czwartek, 14 sierpnia 2014

Bitwa nad Białą cz. 7

Gorące przywitanie na dworcu w Bielsku


    28 czerwca 1914 roku „Niemcy zmobilizowali siły aż z pruskiego Śląska i pos­tanowili do pochodu nie dopuścić”. Przybyłe z Krakowa hufce „Sokołów” zostały na bielskim dworcu przyjęte przez władze miejskie, które zabroniły wstępu na teren miasta umundurowanym ludziom oraz zakazały zorganizowanego pochodu. Do pierwszych starć doszło już w czasie przyjazdu Sokołów na dworcu w Bielsku.


Kolejno przybywały pociąg po pociągu z druhami Sokoła, którzy wysiadali w Bielsku i dopiero pod presją bagnetów żandarmerii i policji ustępowali. Szczególnie męskie stanowisko zajął Sokół krakowski i podgórski, który ustąpił dopiero, gdy żandarmerija otoczyła drużynę z najeżonemi bagnetami i wobec zapewnień inspektora p. Bezdeka, że po porozumieniu się starostwa z Bielska i Białej zezwoli na przejście z Białej do Bielska.  Niemiecka „Silesia” widziała to tak: Polacy przybyli już porannymi pociągami do Bielska z Krakowa, Lwowa, Stryja i innych miast galicyjskich. Nie dopuszczono do ich wysiadania i wszystkie pociągi skierowano na dworzec do Białej. Peron był gęsto obsadzony przez Niemców, Polacy przybyli z bezgraniczną złością i wykrzykiwali z okien wagonów najnieprzyzwoitsze przekleństwa. Około godziny 9 przed południem pojawili się na głównej ulicy w Białej pierwsi umundurowani Sokoli. Chcieli oni przejść na stronę Bielska, zostali jednak zatrzymani przez stojących po stronie galicyjskiej żandarmów. Tymczasem w Białej było coraz więcej przybyłych z okolic polskich stowarzyszeń  Sokołów,  Harcerzy, Strzelców i Strażaków, w sumie  4 000 mężczyzn  (...). Wiedeński zaś „Fremden-Blatt” doliczył się raptem 500 umundurowanych „Sokołów”. „Welt Blatt” natomiast stwierdził: Sokoły sformowali pochód, w skład którego weszło prawie 3500 osob i ruszyli w kierunku Bielska.


     Jak relacjonował „Kurier Codzienny”, na stacji prowokowano „Sokołów”, aby ich aresztować. Ci jednak dostali jasne rozkazy, że mają nie wdawać się w jakiekolwiek spory z policją i tego się trzymali. Kiedy wsiedli do pociągów, aby przejechać z Bielska do Białej, pożegnał ich grad kamieni. W odpowiedzi Sokoły odśpiewały potężnym chórem Rotę: „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Ni dzieci nam germanił”. A gdy już pociąg ruszył, przy akompaniamencie świstów kamieni padły tu słowa: Wrócimy tu jeszcze....

                                                             Zanim doszło do rozlewu krwi

    Pierwsza prowokacja Niemców rozpoczęła się już wczesnym rankiem. Grupa „wszechniemców” napadła na nauczyciela Towarzystwa Szkół Ludowych p. Olecha pod Domem Polskim. Napadnięty wezwał na interwencję policję, ta jednak... odmówiła mu pomocy. 
Nawet postronni obywatele, niewtajemniczeni w niemieckie plany, mogli odczuć, iż „coś wisi w powietrzu”, gdyż od wczesnego ranka na mieście ukazywali się licznie członkowie niemieckiego Czerwonego Krzyża z podręcznymi apteczkami.
Równocześnie hakatyści zabezpieczyli się ze wszystkich stron i zadbali o to, aby żołnierze z 13. Galicyjskiego Pułku Piechoty (tzw. „Jung tarhemberg”) i 3 p. ułanów, w którym większość stanowili Polacy, otrzymali surowy zakaz opuszczania w tym dniu koszar. Władze Bielska zmobilizowały również niemiecką straż pożarną i rozlokowały ją przy ulicy Pasternak, gdzie znajdowała się kładka, którą mieli kroczyć Polacy. Zdaniem „Silesi”: Niemcy byli skłonni do pokojowego kompromisu. Chcieli zezwolić na przemarsz Polaków przez Bielsko, gdy Polacy zdejmą wszystkie swoje odznaki związkowe, czerwone koszule itp. Ta propozycja nie została przyjęta.  Właściciel młyna Dobija, jeden z najbardziej znanych agitatorów, podburzał Polaków w swojej przemowie do nie przyjmowania tych warunków, lecz aby przemocą wedrzeć się do miasta Bielska.

    Do Białej, oprócz lokalnych gniazd, na przykład z Żywca, ściągnęły też Sokoły z wielu gniazd galicyjskich. Według relacji gazetowych -w tym wypadku dodajmy bardzo przesadzonych -, „Sokołów” umundurowanych było 1200, do tego delegaci i goście oraz miejscowa ludność w całości ok. 3000 oraz 200 członków straży pożarnej i kilkudziesięciu skautów. „Kurier Lwowski” podaje liczbę 4000 osób. Szczególnie ciekawie przedstawia się liczba „Sokołów”, która rośnie w niemieckiej prasie proporcjonalnie do tego im bliżej Bielska jest redakcja. I tak w „Silesi”, Bielitz-Bialaer Anzeiger” czy w „Ślązaku” ich liczba sięga kilku tysięcy, gdy tymczasem w wiedeńskich gazetach oscyluje ona blisko liczby 500, która jest bliska prawdy.

Liczne prowokacje i nerwowe oczekiwanie dodatkowo podgrzewały atmosferę. W polskim obozie atmosfera wyraźnie rosła. W tym samym czasie toczyły się uzgodnienia. Ostatecznie Starostwo bialskie porozumiewało się ze Starostwem bielskim, ażeby w drodze prywatnej uzyskać zmianę zarządzenia magistra­tu, działającego tym razem jako starostwo. Doszło do kompromisu, według, którego pochód nie pójdzie przez główny most i ulicę główną, tylko przeszedłszy przez Białą, uda się kładką na pla­c Blichowy najkrótszą drogą, wprost do Domu Polskiego.


 Artykuł powstał w ramach stypendium Marszałka Województwa Śląskiego. Jest to fragment większej publikacji, którą autor przygotowuję na wrzesień w oparciu o ówczesną prasę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz