Kryzys przysięgowy
Dodatkowo po memoriale cara i przebiegu pierwszych tygodni wojny, „Sokoły” uświadamiają sobie, że gdy dojdzie do zwycięstwa koalicji rosyjsko-francusko-angielskiej, otworzy się Polakom szansa na zjednoczenia wszystkich ziem polskich łącznie z dostępem do Bałtyku. Natomiast złowrogie milczenie w tej sprawie cesarzy budzi nie tylko niepewność, ale obawy, że po zwycięstwie przymierza niemiecko-austriackiego może dojść do nowego podziału Polski, podyktowanego przede wszystkim przez Niemcy. Ciąg logiczny jest prosty, kto oświadcza się w tej wojnie za Austrią, ten z konieczności musi oświadczyć się za Prusami. Co oznacza, że „Sokoły” staną się sojusznikami największego swojego wroga narodowego - Niemiec.
Dla wielu był to szok, gdyż nie tego się spodziewali. Z tego też powodu chorążowie Majewski i Jänich wspólnie z prof. Kilińskim przygotowali specjalne memorandum, w którym zakwestionowali słowa przysięgi, jak również złożyli żądanie pełnego wyekwipowania, równego traktowania sokołów ze strzelcami i (...) zastrzeżenie przed ewentualnem oddaniem legjonistów austrjackiemu landszturmowi.
Na placu zostali strzelcy w komplecie i kilkunastu „Sokołów”. Doszło do ostrej wymiany słów pomiędzy tymi, co pozostali na placu, a tymi, którzy go opuszczali. Słowa zdrajcy czy tchórze nie należały do najbardziej obraźliwych. Niemniej doświadczony weteran wojenny Zieliński i w tej krytycznej chwili potrafił zapanować nad przyszłymi legionistami, którzy bardziej przypominali w tym momencie wzburzony tłum, niż karnych żołnierzy. Głośno padły słowa przysięgi, a pozostali na placu powtarzali. Gdy ceremoniał został dopełniony, ciśnienie nastrojów trochę opadło, Zieliński powtórnie przemówił. Tym razem już nie w tonie rozkazu, ale spokojnego tłumaczenia. To czego wy żądacie, to moja w tem głowa, to wyekwipowanie i uzbrojenie, ale te papiery to sobie możecie w domu schować.... I pozbywając resztek złudzeń ochotników, uświadomił im sytuację w jakiej się znaleźli dodając: Myślicie, że was do domu puszczą, otóż nie! Tam na stacji wyłapują już i was do armii wcielą. Pod jakim sztandarem wolicie służyć?. Gorzkie słowa prawdy uświadomiły „Sokołom” sytuację, w jakiej się znalazły. Miały do wyboru, albo złożenie tej niechcianej przysięgi i walkę ramię w ramię z kolegami i rodakami, albo też odejście, które spowoduje, że zostaną wcieleni do armii austriackiej, gdzie nie będzie kolegów na których wsparcie można by liczyć. Po godzinnych rozważaniach kompanie ustawiły się ponownie do przysięgi, ale już nie w całości, ok. 60 ochotników postanowiło spróbować szczęścia i wrócić do domu.
Tadeusz Jänich tak wspomina ten moment: Przysięgaliśmy po austrjacku... na wierność na lądzie, na morzu i w powietrzu i co najważniejsze, co nas obchodziło to – przeciwko każdemu nieprzyjacielowi, ktokolwiek nim będzie” i też nie dziwota, że mundur austejacki ozdobiony odznaczeniami zaborczemi, w którem był ubrany pułkownik Zieliński Zygmunt był solą w oku patrjoty górala i niedowierzająco się odnosił obawiając podstępu zdradliwego.
Potem już do wszystkich przemówił jeszcze raz pułk. Zieliński: Chłopcy! postanowiłem z wami pójść. Obejmuję nad wami komendę. Niczego od was nie żądam, tylko posłuszeństwa. A odwaga, to już tam - to w polu.
Następnie odczytano zaprzysiężonym legionistom artykuły wojenne. Nastąpiła kolejna reorganizacja kompanii. „Sokoły”, które wyszły z terenu Podbeskidzia z nadzieją stworzenia samodzielnego sojuszniczego wojska polskiego nie tylko srogo się zawiodły, ale wręcz czuły się oszukane. Słowa zaś przysięgi przepełniły czarę goryczy. Zamiast radości i nadziei panowało przekonanie, że znalazły się w potrzasku.
Podobne kłopoty z przysięgą miała również tzw. Kompania Śląska, której werbunek rozpoczął się w Cieszynie. W jej składzie byli również członkowie „Sokoła” wywodzący się z Podbeskidzia. Tutaj tylko niewielka grupa odmówiła przysięgi, a reszta została włączona do Legionu Zachodniego.
I am regular visitor, how are you everybody? This paragraph posted at this web site is in fact pleasant.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuń"Tadeusz Jänich tak wspomina ten moment: Przysięgaliśmy po austrjacku... na wierność na lądzie, na morzu i w powietrzu i co najważniejsze, co nas obchodziło to – przeciwko każdemu nieprzyjacielowi, ktokolwiek nim będzie” i też nie dziwota, że mundur austejacki ozdobiony odznaczeniami zaborczemi, w którem był ubrany pułkownik Zieliński Zygmunt był solą w oku patrjoty górala i niedowierzająco się odnosił obawiając podstępu zdradliwego." dzień dobry, skąd pochodzi ten cytat? Jestem prawnuczką Tadeusza ;)
Pozdrawiam! Cytat pochodzi ze wspomnień Tadeusza J. Obecnie znajdują się one w Muzeum Na Starym Zamku w Żywcu
OdpowiedzUsuń