czyli każda organizacja musi mieć swój dom
Od samego początku dużą bolączkom strażaków był brak samodzielnego pomieszczenia. W miarę jak straż krzepła i zdobywała nowy sprzęt drewniany barak, który stał koło fabryki mydła Fiebera w Bielsku (obecnie ulica Listopadowa) okazywał się zbyt małym. Równie szybko drewniana remiza wybudowana w 1870 roku przestała wystarczać. Jednak na prawdziwą remizę przyszło strażakom długo poczekać. Dopiero energiczne starania komendanta Heinricha Reiske zostały zauważone przez Radę Miejską, która zgodziła się w 1883 roku oddać grunt przy ulicy Josefstrasse 6 (obecnie u. Jana III Sobieskiego).
Pan Reiske otworzył bankiet o 8.30 powitaniem gości i przedstawił ważniejsze etapy 20-letniego istnienia Ochotniczej Straży Pożarnej. Po odśpiewaniu pieśni „Stimmt an mit hellen, hohen klang” („Zaintonujcie czystym, wysokim dźwiękiem”), pan adiutant Leo Nidetzki wzniósł pierwszy toast na cześć jego Majestatu Cesarza z kolejnym odśpiewaniem hymnu przez ogół uczestników. Teraz przemawiali: pan profesor Kanamüller jako przewodniczący Towarzystwa Gimnastycznego, z którego inicjatywy i grona przed 20 laty wyrosło dzieło Ochotniczej Straży Pożarnej; mówca podkreślił z jednej strony skromność i bezpretensjonalność, z drugiej wielkie zasługi Ochotn. Straży Pożarnej i przedstawił energię, z którą zabrała się do tego, by stworzyć własny dom, innym tutejszym stowarzyszeniom jako wzór godny naśladowania; mówca przekazał życzenia w imieniu Towarzystwa Gimnastycznego, iż dziś może być dumny z tego, że mógł powołać instytucję, której istnieniu nasze miasta zawdzięczają brak katastrof, które wcześniej nierzadko je nawiedzały i zakończył entuzjastycznie wzniesionym toastem za Ochotn. Straż Pożarną.
Pan burmistrz Hoffmann w swojej pierwszej przemowie powitał obecnych gościnnie, zamiejscowych strażaków, sławiąc zasługi pana komendanta Reiske dla obecnego stanu straży, która zamierza prześcignąć wszystkie pozostałe stowarzyszenia w Bielska-Białej a następnie omówił rozwój i dorastanie straży pożarnej przy współudziale gminy. Zastępca komendanta pan Max Förster zrobił zabawne porównanie między dzisiejszymi metodami zapobiegania pożarom, a tymi, jakie Schiller wspomniał w swojej „Pieśni o dzwonie” („Glocke”) i zakończył toastem na cześć założycieli straży, szczególnie obecnego jeszcze pana Pateiskiego, po wręczeniu odpowiedniej dedykacji. Komendant skoczowskiej straży, pan Błahut, życzył tutejszej dalszego rozwoju i pomyślności. Pan M. Schneeweiss wzniósł toast za burmistrza jako przyjaciela i propagatora sprawy straży. Zastępca komendanta skoczowskiego za jedność i postęp w ochotniczych strażach pożarnych. Komendant Reiske za prezesów i mecenasów Towarzystwa, wcześniejszych komendantów i naczelników straży. Pan profesor Bräutigam podziękował w imieniu tych ostatnich i omówił, wśród narastającego aplauzu, warunki obecnego powodzenia straży. Silne reprezentowanie jej interesów w radzie miejskiej przez pana Reiske, którego najszczególniejszą zasługą jest to, że straż pożarna uznawana jest za pożyteczną instytucję nie tylko lokalnie, lecz także i poza miastem cieszy się dobrą sławą; szkolenie militarne i dyscyplina, które nie istniały za poprzednich komendantów, na których jedynie opierać się może pomyślna i trwała organizacja ochotniczego pożarnictwa; ta militarna dyscyplina która u pana Reiske, byłego wojskowego, weszła już w krew, szczęśliwe łączy się z innymi zaletami. Aby jeszcze długo działał a OSP pod nim rozwijała się, za to wznosi dziś swoją szklanicę (radosny aplauz i głośne wiwaty). Pan Ernst Arndt w zabawnym wystąpieniu opisał troski komendantów straży z lat poprzednich, którzy w miarę możliwości też wypełniali swoje obowiązki i zwrócił się na koniec do pana dr Haase, jako przyjaciela we wszystkich potrzebach, który wstawiał się także za OSP (bowiem w parlamencie przedłożył wniosek Bielsko-Bialskie OSP o zapomogę na koszty budowy remizy).
Kapitan cieszyńskiej kompanii wspinaczy (Steigercompagnie) podkreślił zasługi obywateli Bielska w popieraniu spraw pożarnictwa, okazując swoje szczere uznanie i przedstawiając jako godny naśladowania wzór dla Cieszyna. – Inżynier Lynzpaur wzniósł toast za obecnych przedstawicieli bielsko-bialskich stowarzyszeń; Pan Ad. Brüll jako „stary weteran” przybliżył reminiscencje i epizody w dawnych dni OSP, zwrot funduszy (Kreuzerfondes) przez dobrowolne składki, dawną i obecną ofiarność mieszczan, ówczesne podniesienie straży przez pana prof. Bräutigama i zakończył z uznaniem przyjętym toastem na cześć tego ostatniego.
Wśród dużego poruszenia głos zabrał poseł superintendent dr Haase, w następującym toaście: „Każda usłużność i poświęcenie w humanitarnej służbie jest piękna i godna szacunku; ale spieszenie z pomocą ratowania zdrowia i życia w momentach niebezpieczeństw, jak to czyni straż, jest wyższym działaniem humanitarnym niż jałmużna czy pisanie jakichkolwiek broszur. Zawód strażaka wymaga w razie potrzeby odwagi, przytomności umysłu, dzielności, szybkiego spojrzenia i silnej ręki. Te cechy Bielsko-Bialska OSP, która od swego zaistnienia dokonała już wiele dla ratowania i zachowania życia i majątku, w wielkim stopniu posiada; dlatego jest wyróżnieniem, być zaproszonym na ich święto i z potrzeby serca osobiście ofiarować Bielsko-Bialskiej OSP wyrazy czci i najlepsze życzenia. Na koniec swojego przemówienia dr. Hasse nie mógł się powstrzymać i dorzucił kilka słów o niemieckości i jej sile:
Istnieje jednak ogień, którego nie ugaszą dzielni ludzie ze straży, lecz wolą zostawić płonący i trzaskający, niemiecka wierność cesarzowi i państwu która nie jest wytworem wyobraźni. Niemiecka wierność i siła powinna rządzić Austrią; Austria także nie inaczej może być rządzona jak przez niemiecką wierność i siłę. Austriaccy Niemcy nie są żadnymi Helotami, za jakich chętnie uważają ich nieprzyjaciele; nasza niemiecka świadomość, miłość do narodu niemieckiego gasi jak nie może żadna pompa strażacka, żaden wąż! Święty ogień zapału dla pomyślności obywateli obu miast, w który Niemcy nie mogą powątpiewać, powinien być miłością do Bielska-Białej, święty, zbawienny ogień, który unosi obywateli, inspiruje do duchowych celów ludzkości.” (długo trwające oklaski).
Następnie listy i telegramy, odczytał pan M. Förster, a spłynęły one od: pana C. Richtera z Brna, od czternastu rad delegatów straży morawsko-śląskiej w Brnie, od dr Karla Zenkera z Weimaru, od Komitetu Morawsko-Śląskiej Strażackiej Kasy Zapomogowej, od OSP z Ungarisch Brod (Uherskiego Brodu), Frydku, (Wagstadt) Bilowca, Opawy, (Prossnitz) Prościejowa, od Chr. Oczko z Cieszyna i Pataiskiego jun. ze Lwowa. Uczestnicy bankietu pozostali jeszcze razem długo po północy, zachęceni nastrojem, podczas gdy młodsi, wśród nich niemało zwinnych strażaków, niemal do wczesnego rana w małej sali Strzelnicy poświęcali się służbie Terpsychory.
Uroczystości z wielką pompą trwały dwa dni, wszyscy wypinali piersi po medale i bawili się dobrze, ale gdy przyszło do zamknięcia finansowego inwestycji okazało się, że nie ma kto uregulować ostatecznych faktur. Koszty budowy wzrosły w trakcie jej realizacji i osiągnęły sumę 21 167 guldenów. Ze zbiórek strażacy zebrali 7079 guldenów, własnych środków mieli 4277 guldenów, a brakującą kwotę 9500 guldenów miał dopłacić samorząd lokalny. Jak się jednak okazało samorząd niechętnie i na raty spłacał swoje zobowiązania przez ponad dwa lata. Chociaż budynek nie miał wielkiej kubatury, to jednak jego funkcjonalny charakter sprawiał, że przez długie lata spełniał swoje przeznaczenie. Warto dodać, że w jego wnętrzu mieściła się od 1885 roku nowoczesna centrala telefoniczna na 150 numerów, co pozwalało na szybką informacje o pożarach. - Nowa strażnica w Bielsku została wzniesiona w charakterystycznej dla tamtej epoki manierze eklektycznej, stosowanej również przez Korna, z wykorzystaniem elementów stylu neoromańskiego i neogotyckiego. Jednym z jej wyróżników było zastosowanie na elewacjach żółto-czerwonej cegły klinkierowej, używanej powszechnie w Austro-Węgrzech w wystroju budynków o funkcjach publicznych (m.in. dworców kolejowych, także w Bielsku). Budynek wzniesiono jako jednopiętrowy na rzucie prostokąta
0 wymiarach 21,05 x 12,42 m, wysokości 10 m i powierzchni zabudowy 371,5 m2. Przykryty został wielospadowym dachem, ukrytym za linią małego krenelażu obiegającego elewacje.
Krótsza, południowa elewacja frontowa mieściła się w pierzei ulicy. Otrzymała ona formę trój osiową, przedzieloną gzymsem, z oknami na piętrze, obramowanymi w górnej części, oraz potężnymi, drewnianymi bramami wjazdowymi na parterze, poprzedzielanymi neoromańskimi kolumienkami
1 zakończonymi półkolistymi przeszkleniami. Przy bazach kolumn znajdowały się kamienne odbojniki. Boki fasady akcentowane były wąskim ryzalitem muru, ze stalowymi, ozdobnymi kotwami i latarniami. Ryzality te zwieńczono siarczynami. Oś fasady przyozdobiona została wydatnym, prostokątnym przyczółkiem z polichromowanym herbem miasta, zakończonym trójkątnym szczytem. Po bokach fasady znajdowały się dwie bramy wjazdowe (prawa większa) prowadzące na zaplecze, utrzymane w tej samej konwencji co bramy garażowe, zakończone wydatnym gzymsem i krenelażem.
Wschodnia elewacja boczna była zasadniczo 6-osiowa, ale tylko dwie osie zaopatrzone zostały w okna. Elewacja zachodnia była płaska, bez okien. Wejście z klatką schodową w formie dobudówki znajdowało się w tylnej, północnej partii budynku. Klatka ta, z kręconymi, kamiennymi schodami, służyła zarazem do suszenia węży strażackich, przy czym całe to pomieszczenie dogrzewano. Z kolei do klatki dobudowana była parterowa oficyna pełniąca funkcję stajni dla koni. Od strony wschodniej i północnej do strażnicy przylegał mały dziedziniec- informuje dr Jerzy Polak.
Ładnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń