czwartek, 18 września 2014

W drodze na wojnę - wrzesień 1914



    "Sokoły”, które stały się legionistami, do koszar już nie wróciły. Każdy otrzymał stare werndle i po czterdzieści naboi, by po późnej kolacji, około północy, odmaszerować do Wiśnicza, gdzie zakwaterowano ich w areszcie.  „Sokoły” z Podbeskidzia znalazły się w większości w III i IV plutonie. Tam dopełniała się reorganizacja i kolejne ćwiczenia. Kuchniom brakowało prowiantów do gotowa­nia, a chleba nie dostaliśmy już trzeci dzień. Pierwsza głodówka. Troska o to, co będzie dalej.
    Po trzech dniach legioniści opuścili mury wię­zienia i udali się do Krakowa, gdzie zostali zakwaterowani w Oleandrach. Tam nastąpiła kolejna reorganizacja brygady. „Sokoły” zostały wymieszane ze strzelcami, dodatkowo prawie cała kadra została dobrana ze strzelców. Chorąży Jänich, komendant wychodzących z Żywca „Sokołów”, po kryzysie przysięgowym jako politycznie niepewny zostaje zdegradowany do szeregowca. Taka polityka kadrowa doprowadziła do kolejnych zgrzytów. Trzeba tu jednak nadmienić, że pułkownik Zieliński, od którego ostatecznie zależał przydział i ranga poszczególnych osób, nie kierował się przynależnością organizacyjną, a przede wszystkim względami praktycznymi i przygotowaniem wojskowym. To zaś przygotowanie było dużo większe i lepsze w oddziałach strzelca, który z założenia był organizacją paramilitarną, natomiast Stałe Drużyny Sokole były jedną z wielu sekcji istniejących w Towarzystwie Gimnastycznym. Równocześnie bardzo dbano o to w samym Towarzystwie, aby te drużyny były częścią towarzystwa ściśle podporządkowaną, nie stanowiącą odrębnego bytu. Z tego też powodu wiele „Sokołów” należało równocześnie do różnych sekcji.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz