Kradzież nie tuczy
O tym, że kradzione nie tuczy przekonał się koniokrad z Białej. Aresztowano tu znanego złodzieja koni, handlarza Fidora. Podczas aresztowania groził on kierownikowi policyi Bezdekowi rewolwerem. Okazało się, że Fidor właśnie jest owym złodziejem, który skradł ze stajni hr. Larischa w Starem Mieście przy Frysztacie parę koni wartości 1400 K. Dużo więcej złodziejskiego szczęścia miał amator cudzych błyskotek, który w: Miniony piątek około godziny 5. przybył do tutejszego jubilera Józefa Labnigo jakiś obcy, aby sprzedać połamane złote rzeczy. Podczas tego, gdy Lubin te rzeczy zabrał i wartość złota przez odważenie szukał, zabrał obcy pierścienie brylantowe i inne rzeczy wartościowe i zbiegł. Labin, przechodnie i policyan ścigali go, lecz bezskutecznie.
Pożary, pożary...
Następnie w Bielsku w sklepie „Zum Matrosen” wybuchł pożar. Straż ogniowa przybyła na miejsce i włamała się do sklepu, gdzie większa część towarów była już w ogniu. Ogień rozszerzył się i na tylną część sklepu i na magazyn. Straż ogniowa ugasiła za godzinę ogień. Lecz wielka część towarów zniszczona jest częściowo ogniem, częściowo wodą. Kupiec Scheier był w ten dzień w Żywcu. Żona jego zamknąwszy o godzinie 8. sklep poszła na przechadzkę. Z jakiej przyczyny ogień powstał, dotąd niewyjaśniono. Dnia 25. bm., 10. minut po zamknięciu sklepów, wybuchł pożar w magazynie Wiktora Schreiera, przy Placu Menniczym. Pożar szybko się rozszerzał tak, że mimo, iż w kilkunastu minutach straży udało się pożar ugasić, szkoda przez pożar wyrządzona jest dosyć znaczna.
Natomiast 28 spaliła się w Żywcu, a właściwie w Zabłociu fabryka wody sodowej Tugenthata. Ogień gasiły 4 jednostki straży pożarnej. Straty były duże, na szczęście dla właściciela fabryka była ubezpieczona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz