25 września br. w Książnicy Beskidzkiej Bielsko-Bialskie Towarzystwo Historyczne zorganizowało kolejne spotkanie w ramach Historycznych Czwartków. Tym razem wykład pt. „Bitwa nad Białą- w cieniu wielkiej wojny” prowadził Jacek Kachel, który równocześnie promował swoją najnowszą książkę pod tym samym tytułem. Publikacja ta jest owocem stypendium w dziedzinie kultury jakie otrzymał on od Marszałka Województwa Śląskiego.
Z tej okazji udzieliłem poniższego wywiadu, którym chce podzielić się z wami zamiast opowiadać o tym co mówiłem na spotkaniu.
W tym roku mija 100 lat od wybuchu I wojny światowej. Jednak nie wszyscy wiedzą, że w tym dniu doszło również do Bitwy nad Biała, o której dzisiaj niewielu już pamięta. Co tak naprawdę wydarzyło się na kładce nad Białą?
-
Dzień 28 czerwca 1914 roku przeszedł do światowej historii jako symboliczny początek I wojny światowej. Wtedy to z rąk serbskich nacjonalistów zginął następca tronu arcyksiążę Ferdynand.
Jednak dla osób z terenów granicznych Śląska Austriackiego i Galicji inne wydarzenie -zwane dzisiaj „Bitwą nad Białą”- było w tym czasie równie ważne. Z czasem, w obliczu wielkiej wojny, wydarzenia europejskie przyćmiły całkiem wypadki bielskie. Jednak dla ludzi zamieszkujących teren Podbeskidzia miały one bardzo duże znaczenie, tym bardziej, że ich charakter, zasięg oraz doniosłość mogły ostatecznie w sposób znaczny przyczynić się do wcześniejszego rozpadu Austro-Węgier.
Wystarczy tylko przypomnieć, że w owym dniu na święto jubileuszowe TG „Sokół” do Bielska przybyło ponad 2 tysiące Polaków ze Śląska Austriackiego i z Galicji. Władze Bielska nie zgodziły się na ich wejście do miasta, a zorganizowani nacjonaliści niemieccy wsparci przez żandarmerię i policję doprowadzili do krwawego starcia nad rzeką Białą. Echa tych zajść rozlały się nie tylko na Śląsk i Galicję, ale nawet na Czechy.
Czy łatwo się pisze o takich konfliktach?
-
Pisanie o wielkich konfliktach narodowościowych, jakie trawiły cały nasz region w pierwszej połowie XX wieku jest niezwykle trudne, gdyż każdy naród, ma prawo do tożsamości, godności i samodzielności. Nie oznacza to jednak, że ma nami kierować szowinizm. Bowiem patriota tym różni się od nacjonalisty, że kocha swój kraj, jednak na pierwszym miejscu stawia prawa człowieka, a dopiero później wszelkie inne. Trzeba być człowiekiem, a dopiero później Polakiem. Historia tutaj przedstawiona pełna jest trudnych momentów, konfliktów, których nie można przemilczeć. Negatywne zaś oceny niektórych działań niemieckich władz Bielska, czy też Białej wynikają nie z faktu, że były one narodowości niemieckiej, ale ze względu na to, że łamały one podstawowe prawa człowieka, (wolność, samostanowienie, stowarzyszenie, używanie języka ojczystego itp.), przy użyciu aparatu państwowego- .
Niemcy zamieszkujący w tym okresie Bielsko, uważali, że broniom swojej „niemieckiej wyspy”. Czy ich działania w tych okolicznościach nie były uzasadnione?
-
Uważam, że nie można ich zaakceptować, ale można całkowicie zrozumieć.
Określenie „niemiecka wyspa”, stosowane na początku XX wieku przez niemieckich nacjonalistów, było całkowicie uzasadnione. Również trzeba się zgodzić, chociaż nacjonaliści polscy będą protestować, że o charakterze tego miasta przez ponad 500 lat niepodzielnie stanowili Niemcy. Warto również przypomnieć, że zjawili się oni na piastowskiej ziemi nie jako okupanci i nie zajęli jej zbrojnie, lecz przybyli na zaproszenie jako koloniści i tu zapuścili głębokie korzenie. Dlatego też, kiedy pod koniec XIX wieku i na początku XX wieku dużo liczniejszy okoliczny żywioł polski chciał zmienić charakter Bielska, doszło nie tylko do protestów, ale do otwartego konfliktu. Eskalacja wzajemnych żalów i pretensji z każdym dniem rosła, tym bardziej - co również należy dla prawdy historycznej podać - że Polacy nie byli dłużni i jak mogli odpowiadali na działania niemieckie, jeszcze bardziej nakręcając spiralę wzajemnych niechęci-.
Czy zatem można o tym wydarzeniu napisać obiektywnie?
Jest to niezwykle trudne. Z tego powodu na warsztat wziąłem 18 tytułów polskich gazet, 17 niemieckich, 7 czeskich. Łącznie przedstawiam w książce relacje tego wydarzenia aż 42 tytuły różnych orientacji politycznych. Mam nadzieję, że obfite cytaty, szczególnie z niemieckiej prasy, pozwolą poznać czytelnikom różny obraz tego samego konfliktu. Dzięki temu zestawieniu czytelnik może porównać, co o danym wydarzeniu napisały różne, czasami zwalczające się gazety. Dużą gratką dla czytelnika będzie to, że w jednej publikacji znajdzie nie tylko fakty, ale również komentarze redakcyjne. Oceny polityczne od lewicy do prawicy, komentowane przez pisma konserwatywne, antysemickie, aż do klerykalnych. To na pewno przysłuży się całościowemu i obiektywnemu spojrzeniu na naszą, jakże trudną, historię regionalną.
„Bitwa nad Biała, w cieniu wielkiej wojny” to nie tylko lata pracy, ale również efekt przyznanego tobie stypendium.
Materiały do tego opracowania zbierałem od lat, gdyż moją pasją jest historia. Teraz dzięki stypendium Marszałka Województwa Śląskiego w dziedzinie kultury, nadarzyła się niepowtarzalna okazja, aby podzielić się swoimi zbiorami. Za to, że dostrzeżono moją pracę jestem niezwykle wdzięczny samorządowi Województwa Śląskiego.
Książka powstała dzięki dużemu wsparciu, poradom i konsultacjom, których udzieliło mi liczne grono przyjaciół historyków z Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego. W sposób szczególny dziękuję za życzliwość, wsparcie i pomoc merytoryczną Iwonie Purzyckiej, dyrektor Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej oraz prof. Andrzejowi Nowakowskiemu za konsultacje historyczne i recenzje. Mam nadzieję, że będzie ona kolejnym niewielkim przyczynkiem do lepszego poznania i zrozumienia zawiłych losów naszej małej ojczyzny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz