środa, 17 kwietnia 2013

Gradochrony



    Maj i czerwiec  roku 1713 nie był szczęśliwy dla rolników. Ciągle padające deszcze, połączone z gradem, niszczyły zbiory. Zdarzało się i tak, że „grad jak orzechy laskowe (...) jak śliwki był wielki”. Zalane i zniszczone pola, łąki zapowiadały nieunikniony nieurodzaj, a wraz z nim głód i epidemie.
    By temu zaradzić na zamek Żywiecki wezwano wszystkich okolicznych sołtysów. Tam, każdy z nich otrzymał deski zrobione z gontów, na których widniał krzyż i cztery litery oznaczające „Archanioła Gabryjela zwiastującego rodzicielkę Bożą”. Rozkazano, aby deski te rzucać na pole ilekroć zobaczy się chmurę gradową. Poddani z pokorą przyjęli ofiarowane im „gradochrony”. A kronikarz z małymi wątpliwościami, lecz rzetelnie, napisał: „deski nie wiem jeśli co pomogły, gdyż grad po tym nie grasował, ale tylko same deszcze bywały...”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz