czwartek, 5 maja 2016

Stadt Theater in Bielitz nr 62.

Sprawy rodzinne przełożono na początek lipca, a więć zapraszam ponownie

To nie tylko niewinne echo,
czyli opłakane skutki polityki zagranicznej c.k Austrii


    W cieniu wydarzeń artystycznych i towarzyskich wciąż trwała wielka walka o ekonomiczne przetrwanie teatru, gdyż liczba widzów drastycznie spadała. Nie był to tylko wynik dużej konkurencji ze strony kina, które jako ciekawostkę oferowało wtedy nawet fragmenty kolorowego filmu pt. „Trupy Longobardów”, ale wynik bardzo złej sytuacji ekonomicznej w c.k. Austrii.
Sytuacja teatru była tak zła, że rada miejska do tematu podchodziła kilkakrotnie. Kiedy doszło do zasadniczej dyskusji w tej kwestii, radny Gustav Josephy – ku zaskoczeniu wszystkich – zgłosił najdalej idący wniosek, aby dla oszczędności teatr zamknąć na rok! W uzasadnieniu przekonywał, że w obecnej sytuacji ekonomicznej nie można prowadzić go na dotychczasowych zasadach, bo ludzie oczekują wysokiego poziomu artystycznego, a na to potrzeba pieniędzy. Już samo utrzymanie orkiestry, której i tak niewiele się płaci, to wydatek rzędu 23 000 koron.

    Dyskusja była bardzo długa, jednak, na szczęście dla teatru, nie zakończyła się zawieszeniem działalności bielskiej sceny, lecz podpisaniem umowy na bardzo jasno określonych warunkach z nowo wybranym dyrektorem Karlem Richterem (który prowadził również teatr w Klegenfurcie). Przed nowym dyrektorem postanowiono na początek zadanie zadbania o nowe dekoracje, gdyż te, które teraz są w posiadaniu teatru, są zgniłe i poszarpane. Komitet teatralny zastrzegł sobie możliwość ingerencji w finanse i repertuar, a Otto Föster przypomniał, że już niedługo trzeba będzie podjąć pertraktacje z elektrownią w sprawie dopływu energii. Do tej pory jej koszta sięgały ok. 3370 K rocznie.

Sytuacja ekonomiczna początkiem 1913 roku była naprawdę niewesoła. W latach 1912 i 1913 zanotowano zmniejszony o 20% popyt na artykuły ubraniowe w kraju. Wsztysko przez to, że w wyniku tzw. wojen bałkańskich Austria poniosła klęskę dyplomatyczną i prestiżową, która sprawiła, że południowe rynki zbytu dla jej przemysłu włókienniczego zostały stracone.

    Co to oznaczało dla przemysłu Bielska i Białej nie trzeba nikomu tłumaczyć, gdyż brak zamówień to zastój gospodarczy naszego regionu ze wszystkimi tego konsekwencjami. Eksport na Bałkany został zablokowany. Wiele fabryk bankrutowało. Ofiarą kryzysu bałkańskiego padła m.in. fabryka sukna Karola Förstera. Zakład ten istniał od 70 lat w Bielsku. Długi firmy sięgnęły 1,200.000 K. Firma ta posiadała zbyt wyłącznie na Bałkanie, dlatego też przeciągający się tam kryzys wojenne przyprawił fabrykę wreszcie o zgubę.

    Do wielkiej polityki doszły ogromne perturbacje w samym Bielsku. Na przełomie maja i czerwca 1912 roku na kilka tygodni zamknięto fabryki. Miasto wyglądało jak dotknięte zarazą. Opustoszałe ulice, szynki i dworce robiły przygniatające wrażenie. Atmosfera była napięta. Lokautem objęto około 14 tysięcy robotników. Na bruku wylądowało również 2000 niemieckich robotników. Do tej kryzysowej sytuacji doprowadził swoim uporem również Gustaw Josephy.
   Trudno się dziwić, że ludzie, którzy nie mieli pieniędzy na chleb, nie chcieli ich wydawać na wizytę w teatrze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz