Cegły zamiast drewna,
czyli o tym, że starocie mają różną wartość
Ulokowanie kościółka na wzniesieniu i otoczenie go murem spowodowało, że jego dosyć ciężka bryła nabrała smukłości. Jednak mało kto wie, że to, czym my się dzisiaj tak zachwycamy po pierwszej wojnie światowej zostało uznane za nie nadające się do remontu, godne tylko...wyburzenia! Na szczęście w 1923 roku architektura kościoła w Łodygowicach została gruntownie zbadana i opisana na potrzeby Urzędu Konserwatorskiego w Krakowie. Urząd uznał, że jest to wysokiej klasy zabytek, którego nie należy burzyć. Wtedy to bowiem pojawił się pomysł, aby starą i będącą w nienajlepszym porządku świątynię rozebrać i na jej miejscu wybudować nowy kościół, a gdy to się nie udało, postanowiono wybudować nieopodal większy, z cegieł. O tym, że były to poważne zamierzenia, najlepiej świadczy fakt, że ks. proboszcz dr Julian Gołąb w 1925 roku buduje cegielnię. Ze względu, że trzeba będzie budować nowy kościół w Łodygowicach, ogół parafjan się tego domagał, gdy analiza Politechniki Lwowskiej wykazała, że glina na polu plebańskim jest wyborna na cegłę i nawet znakomitsze wyroby ceramiczne, jak dachówki i rury kamionkowe, zdecydowałem się wybudować na gruncie plebańskim cegielnię.
czyli o tym, że starocie mają różną wartość
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz