Warszawski triumf,
czyli druga polska stolica łaskawsza
W 1909 roku artystka udała się na występy do Rosji. Jednym z odwiedzanych miast miała być Warszawa, pozostająca wówczas w obrębie zaboru rosyjskiego. Tam nikt nie kojarzył Selmy z polakożerczym Bielskiem czy też śp. drem Theodorem Haasem, dlatego oceniano tylko jej występ.
Słynna Selma Kurz wystąpiła wczoraj po raz pierwszy w Warszawie i zdobyła od razu olbrzymie powodzenie.
W istocie jest to pod wieloma względami fenomenalna śpiewaczka. Przede wszystkiem posiada głos dźwięczny i silny, co rzadko się spotyka u śpiewaczek koloraturowych, obdarzonych zwykle głosami niewielkiemi. Brzmienie głosu znakomitej śpiewaczki jest miłe, skala bardzo rozległa, technika posunięta do ostatecznych granic. (...) Ze szczegółów technicznych podnieść należy niezwykle wyrobiony tryl, którym śpiewaczka sprawia nadzwyczajny efekt, rozpoczynając go od ledwo dosłyszalnego „pianissima” i dochodząc do potężnego „forte”. Gamy, pasaże, biegaiki, słowem najtrudniejsze figury techniczne zadziwiają w wykonaniu p. Kurz nadzwyczajną precyzyą, niewymuszoną lekkością i wdziękiem – pisał zachwycony recenzent „Nowej Gazety”.
Po takich recenzjach kolejne zaproszenie do Warszawy było tylko kwestią czasu. Od razu ustalono, że artystka pojawi się tutaj za rok. Zanim jednak nasza bohaterka udała się kolejny raz na wschód, doszło do wielkiego zgrzytu dyplomatycznego, którego sprawczynią, choć pośrednio, była ona sama. Oto gdy uzgodniono już daty wszystkich występów w Warszawie, Moskwie i Petersburgu i rozpoczęto „promowanie trasy”, okazało się, że Selma nie dostanie paszportu na wjazd do Rosji. Ambasador carski w Wiedniu, odmawiając jej pozwolenia na wjazd, powołał się prawo zabraniające wjazdu do Rosji... Żydom! Satyryczny tygodnik „Kikeriki” w swoim stylu o tym poinformował:
Rosyjski Konsul we Wiedniu odmówił (k, k, koszernej) kameralnej śpiewaczce Kurz przyznania paszportu do Rosji. Tak więc hrabia Bertchold swoje paszporty otrzyma. Na krótko albo długo będzie wojna, Kurz = krótko. Ponieważ jednak Rothschild jest jeszcze bardziej wściekły niż Aehrenthal, może Rosja się rozglądać skąd dostanie pożyczki na wojnę.
Był skandal, zgrzyt dyplomatyczny, negocjacje międzynarodowe i podwójny triumf. Po pierwsze jej prawdziwą wizą okazał się piękny głos. Po drugie śpiewaczka pojechała do kraju cara, gdzie regularnie dochodziło do pogromów współbraci i oczarowała publiczność, dzięki czemu noże antysemickie wyraźnie się stępiły.
Przy tej okazji powstaje jednak pytanie, dlaczego takich problemów nie było przy pierwszym rosyjskim tournée Selmy. Cóż, najprawdopodobniej dopiero po nim ktoś skojarzył, że ta Austriaczka jest Żydówką i, co gorsza, tą samą artystką, która w 1905 roku, w trakcie wojny rosyjsko-japońskiej, występowała dla Japońskiego Czerwonego Krzyża.
Otrzymała nawet medal od władz Kraju Kwitnącej Wiśni, który odebrała w styczniu 1906 roku w japońskiej ambasadzie w Wiedniu. Co oznacza, że wspierała wrogów Rosji.
Dzisiaj już nie rozstrzygniemy, co bardziej zaszkodziło: żydowskie pochodzenie czy wspieranie japońskiego wroga. Oba te czynniki sprawiały, że Selma Kurz była źle postrzegana przez władze Rosji. Na szczęście w tym wypadku sztuka zwyciężyła.
Pomimo tego nieprzyjemnego falstartu tournée udało się świetnie. Petersburg, Moskwa i Warszawa doceniły talent śpiewaczki. Ona sama w liście do Josefa Halbana pisała:
Odniosłam kolosalny sukces! Śpiewom i owacjom dla mnie nie było końca. Musimy tu przyjechać za rok!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz