czwartek, 25 września 2014

Z wagonów na front



     Po czterodniowym trans­porcie do Huszt legioniści, tak jak przewidywał to Zieliński, zostali wy­słani nie do obozu szkoleniowego, ale natychmiast, prawie bez przy­gotowania, na pierwszą linię frontu. Oddziały legionowe rzucane były po­szczególnymi grupami, w sile batalionów na te miejsca, gdzie było największe zagrożenie.   
    Serpentyny górskie, po których przemieszczali się legioniści były dla nich wielką niewiadomą pełną pułapek, bowiem za każdą z nich, za każdym wzniesieniem mogli się czaić Kozacy. Ich ruchliwe oddziały kawaleryjskie  wprowadzały wielkie zamieszanie u „świeżego” żołnierza.  Kiedy grupa Zielińskiego udawała się na pozycje pod Kracs-Falva, niespodziewanie została zaatakowana przez Kozaków. Właściwie od ich pierwszej salwy zginęło sześciu legionistów, a 15 padło rannych. Niezapomniany to był moment, kiedy pułk. Zieliński spostrzegłszy chwilowe zamieszanie wśród nieostrzelanego jeszcze żołnierza, stojąc na środku mostu na koniu, spokojnym i mocnym jak uderzenie młota głosem zmusił żołnierzy do opamiętania się i karnego marszu naprzód. Wystarczyło jedno jego zawołanie: Żołnierz polski nigdy się nie cofa! Naprzód chłopcy!.

Jan Kubica, legionista z Buczkowic tak pisał do domu o pierwszych daniach na Węgrzech: Tutaj gdzie jesteśmy  wcale poczta  nie dochodzi toteż na razie pisać nie możecie. Co dzień prawie jesteśmy gdzie indziej. (...)Niektóre nasze oddziały, które poszły w inne okolice były już w ogniu i wyparły Moskali. My wszakże nie widzieliśmy ani jednego Moskala.
    16 października 1914 roku zarządzona została koncentracja sił legionowych, które do tej pory walczyły podzielone. Od tego momentu przez kilka miesięcy II Brygada działa jako jeden związek taktyczny pod bezpośrednią komendą Durskiego. 
    Przetrwanie tych pierwszych dwu tygodni w rozdrobnieniu, w tak niesprzyjających warunkach i okolicznościach, można przypisać naturalnej zaciekłości i dyscyplinie, która od samego początku towarzyszyła „Sokołom” teraz już legionistom. Nie bez znaczenia był również fakt, że w II Brygadzie liczna była grupa „Sokołów” pochodzących z terenów górzystych Beskidów i Podhala. Oddziały zdały chlubnie ten pierwszy i nieoczeki­wany egzamin. Przy współudziale nielicz­nych oddziałów austriackich został oczy­szczony komitat marmaroski z oddziałów kozackich. W ciągu tych kilku dni walk i ciężkich tru­dów marszowych po górskich bezdrożach, w nieznanym terenie, w którym oriento­wała jedynie ogólna i jakże często niedo­kładna mapa generalna (1 :200.000), do­konała się przemiana rekruta na pełno­wartościowego żołnierza, kandydata na dowódcę na dobrego oficera. Dzięki tej szybkiej a skutecznej akcji oddziały legio­nowe zaskarbiły sobie ponadto wielką sympatię i wdzięczność społeczeństwa wę­gierskiego, które odtąd z wielką życzliwo­ścią śledziło losy Legionów, doceniając w pełni cel, który im przyświecał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz