Zwierzchnik sił zbrojnych rosyjskich, Wielki Książę Mikołaj Mikołajewicz, wydał dn. 24 sierpnia 1914 r. następujące oświadczenie o „Sokołach”, które jako telegram przedrukowały wszystkie pisma warszawskie :
W okręgu naszej akcyi wojennej przeciw Austryakom stwierdzono udział galicyjskich sokolskich organizacyi polskich, przyczym stwierdzono używanie przez nie kul wybuchowych. Jeśli zwracałem się do ludności zakordonowej polskiej ze słowami miłości braterskiej armii rosyjskiej- byłem przekonany o lojalności wzajemnych stosunków. Nie przypuszczam ani na chwilę, aby ludność polska mogła liczyć na wspaniałomyślność Wielkiej Rosyi biorąc udział faktyczny we wrogiej nam akcyi i przytym w formie tak niegodnej, jak używanie kuł wybuchowych z obciętymi końcami. Wierzę głęboko, iż zauważony fakt jest przykrą przypadkowością. W interesie całej ludności zakordonowej polskiej uprzedzam, iż rozkazałem Najwyżej powierzonym mi wojskom nie uważać organizacyi sokolskich i tym podobnych za stronę walczącą i z członkami tychże, wziętymi do niewoli, postępować z całą surowością praw czasu wojennego.
Te odezwy, groźby, połączone z sytuacją na froncie musiały dać dużo do myślenia „Sokołom”, tym bardziej, że cesarz Austrii... milczał. Jego milczenie było prostą rachubą polityczną. Oto po nieudanej eskapadzie I Kadrowej w Królestwie, tak naprawdę cesarz Franciszek Józef nie potrzebował już legionów polskich. Zwarte i liczne polskie oddziały po zwycięskiej wojnie stałyby się przecież bardzo niewygodnym i niebezpiecznym orężem, które mogłoby żądać nie tylko autonomii, ale ze względu na swoją siłę i poparcie wielu milionów Polaków przyłączonych teraz z zaboru rosyjskiego, wybić się na niepodległość. A teraz mieszkańcy Galicji, jako poddani cesarza i tak są zobowiązani do służby w armii. Tam są podzieleni i pod pełną kontrolą, dlatego też nie mogąc cofnąć czasu, Austriacy robią wtedy wszystko, aby... zniechęcić Polaków do wstępowania do Legionów. Równocześnie, co będzie pokazane w dalszej części publikacji, mają lekceważący stosunek do tej formacji.
Z tych to właśnie powodów odezwało się jedynie naczelne dowództwo niemieckich i austro - węgierskich armii wschodnich, które wezwało do walki z barbarzyństwem wschodnim. „Przynosimy też wolność i swobodę wyznaniową, poszanowanie religii, tak strasznie uciskanej przez Rosyę. Niech, z przeszłości i z teraźniejszości przemówią do was jęki Sybiru i krwawa rzeź Pragi i katowania Unitów”. Odezwa ta, jak widać była skierowana do mieszkańców zaboru rosyjskiego. Natomiast do Polaków, obywateli Austro - Węgier i Niemiec, naczelna komenda wojskowa wydaje cyniczny manifest, który wzywa: Powitajcie nasze sztandary z ufnością, bo one zapewniają Wam sprawiedliwość. Sztandary te nie są Wam i Waszym rodakom obce. Wszakże przez półtora przeszło wieku rozwija się wspaniale Wasz naród pod berłem Austro-Węgier i Niemiec!!!! . O tym, jak „wspaniale” rozwijał się naród polski tam, gdzie rządziły hakatystyczne organizacje rodem z Prus nie trzeba było przypominać „Sokołom” z Podbeskidzia, którzy zaledwie półtora miesiąca temu stoczyły regularną bitwę nad rzeką Białą w Bielsku.
W tym samym czasie obóz germanofilski w Rosji uważał odezwę wielkoksiążęcą za ciężki błąd polityczny. Wychodził on z racjonalnego założenia, że przyznanie Polsce samorządu politycznego, względnie autonomii, będzie tylko etapem, który ostatecznie doprowadzi do uniezależnienia się od Rosji i pełnej niepodległości państwowej. Z tego też powodu prezes rady ministrów Witte uważał wojnę z Niemcami za szaleństwo. Toteż rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych, które rozumowało w podobny sposób oraz podległe mu władze administracyjne skutecznie rozpoczęły naprawiać błędy odezwy i ograniczały jej rozmiary. Pierwszym i podstawowym było ograniczenie w powstawaniu Legionu Grunwaldzkiego, który mógłby się z czasem przekształcić w regularną polską armię. Ostatecznie doprowadziło to do sytuacji, że orientacja prorosyjska z Romanem Dmowskim na czele miała dużo obietnic i oficjalnych zapewnień o współpracy, a równocześnie żadnych konkretnych jej efektów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz