Prace przygotowawcze przy rozbudowie kościoła były prowadzone nadal. Wraz z nowym rokiem 6 stycznia 1928 roku odbyło się walne zgromadzenie. Przybyło na nie 300 osób. Głównym tematem dyskusji było pokrycie kosztów budowy wieży i rozbudowy kościoła. Zebrani dyskutowali nad pięcioma wariantami pokrycia zadłużenia i ostatecznie zgodzili się, aby dobrowolnie się opodatkować w wysokości 100 złotych z domu i 20 złotych z morgi gruntu. Uzgodniono, iż płatne będą co kwartał, a biedni będą mogli zapłacić mniej. Wyznaczono też Mężów zaufania, którzy w poszczególnych częściach parafii nie tylko mieli zbierać fundusze ale również decydować komu składkę obniżyć. I tak w Godziszcze starej powołano Jana Marka, w Godziszcze wilkowskiej Jana Moczka, a w Godziszcze nowej Jana Kufla, natomiast na terenie Kalnej Józef Urbański.
24 czerwca 1928 roku spotkano się ponownie, gdyż sprawy się skomplikowały. Wstępny kosztorys rozbudowy kościoła wynosił 35 tysięcy złotych, teraz okazało się, że stawia się żądanie prawie 65 tysięcy złotych. Taki obrót wydarzeń został bardzo źle przyjęty. Ponownie rozpoczęły się dyskusje, co dalej, czy budowę kontynuować, czy też ją zaniechać. Po dyskusjach i głosowaniach postanowiono dobudować wieże, a równocześnie zastanawiano się w jaki sposób ściągnąć pieniądze od tych, którzy będą się uchylać od płacenia. Jedną z propozycji było to aby „od opornych, przy pogrzebie, chrzcie i ślubie ściągać”.
Podczas następnego zebrania dwie firmy budowlane P.J. Bolek i Pan Hadydoń przedstawiły kosztorys materiałowy i wykonawczy. Po kilku głosowaniach pan Hadydoń się wycofał i z tego powodu uchwalono, że 3 lipca nastąpi badanie kosztorysu, a 5 lipca zostanie podpisany kontrakt. W podpisanym kontrakcie czytamy, że firma J. Bolek wykona budowę wieży i rozbudowę kościoła w przeciągu 4 miesięcy. Ustalono też formy i terminy płatności (w razie, gdyby komitet nie miał w danej chwili gotówki, wystawia weksle, który później wykupi). 30 września parafia stanęła przed bardzo trudnym problemem, oto nadchodziła trzecia rata płatności, a w kasie Komitetu były pustki. Postanowiono przynaglić współbraci do składek, a równocześnie udać się do sąsiednich gmin o wsparcie budowy, oraz napisać do Starostwa w Białej i w Żywcu.
Sytuacja była bardzo trudna i tak 19 grudnia 1928 roku ks. przekazał budowniczemu 2 tysiące złotych w gotówce i tyle samo wekslami. Budowa nie została zakończona i nie było drzwi wejściowych. Zdesperowani członkowie komitetu zapisali: „wola Boska niech będzie Kościół otwarty”. Cały następny rok trwały dogadywania się z budowniczym aby dokończył budowę, jak również gorączkowe poszukiwanie pieniędzy na spłatę zadłużenia. 19 grudnia podsumowano sprawy finansowe. Do zapłaty pozostało parafii 14 tysięcy, z 65 tysięcy na które opiewał kosztorys.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz