piątek, 7 listopada 2014
Drugi kryzys przysięgowy
Pod wpływem wydarzeń międzynarodowych Piłsudski doszedł do wniosku, że z dalszego istnienia legionów korzyści wyciągną głównie Niemcy. Dlatego też szukał odpowiedniego pretekstu, aby zerwać współpracę z państwami centralnymi. Szukał, szukał i znalazł. Nie był oryginalny i nie wymyślił prochu, lecz skorzystał z wzorca dostarczonego przez legion wschodni i „Sokoły”, który w 1914 roku odmówili złożenia przysięgi, przez co zostali przez organizacje lewicowe uznani za zdrajców sprawy narodowej. Teraz ci sami, i co równie ważne, z tych samych powodów, wezwali do odmowy przysięgi. Różnica w tych zachowaniach jest jednak wyraźna, oto „Sokoły” odmówiły przysięgi ze względów ideologicznych i zasad, o tyle to wezwanie do uchylenia się od przysięgi wypływało z ...bieżącej koniunktury politycznej. Piłsudski tłumaczył jasno: Nasza wspólna droga z Niemcami skończyła się. Rosja - nasz wspólny wróg w tej światowej wojnie, skończyła swoja rolę. Wspólny interes przestał istnieć. Wszystkie nasze i niemieckie interesy układają się przeciw sobie. W interesie Niemiec leży przede wszystkim pobicie aliantów; w naszym - by alianci pobili Niemców (...) Dlatego też wy do tej Armii Polskiej nie pójdziecie. (...) Mówimy Niemcom otwarcie, że nasze drogi się rozeszły i że idziemy swoją drogą . Komenda Legionów wydała rozkaz składania przysięgi tylko Królewiakom — wyłączyła przez to 60% (t. j. „poddanych" austrjackich) od udziału w tworzeniu armii polskiej.
W efekcie tych działań za przysięgą opowiedzieli się jedynie legioniści (królewiacy) z byłej II Brygady oraz 2 pułku ułanów, którzy nie rozumieli kolejnej wolty w wykonaniu Piłsudskiego.
Uważali, że jeżeli powiedziało się A, to trzeba być konsekwentnym, co nakazywał honor. Dla nich było jasne, że to dzięki ich wytrwałości i daninie krwi powstał akt 5 listopada i podwaliny pod państwo polskie. Tym bardziej, że widzieli, jak powoli tworzyły się polskie ośrodki władzy na terenach Królestwa. Dlatego uznali, że należy honorowo trwać i walczyć dalej. Ta sama wiara, że służą sprawie polskiej, którą najlepiej rozumie brygadier, nakazywała I i III Brygadzie wypowiedzieć posłuszeństwo. II Brygada, a raczej galicjanie w wyniku nowych porozumień niemiecko-austriackich zostali przetransportowani do Galicji, w rejon Przemyśla, ponownie przeformowani w Polski Korpus Posiłkowy i przekazani pod dowództwo austro-węgierskie. Na czele PKP stał teraz pułkownik (wkrótce generał) Zygmunt Zieliński, II Brygadą dowodził pułkownik Józef Haller, 2 pułkiem piechoty podpułkownik Michał Żymierski, 3 pułkiem major Józef Zając, 2 pułkiem ułanów rotmistrz Jan Dunin-Wąsowicz, pułkiem artylerii major Włodzimierz Zagórski. Całość razem z oddziałami i instytucjami tyłowymi skupiała we wrześniu 1917 roku 347 oficerów i około 5700 podoficerów oraz szeregowych. Ponownie otrzymali wyposażenie i uzbrojenie austriackie.
Ci, którzy pełnili służbę w Polskim Korpusie Posiłkowym, uważali się za kadrę przyszłej armii polskiej. Jednak prace nad przywróceniem korpusowi siły bojowej postępowały powoli. Nie tylko nie udało się odtworzyć pełnych stanów osobowych poszczególnych oddziałów, a na dodatek stan wyposażenia i umundurowania większości oddziałów wyglądał tragicznie. Austriacy, pomimo tego, że potrzebowali legionistów, zaopatrywali ich na samym końcu i to jeszcze przeważnie w źle wyremontowaną broń. Pozbawione uzupełnień legiony, bez zaplecza, słabo wyposażone, nie przedstawiały poza doświadczeniem żołnierskim wielkiej wartości bojowej, co stworzyło przekonanie, że znalazły się na „etacie śmierci” i skazane są na wyniszczenie. Pozbawione uzupełnień, słabo wyposażone oddziały, w pierwszych walkach mogły zostać wyniszczone.
Rozwój wypadków w pełni potwierdził przypuszczenia legionistów. Wbrew ustaleniom, stanowisku polityków galicyjskich i stanowisku Rady Regencyjnej AOK przekazała Polski Korpus Posiłkowy 3. armii obsadzającej front od Prutu do Dniestru. Polacy zrozumieli, że po raz kolejny ze strony AOK „było tylko takie austriackie gadanie”, gdy mówiono o tym, że korpus będzie rozbudowany jako zalążek wojska polskiego. Na przełomie października i listopada 1917 roku pierwsze oddziały wyruszyły na front. O tym, że wojna powoli się kończy, wiedzieli wszyscy. Z tego też powodu Austriacy postanowili maksymalnie wykrwawić legiony, tak, aby po wojnie, gdy przyjdzie do realizacji wcześniejszych ustaleń, korpus nie przedstawiał żadnej siły bojowej, a raczej przypominał nieliczny klub inwalidów wojennych. Zarówno Zieliński, jak Haller doskonale wyczuli „dobre” intencje sojuszników i podczas operacji frontowych maksymalnie oszczędzali swoich ludzi. Ze względu na braki sprzętowe swoje zachowanie mogli łatwo wytłumaczyć. Widząc to, Austriacy szybko wycofali legionistów z pierwszej linii i cały korpus został rezerwą 3. armii.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz