poniedziałek, 17 lutego 2014

Sprawy osobiste - luty 1912

    W styczniu informowaliśmy o pechowym zjeździe sankami arcyksiężnej Marii Teresy Habsburg. Teraz tragedia dotknęła rodzinę Juliana Fałata. Malarz wraz z rodziną mieszkał w Bystrej i tam z niewiadomej przyczyny ich własny pokojowy pies dostał napadu wścieklizny i pokąsał wszystkich członków rodziny. Dyr. Fałat wyjechał natychmiast z rodziną do Krakowa i zwrócił się o pomoc lekarską do prof. Bujwida, który przedsięwziął odpowiednie środki zapobiegawcze.
    „Kurier Lwowski” poinformował, że minister sprawiedliwości przeniósł M. Wespera z Żywca do Żmigrodu.  Zmian dokonano także na kolei. Hrzebiczek Franciszek adjunkt maszyn przy ogrzewalni w Żywcu został przeniesiony do Nowego Sącza, a z Nowego Sącza do Żywca został skierowany Andrzej Grabczak. Natomiast Ludwik Gałuszak z Żywca został przeniesiony do Tarnowa. „Poseł Ewangelicki” informował o śmierci Emila Bartelemusa, który mając lat 62 zmarł na udar serca. Jak również poinformował, że w poprzednim roku w zborze Bielskim do sakramentu małżeńskiego wstąpiło 58 par, z czego 36 czysto ewangelickich i 22 mieszanych. Ochrzczono 133 dzieci z których 11 było nieślubnych.
    W tym samym czasie, gdy trwała walka polityczna o schedę po ks. Stanisławie Stojałowskim nadal odbywały się modlitwy w jego intencji . Robotnicy z Moszczanicy (pow. Żywiec) zapraszają na nabożeństwo za spokój duszy śp. ks. Stojałowskiego, które się odbędzie w niedzielę d. 11 lutego o godz. 11.  przed  południem w kościele parafia­lnym w Żywcu. Ze Szczyrku. W dniu 3 lutego odbyło się tu, staraniem robotników, pracu­jących w Bielsku-Białej, nabożeństwo żałobne za dusze ś.p. Ks. Stanisława Stojałowskiego. Mszę św. odprawił miejscowy ks. proboszcz Andrzej Kufel. Po mszy przemówił do nielicznej gromadki emerytowany nauczycieli Marceli Bach. W krótkich słowach przypomniał on zasługi ks. Stojałowskiego i czasy kiedy nie­boszczyk był proboszczem w Kulikowie, gdzie kardynał Puzyna, po trzydniowej wizycie b. Wodzowi stronnictwa naszego wręczył dekret, zawiadamiający go o tem, że już proboszczem być przestał.
   Prezes komitetu miejscowego J. Wałęga podziękował obecnym za uczczenie pamięci zmarłego i na tem uroczystość została zakończona. J. W.
   Jednak najważniejszą informacją z nekrologów jest wiadomość o śmierci adwokata dr Emiliana Mrdaczka.
   We wtorek, dnia 6 lutego, licznie zebrana publiczność bial­ska odprowadziła na miejsce wiecznego spoczynku zwłoki śp. dr Emiliana Mrdaczka, zasłużonego pracownika na niwie społecznej i narodowej i szczerego przyja­ciela oraz towarzysza pracy śp. ks. Stojałowskiego. Zmarły oprócz tego, że był rad­cą m. Białej, należał do wszystkich istniejących w mieście naszem stowarzyszeń polskich, którym służył zawsze światłą wskazówką, jako prawnik, oraz pomocą mteryalną.
    Słabe zdrowie i siły nie mogły podo­łać ciężkim obowiązkom. To leż w sile wieku, bo mając lat 38, zmarł śp. dr Mrdaczek jak żołnierz, na posterunku. W pogrzebie wzięły udział wszystkie grupy wśród których zmarły pracował, a więc delegaci rękodzielników, oddział sokołów, radni miasta, adwokaci, sadownicy, od­dział policyi oraz liczne grono najbliższych przyjaciół zmarłego. Nad grobem wygłoszo­no dwie mowy. Jedną z nich wygłosił dy­rektor gimn. polskiego p. Ignacy Stein podnosząc w pięknych słowach zasługi nie­boszczyka.

   Zamiast wieńca na trumnę śp. dr. Emiliana Mrdaczka adwokata w Białej, zło­żyli w redakcy naszej, na dom polski: Powiatowe Towarzystwo zaliczkowe (którego Umarły był niegdyś dyrektorem) „Dziennik Cieszyński” informując o tym podkreślał, że zmarły: W życiu bialskiej polonii brał zawsze bardzo czynny udział. Należał także do miejskiej rady, wybrany zeszłego roku, jako kandydat kompromisowy. Nagły zgon znanego adwokata wywarł w mieście wielkie wrażenie. O tym, że zmarły był znaczącą osobą w mieście najlepiej świadczy to, że o jego śmierci poinformowała również „Silesia”.
   Równie dużo emocji wzbudził pogrzeb śp. Maryli Podgórskiej, żony prof. gimnazjum T. S. L., Odbył się w Białej w niedzielę ubiegłą przy licznym udziale publiczności tutejszej i przyjezdnej. Liczny umiał publiczności oraz te kwiaty zło­żone na grobie najlepiej świadczyły o tem jak wielką znów ponieśliśmy stratę w osobie zmarłej przedwcześnie, bo zaledwie 31 lat liczącej szczerej przyjaciółki ludu, spieszą­cej zawsze z pomocą tam, gdzie wzywał obowiązek społeczny i narodowy, trumnę ze zwłokami zmarłej nieśli na swych barkach towarzysze pracy i robotnicy. Nad grobem zaś w serdecznych słowach pożegnał zwłoki nieboszczki dyrektor gimnazyum p. Stein, poczem gorącemi słowy uczcił Jej pamięć w imieniu rzesz roboczych p. Pysz, robo­tnik ze Straconki.
   Cześć zmarłej, która dla sprawy na­rodowej umiała liczne ponosić ofiary, a mężowi Jej, z powodu ciosu, który Go tak boleśnie dotknął, składamy na tem miejscu wyrazy serdecznego współczucia.

    Aby spraw osobistych nie kończyć w tak smutnym nastroju, warto przytoczyć za „Kurierem Lwowskim” jak żegnano dr Augustyna Kwiecińskiego w Leżańsku, który na własną prośbę przeniósł się do Żywca. O tym, że na tym terenie pojawia się człowiek instytucja najlepiej świadczy, że w Leżańsku odchodzący: pozostawiając po sobie szczery żal w szerokich kołach. We wszystkich tut. Sferach cenionym był on wielce dla swoich niepowszednich zalet serca i prawości charakter, a najlepiej świadczy, jaką cieszył się wszędzie sympatią, że włościanie z okolicy i miejscowe mieszczaństwo, urządziło mu przed odjazdem serdeczne pożegnanie w jednym lokalu pod klasztorem, gdzie wygłoszono szereg mów i toastów na cześć odjeżdżającego urzędnika-obywatela. Oprócz tego żegnało go osobno kasyno urzędnicze, dalej „Sokół”, tudzież straż pożarna, której był prezesem. Wszędzie zyskał sobie sympatię i szacunek za swoje obywatelskie pojmowanie i spełnianie obowiązków, dla wszystkich warstw był jednakowo uprzejmym i przyjacielskim, a jako gorący patrjota, w siermiężnym chłopie widział odrodzenie Ojczyzny. Kiedy żegnał nasze miasto, oprócz grona urzędników i delegatów naszych towarzystw, mnogi tłum mieszkańców odprowadził go na dworzec kolejowy, życząc mu, aby na nowej posadzie zyskał sobie tyle sympatyków i szacunku- jak w Leżańsku. W podobny duchu pisały „Nowości Ilustrowane”, które zamieściły również zdjęcie z pożegnania. I podkreślały: To też jednostki, które umieją tę harmonie społeczną rozniecać i podtrzymywać, są bardzo cenione i zyskują powszechne uznanie. Z objawami tego uznania żegnali mieszkańcy Leżajska sędziego dra Kwiecińskiego. Ta redakcja odnotował również odejście z Kęt ks. Józefa Nodzyńskiego do Podgórza.

    Z „Kuriera Lwowskiego” możemy się dowiedzieć również o tym, że z tytułu wykonywania nadzoru nad majątkiem i działalnością gmin i powiatów Wydział Krajowy dokonał lustracji władz powiatowych i gminnych w Żywcu. Natomiast „Silesia” informuje, że w sali hotelu pod „Czarny Orłem” odbędzie się bal dobroczynny środowisk żydowskich, które w ramach tzw. wolnego stołu, zbierają datki na dofinansowanie wyżywienia dla biednych dzieci szkolnych. Jak również przedstawiła sprawozdanie z działalności

 
    Czerwonego Krzyża za 1911 rok. Walne odbyło się 21 lutego i uczestniczyli w nim przedstawiciele męskiego i żeńskiego członu tej organizacji, prowadził je burmistrz Rudolf Hoffmann. Dowiadujemy się z niego miedzy innymi, że do męskiej części należało 402 członków, 19 wspierających i 3 honorowych. W grupie żeńskiej było 5 honorowych członków, 2 wspierających i 196 zwykłych. Przedstawiciele Czerwonego Krzyża uczestniczyli w 1347 interwencjach. Wóz wyjeżdżał 780 razy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz