czyli jak gwiazda gwiazdorzyła
Płacz i katar – sabotażem,
czyli gdy muza śpiewa, wszystko... milczy
11 maja 1910 roku w Wiedniu doszło do niewielkiego incydentu, który przerodził się w wielki skandal zakończony procesem sądowym. Finał zdarzenia, jakie rozegrało się w czasie majowego koncertu operowego, miał miejsce 3 października 1910 roku. Zacznijmy jednak tę historię od początku.
Wszystkim wydawało się, że na tym sprawa się zakończy. Nic bardziej mylnego. Kilka dni później zaskoczony ojciec młodego człowieka otrzymał od dra Alfreda Glogaua, prawnego reprezentanta panny Kurz, list, w którym poinformowano go o skierowaniu sprawy przeciwko Josefowi Weißowi do sądu. Student został oskarżony o umyślnie przeszkadzanie, które spowodowało zaburzenia i przerwanie przedstawienia.
„Długie ręce pamiętliwej panny Kurz”, jak pisała prasa, wymierzyły od razu bardzo dotkliwą karę. Zanim sąd wydał wyrok, Josef Weiß został pozbawiony stypendium w konserwatorium, cofnięto mu także prawo do otrzymywania bezpłatnych biletów na koncerty, co było przywilejem uczących się muzyków! Wobec takiej bezwzględności przedstawicieli primadonny dziennikarze i cała opinia publiczna zaczęli współczuć młodemu człowiekowi, któremu na dodatek groziły dalsze sankcje prawne.
Rozprawa sądowa zgromadziła licznych ciekawskich. Doznali oni jednak rozczarowania, gdyż primadonna – przygotowująca się do występów w Paryżu – reprezentowana była przez adwokata. Ten swoisty unik Selmy został jednoznacznie odczytany jako lekceważenie sprawy, która przecież była decydująca dla przyszłości młodzieńca. Sprawę rozpatrywał VI Sąd Rejonowy Josefstadt. Sędzia dr Bilek wnikliwie przesłuchał świadków, wśród nich lekarza, którzy przyznał, że młodzieniec w dniu incydentu był lekko przeziębiony. Później oskarżony student odczytał swoje oświadczenie. Zapewnił, że nie zrobił nic, żeby celowo przeszkodzić w pięknym koncercie panny Kurz. Przeciwnie, był tak poruszony występem śpiewaczki, że się po prostu... rozpłakał. Nie miał świadomości, że jego wzruszenie zostanie źle odczytane przez innych widzów. Na koniec podenerwowany młodzieniec niezgrabnie zapewnił, że wielbi artystkę, a publiczne okazanie przez niego uczuć przyczyniło się do podniesienia jej popularności! Oświadczenie tej treści wzbudziło ogromną wesołość na sali i jeszcze więcej sympatii dla studenta. Sędzia musiał prosić zebranych o powagę.
Pełnomocnik Selmy dr Alfred Glogau, wychodzący z argumentami typu: opera to miejsce szczególne, a żarty z artystów są niestosowne, w tych okolicznościach wypadał blado, by nie powiedzieć żenująco. Zaś gdy zażądał grzywny w wysokości 60 koron i 6 dni aresztu dla Josefa Weißa, odczuł już tylko niechęć zebranych.
Po wysłuchaniu świadków i mów końcowych obu stron sędzia Bilek uznał, że nie jest w stanie rozstrzygnąć sporu, nie może bowiem jednoznacznie stwierdzić, czy przyczyną płaczu i smarkania studenta było wzruszenie i choroba, czy też chęć zakłócenia występu. I dlatego sprawę oddalił. W uzasadnieniu stwierdził, że sam nieraz przebywał na IV balkonie, więc wie, że warunki oglądania przedstawień są tam trudne dla nawet dla zdrowego, a co dopiero dla osłabionego człowieka.
Dziennikarze zadawali retoryczne pytanie, czy warto chodzić na koncerty Selmy Kurz, skoro gdy tylko ktoś niezdarnie wydmucha nos, może się to dla niego skończyć sprawą sądową. Pisma humorystyczne miały używanie, a opowieść o bogatej, żądnej zemsty primadonnie, która gnębi biednego studenta, nie budowała dobrego wizerunku artystki.
Jedna z najlepszych publikacji, jakie czytałem. Dzięki! Od razu wie się więcej o konstytucji i wszystkich sprawach z nią związanych. Dlatego powierzyliśmy naszą sprawę Doświadczonej Kancelarii Adwokackiej.
OdpowiedzUsuń