14 marca 1913 roku nastąpiła zmiana w kierownictwie „Gazety Bielskiej” przejął ją Józef Matłosz zamieszkały w Białej, współredaktor „Wieńca-Pszczółki”.
Ciekawie też przedstawiał się spór sądowy o język polski. Oto Spółka pomocy i ochrony narodowej w Białej otrzymała swego czasu na pismo wniesione do c. k. Sądu powiatowego w Bielsku odpowiedź w języku niemieckim. Stało się to z pogwałceniem praw języka polskiego na Śląsku Cieszyńskim.
Język polski bowiem na Śląsku jest językiem krajowym i c. k. urzędy są zobowiązane z polską ludnością w tym języku urzędować. Wspomniana Spółka wniosła też zażalenie na c. k. Sąd w Bielsku do c. k. Sądu obwodowego w Cieszynie z żądaniem, aby tenże pouczył sąd bielski w prawach języka polskiego w zewnętrznem urzędowaniu. Ale Prezydyum c k. Sądu obwodowego nie mogło widocznie wytykać podległemu sądowi tego, co zresztą samo praktykuje. Wykręciło się więc na razie sianem: Orzekło bowiem, że nie jest — kompetentne do merytorycznego rozstrzygania tego rodzaju zażaleń i zwróciło stronę interesowaną na zwykłą drogę sądowego rekursu, tak jakgdyby jej zażalenie zwrócone było przeciwko treści załatwienia. Tymczasem chodziło tu jedynie i wyłącznie o formę załatwienia C. k. Prezydyum Sądu obwodowego w Cieszynie, nie dbając widocznie o swoją prawniczą powagę, wydało orzeczenie, które wstydziłby się podpisać pierwszy lepszy pokątny pisarz. Jasnem bowiem jest, że do tego rodzaju zażalenia jest kompetentną droga administracyjna, której przecież po myśli instrukcyi sądowej przysługuje naczelny nadzór nad całością agend sądowych. W myśl tej ustawy zobowiązane są prezydya do czuwania, by w sądach sprawy nie zalegały, by sędziowie rozumieli języki krajowe, by ludność otrzymywała rezolucye sądowe w języku dla niej zrozumiałym itd. A w takim stanie rzeczy c. k. Prezydyum Sądu obwodowego w Cieszynie było powołane i uprawnione bezwarunkowo do merytorycznego załatwienia wspomnianego zażalenia.
Dlatego też Spółka pomocy ochrony narodowej w Białej wniosła rekurs od reskryptu c. k. Sądu obwodowego w Cieszynie do Prezydyum c. k. Sądu krajowego wyższego w Bernie, i Tą drogą powinien postępować każdy Polak otrzymujący pisma niemieckie c. k. Sądów na Śląsku cieszyńskim, aż prawa naszego języka będą uszanowane. Każde ustępstwo pod tym względem łamie zasadę i sprowadza nieobliczalne straty narodowe.
Nie litujmy się nad sędzią, nie umiejącym polskiego języka, bo taka litość w sprawach narodowych — staje się zdradą. Nie umiesz panie sędzio po polsku prowadzić rozprawy, to zawieś ją, aż wyszukasz odpowiedniego zastępcę, bo sprawiedliwość może być ślepą, ale głuchoniemą nigdy.
Wspomnienia o tych perypetiach nie byłby tak ważne gdyby nie to, że czytając pisma niemieckie można dojść do wniosku, że to Polacy są tutaj większością polityczną i ekonomiczną i to oni uciskają „biednych” Niemców. Stąd pojawiają się apele do Niemców siostrzanych miast Bielska i Białej, by chwytali się energicznej obrony. „Nasi wschodni sąsiedzi — mówił profesor Piesch — pragnęliby swoje narodowe dążenia przeszczepić w najbliższe nasze otoczenie, a jeżeliby się to im udało, spowodowałoby bardzo ostrą obronę z naszej strony. Spodziewamy się jednak, że wglądnięciu miarodajnych sfer w Galicy!, tudzież w toku będącej naszej akcyi obronnej, uda się rozprószyć chmury, jakie naszemu spokojowi narodowemu zagrażają.”
(..) Poseł Dr. von Demel wygłosił referat o stosunkach szkolnych na Śląsku, w którym starał się wykazać (nawet na cyfrach!) ucisk szkolnictwa niemieckiego przez polskie. Niestety wszystko to, co powiedział znany już z parlamentu „statysta śląski”p. Demel, świadczyło przeciw niemu samemu i polityce szkolnej Niemców: Najpierw stwierdził, że sprawa szkół stała się w Austryi rzeczą politycznych partyi a nie potrzeb oświatowych. (A przecież Austryą Polacy nie rządzą.) (...)
Przy punkcie „szkolnictwo ludowe” wykazał znów na cyfrach (!) p. Demel, że pokrzywdzeni są Niemcy, bo na 573 wszystkich szkół ludowych, jest 244 niemieckich i 128 czeskich, a 153 polskich.
Kiedy do takich informacji dodamy, że na przykład w Wapienicy wójt Mückler szykanuje, tych Polaków, którzy posłali dzieci do szkoły polskiej w Białej. Otrzymujemy obraz szykan jakie musieli znosić Polacy, którzy chcieli aby ich dzieci uczyły się w polskiej szkole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz