Strach i przesądy,
czyli jak hipnoza i kominiarz ratowali przedstawienia
Czytając te krótkie relacje z bogatego życia Selmy, ktoś mógłby odnieść wrażenie, że występy były dla niej samą przyjemnością. Nie do końca tak było, bo przed każdym wystąpieniem publicznym dopadała ją wielka trema. Panikowała i trzęsła się jak galareta. Profesjonalnie pomagał jej w takich sytuacjach dr Leopold Thoma, który leczył ją przy użyciu hipnozy. Bywały jednak dni, gdy trzeba było się uciekać do innych sposobów...
Środowisko artystyczne tworzy własne przesądy, dzięki którym próbuje się strzec przed sceniczną klapą. Jak wspomina Alexander Witeschnik, wśród artystów opery panowało przekonanie, że spotkanie przed premierą kominiarza to dobry znak. Kiedy pewnego razu, po chorobie, Selma pełna obaw szła w kierunku teatru, pojawił się dobry omen – drogę przeciął jej kominiarczyk. Ufna w dobrą wróżbę, wyszła na scenę i zaśpiewała jak z nut. Kiedy wracała, po raz kolejny natknęła się na kominiarza i z wdzięczności postanowiła go wspomóc datkiem. Jakież było jej zdziwienie, gdy ten podziękował, mówiąc: Nie trzeba, pan dyrektor już zapłacił!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz