czwartek, 10 stycznia 2019

Droga do Niepodległości mieszkańców powiatu bielskiego cz.4




Dom Polski w Bielsku
Szczególnym momentem w życiu całej społeczności polskiej zamieszkującej w rejonie Bielska i Białej było powstanie Domu Polskiego w Bielsku. To wydarzenie odcisnęło piętno na procesach politycznych i narodowotwórczych na tym terenie. Warto szerzej przypomnieć, w jakiej atmosferze on powstał.

Inicjatorem tej idei był ksiądz Stanisław Stojałowski. Zamieszkał on na stałe w Białej, gdzie od lat toczyła się cicha wojna polsko-niemiecka - wojna mało zauważalna, gdyż środowiska polskie były tutaj bardzo słabe i niezorganizowane. Szczególnie nasiliła się ona w ostatnim dziesięcioleciu XIX wieku, kiedy to rada miasta Białej wydała cały szereg decyzji o germanizacyjnym charakterze, w tym decyzję, że magistrat galicyjskiego miasta będzie urzędować tylko w języku niemieckim. W mieście zlikwidowano także dwujęzyczne nazwy ulic. Wpływy niemieckie z sąsiedniego Bielska trafiały na podatny grunt, a w dodatku nie znajdowały realnej odpowiedzi ze strony polskiej. Germanizacja Białej odbywała się szybko, przy słabych próbach sprzeciwu mieszkających tutaj Polaków.
Do takiej społeczności na początku XX wieku sprowadził się ks. Stanisław Stojałowski. Jego zamysł stworzenia Domu Polskiego w obrębie „niemieckiej wyspy” wzburzył lokalnych nacjonalistycznych działaczy niemieckich z Bielska. Nie zamierzali oni dopuścić do realizacji tego przedsięwzięcia, jednak początkowo zbagatelizowali pomysł, gdyż uznali go za nie do zrealizowania. Sytuacja diametralnie się zmieniła, gdy zapowiedzi stały się faktem.

Dom Polski już prawie gotowy, przybywajcie na Grunwald!
Na dwa tygodnie przed otwarciem i poświęceniem Domu Polskiego w Bielsku organizatorzy rozesłali zaproszenia na uroczystość do Polaków z całej Galicji i Śląska, za szczególnym uwzględnieniem mieszkańców wiosek okalających miasto. Przedstawiono plan uroczystości złożony z deklamacji, występów i zabawy ludowej. Organizatorzy nawet nie przypuszczali, że oficjalne uroczystości przybiorą tak niespodziewany obrót.

Niemieckie gazety „Silesia” i „Bielitz Bialaer Anzeiger” zaczęły bić na alarm i wzywać magistrat, aby zakazał uroczystości.
W przeddzień uroczystości na pierwszej stronie „Bielitz-Bialaer Anzeiger” hakatyści zamieszkujący Bielsko wezwali swoich ziomków na zebranie do Hotelu Kaiserhof, aby siłą zapobiec polsko-katolickiemu najazdowi: (...) Niemieccy rodacy, przyjdźcie masowo, aby wznieść płomienny protest przeciw niesłychanemu wyzwaniu rzuconemu przez naszych przeciwników. (...) Z wierno-niemieckim pozdrowieniem Zwołujący. 

Na łamach tejże gazety pojawiło się sprawozdanie z obrad Rady Miasta Bielska, której członkowie z oburzeniem przyjęli powstanie Domu Polskiego w „ich mieście”. Podczas dyskusji padły między innymi takie stwierdzenia i nawoływania: (...) Polski Dom Związkowy w ostentacyjny sposób nosi polskie barwy i polskie napisy, a to wszystko nie może tak po prostu być obojętnie przyjęte.(...)Przejęliśmy Bielsko od naszych ojców jako niemieckie miasto i mamy także zobowiązanie utrzymania niemieckiej małej ojczyzny; leży to nie tylko w naszym interesie, lecz także w interesie naszych dzieci. Musimy dlatego użyć wszystkiego, aby także obecny atak odeprzeć .

Dom Polski otwarty
Oficjalny obchód grunwaldzki rozpoczął się 19 paździenika 1902 roku nabożeństwem w kościele parafialnym w Bielsku. Ks. Stojałowski w drodze do świątyni został napadnięty i obrzucony kamieniami. Niemiecka gazeta tak o tym wspomina: Stojałowski, który około godziny 8 chciał iść do kościoła, został zatrzymany na ulicy Blichowej i w ścisku otrzymał pewne uderzenia. Po powrocie z kościoła chór robotniczy odśpiewał pieśń „Boże Ojcze Twoje dzieci”, potem ks. Stojałowski przemawiał i święcił dom, podczas gdy chór śpiewacki i muzyka nuciły narodowe pieśni. W okolicznościowym przemówieniu ks. Stanisław tłumaczył: Celem tego polskiego domu jest nauka i praca nad wyrobieniem w nas prawdziwego ducha narodowego. A założony on jest w pierwszym rzędzie dla polskiego ludu, dla Was, kochani Bracia i Siostry, którzy w znoju i trudzie pracujecie w domu, na roli lub w tych fabrykach i warsztatach.(...)
Ojczyzna jest »matką«, a nie »kochanką« - uczucie miłości Ojczyzny nie może być oparte na zmysłach, czczych urojeniach i chwilowych uniesieniach, miłość dla Ojczyzny matki ma być poważną, spokojną, roztropną i taką, aby jej nigdy szałem nie zaszkodzić - bo szał zakochania bywa i zawsze być może szkodliwy.(...)
A jeszcze jedno: My działamy wedle zasady: niech każdy przed swym domem zamiecie, a będzie czysto na świecie.

Przytaczam tę wypowiedz dość szeroko ze względu na to, że stała się ona swego rodzaju wytyczną dla wszystkich walczących o polskość tych terenów.

Uliczny Grunwald

W czasie, gdy w Domu Polskim przy ulicy Blichowej trwały oficjalne uroczystości, prawdziwy bój o polskość toczył się na ulicach Bielska.
Już wcześniej Niemcy uszkodzili elewację budynku obraźliwymi hasłami i wybili wszystkie okna. Przybyli na poranne uroczystości goście nie byli tym zaskoczeni, bowiem już od dworca kolejowego witała ich „życzliwość” nacjonalistów niemieckich. Na każdy pociąg przychodzący z Galicyi i z Śląska do Bielska czekały przed dworcem tysiące Niemców z rewolwerami, laskami, nożami, kamieniami, flaszkami z bryzgającą farbą i atramentem, zgniłemi owocami, błotem itd. i przyjmowały przyjezdnych Polaków wyciem nieludzkim oraz rzucały się na nich w dzikim zapamiętaniu, tłukąc, bijąc i poniewierając.

O tym, że polska prasa w swej relacji nie przesadzała, świadczy opis z „Silesii”: Dzisiaj rano już we wczesnych godzinach rannych na ulicach zgromadzili się ludzie. Wyjście z peronu dworca kolejowego było już zablokowane przed godziną 6. (...). Inni przybyli obcy uczestnicy uroczystości zostali przez tłum na dworcu kolejowym zepchnięci i obrzuceni błotem ulicznym, zgniłymi owocami itp.


Z zamieszczonych później relacji prasowych jasno wynika, że najbardziej ucierpiała straż pożarna z Łodygowic i Buczkowic, która przyjechała na obchód ze swoją kapelą. Już na stacji w Bielsku oznajmiła policja strażakom, że nie mogą iść w szeregu, tylko pojedynczo.

Gdy strażacy wyszli na ulicę, kilkutysięczny tłum Niemców zgromadzonych przed dworcem, począł nagle gwizdać, wrzeszczeć i wołać: heraus polische Schweine, zurück nach Polen, nach Saybusch, heraus! (Precz polskie świnie, nazad do Polski, do Żywca, precz!) Zaledwie strażacy minęli pierwszą bandę, zaskoczyła im drogę druga i uczestnicy drugiej połączywszy się z pierwszymi rzucali się znowu na strażaków jak wściekli z kijami, z laskami okutemi w gwoździe i z kamieniami, czyniąc przy biciu wrzask, zgiełk i piekielny hałas. (...)



Po raz piąty znowu zastąpili Niemcy drogę, wzmocnieni świeżemi posiłkami z miasta. Tu rozpoczęło się już bicie siekierkami po plecach strażaków. Rzucono się też na muzykę strażacką. Muzykantom zasypano oczy farbą, zalano twarz i ubrania atramentem, bluzki zasmarowano błotem i pobito instrumenta muzyczne. Z straży zaczęła ranionej się krew lać. Strażaków buczkowskich, którzy szli w tyle, Niemcy zaczęli chwytać za nogi i rzucać na ziemię. Dwóch powalili, skopali nogami, uwalili błotem, zdarli im hełmy z głowy. Mimo strasznych gwałtów straż przeszła i tę piątą zaporę i dobiła się już do góry zamkowej. 
 
I to starcie ze strażakami odnotowała niemiecka lokalna prasa pisząc: Wyjście z peronu dworca kolejowego było już zablokowane przed godziną 6. Pociągiem przyjechało jednak niewiele osób. O godzinie 10.30 przybył pociągiem z Żywca oddział umundurowanych strażaków, których komendant nosił długą szablę. Znaczyło to, że byli to ludzie z Żywca, lecz pan komisarz policji Muta zapewnił nas, że tacy sami przybyli z Łodygowic i Buczkowic. Dowódca został przez tłum wyszydzony i wyciągnął szablę, co spowodowało, że policja wyrwała mu ją i odprowadziła człowieka do aresztu. Na wzgórzu strażacy natrafili na zwarty tłum i stracili kierunek na Blich, zostali zepchnięci na most na Białce, a w końcu przesunięci na główną ulicę Białej. W pobliżu mostu nastąpiła bijatyka, przy czym drugi strażak został aresztowany. Ponieważ oprócz mostu głównego również kładka przy miejskim zakładzie kąpielowym była obsadzona przez Niemców, strażacy nie mogli wyjść z Białej i odjechali pociągiem popołudniowym do Żywca.

„Illustrirtes Wiener Extrablatt” wspominał, że zniszczono polską flagę, a Polacy z połamanymi kończynami i pobici zostali odesłani do domów, bo Bielsko było, jest i będzie tylko niemieckie. Utrzymaną w podobnym tonie relację zamieściła „Evangelische Kirchen-Zeitung für Österreich” podkreślając, że otwarcie polskiej placówki to prowokacja, którą należało udaremnić! .
    Z orkiestry strażackiej najbardziej ucierpieli Jakub Kubica, Michał Wrona i Jędrzej Maczek z Buczkowic.

Tej burdzie ulicznej patronowały władze miasta, co oficjalnie potwierdziła niemiecka prasa pisząc: Te gwałtowne wybuchy woli ludu przekonują urząd burmistrza, aby poza miejskimi służbami bezpieczeństwa użyć również umundurowanych urzędników gminnych. Na dworcu kolejowym nadzorowali osobiście wiceburmistrz Gutwinski, na dolnym placu Blichowym burmistrz Steffan. (...) Wyraża się podziękowanie urzędowi burmistrza i radzie miejskiej za udział i zdecydowanie całego niemieckiego społeczeństwa z Bielska wobec obcych intruzów, którzy w naszym spokojnym mieście chcieli siać nienawiść i niezgodę. Umocni to niemieckie społeczeństwo do wspólnych poczynań i utrzymania niemieckiego charakteru Bielska, aby w Bielsku pozostało to, co istnieje od stuleci: Ostoja niemieckiej ludności na wschodnim Śląsku.

    W przytoczonym opisie zdarzeń autor w większości cytował niemieckie gazety, aby jeszcze dobitniej pokazać bezprawie, jakiego dopuścili się niemieccy mieszkańcy Bielska przy wsparciu i pełnej aprobacie władz miasta. Trzeba pamiętać, że Polacy nie najechali zbrojnie na Bielsko, lecz udawali się otwarcie do, jak byśmy to dzisiaj powiedzieli, polskiego domu kultury. Polacy nabyli ten dom zgodnie z prawem. Uzyskali pozwolenie na zorganizowanie uroczystego otwarcia swego obiektu. W świetle prawa c.k. Austrii byli takimi samymi obywatelami jak Niemcy, mieli te same prawa! Pomimo to za uczynione gwałty nikt nigdy nie odpowiedział...
Dom Polski stał się nie tylko symbolem walki z germanizacją, ale też inspiracją dla okolicznych mieszkańców do działania. Od tego momentu iskra patriotyzmu rozlała się na cały region i zaowocowała pięknymi inicjatywami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz