poniedziałek, 28 maja 2018

Selma Kurz Słowik z Bielska i Białej cz. 5.



Wiedeń – miasto artystów i marzeń,
czyli pierwsza wizyta w stolicy

   Gdy panna Kurzówna cieszyła się ze swojej lokalnej sławy, nauczyciel był pełen wątpliwości. Te rozterki wiązały się z jej przyszłością. Jego serce i słuch oraz wyobraźnia mówiły, że ma oto przed sobą wielką śpiewaczkę operową. Jednak jako człowiek doświadczony wiedział, że najpiękniejszy głos w Bielsku nie oznacza równocześnie wyjątkowości w Wiedniu. Aby pozbyć się wątpliwości, postanowił skonsultować się z profesorem Josefem Gänsbacherem. Wybór oceniającego jasno pokazuje, że kantor Ignacy nie chciał taniego poklasku. Profesor Gänsbacher był jednym z najbardziej szanowanych trenerów wokalnych, a od 1863 roku pracował jako nauczyciel śpiewu w Konserwatorium Towarzystwa Przyjaciół Muzyki w Wiedniu. Goldmann zwrócił się do niego z prośbą o konsultację, opisując przy okazji niełatwą rodzinną sytuacje Selmy.

Profesor z Wiednia, który w lipcu 1891 roku odpisał na list z Bielska, mówiąc jak najbardziej delikatnie, chciał odwieść kantora od roztaczania mglistych nadziei przed biedną dziewczyną z dalekiego Bielska. Wprawdzie zaprosił ją 19 września na egzamin, ale w drugiej części listu wyraźnie dawał do zrozumienia, co myśli o podjęciu tego typu studiów przez młodą osobę niemającą solidnego wsparcia finansowego. „Zachęcając”, podkreślał, że studia są długie i trudne. Nie dają żadnej gwarancji pracy, a na dodatek są bardzo kosztowne. Do czesnego za szkołę dochodzą niemałe środki na utrzymanie w stolicy, a do tego ubrania i stroje estradowe, które też do tanich nie należą. Jak widać, doświadczony profesor bez owijania w bawełnę przedstawił trudne realia.
Można by się zezłościć na starego profesora za zniechęcanie, gdyby nie fakt, że proza życia była nieubłagana. Oto wyjazd planowany na wrzesień nie doszedł do skutku, gdyż... nie było pieniędzy na podróż. Przesłuchanie przesunięto na październik, a poczciwy Goldmann poszedł na „żebry”.

Z pomocą przyszła społeczność żydowska w Bielsku i farbiarz tkanin Rudolf Kestel. Tak zmotywowani Selma i Goldmann udali się koleją do Wiednia. Była to pierwsza w życiu podróż Selmy rozpoczynająca się z bielskiego dworca.

 Stolica wywarła na niej piorunujące wrażenie. Przyzwyczajona do spokojnej sielanki miasta nad Biała, nagle stanęła w samym centrum aglomeracji nad pięknym modrym Dunajem. Wysokie domy, ruch na ulicy i ludzki gwar zrobiły swoje. Jednak wymarzone miasto spłatało jej niemiłego figla. Przebiegając przez ulicę tuż obok domu profesora, potknęła się i upadła. Dotarła na miejsce poobijana, roztrzęsiona, w ubrudzonej garderobie. Wystraszona i speszona Selma stanęła przed profesorem Gänsbacherem, od którego tak naprawdę zależało, czy będzie mogła studiować...
Profesor wysłuchał jej śpiewu, a później odbył rozmowę z Goldmannem, kantorem z Bielska. W pierwszych słowach stwierdził, że jej głos jest bardzo dobry, ale podobnych można w samym Wiedniu znaleźć kilka... zaś biorąc pod uwagę fakt, że nie ma środków, by studiować, należy ten pomysł... zarzucić. Tego surowego osądu młoda śpiewaczka z Bielska, siedząca w sąsiednim pokoju, na szczęście nie słyszała. Tymczasem Goldmann nie odpuszczał. Przekonywał, prosił, błagał i... dopiął swego. Sam profesor Josef Gänsbacher napisał jej list polecający, stwierdzający, że ma talent i warto jej pomóc. Kantor Ignacy wiedział, że tylko taki list może otworzyć drzwi poważnych darczyńców, którzy mogliby sponsorować jej studia. W drodze powrotnej Selma widziała już siebie na największych scenach operowych, a jej mentor modlił się o znalezienie fundatora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz