowadziło miasto Biała we wtorek ogromną ilość ryb. Lecz we środę ani jednej płetwy nie było można już nabyć. Kiedyż tutaj nastąpi krok na lepsze czasy ?

    Ciężko było też w Węgierskiej Górce, w której strajk trwał już ponad dwa tygodnie. Pomimo wielu działań nic nie zapowiadało jego końca.
Na 25. z. m. wyjechał dyrektor do Wiednia w celu porozumienia się z centralną dyrekcyą. Powróciwszy, ogłasza już to sam, już to przez swoich zauszników, że rzekomo więcej uzyskał dla robotników, aniżeli sami spodziewali się, ale co i w jakiej wysokości, wyjawić nie chce. Obiecuje uczynić to, jak robotnicy wrócą do pracy. Wprawdzie okazał się o tyle poprawnym po powrocie z Wiednia, że sam zaprosił delegatów robotniczych do siebie, lecz tylko tyle robi, że wpływa na tychże, aby ci znów użyli swego wpływu na resztę i zmusili ich do podjęcia pracy w hucie.
Robotnicy jednak stanowczo oświadczają, że nie wrócą, dopóki nie zostanie podpisany cennik, przedłożony przez robotników.
W całej tej przykrej sprawie dzielnie pomaga dyrekcyi kasyer hutniczy i naczelnik gminy Kerth z kilku oddanymi sobier radnymi. P. Kerth, zamiast stanąć po stronie od szeregu lat krzywdzonych przez Zarząd huty robotników — co jest. jego obowiązkiem jako naczelnika gminy ,— stoi po stronie hut i utwierdza je. że dyrekcyą ustąpić nie powinna przed robotnikami, wśród
których już to sam, już to przy pomocy wyrobionych przez siebie ludzi, rozsiewa niezgodne z prawdą pogłoski, byle tylko wprowadzić zamęt w świecie robotniczym, a tym sposobem wyrobić kilku na łamistrejków. Teraz okazują się haniebne skutki wyboru naczelnikiem gminy Niemca Kertha, którego tak gorliwie na tę godność popierała dyrekcyą hut.

    W wielkim tygodniu kino miejskie w Białej nie wyświetlało żadnych filmów. Natomiast początkiem kwietnia zaprezentowano tu wielki szlagier kinowy pt. „Katastrofa”. Nikt jednak nie przypuszczał, że powyższy tytuł filmu idealnie będzie pasował do drugiej informacji gospodarczej. Oto media informowały, że budowniczy kina w Białej znalazł się w upadłości. Architekt Artur Corazza z Igławy, według planów którego zostało wzniesione kino w Białej, jest zagrożony upadłością. Pasywa mają wynosić 295 000 K., aktywa 235 000 K. Upadłość wywołała tym większą sensację, że pan Corazza w Igławie, Białej i innych miejscach zrealizował wiele publicznych budowli, z których wszystkie były dochodowe. Jesienią ubiegłego roku Corazza próbował także zapuścić mocne korzenie w Bielsku i w tym celu uruchomił dość szeroką akcję reklamową, jednak wydaje się iż swój plan porzucił, kiedy spostrzegł, że także i tu ruch budowlany na dłuższy czas się urwał.
    Aby nie kończyć tego podrozdziału w minorowy nastrojach dwie informacje. Pierwsza z departamentu prasowego c. k. prezydyum Rady ministrów, który poinformował:  iż z dniem 1 maja wprowadzone zostanie połączenie pociągowe do wiedeńskiego pociągu pośpiesznego, ruszającego z Wiednia o godz. 7'58 wieczorem. Pociąg ten ruszy z Dziedzic wprost do Bielska, gdzie stanie o godz. 2 minut 2. po północy. W przeciwnym kierunku wprowadzony pociąg ruszy z Bielska w stronę Dziedzic o godz. 8 minut 28 rano do pociągu pośpiesznego, stającego w Wiedniu o godz. 3 po południu. Obydwa nowe te pociągi nie stoją na stacyach między Bielskiem i Dziedzicami. Jako nowość poruszyć też możemy skrócenie czasu przesiadania lub wysiadania W Dziedzicach oraz przyspieszenie pociągów ciężarowych między Bielskiem i Żywcem.
    Z wielkimi nadziejami patrzono na coraz doskonalszy telefon bez drutu. Prasa informowała: W piątek dokonano na pokładzie  pewnego parowca amerykańskiego próby z nowym wynalazkiem, t- zw. audyofonem, który wygrywa melodye, przesłane z lądu telefonem bez drutu. W przyszłości więc będą pasażerowie statków mogli w drodze, do Europy tańczyć według melodyi, nadsyłanych im z dalekich stron.

Zwiedzamy Kościół w Łodygowicach cz. 12

    Ołtarz Matki Bożej Częstochowskiej jest utrzymany w stylu barokowym. W centralnym miejscu obraz Matki Bożej Częstochowskiej. W górnej części obraz przedstawiający kamienowanie świętego Szczepana. Pierwotnie był to ołtarz św. Stanisława patrona Polski, którego obraz znajduje się pod obrazem Matki Boskiej, robiony podobną techniką. 

wtorek, 29 kwietnia 2014

Sprawy oświatowe - kwiecień 1914

    Regularnie przeglądając prasę i notatki dotyczące oświaty stale, co najmniej od dwóch lat, informuje o kwestii upaństwowienia gimnazjum w Białej. Prawna i polityczna batalia w tej sprawie zataczała to coraz to nowe koła w myśl zasady by „gonić króliczka”, ale go nie złapać. I chociaż stosowne urzędy i politycy ogłaszali kolejne daty upaństwowienia, to ciągle wszyscy dreptali w miejscu. Teraz ministerstwo, które wniosek oczywiście słownie bardzo popiera, przekazało, że szkoła zostanie upaństwowiona gdy TSL zobowiążę się aby przekazać nieopłatnie lokale w budynku im. Tadeusza Kościuszki. Ministerstwo zażądało również przekazania wszystkich urządzeń i zbiorów naukowych tej palcówki, a gdy zostaną spłacone rady długów zaciągniętych na budowę również i cały budynek.  Te informacje jasno pokazują, że przeciąganie liny w tej sprawie potrwa jeszcze długi czas. 
    We wtorek 21. kwietnia odbyło się w auli Seminarium TSL doroczne Walne zgromadzenie Koła im. króla Władysława Jagiełły w Białej. Zgromadzenie rozpoczął przewodniczący prof. Podgórski.  Po odczytaniu i przyjęciu protokołu przystąpiono na wiosek p. Matuszewskiego wprost do dykusyi nad sprawozdaniem, które członkowie poprzednio drukowane otrzymali. Sprawozdanie przyjęto do wiadomości, a zarządowi na wniosek Dyr. Steina członka komiski, rewizyjnej udzielono absolutoryum. Przy wnioskach i interpelacyach podniósł jeden robotników, że praca Koła w ostatnim o ile chodzi o odczyty po powiecie, osłabła, że czuć, iż w. Kole jest mniej pracowników, niż było poprzednio, zwłaszcza daje się odczuwać ubytek Dr. Mikułowskiego. Zwrócono również uwagę na zbyt imała ilość członków na walnem zgromadzeniu, bo tylko około 40 osób. podano gdy w poprzednich latach liczba zebranych dochodziła do 80.
Przewodniczący w odpowiedzi wyjaśnił, że przyczyna tego zjawiska Jest spóźniony termin Walnego Zgromadzenia, pogoda jaka panuje, a wreszcie brak walki w kole i o koło co po inne lata wywołało zbieganie się ludzi, dla wyborów, do zarządu. P. Sobocińska, p. Dzuś i p. Dziębaj omawiali kwestye. przysporzenia dochodów Kołu, na co odpowiadali p. Jaślar i (przewodniczący, p. Lelakowski kierownik czytelni w Komorowicach zapytywał o regulamin dla czytelni, i prosił, aby takowy sporządzić i czytelnikom rozesłać.
   Po wyczerpaniu dyskusji na wniosek p. Barcika wybrano komisyę matkę, a wniosek tejże co do proponowanych osób do Zarządu przyjęto jednomyślnie. Da Zarządu na r. 1914 weszli jako przewodniczący p. Józef Piasecki, jako zastępca p. Dr. Mikulski, sekretarz p. Adam Wodziczko. zastępca Edward Türschmid, skarbnik p. Adam Dziębaj. zastępca Zygm. Podgórski. Do wydziału weszli: pp. Amalia Sobocińska, Marya Razmarynowiczowa, Bronisława Dąbkowska, Zofia Pszonowa, Alfred Horodyski, ks. Władysław Mączyński, Jani Leopold Deiimel, Ignacy Stein, Eugeniusz Dzuś, Karol Eajkiś, Stanisław Pszon. Do komisyi rewizyjnej wybrano: pp. Dr. Jana Mycińskiego Jana Gajewskiego, ks. Dr. Stanisława Domasika,  Wawrzyńca Bieńka, Józefa Góraka.

Zwiedzamy Kościół w Łodygowicach cz. 11



Ołtarz Matki Bożej Różańcowej powstał przed 1679 rokiem. Prawdopodobnie to właśnie ten ołtarz został ufundowany przez Stanisława Warszyckiego. Utrzymany w stylu barokowym. W centralnym miejscu figura Niepokalanego Serca NMP oraz wysuwane obrazy Matki Bożej Różańcowej i Matki Bożej Szkaplerznej. W górnej części obraz przedstawiający męczeńską śmierć świętego Stanisława Biskupa i Męczennika.


poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Sprawy osobiste cz. 2 kwiecień 1914


   W kronice żałobnej „Nowości Ilustrowane” podobnie jak inne gazety odnotowały śmierć namiestnika Gołuchowskiego. Pojawił się również nekrolog Juliusza Richtera.  

    Zamiany nastąpiły na stacji w Bielsku. Nadoficyał Jan Czekański, dotychczasowy zastępca naczelnika w Podgórzu-Płaszowie, mianowany został kierownikiem ruchu na stacji kolejowej w Bielsku. Pisma niemieckie bielskie zaznaczają, że p. Czekański jest Niemcem i nazywa się Hans Czekański. Ciekawe, czy p. Hans i w Podgórzu-Płaszowie jako Niemiec występował.
    Natomiast 18. i 19. kwietnia tutejszy zakład ewangelicki sióstr obchodził swoje doroczne zgromadzenie. W sobotę odbyło się zgromadzenie w sali gimnastycznej, gdzie ks. Jaquemar z Wiednia miał ciekawy i pouczający odczyt o uczynkach miłości niosącej pomoc biednym i potrzebującym w obrębie naszego ewang. kościoła w Austryi. Obrazy świetlne objaśniały odczyt. Było można oglądać na obrazach domy sieroce i ochronki, zakłady dla dziatwy, domy chorych i zakłady sióstr w Wiedniu, Gallneukirchen, Treffen, Waiern, Russiz w Nabrzeziu, Pradze, Stanisławowie i t. d. W niedzielę zostało do grona sióstr uroczyście przyjętych 9 nowych dyakonis, które ukończyły naukę swoją. Uroczystość odbyła się tym razem po raz pierwszy w kościele. — Dotąd bywała zawsze w sali zakładowej — w obecności przełożonej, obu starszych sióstr z Bielska i Cieszyna, kuratora Hoffmanna, zastępcy kuratora Zipsera i dawniejszego kuratora zborowego Roberta Bathelta i licznych zborowników.
Proboszcz miejscowy i kierownik zakładu ksiądz dr. Schmidt przemówił do sióstr na słowa ewang. Jana r. 13, w. 14. Po ślubowaniu na ręce ks. dra Schmidta zostały siostry do społeczności sióstr przyjęte. Po uroczystości przyjęcia odbyło się nabożeństwo, przy którem wygłosił kazanie ks. Jaquemar na słowa ew. Łuk. r. 12, w. 49. Kazanie budujące i cieple silne zrobiło wrażenie. Do podniesienia uroczystości przyczynił się chór mieszany, który pod batutą kantora Bocka odśpiewał piękny psalm, i gra mistrzowska na organach przez profesora Lubricha. Po uroczystości kościelnej odbył się wspólny obiad w zakładzie sióstr. Telegramy albo listy gratulacyjne nadesłali prezydent c. k. naczelnej Rady kościelnej, szef sekcyjny dr. Wolfgang Haase, superintendent ks. Olajcar, senior ks. Haase, starszy radca sanitarny dr. Hinterstoisser, starszy lekarz dr Schmidt i inni. 

Zwiedzamy Kościół w Łodygowicach cz. 10


    Ołtarz Dzieciątka Jezus, wykonano w 1914 roku na pamiątkę powstania w parafii „Stowarzyszenia Dziecięctwa Jezusa”. Inicjatorem był ks. Wincenty Kędziora, a powstał ze składek parafian. Wykonał go w stylu gotyckim pan Janoschka z Kęt.  We wszystkich powojennych inwentarzach z lat 1961, 1962, 1972, 1976 i z 1988 roku pojawia się myląca informacja co do nazwiska rzeźbiarza, który w tych dokumentach zapisany jest jako Jarząbek.

piątek, 25 kwietnia 2014

Sprawy osobiste - kwiecień 1914

    W kwietniu 1914 roku Cesarz Franciszek Józef potwierdził wybór ks. proboszcza i dziekana Jana Miodońskiego z Łodygowic na zastępcę prezesa rady powiatowej w Żywcu.
    Rząd krajowy ogłosił taksy utrzymania w publicznych zakładach. Z niego dowiadujemy się, że opłaty w miejskim szpitalu w Bielsku wynosiły zależności od klasy: 20, 10 i 2.80. Galicyjski wydział Krajowy przyznał stypendia dla najzdolniejszych uczniów. Z Bialskiego Gimnazjum 315 k otrzymał A. Dworzański, natomiast ze szkoły realnej w Żywcu A. Sheybal i J. Moszyński.
     W poprzednim miesiącu swoje walne zgromadzenia miało TG „Sokół” w Bielsku, teraz przyszedł czas na sokołów w Białej. Walne Zgromadzenie odbyło się 28. marca jednak prasa poinformowała o nim dopiero w kwietniu. Prezes dotychczasowy druh Matuszewski, zagajając w dłuższem przemówieniu zgromadzenie, rzucił parę ogólnych uwag o niedocenianiu Sokolstwa i czysto niechętnem odnoszeniu się do tej tak zasłużonej orgamizacyi. Stan ten, mający swe uzasadnienie w cichych starciach wśród Polonii, w niesharmonizowanych żywiołach, powoli zmienia się na lepsze, zwłaszcza w ostatnim roku, gdy i samo
Sokolstwo zabrało się do pracy intensywnej w kierunku przygotowania wojskowego. Po scharakteryzowaniu zasad sokolich, idących w kierunku demokratyzacyi społeczeństwa, przedstawił mówca program przyszłej pracy w Sokole bialskim dla przyszłego prezesa i wydziału. Z kolei sekretarz druh Klimek odczytał protokół ze zeszłorocznego Walnego Zgromadzenia z dnia 15. marca, poczem odczytał sprawozdanie z działalności Wydziału w r. 1913, zwłaszcza na działalność w. zakresie wojskowym zwrócono szczególną uwagę. Stan członków pod względem liczebnymi przedstawia się następująco: Na początku roku było 158 członków, z końcem roku 172, druhów, umundurowanych jest 62, z czego 34 ma stroje uroczyste, 28 mundury polowe. Sprawozdanie kasowe złożył druh Madej; gotówki ma gniazdo bialskie 537'92 K, na książeczkach Pow. Tow. Zaliczkowego 7.676'18 K, wartość inwentarza, przyborowi wynosi 6.462'28 K. wierzytelności, zwłaszcza za stroje, wynoszą 1.423’97 K. Przychody Towarzystwa w roku 1913 wynosiły 5.166'14 K, rozchody 4.563'57 K. Druh Skut, naczelnik, złożył obszerne sprawozdanie 2 działalności wojskowej komendy, wszystkich odbytych ćwiczeń w gnieździe i z sąsiedniemi gniazdami, sprawozdanie to uzupełnił druh Madej, streszczając uwagi o Skaucie; W Białej, który składa się z dwóch drużyn 1) Tadeusza Kościuszki, liczącej 38 skautów, i 2) Księcia Józefa Poniatowskiego, liczącej 24 skautów. Szereg sprawozdań zakończył druh Truka sprawozdaniem z działalności chóru sokolnego. Na wniosek przedłożony imieniem komisyi rewizyjnej, udzielono wydziałowi absolutoryuim, szczególniej zaś wyrażono uznanie druhowi naczelnikowi Skutowi.
Z kolei po krótkiej dyskusyi przystąpiono do wyborów. W skład prezydyum na roi: 1914 weszli druhowie Jaślar i Obli jako zastępca, do Wydziału wybrano druhów: Pacześniowskiego, Głowackiego, Wymiatałka, Madeja, Wankego, Deimla, Domanusa, Makucha i Dwornickiego.

    Również z opóźnieniem poinformowano opinie publiczną o wynikach wyborów  uzupełniających do zastępstwa zborowego w Bielsko. Odbyły się one 1. i 2. marca, a  nowymi członkami zostali: pp. Fryc Bock, dyrektor szkoły realnej; Oskar Föster, chemik; dr. Maurycy Hertrich, profesor; Wilhelm Jenschur, kupiec; Robert Manhardt, prywat.; Traugott Redler, właściciel kamienicy; Rudolf Schodel, ekonom; Wilhelm Simor, dyrektor gazowni i Karol E. Tiirk, introligator. Na posiedzieniu zastępstwa zborowego dnia 24. marca poświęcił kurator burmistrz Hoffmann zgasłemu ks. proboszczowi Modlowi ciepłe słowa pamięci, pełne uznania, ks. dr. Schmidt zdawał sprawozdanie z roku 1913, które przyjęto z podziękowaniem do wiadomości. Sprawozdanie rachunkowe zdał radca komercyalny Erwin Bathelt. Jemu, tudzież wydziałowi finansowemu i sekretarzowi p. Zahradnikowi wyrażono dzięki za prowadzenie rachunków i administracyę majątku zborowego. Przewodniczący podał, do wiadomości, że nowo wybrany ks. proboszcz dr. Wagner z dniem 1. czerwca obejmie swój urząd. Przyjęto wniosek prezbyterstwa w sprawie uregulowania płacy dla proboszczów jednomyślnie. Płaca ma wynosić 3600 K, oprócz niej przyznano 5 dodatków służbowych co po 4 latach w wysokości każdorazowych 400 K, stułę i wolne pomieszkanie wraz z ogrodem.
Do prezbyterstwa wybrano ponownie ustępujących członków a nowego członka fabrykanta Maurycego Bartelmusa, który dawniej już należał do prezbyterstwa, ale z powodu zajść pożałowania godnych przy gminnych wyborach zrezygnował z członkowstwa. 

    W tym miesiącu odbyło się również Walne Zgromadzenie Kółka rolniczego. Przewodniczący p. Podgórski zreferował zmiany, zaszłe w statucie Towarzystwa, który został zatwierdzony przez namiestnictwo 8. marca b. r. Po przyjęciu do wiadomości referatu dokonano na podstawie nowego statutu formalnego wyboru Zarządu na okres trzechletni; w skład Zarządu weszli ci sami, którzy zostali wybrani na ostatniem dorocznem zwyczajnem walnem Zgromadzeniu.
  Wśród wniosków wywołały szerszą dyskusyę: wniosek o założenie współdziejlezego sklepu galanteryjnego, oraz wniosek o dołożenie starań, by składnica, kierowana prze Kółko, miaja swój własny dach nad głową- P- Czarnecki z Leszczyn poruszył nieczynność Zarządu powiatowego Kółek rolniczych, który zupełnie obumarł, nie zwołuje posiedzeń i nie troszczy się o Kółka, istniejące w powiecie. Uchwalono po świętach podjąć akcyę zwołania powiatowego zebrania delegatów Kółek rolniczych.

    Również dyrekcja Stowarzyszenie Gustawa Adolfa okólnikiem z dnia 6. kwietnia b. r. uwiadamia dyrekcya naszego krajowego stów. Gustawa Adolfa poinformowała, że: na ostatniem posiedzeniu został nowo opracowany statut stów. przyjęty, że tegoroczne zgromadzenie odbędzie się w Orłowej dnia 11. czerwca i że składka domowa na rzecz stów. powinna być do niedzieli przed świątkami, więc do 24. maja do dyrekcyi odesłaną, aby dyrekcya była w stanie na podstawie pewnej daty o wyniku składki, a nie tylko jakiejś przypuszczalnej kwoty ułożyć plan względem rozdzielenia darów. Zbory i gminy, które w tym terminie nie prześlą swej składki, mają być w myśl uchwały zapadłej na przeszłorocznem zgromadzeniu w Jaworzu od obdzielenia wykluczone. Przy odesłaniu składki ma się wyraźnie napisać, która kwota na fundacyę dla konfinnandów, a która na tak zwany dar od dzieli przez dra Zaulecka zbierany jest przeznaczona. Podania o główny dar miłości, jaki nasze krajowe stów. udziela, ma się osobno wnieść do dyrekcyi w terminie do 15. maja. Dyrekcya prosi miejscowe stow., aby wszelkich sił dokładały, żeby składka domowa jak najobfitszą była, gdyż zapotrzebowanie corocznie wzrasta, i aby te zbory, które dotąd w święto reformacyi ofiary na cele stow. nie urządzały, to z pewnością począwszy od tego roku w interesie dobrej sprawy uczyniły. 
    Ogłoszono pobór do wojska. Komisja w Białej miała zjawić się na badania poborowych w Białej od 6 do 11 maja, w Milówce od 13 do 16, a w Żywcu 18-27.  

Zwiedzamy Kościół w Łodygowicach cz. 9

Wewnątrz kościoła znajduje się osiem ołtarzy.

    Główny ołtarz w prezbiterium jest dwuczęściowy utrzymany w stylu rokoko. Ołtarz ufundował Antoni Kania, karczmarz z Wilkowic, a wykonał Mikołaj Ficek snycerz żywiecki; kosztował on 114 złotych. Został wstawiony 19 lipca 1715 roku. Ołtarz ten wyzłocono w Bielsku i ponownie stanął 21 grudnia 1716 roku. „Był niegdyś malowany na biało pokostem ze złoceniami”. W przedniej części: drewniana mensa, ozdobna, na niej tabernakulum, obok dwaj aniołowie adorujący najświętszy sakrament. Pancerne wnętrze tabernakulum zostało wymienione w 1969 roku na nowe wykonane przez firmę Włodzimierza Sepi z Krakowa.

 
    W tylnej, opartej o wschodnią  ścianę kościoła znajduje się: rzeźba Chrystusa Ukrzyżowanego oraz obrazy wysuwane: Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza oraz Zesłanie Ducha Świętego. W górnej części jest niewielki obraz Wniebowzięcia NMP.

Przed obrazami posągi Matki Bożej i świętego Jana Ewangelisty, po bokach figury Abrahama i Dawida z końca XVIII wieku. W latach 1993-1995 parafia ufundowała ołtarz soborowy z ambonką, wykonany przez p. Kazimierza Pietraszko z Buczkowic.  Natomiast balustrada, wcześniej wykonana z żelaza, oddzielająca prezbiterium od nawy pochodzi z lat trzydziestych XX wieku i została wykonana z drzewa dębowego przez Józefa Kanię z Łodygowic.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Dzieci w szkołach to miejsca pracy dla nauczycieli - kwiecień 1914

    Gazety wspominają o konflikcie o szkolę w Lipniku tam bowiem szkoły niemieckie są upaństwowione lub też wspomagane przez samorząd, a nieliczne polskie nie mają żadnego wsparcia, pomimo tego, że Polaków jest tutaj tylko 10 % mniej niż Niemców. Prasa wylicza dokładnie ile dzieci jest w poszczególnych klasach i szkołach i dodaje ze smutkiem: Czas już nareszcie skończyć z tą bolączką i wstydem, by do hakatystycznej szkoły „Schulvereinu” uczęszczało 69 dzieci polskich, to już wygląda na owo wrzucanie dzieci w rozpalone wnętrze Baala, praktykowane u Fenicyan, bo z tej szkoły serca i umysły dzieci polskich wychodzą zupełnie wyparzone. Zbojkotować tę szkołę przyjdzie tem łatwiej, że i wśród samych Niemców nie cieszy się ona uznaniem, że frekweneya w niej upada, i tak w porównaniu z r. 1912, było w 1913- o 20 dzieci mniej, w tem 13 Niemców a 7 Polaków. Obecnie zatem wypada na jedną klasę przeciętnie po 35 uczniów. Od pięciu lat panuje w tej szkole zastój, nie wiele wysiłku, a odjąwszy jej dzieci polskie, można ją zdegradować do trzyklasowej, a gdyby równocześnie odebrać dzieci polskie ze szkół niemieckich, to starczyłoby materyału na nową szkołę polską w innym końcu Lipnika. Szeroko o tych sprawach pisze „Silesia”, która przedstawia swoje wyliczenia.
  
Tę propozycje trzeb zobaczyć w szerszym kontekście, gdyż w całym regionie zwiększała się ilość dzieci w polskich szkołach. To zaś powodowało, że niemieckie placówki miały ciągły odpływ uczniów, a wraz z nim mniej oddziałów szkolnych i posad dla nauczycieli. W tym samym czasie Polacy regularnie zamieszczali ogłoszenia o wolnych posadach. W kwietniu Seminarium zgłosiło zapotrzebowanie na nauczyciela historii i geografii. Zainteresowanych warunkami płacowymi odsyłam do „Dziennika Cieszyńskiego” przypominając jednocześnie, że to ogłoszenie jest sprzed stu lat i nie warto na nie odpowiadać. Jednocześnie można wczuć się w sytuacje niemieckich nauczycieli, którym z roku na rok kurczyły się etaty. Rosła w nich irytacja i złość, z którą obwiniali...Polaków. Tym bardziej, że kolejne ogłoszenia mówiły o wolnych posadach w szkole realnej i podstawowej w Białej. 

    W tym samym czasie tutejsze koło TSL opublikowało sprawozdanie. Warto zapoznać się z nim, gdyż pokazuję w całej rozciągłości tamtejsze realia:
Rok 1913 był dziewiętnastym istnienia naszego Koła, a czwartym intenzywnej oświatowej pracy. Koło tutejsze, jeszcze jako Koło Pań. dało inicyatywę zaraz po swem powstaniu do założenia szkoły polskiej w Białej, która, popierana przez Bielsko, wchłaniała w siebie ludność polska, zagrożoną przez szkołę niemiecką, oraz przewagę ekonomiczną Niemców- Żądaniom ówczesnej Polonii bialskiej dało posłuch społeczeństwo polskie, a najważniejsza jego instytucya oświatowa TSL w Krakowie założyło szkołę ludową im. Tadeusza Kościuszki w roku 1898. Długie lata ograniczało Koło swą pracę do Białej samej i gromadziło fundusze, aby wesprzeć dziatwę, uczęszczającą do szkoły polskiej, z okazyi urządzanej w tych stronach ,,gwiazdki”, lub dać tej dziatwie okazyę zabawienia się podczas polskiej majówki.
Dopiero po powstaniu szkół średnich TSL, gimnazyum realnego i seminaryum
nauczycielskiego, przeobraziło się Koło Pań na Koło mieszane, zakrzątało się za powiększeniem ilości członków, i istotnie z 76 członków wzrosło w czterech latach do 300 członków. W ślad za zwiększeniem liczby członków poszło rozszerzenie zakresu pracy, uświadomiono sobie, że równolegle pracą w szkole polskiej nad dziatwą musi pójść praca pozaszkolna wśród rodziców dziatwy, uczęszczającej do polskiej szkoły, albo mogącej do niej uczęszczać. Praca ta narzucała się sama przez się chodzi tu bowiem o ludność robotnicza, która, tysiącami napływa codziennie do Białej i Bielska, do tutejszych fabryk. Uświadomienie narodowe tych mas roboczych decydować musi o charakterze miast zgermanizowanych; dalej nikt, kto po polsku czuł, nie mógł patrzeć na to, by w garść Niemców wsiąkały dziesiątki i setki Polaków,  iżby zrenegaciałe pogłębiały grób ojczyźnie.
Jako środków do uświadomienia wiodących użyło Koło odczytów i wypożyczalń. Poprzednie sprawozdania, jako też obecne, wykazują, jakie rezultaty osiągnęło Koło, o ile chodzi o efekt liczebny. Ważniejszą sprawą jest jednak rezultat moralny, jest to wewnętrzne przekonanie wszystkich pracowników, że praca Koła, wspierana przez szkoły polskie i inne polskie organizacye, wstrzymała proces germanizacyjny, że daleko nam co prawda jeszcze do zwycięstwa na wszystkich polach życia społecznego, politycznego, ekonomicznego, ale że niemczyzn; stanęła w miejscu, ba zaczyna się cofają
Najważniejszym zyskiem po stronie polskiej jest to, że niemczyzna straciła urok, jaki miała, przestała robotnikom i chłopom imponować. Obecnie przeżywamy pewne przesilenie, dotychczasowe metody pracy zaczynają nie wystarczać, obudzone żywioły szukają nowych form organizacyjnych i to poszkołach, odczytach przychodzi pora na organizacye ekonomiczne, jak składnica. Kółka rolnicze, Kasy Raiffeisena, których lat temu pięć było zaledwie dwie w powiecie, a obecnie ma je prawie każda gmina. Rozbieżne dawniej życie polityczne zaczyna szukać wspólnego koryta, powszechnie uświadamiają sobie Polacy, że obok spraw partyjnych, osobistych, które dzielą społeczeństwo, są sprawy wspólne, ogólno narodowe, na które wszyscy jednakowo patrzeć musimy. W rezultacie tego przekonania powstaje nowa organizacya, o charakterze politycznym ,,Kresowy związek polski”.  Koło bialskie w dużej mierze przyczyniło się do takiej zmiany stosunków, ono było najsilniejszem ogniwem, łączącem Białę i powiat bialski, oraz pogranicze śląskie ze społeczeństwem polskiem, które za pośrednictwem TSL., krocie dało na uratowanie, obudzenie, rozruszanie Białej.
Rok 1913 z powodu smutnego położenia ekonomicznego kraju, ogólnych klęsk elementarnych oddziałał bardzo niekorzystnie na stan funduszów Koła; odbiło się to zwłaszcza na datkach, nadsyłanych z kraju na gwiazdkę, które nie przyniosły tej kwoty, jaką dawała składka po inne lata.
Drugą przeszkodą w rozwinięciu szerszych planów pracy w roku ubiegłym było wielkie przesilenie wewnętrzne, spowodowane zmianami zaszłemi w łonie zarządu. W ciągu roku ustąpili z powodu przeniesienia przewodniczący, zastępca przewodniczącego, sekretarz, skarbnik, (zrezygnował) i zastępca skarbnika, nadto i w reszcie szeregów wydziału zaszły zmiany. Przez trzy miesiące panował z tego powodu zastój w pracy Koła, a gdy zastępca przewodniczącego wrócił na posterunek i szeregi wydziału zostały uzupełnione, to musiano uporządkować sprawy przerwane i podtrzymać pozaczynane prace.
Mimo tych trudności prowadziło Koło dalej akcyę odczytową, zwłaszcza na terenie bialskim, w auli seminaryum TSL., a również w kierunku zakładania wypożyczalń, w r. 1913. powstały dwie nowe wypożyczalnie w Mesznej i Wilkowicach, nadto Koło nasze wyposażyło w książki wypożyczalnie
przejętą od VI. Koła im. Słowackiego w Krakowie, w gminie Witkowice pod Ketami.
Plan założenia w Białej wielkiej biblioteki polskiej i czytelni dla miejscowych robotników, przekazany przez r. 1912  nie mógł być urzeczywistnionym. Brak funduszów potrzebnych na powiększenie księgozbioru Koła, oraz na wynajęcie lokalu i urządzenie takowego na publiczną czytelnię ludową nie pozwolił wykonać tych niezbędnych dla Białej konieczności. Przyszły Zarząd przy sprzyjających okolicznościach, gdy zwłaszcza wszystkie polskie organizacye bialskie wybudują wspólny dom znajdzie miejsce, środki na stworzenie stałej publiczne uczelni dla ludności robotniczej, która masami korzystałaby z takiej instytucyi w czasie przerw w pracy, w południe lub wieczorami.
Koło tutejsze, mając za sobą własną pracę, a nadto będąc cząstką tej wielkiej organizacyi oświatowej i kulturalnej, jaką jest TSL., ma prawo żądać poparcia od wszystkich Polaków w Białej i okolicy. A jednak ze smutkiem stwierdzić nam wypada, że liczba członków naszych jest zawsze jeszcze za małą, nieproporcyonalną do ogromu wkładów, jakie TSL. w Białej zrobiło. Bardzo co prawda rzadko, ale trafiają się wypadki i to w sferach inteligentnych, że kursor wykonawca tylko woli zarządu spotyka się przy zbieraniu wkładek z ofuknięciem, i oświatczeniem, że dana jednostka nie chce należeć do TSL. i że nie da wkładki, (t. j. 2 kor. rocznie).
Pamiętajmyż także o tem, że TSL. buduje fundament dla naszej lepszej przyszłości, a wobec tak wzniosłej idei należy zapomnieć o osobistych niechęciach i waśniach partyjnych, patrzeć trzeba „na to, „co” kto robi, a nie „kto” robi. Ataki ludzi nieżyczliwych na Zarząd Koła mają ten skutek,
że, chcąc dotknąć jednostkę, zwracają ostrze nienawiści przeciw całemu T. S. L. a przeparaliżują jego dobroczynną działalność.
W Białej zaś gdzie istnieje tyle szkół polskich, utrzymywanych przez T. S. L., niechęć do Koła miejscowego, czy do Zarządu Głównego, jest wprost nie do wytłumaczenia, przybiera formy takiej niewdzięczności, że nie potrzeba nawet wyroku potępienia wydawać, bo daje go samo sumienie ....lekkomyślnych.

    W tym samym czasie Oddział uniwersytetu ludowego w Żywcu otrzymał niesamowity dar. Wydawnictwo Arcta przekazało 500 egzemplarzy książek. 19 kwietnia na cele biblioteczne mieszkańcy Żywca złożyli 221 kor. 73 gr. W tym dniu uczniowie szkoły realnej pod kierunkiem prof. Bilińskiego odegrał komedie Fredry pt. Pan Jowialski. 

Zwiedzamy Kościół w Łodygowicach cz. 8

 
    Obecnie kościół to świątynia jednonawowa w kształcie krzyża. Zbudowana jest z bali modrzewiowych, prawie w całości konstrukcji zrębowej. Świątynia jest orientowana, pokryta gontem, a wieże blachą. Całkowita długość kościoła wynosi 40 metrów, szerokość jest zróżnicowana, przeważnie ma 15 metrów jednak na wysokości bocznych kaplic ma 22 metry.



Prezbiterium jest zamknięte wieloboczne, od strony północnej przylega do niego piętrowa zakrystia, od wschodniej kaplica Ogrojec z figurą Pana Jezusa Frasobliwego.
 
Znajdująca się w niej figura została ufundowana przez Honoratę Marcelinę Borzęcką, która miała ją w zamkowej kaplicy, a po jej likwidacji figurę umieszczono ją w kaplicy przy kościele.


 Nawa główna ma kształt wydłużonego prostokąta, do którego tuż przy tęczy przylegają kaplice: Matki Bożej Różańcowej oraz świętego Franciszka z Asyżu.



środa, 23 kwietnia 2014

„Biblia pauperum” najbardziej efektywna - kwiecień


    Nowoczesne nauczanie poprzez wykłady z wykorzystaniem przeźroczy był też często stosowany przez tutejszych ewangelików. Jedną z takich prelekcji był: odczyt połączony z obrazami świetlnemi na temat »życie i działanie dra Marcina Lutra«. W wieczorku brała szczególnie dziatwa szkolna liczny udział. Nauczyciel fachowy Schoppa pokazywał obrazy a nauczyciej przy szkole ćwiczeń Paweł Piesch podał objaśnienia. Z zysku czystego zakupi się nową seryę obrazów, aby ją częściej, jak obrazy z życia Lutra, dziatwie wystawić. Jest to dobry środek ilustracyi i wychowania dziatwy, godny naśladowania. Obrazy świeckiej i religijnej treści przyczyniają się nie mało do tego, aby materyał naukowy pogłębić, dla pamięci przystępniejszym uczynić i umysłowy widnokrąg dzieci rozszerzyć.
3. kwietnia TG „Sokoł” i TSL w Bielsku zorganizował wieczór upamiętniający bitwe pod Racławicami. Natomiast 4 kwietnia w wielkiej sali strzelnicy miejskiej odbył bardzo ciekawy i pouczający odczyt. Wykład uniwersyteckiego profesora teologii dra Rud. Knopfa o życiu i kulturze starych Egipcyan na podstawie odkrytych papierów, staraniem arcyksięcia Rainera nabytych i stanowiących ważny zabytek nadwornej biblioteki z czasów dawniejszych. Słowom towarzyszyć będą obrazy świetlne. Odczyt jest niby pożegnaniem się znakomitego profesora z gronem swych tutejszych przyjaciół, gdyż po świętach wielkanocnych z półroczem Iatowem obejmuje nową posadę profesorską w Bonn, dokąd został powołanym.  
W tym samy dniu Kółko śpiewackie ,,Sokoła” w Białej urządziło w sali hotelu pod „Czarnym Orłem” koncert z współudziałem artystów z Krakowa pp.: Adama Hermana, skrzypka, Zygmunta Dygata, pianisty i Edmunda Rudnickiego, art. dramatycznego, oraz chóru męskiego i mieszanego towarzystwa. Początek o godzinie 8. wieczorem. Program koncertu:
1) Rudnicki: „Hasło”, Walewski: „Słowiczku mój” -— Chór męski Towarzystwa.
2) Grieg: „Sonata e-mol“, Chopin: „Valse e-mol“ — Zygmunt Dygat. 3) Mendelsobn: „Andante z koncertu skrzypkowego, Rudnicki: „Pierwsze spojrzenie" — P. Adam Herman. 4. Moniuszko: „Powrót taty” Chór mieszany z tow. fortepianu. 5. Moniuszko: Polonez z op. „Straszny dwór” Kwartet solowy Towarzystwa. 6. Z dawnych tańców a) Lullv „Gayotte” A663) b. Kuhlari „Walc” A786) c) Kreisler „Dawny taniec wiedeński” — P. A. Herman. 7. „Piosnki stylowe" P. Edmund Rudnicki 8) Rzepko: „Kołysanka”, Halery: „Straż nocna” — Chór mieszany Towarzystwa.
„Nowy Czas” zapowiadał: Jak corocznie bywa, tak i tego roku odbędzie się w wielki piątek po południu o godzinie 5. w tutejszym kościele wielki kościelny koncert z udziałem chóru mieszanego i dobrze wyszkolonych muzyków. Słynnego mistrza Bethovena oratoryum będzie wystawione. Miłośników śpiewu i muzyki czeka doborowa biesiada duchowa. 


Zwiedzamy Kościół w Łodygowicach cz. 7


    We wnętrzu kościoła, z polichromii na suficie, na każdego przybywającego spogląda Bóg Ojciec otoczony dwunastoma gwiazdami. Z jednej strony to obraz starotestamentalnego, sędziwego - bo odwiecznego - Starca, z długą, siwą brodą i z długimi, siwymi włosami, we wspaniałej szacie. Jego przenikliwemu spojrzeniu – wszak Opatrzność Boża czuwa! – towarzyszy jednak gest rozpostartych ramion prawdziwego przygarniającego Ojca, a zarazem Pana stwarzającego wciąż nowe serce i nowego ducha. Trudno więc dziwić się rodowitym łodygowianom, którzy przechowują ten unikalny obraz w swej pamięci przez całe życie, nawet na innych kontynentach.

    Ołtarz główny z patronami świątyni, otoczony balaskami; chrzcielnica uwieńczona sceną przedstawiającą chrzest Pański; chór pod szczególną opieką św. Cecylii, wymowne stacje Drogi Krzyżowej to kolejne etapy wędrówki po łodygowickim kościółku. Trzeba jednak koniecznie zatrzymać się jeszcze na chwilę w bocznej kaplicy od strony północno-zachodniej. Tam znajdują się dwa ołtarze. W centralnym miejscu ołtarza św. Józefa wzrok przykuwa interesujący obraz. Z punktu widzenia historii sztuki czy jako antyk nie przedstawia on może wielkiej wartości, jednak oryginalność ikonograficznego przedstawienia śmierci św. Józefa, opiekuna Jezusa, warta jest odnotowania. Na tym obrazie Józef, który umiera w otoczeniu swych najbliższych, czyli Chrystusa i Maryi, uśmiecha się! Bez obaw, z ufnością - jak przystało na patrona dobrej śmierci - zasypia snem wiecznym, a właściwie idzie do Domu Ojca Niebieskiego on – ziemski ojciec, odprowadzany przez Tych, z którymi tworzył Świętą Rodzinę! Czyż może się bać? 

Zaraz obok znajduje się ołtarz św. Franciszka. Jest on pod względem licznych szczegółów ikonograficznych najciekawszym z ołtarzy bocznych. Mało kto wie, że w jego górnej części jest płaskorzeźba diabła(!), którego pokonuje Archanioł Michał. Oprócz tego, w szczególny sposób anielskiego ołtarza, właściwie na wszystkich ołtarzach są wizerunki, rzeźby przedstawiające skrzydlatych Bożych Posłańców. Może to również one sprawiają, że człowiek ma wrażenie, jakby w tej świątyni odsłaniał mu się rąbek nieba...
W kościele znajdują się także cenne obrazy Chrystusa Cierpiącego, NMP Bolesnej i Chrystusa wyszydzonego; wszystkie one wyszły spod pędzla Antoniego Chrząstkiewicza w połowie XIX wieku. Okalające kościół soboty (zwane tutaj gankami), wyłożone kamiennymi płytami, tak jak przed laty dają bezpieczne schronienie w czas niepogody i miły chłód w upalne dni.

Dzięki ofiarności i trosce wielu ludzi łodygowicka świątynia przetrwała po dziś dzień. Ma wspaniałe walory architektoniczne i artystyczne, ale przede wszystkim jest pomnikiem wiary mieszkających tu od pokoleń ludzi. Również dla wielu okolicznych miejscowości w Kotlinie Żywieckiej – od granic Żywca do Szczyrku włącznie – jest czcigodną świątynią-matką, w której poprzez minione wieki i pokolenia modlili się ich przodkowie i która niejako rodziła nowo powstające parafie. Nadal chętnie otwiera swe gościnne podwoje.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Śpiew zakłóca spokój - kwiecień 1914


     Tradycyjnie w okresie wielkanocnym katolicy obchodzą tzw. święcone. Taką też uroczystość zorganizowali Polacy w „Czytelni Polskiej” w Białej. Po tradycyjnej modlitwie i spożyciu skromnej przekąski zebrani licznie Polacy zaśpiewali najpierw pieśni wielkanocne, a potem patriotyczne. W tym momencie do lokalu wpadł policjant. Nie wiemy, czy patrolujący przy placu Franciszka policjant czuł się samotny w ten wieczór i poczuł się urażony, że jego nie zaprosili, czy też może zebrani za bardzo fałszowali. Stróż porządku
Nakazał zebranym aby przestali śpiewać, gdyż zakłócają spokój publiczny i nie dają ludziom spać. Tu zaznaczyć wypada, że „Czytelnia” zajmuje całe drugie piętro domu, stojącego przy wolnym placu, pod nią na 1. piętrze są biura Banku krajowego i Tow. zaliczkowego, a na parterze lokal restauracyjny i „Sokół”. Nikomu więc śpiewy nie mogły szkodzić. „Czytelnia” istnieje przeszło 40 lat i corocznie obchodzi różne rocznice i uroczystości śpiewami. Dopiero teraz doczekała się upomnień ze strony policyanta. Ponieważ tenże poważył się nadto wejść do zamkniętego lokalu aż na II. piętro, wniesiona będzie przeciw niemu skarga o nadużycie urzędowe. Łatwo się domyślić, że to zakłócenie ciszy zostało zanotowane przez władze miejskie i skierowane do sądu. W tych okolicznościach Polacy z dużą obawą przystąpili do organizacji tegorocznych obchodów 3 maja. Przedstawili ich program i zachęcali do zakupu stosownych emblematów.  
    Bez takich przeszkód swoje święcone 26 kwietnia w Bielsku zorganizowały TG „Sokół” oraz TSL. W domu ludowym w Leszczynach polskie towarzystwa świętowały  19. kwietnia.  W tym tez dniu Towarzystwo im.św. Salomei urządziło wielka wentę fantową, na dochód ochronki polskiej im. Hr. Andrzeja Potockiego. Początek o godzinie 2. oopołudniu. Wenta ta odbędzie się w auli Seminaryum TSL, przy ulicy Komorowickiej.

Zwiedzamy Kościół w Łodygowicach cz. 6

    Kościół w Łodygowicach, to nie tylko zabytek z wielce intrygującą historią, ale przede wszystkim świątynia napełniona modlitewnym skupieniem.
    Patrząc na świątynię pod wezwaniem świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza odnosi się wrażenie, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Kościół, pomimo tego, że ma ponad 300 lat, wygląda jak nowy. Zadbany z zewnątrz, a i w środku ujmuje odnowioną polichromią i złoceniami. Jednak to nie bogactwo stylów, wystrój, lecz atmosfera w nim panująca przynagla każdego przybysza do zadumy i spotkania z prawdziwym Gospodarzem tego domu.


    Wyjątkowości tej świątyni doświadczył każdy, kto w niej zatrzymał się chociaż raz. Nawiedzając ją można odkryć naprawdę wiele fascynujących szczegółów, które wprost trzeba zauważyć. Otóż okrążając kościół z pewnością uwagę swą warto skierować na przylegającą od południowego wschodu kaplicę - Ogrojec, w której niejako przysiadł Chrystus Frasobliwy. Od wielu pokoleń jest On powiernikiem wielu, szczególnie najstarszych parafian, którzy zwyczajowo po niedzielnej Eucharystii spieszą do Ogrojca, by i przed Frasobliwym wyszeptać swe gorące, ufne pacierze.

piątek, 18 kwietnia 2014

Wielkanoc 2014


I Chrystus musi zmartwychwstać po niemiecku - kwiecień 1914


 
    „Wesoły nam dziś dzień nastał!” śpiewa się zwyczajowo podczas liturgii wielkanocnej. Jednak w Galicyjskiej Białej w kwietniu 1914 roku i Chrystus musiał zmartwychwstać „po niemiecku”. Okazało się bowiem, że kiedy zebrani na procesji rezurekcyjnej Polacy zaśpiewali po polsku „Wesoły nam dzień”. Nie tylko, że nie zrobiło się radośnie, ale tragikomicznie. Hakata uznała to wystąpienie za zbrodnie i zaskarżyła Polaków do sądu karnego za zakłócenia nabożeństwa, choć świadkowie stwierdzić mogą, że większej powagi jak w czasie śpiewania pieśni polskiej chyba w czasie całej rezurekcyi nie było. Przypomnijmy, że działo się to wszystko w Białej która była częścią Galicji, gdzie językiem urzędowym był ...język polski! Gazeta podsumował: Tego jeszcze na ziemi polskiej nie było! Oburzenie w mieście niesłychane. Oskarżeni ze spokojem wyczekują procesu, który raz przecie może zwrócić uwagę
władz na postępowanie hakatystów bialskich i spowoduje energiczny protest całego społeczeństwa polskiego przeciwko poniewieraniu praw polskich. 


Zwiedzamy Kościół w Łodygowicach cz. 5

Patronowie i fałszerze,
czyli dylematy podstawowe na temat świątyni.


    Zanim przekroczymy próg świątyni, musimy zająć się kolejnymi dwoma nie do końca wyjaśnionymi kwestiami, dotyczącymi kościoła w Łodygowicach,  a mianowicie odpowiedzią na podstawowe pytania: kiedy powstał i pod jakim  jest wezwaniem.
    W tym miejscu trzeba wspomnieć, że pojawiają się publikacje, które twierdzą, że kościół w Łodygowicach został zbudowany już w 1312 roku przez niejakiego Jakuba Brandysa. Chociaż nie możemy wykluczyć, iż faktycznie kościół już wtedy istniał, to z całą pewnością możemy odrzucić fundatora, gdyż ten dokument powstania kościoła został po prostu...sfałszowany. Dokonał tego w połowie XVIII wieku Stanisław Morawski, który fałszerstwem na szeroką skalę trudnił się szczególnie w latach 1776-1778. Kres jego działalności jako „dokumentalisty” położyło aresztowanie przez policję austriacką. Udowodniono mu wiele fałszerstw, a 30 dokumentów jego autorstwa przechowywał Uniwersytet we Lwowie.
Najstarsze źródła historyczne informują, że parafia łodygowicka zapoczątkowała swoje istnienie w XIII wieku. Trudno dzisiaj jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, kiedy odprawiono w niej pierwszą mszę świętą. Na pewno było to przed 1373 roku, od kiedy istniał tu pierwszy kościół. Była to raczej kaplica i można domniemać, że przyczynili się do jej powstania cystersi, którzy w tym czasie posiadali Łodygowice.








 

     Kolejnym pytaniem, które pozostaje na razie bez odpowiedzi, to kiedy i kto zmienił patrona łodygowickiej świątyni. O ile w początkowych dokumentach mamy kościół pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa  Męczennika, o tyle późniejsze dokumenty sprawiają problem. Większość badaczy uznawała, że zmiana ta nastąpiła, kiedy rozbudowano kościół w 1634/1636 roku. Jednak jak w takim razie wytłumaczyć fakt, że podczas wizytacji kanonicznych dokonanych w latach 1598-1601 ks. bp. Krzysztof Kazimierski wizytuje kościół pod wezwaniem św. Apostołów Szymona i Judy? W całym akcie wizytacji nie ma nawet wzmianki o patronacie św. Stanisława. Natomiast dokument z 1664 roku wspomina kościół, który ma wszystkich trzech patronów.


 
    Sprawa jest zawiła, a pójściem na skróty byłoby stwierdzenie, że pewnie w kurii panował bałagan i prowadzący kancelarię dokumenty sporządzali niedbale. Bardziej prawdopodobnym wydaje się, że kościółek/kaplica, którą wzniesiono za cystersów pod wezwaniem św. Stanisława została zniszczona albo już podczas  najazdu księcia Jan Scholastyka, kiedy doszło pomiędzy nim, a cystersami do sporu o dochody z Łodygowic, Pietrzykowic i Wilkowic. Doszło nawet do tego, że książę najechał te miejscowości i złupił je, zabierając kmieciom nawet ziemiopłody,   lub też podczas wojen Jagiellonów z naszymi południowymi sąsiadami. Mogło też dojść do zaprószenia ognia, który strawił kaplicę. Wiemy, że istniała wtedy tradycja (a raczej zabobon- przypis –JK), że skoro ten patron nie ochronił kościoła, to trzeba wybrać nowego, o silniejszych wpływach w niebie. I tak pojawiła się nowa świątynia z nowymi patronami. Są to jednak tylko i wyłącznie, co trzeba podkreślić, tezy stawiane przez autora, a nie poparte dokumentami twierdzenia. Stosunkowo łatwo wytłumaczyć, dlaczego na dokumencie z 1664 roku pojawiają się trzej patronowie. Oto piszący ten dokument, będący zapisem sporu jaki toczył się o uposażenie kościoła, umieścił ich, aby nikt nie miał wątpliwości, że chodzi o kościół w Łodygowicach.


środa, 16 kwietnia 2014

Piłka nożna - kwiecień 1914




 
    Kończąc sprawy osobiste muszę również wspomnieć, o tym że zespół piłki nożnej z Bielska niestety nie popisał się na wyjeździe w Krakowie.   Tamtejsza „Cracowia” była tak niegościnna, że odesłała bielszczan do domy strzelając im, aż pięć goli. Na pamiątkę sportowcy zrobili sobie wspólne zdjęcie.  W tych okolicznościach remis STRUM Bielitz z gimnastykami z Katowic 5:5 jest wynikiem całkiem przyzwoitym. Tym bardziej, że 5 kwietnia podczas rewanżu w Bielsku, nasi wygrali 3:0!


Cyrk z cyrkiem


    W podobnym duchu śmieszno ironicznym trzeba podejść do kolejnej informacji. Oto w kwietniu zjechał do Bielska impresario cyrku Smidta, który właśnie występował w Cieszynie. Agent wstąpił do redaktora „Bielitz-Bialaer Aneigera”, który równocześnie zajmował się rozlepianiem plakatów i zlecił mu reklamę swoich występów. Za usługę dobrze zapłaci, a że impresario chciał swoją ofertę skierować również do kilku tysięcy polskich robotników przybywających tutaj codziennie do pracy, to też nakazał rozlepić również w mieście afisze polskie.
Jak łatwo się domyślić podniosła się wrzawa. „Ostechlesische Deutsche Zeitung”  krzyczał na pierwszej stronie: GWAŁTU! W BIELSKU AFISZ POLSKI. Niemczyzna w Bielsku poczuła się zagrożona i zorganizowała niemiecką młodzież w grupy i zarządziła im spacer od tablicy do tablicy, by organoleptycznie badać, czy aby afisze polskie nie za mocno zostały przyklejone!!!  Pochód stanął przed magistratem. O zgrozo! Na murze magistratu afisz polski. Sodoma i Gomora. Tu już Niemcy stracili rozum. — Tyle krzyku o kawałek papieru zadrukowanego kiepską polszczyzną cyrkową. Niemiecki charakter miasta Bielska takiego dostał zawrotu głowy, iż runął na wieczne czasy. Jest zwierzę, na które źle działa kolor czerwony. Sądziliśmy jednak, że człowiek jest tworem doskonalszym. Niemcy bielscy zadokumentowali już niejednokrotnie, że tak nie jest.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Moda kwiecień 1914



Zwiedzamy Kościół w Łodygowicach cz. 4

Cegły zamiast drewna,
czyli o tym, że starocie mają różną wartość
    Ulokowanie kościółka na wzniesieniu i otoczenie go murem spowodowało, że jego dosyć ciężka bryła nabrała smukłości. Jednak mało kto wie, że to, czym my się dzisiaj tak zachwycamy po pierwszej wojnie światowej zostało uznane za nie nadające się do remontu, godne tylko...wyburzenia! Na szczęście w 1923 roku architektura kościoła w Łodygowicach została gruntownie zbadana i opisana na potrzeby Urzędu Konserwatorskiego w Krakowie. Urząd uznał, że jest to wysokiej klasy zabytek, którego nie należy burzyć.  Wtedy to bowiem pojawił się pomysł, aby starą i będącą w nienajlepszym porządku świątynię rozebrać i na jej miejscu wybudować nowy kościół, a gdy to się nie udało, postanowiono wybudować nieopodal większy, z cegieł. O tym, że były to poważne zamierzenia, najlepiej świadczy fakt, że ks. proboszcz dr Julian Gołąb w 1925 roku buduje cegielnię. Ze względu, że trzeba będzie budować nowy kościół w Łodygowicach, ogół parafjan się tego domagał, gdy analiza Politechniki Lwowskiej wykazała, że glina na polu plebańskim jest wyborna na cegłę i nawet znakomitsze wyroby ceramiczne, jak dachówki i rury kamionkowe, zdecydowałem się wybudować na gruncie plebańskim cegielnię.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Wenzelis odzyskuje pion polityczny dzięki „tkalni” - kwiecień 1914


    Jak się szybko okazało burmistrz Wenzelis upomniany przez niemieckich nacjonalistów w sprawie dr Łazarskiego szybko wyleczył się z obiektywnego spojrzenia i w ramach naprawiania swoich win zabronił polskiemu radnemu miejskiemu przeglądnięcia aktów wyborczych! Zażalenie przeciwko temu nadużyciu, natychmiast wniesione zostało do Wydziału powiatowego w Białej i  nie odniosło skutku, gdyż wydział nie czuł się kompetentny i odesłał sprawę dalej. Jako, że region Bielska i Białej był uznanym w kraju zagłębiem przemysłu włókienniczego, to też jedna z gazet komentując powyższe matactwa napisała: 
Uzyskalibyśmy w ten sposób opinię całej przesławnej „tkalni powiatowej”, która sama zawsze i wszędzie zaznacza swoją odrębność od naturalnej swej przeciwniczki „tkalni narodowej”. Różnica między temi „tkalniami” jest dla każdego widoczną. Mianowicie cokolwiek „tkalnia narodowa” chce w duchu narodowym polskim załatwić i przeprowadzić, to „tkalnia powiatowa” utrąca zaprzepaszcza. Niejednokrotnie jeden warsztat tej tkalni odsyła i odpycha od siebie odnośny postulat polski i przekazuje go innemu warsztatowi. Ten zaś znowu podaje go trzeciemu i tak idzie to powiatowe „podaj dalej” w kółko, dopóki nie wkroczy Lwów i nie przytnie palców „tkaczom powiatowym”.

piątek, 11 kwietnia 2014

Burmistrz Wenzelis w rozkroku - kwiecień 1914


    W poprzednim miesiącu obszernie informowałem, że Dr Łazarski zrezygnował z urzędu marszałka powiatu. Uczynił tak ze względu na wzmożone ataki nacjonalistów niemieckich na jego osobę. Pisała o tym niemiecka „Silesia”.  Radny Ochsner postawił jednak wniosek, by tej rezygnacji nie przyjąć, a za 16-letnią owocną pracę wyrazić uznanie, i prosić aby dalej dla dobra lokalnego pracował. Co ciekawe poparli ten wniosek również pp. Ledwoń, Wenzelis. Burmistrz Wenzceli przy tej okazji powiedział, że bialski powiat jest jedyny, w którym administracja finansowa jest we wzorowym porządku. Burmistrz Białej podkreśli też, że również pod względem narodowym Łazarski należy do statecznych i dobrze dogadujących się z innymi nacjami. Poparł te przemówienia starosta p. Fedorowicz, poczem na wniosek pana Wysockiego wybrano deputacyę z pp. Wenzelisa, Zipsera. ks. dziekana Konrielewicza i Ledwonia, któraby zawiadomiła Dra Łazarskiego o nieprzyjęciu rezygnacyi i prosiła o objęcie urzędowania.
    Jak się okazuję takie spolegliwe zachowanie szybko zostało zauważone przez skrajnych nacjonalistów, a prezydium hakatystycznego „Burgervereinu” w Białej uchwaliło wotum nieufności burmistrzowi Białej, p. Wenzelisowi i  p. Zipserowi za ich poprawne stanowisko na posiedzeniu Rady powiatowej wobec dra Łazarskiego. Nagle „Ostschlesische Deutsche Ztg” zauważyła, że: burmistrz Wenzelis jest sobie człowiekiem prostym, prymitywnym, z poczciwem sercem.... ale nie odpowiedzialnym za swoje czyny”.  „Ślązak” krytykował wielce nietaktowne zachowanie się burmistrza, który pozwolił sobie na pochwałę Polaka. I informował, że na tajnym posiedzeniu rady gminy za swoje niestosowne zachowanie musiał się tłumaczyć. W zwartym i solidarnym dotychczas obozie niemieckim wybuchła groźna rewolucja pałacowej. Zabójcze ostrze skierowano  przeciw burmistrzowi Wenzelisow i zastępcy burmistrza Ochsnerowi. Obaj ci dygnitarze bialscy, dotąd sławieni po wszech krainach niemieckich jako niedościgłe wzory „echt strammer Deutschen”, zostali nagle wystawieni na pręgierz i zdemaskowani przed opinią niemiecką jako zdrajcy narodu niemieckiego.
    Polskie gazety w tych okolicznościach miały spory ubaw i komentował: Ze stwierdzenia bowiem gazety niemieckiej wynika, że 30 lat zastępcą niemczyzny w tak wysuniętym na wschód i tak ważnym politycznie posterunku był człowiek, na którego usprawiedliwienie za występy publiczne należy wskazywać na braki jakieś, na szwanki umysłowe. A wspomniana gazeta była tak nieostrożna, że, pisząc o brakach umysłowych burmistrza bialskiego, nie przytoczyła żadnego specyalnego przypadku, z którego wynikałoby na przykład, że burmistrz przy tej lub owej sposobności upadł na głowę i nadwyrężył ją nieco, wobec czego wynika, że p. Wenzelis od pierwszej swej młodości był takim, jakim go określa obecnie ,,Bürgerverein”. I takiego człowieka postawili Niemcy na czele swej zagrożonej placówki.
    Ostatecznie jednak, po burzy przyszedł spokój a po nocy dzień i burmistrz wraz z zastępcą zachowali swoje stanowisko.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Sto lat temu w Bielsku i Białej odc 31


Zwiedzamy Kościół w Łodygowicach cz. 3

Patriotyczna tablica,
czyli odkrywanie prawdziwych intencji


    Z placu przed kościołem udajemy się do świątyni po 54 schodach, które zostały wykonane w 1845 roku przez Jana Kanika. 50 łokci kamieni palastrowych na ich budowę dostarczył Jan Dudzik, kamieniarz z Magurki, a dwa lata wcześniej, w 1842 roku Wojciech Kajzer, również kamieniarz z Magurki  dostarczył budulca na kamienną posadzkę wokół głównego ołtarza, którą ułożyli Maciej Łukasz i Józef Klinowski. 
    Zanim jednak wejdziemy do kościoła, przed oczami mamy mur i pamiątkową tablice. Z niej to dowiadujemy się, że w roku 1936 parafianie wznieśli mur wokół świątyni i dokonali zmiany cmentarza przykościelnego. Niestety, ze względu na to, że kronika parafialna nie była prowadzona w tych latach, a dokumenty Komitetu Kościelnego nie zachowały się, nie można nic bliżej powiedzieć na temat wzniesienia muru. 
Autorowi udało się dotrzeć do ciekawego zapisu mówiącego, kiedy i w jakich okolicznościach została wmurowana tablica informacyjna. Oto uroczystość ta odbyła się 16 października 1938 roku. Z inicjatywą przygotowania tej tablicy wystąpili członkowie sodalicji męskiej. Oni przygotowali stosowną tablicę i zaraz po mszy porannej zbierali składki na ten cel. „O godzinie 10 odbyło się zebranie wszystkich miejscowych stowarzyszeń w strażnicy. Poczem urządzono pochód do kościoła, w czasie pochodu przygrywała orkiestra”.

Podczas kazania, ks. Lichoniewicz mówił na temat tego, że wiara to mur i ukazywał, w jaki sposób Bóg czuwa nad naszym narodem. Jak się okazuje wstawienie tej tablicy miało głębszy cel, niż tylko upamiętnienie jego wzniesienia. I my gdy dzisiaj święcimy tę tablicę pamiętamy na te słowa na niej wyryte: Bogu na chwałę Ojczyźnie na wielkość, i w tę rocznice kiedy bracia nasi zza Olzy zostali przyłączeni starajmy się z wdzięczności dalej pracować na chwałę Bożą i Ojczyźnie na Wielkość. Po Mszy świętej sporządzoną księgę pamiątkową umieszczono za tablicą i zamurowano.

środa, 9 kwietnia 2014

Pomniki zmieniają charakter miasta - kwiecień 1914



   W kwietniu 1914 roku w Bielsku toczył się też trochę inny spór, który również związany z był z symbolami religijnymi. Konflikt dotyczył św. Jana, a właściwie jego figury. Jak się okazuję władze miasta postanowiły ten katolicki symbol wiary usunąć z rynku i ustawić po renowacji przed kościołem parafialnym. Katolicy tutejsi jednak żądali stanowczo, by nowa figura znalazła miejsce w rynku na tym samem miejscu, gdzie od niepamiętnych czasów stał.

Gazeta tłumaczyła: Większość protestancko-żydowska Rady gminnej nie chce się jednak zgodzić na to, by nowa figura stanęła w rynku na miejscu starej, zniszczonej. (...) Wszędzie dominuje tylko klika protestancko-liberalna a katolicy milczą. Burmistrzem Bielska jest protestant, posłem na Sejm protestant, posłem do Rady państwa protestant, starostą był do niedawna
też protestant, w miejskim szpitalu znajdujemy protestanckie dyakoniski, w magistracie przeważnie urzędnicy protestanci. Nic też dziwnego, że Bielsko nazwano fortecą protestantyzmu w Austryi.
 
    Reakcja była tak gwałtowna, gdyż w tym samym czasie w Bielsku w 5 rocznice zgonu śp. ks. superintendenta dra Tehodora Haasego odsłonięto pomnik tego wielce zasłużonego przedstawiciela kościoła ewangelickiego. To co dla protestantów niemieckich było wielkim wydarzeniem, niemieccy katolicy odbierali w kontekście problemów z figurą św. Jana, jako symboliczną zmianę charakteru miasta. Cała uroczystość odbyła się 27 marca, jednak większość gazet opisała ją dopiero w kwietniu.

    Wielce w obecności reprezentantów zborów bielskiego i cieszyńskiego, domu ewang. sióstr, stowarzyszeń pań z Bielska i Cieszyna, zakładu nauczycielskiego z Bielska i grona wiernych przyjaciół zmarłego pomnik wystawiony za uchwałą ostatniego zgromadzenia superintendencyalnego i zbudowany ofiarnością kilku zborów z mor.-śląskiej dyecezyi i życzliwych przyjaciół w opiekę zborową uroczystym sposobem oddany. Obecną byłą rodzina zmarłego, na jej czele prezydent c. k. naczelnej Rady kościelnej, szef sekcyjny dr. Wolfgang Haase.
    Uroczystość była pięknym aktem wdzięczności wobec zmarłego dostojnika kościelnego. Po odśpiewaniu chóru pod batutą profesora muzyki p. Lubricha przez seminarzystów podniósł w jędrnej i pięknej mowie przewiel. ks. superintendent Glajcar zasługi ś. p. superintendenta dra Haasego na polu kościelnem, szkolnem i humanitarnem szczególnie w Bielsku i w Cieszynie tak dla ewang. społeczeństwa jak wogóle dla ludzkości, poczem przemówił zastępca superintendenta ks. dr. Schmidt imieniem komitetu pomnikowego nawiązując słowa swoje do wyroku pisma Św.: spamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam mówili słowo Boże, których koniec upatrując naśladujcie wiary ich« i oddał pomnik kuratorowi p. Hoffmannowi, aby tenże go w imieniu zboru przyjął w opiekę zborową, co uczynił kurator w stosownem przemówieniu. W imieniu rodziny dziękował radca dworu dr. Wolfgang Haase za ten rozczulający sposób uczczenia pamiątki swego ojca pięknymi i serdecznymi słowy. Uroczystość zakończyła się chórem wyśpiewanym przez seminarzystów i złożeniem wieńców na grób przez superintendenta imieniem superintendentury, kuratora w imieniu zboru bielskiego, dyrektora Gerhardta imieniem zakładu nauczycielskiego, pań z Cieszyna i Bielska imieniem stowarzyszenia pań, ks. dra Schmidta imieniem domu sióstr. Sam pomnik Przedstawia się bardzo korzystnie. Na murze, marmurem wyłożonym, widać popiersie zmarłego w bronzie wygotowane mistrzowską ręką śląskiego artysty Schwathego w relief, podobizna ks. superintendenta z lat, w których był w sile wieku i pracy. Artysta opatrzył dzieło swoje figurami alegorycznemi, przedstawiającemi umiejętność i naukę na jednej, a religię i humanitarność na drugiej stronie. Cały pomnik jest w niewielkich rozmiarach wygotowany, bardziej skromny, niż pyszny i dlatego bardzo przyzwoity i najmilsze wrażenie czyniący. Było bardzo trafnie powiedziane, że ś. p. superintendent dr. Haase zgoła ani potrzebuje tego pomnika, boć sam sobie za życia postawił nie jeden, lecz więcej pomników, a one będą świadczyły aż do najpóźniejszej przyszłości najgłośniej o tym mężu wielkim, którego Bóg dał kościołowi i społeczeństwu Są nimi szpital cieszyński,
zakład nauczycielski w Bielsku, zakład ewang. sióstr w Bielsku, szkoła realna w Bielsku, nie wyliczając innych zakładów i instytucyi, które zmarłemu swoje powstanie albo swój rozwój mają do zawdzięczenia.
Niech Bóg łaskawy wzbudzi nam mężów tego rodzaju, nieustraszonych w pracy, silnych w wierze i w ufności i nieustawających w usługiwaniu biednym, nędznym i cierpiącym! 

    Wszystkie gazety podkreślały skromność pomnika odsłoniętego na bielskim cmentarzu ewangelickim oraz fakt, że powstał on dobrowolnych składek, urządzonych w zborach ewangelickich.