Było godzina 12,30, gdy Polacy próbowali czatować pomiędzy oboma kładkami. Ich zamiar został zauważony i kierownik policji Bezdek podążył tam ze strażnikami i odpędził ich. Kierownik policji Bezdek, który już w poprzednim natarciu otrzymał wiele uderzeń kijami, został trafiony dwoma kamieniami wielkości podwójnych pięści w lewe ramie i uzyskał silną kontuzję, jeden kamień trafił go w hełm, którego mocna skóra zapobiegła na szczęście ciężkiej, może nawet śmiertelnej kontuzji. Jeden z napastników chciał wyrwać sztachetę z płotu i rzucić na głowę kierownika policji, jednak opuścił podniesione ramie, gdy kierownik policji wykonał ruch szablą.
Udało się jedynie jednego z rzucających kamieniami zaaresztować, niejakiego Kulesza, wielokrotnie karanego indywiduum, rozpoznanego wieczorem przez policję. Został on postawiony przed sąd za przestępstwo & 81 (napaść na zwierzchnika). Ponadto było rannych jeszcze dwóch żandarmów. Bielska policja rozpędziła napastników, których po stronie Białej zajęła i oddzieliła policja i żandarmi. Liczba rannych po polskiej stronie nie jest znana, gdyż skauci mieli materiały opatrunkowe i udzielali pomocy. Sami Polacy informowali jedynie o 7 rannych.
Rozważywszy rzecz całą, po godzinnych utarczkach, nakazałem odwrót do Białej, biorąc na siebie odium udaremnienia manifestacji. – wspomina Jan Zamorski. Hakatyści triumfowali. Pochód na Bielsko został zatrzymany. Równocześnie w mieście policja wydała zarządzenie, by wszyscy Polacy przebywający w Domu Polskim usunęli się z niego i cofnęli do Białej, gdyż w przeciwnym razie policja... nie ręczy za ich całość. Żandarmeria utworzyła od wejścia szpaler z wystawionymi na zewnątrz bagnetami, i wreszcie Polacy wyszli, w sumie około 150 osób; w tym kilku umundurowanych Sokołów, kilka dziewcząt i kobiet, pozostali przeważnie ubogo wyglądający ludzie, którzy wyglądali na zadowolonych, że mogli stąd wyjść. Na czele pochodu jechali na koniach policjanci, Polacy zostali wzięci do środka otoczeni przez żandarmerię i eskortowani aż do kładki. Do nich dołączyli Niemcy, którzy śpiewali narodowe pieśni. (...) Polski dom związkowy został opustoszały; z wyprawy zdobywczej do Bielska został żałosny odmarsz bez poważania - triumfalnie donosiła niemiecka prasa. „Fremden-Blatt” i „Arbeiter Zeitung” stwierdziły: Na skutek tych zajść Sokoli zrezygnowali z zapowiedzianych uroczystości w Bielsku i wycofali się do Domu Klubu polskiego Sokoła.
Sytuacja była bardzo napięta, a rozgorączkowany tłum kłębił się przed czytelnią w Białej. Tam w gorących słowach przemówili poseł Zamorski i Dobija oraz prezes Podgórski. Ze względu na zaistniałą sytuację uroczystość postanowiono zakończyć i powtórzyć ją we właściwym czasie. Tym bardziej, że regularnie na terenie Białej dochodziło do prowokacji, na zgromadzonych spadały pojedyncze kamienie, jajka, doniczki.
Zachowanie bielskiej państwowej policji oraz dołączonych strażaków z Opawy i Cieszyna. Działali oni z największym taktem, ale w razie konieczności także z dużą energią i zapobiegali przez to większym wydarzeniom. Policja była zawsze we właściwym miejscu, aby zapobiegać wzajemnym bójkom i rękoczynom wrogich partii niezależnie od niebezpieczeństwa. Cała ludność Bielska uznaje ich odwagę, taktowne i waleczne zachowanie. Samarytanie na dworcu, przy teatrze i na Blichu mieli ambulans z 20 osobami personelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz