wtorek, 25 sierpnia 2020

Kalendarium gminy Bestwina cz. 28

 1904

Groźny pożar wybuchł w Kaniowie w czerwcu. Dzieci biegały z kijami, na których miały zawiązane „głowy” ze słomy. Dwoje z nich dla zabawy je podpaliło. Taka zabawa nie mogła się skończyć dobrze. Igrający z ogniem najpierw podpalili dom o numerze 108, którego właścicielem był Franciszek Wróbel. Czerwony kur szybko przeniósł się również na zabudowanie Józefa Hamerlaka spod numeru 109. Na ratunek przybyło pięć straży pożarnych m.in. z Bestwiny, Dankowic i Dziedzic. Pomimo zaangażowania strażaków domów nie udało się uratować, na szczęście nikt nie zginął.


Wielki malarz 

 


W lipcu 1904 roku w wiedeńskim Ratuszu ceniony artysta Ludwig Mayer otrzymał za swoje liczne zasługi Wielki Złoty Medal Zbawiciela (große goldene Salvatormedaille) przyznany mu przez wiedeńską Radę Miejską. Rajcy postanowili uhonorować artystę z okazji 70 rocznicy urodzin. Malarz, pomimo że życie go nie oszczędzało, jak zawsze był pogodny i skromny. Narzekał tylko na niewielki niedowład prawej strony, którego nabawił się niedawno. W uroczystości, oprócz ludzi sztuki, udział wziął również burmistrz Wiednia dr Karol Lueger. O wydarzeniu szeroko pisały wiedeńskie gazety. Jednak najszerszy, liczący aż trzy strony opis życia i dokonań Mayera zamieścił „Das Vaterland”. Postanowiłem przytoczyć informacje zawarte w tej relacji.
L. Mayer urodził się w Kaniowie w Galicji 7 lipca 1834 r., jego ojciec był tam zarządcą majątku arcyksięcia Karola Habsburga. Uczył się m.in. w Cieszynie, pobierał prywatne lekcje rysunku. W 1850 roku udał się do Wiednia, aby studiować w Akademii Sztuk Pięknych. Jego mentorem był profesor Kupelwieser. Wielkie zainteresowanie młodego artysty wzbudziły wykłady, Führicha, który wprowadził go w świat budowania kompozycji. Pod ich wpływem w 1854 r. stworzył dziesięć rysunków, które tak się spodobały, że otrzymał stypendium. Lata 1857 i 1858 Mayer spędził głównie w Wenecji. Tam namalował m.in. obraz pt. „Magdalena namaściła stopy Pana”. Pracował w Belgii i Paryżu. W 1864 r. przyznano mu nagrodę Reichelsche. Wykonał wtedy dwa chyba najsłynniejsze swoje obrazy: „Jeruzalem po śmierci Odkupiciela” i „Chrystus i Samarytanka przy studni”. Wstąpił do wiedeńskiego towarzystwa artystycznego. Artysta lata 1865 i 1866 spędził w Rzymie, a później już na stałe związał się ze stolicą cesarstwa. Oprócz płócien malował również freski w kościołach. Jednym z największych sakralnych malowideł są jego freski w kościele św. Brygidy w Wiedniu. We Włoszech Mayer dekorował kościół parafialny al Freseo w Santa Vona w pobliżu Treviso oraz kościół San Salvatore w Wenecji. Jednak największą chwałę i wdzięczność zjednało mu wykonanie fresków historycznych w nowym ratuszu w Wiedniu. To było wielkie przedsięwzięcie. Najpierw 1883 r. ogłoszono konkurs na projekt. Komisja konkursowa wybrała pomysł Mayera, który malarz następnie realizował etapami od 1884-1888 r. Można powiedzieć, że jego praca była swoistą biblią pauperum historii Austrii. Pośród postaci malowidła pojawia się cesarz Rudolf IV jako ten, który zakłada uniwersytet i wkłada kamień węgielny pod katedrę św. Szczepana. Jest oczywiście cesarzowa Maria Teresa i Józef II, wielu wpływowych ludzi początku XIX wieku, generałowie, ale i zwykli chłopi. Są też postacie alegoryczne: Edukacja i Nauczanie, Nauka, Sztuka, Dobroczynność, Zdrowie, Przemysł, Handel i Przemiana. Są budowle, szpitale, sierocińce. Oto Austria w pełnej krasie!
    Ten genialny artysta nie miał łatwego życia. Ożenił się w 1868 roku. Jego małżonka zmarła w 1879 r., pozostawiając go z dwójką dzieci. W 1888 r., w roku największego triumfu artystycznego Meyera, zmarła jego córka, a kilka lat później poważnie zachorował syn i ojciec musiał mu poświęcić dużo uwagi. Pomimo tych doświadczeń był człowiekiem dobrotliwym i pogodnym, otwartym na ludzi. Fascynowała go historia i mitologia, chętnie sięgał do tych tematów. Jubileusz 70-lecia zgromadził bardzo liczne grono znamienitych gości. Wręczono mu Große Goldene Salvatormedaille - Wielki Złoty Medal Zbawiciela.
Można się domyślać, że o wielkim triumfie i jubileuszu Meyera w rodzinnym Kaniowie nikt nie wiedział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz