wtorek, 16 lutego 2016

Stadt Theater in Bielitz nr 47.


Sezon 1906/1907 

    Jesień w teatrze pod rządami dyrektora Blasela nie była już tak imponująca ani barwna, o czym najlepiej świadczy brak entuzjastycznych recenzji. W gazetach nawet o premierach pojawiają się tylko lakoniczne informacje. Na to mniejsze zaangażowanie dyrektora w bielską scenę na pewno wpłynął fakt, że Blaselowi udało się przejąć scenę w Cieszynie. I na niej regularnie pojawiały się przedstawienia przygotowywane przez bielski zespół. Z tego też powodu w piątki w Bielsku na scenie nic się nie działo. 


„Der Verschwender” (Rozrzutnik) był jedyną nowością, jaką zaproponowano początkiem października. Później dołączono do niej sztukę pt. „Der Weg zur Hölle” (Droga do Piekła). „Rozrzutnik” to zabawna, a zarazem tragiczna baśń Ferdinanda Raimunda. Opowiada o cudownych perłach, które spełniają życzenia, i o ludzkich wyborach dowodzących, że łatwo zapomnieć o tym, co w życiu najważniejsze... Druga sztuka prawdopodobnie okazała się niewypałem, gdyż po premierze 10 października słuch o niej zaginął.
Operetka Heinricha Reinhardta „Das Süße Mädel” (Słodka dziewczyna) weszła na afisz pod koniec października. 


Wkrótce potem profesorowie i młodzież ze szkoły średniej zorganizowali wieczorek patriotyczny. S. Stal ułożył program tego występu. Rozpoczynał go wiersz „Des Sängers Fluch” (Śpiewacza klątwa), ballada Ludwiga Uhlanda, wielkiego poety i polityka, zwolennika utworzenia jednego wielkiego niemieckiego państwa narodowego. 



Fragmenty jego wierszy umieszczano na kartkach militarnych drukowanych podczas I wojny światowej, a później całymi garściami czerpali z jego twórczości narodowi socjaliści. Następnie młodzież odśpiewała: „Hoch lebe das Österreich” (Niech żyje Austria). 


Uczniowie wyrecytowali „Der Tod des Tiberius” (Śmierć Tyberiusza) Emanuela Geibela. 


Recytacje zakończono wierszem „Mutterherz” (Matczyne serce).
Na kolejną premierę trzeba było czekać do 8 listopada, kiedy zagrano nową operetkę Franciszka Lehára „Die lustige Witwe” (Wesoła wdówka) z librettem Victora Léona i Leo Steina. 



Jej prapremiera miała miejsce w Theater an der Wien 30 grudnia 1905 roku.
19 listopada teatr w Bielsku zaprosił na premierę komedii pt. „Baccarat”. Warto zwrócić uwa-gę, że następnego dnia to samo przedstawienie można było zobaczyć w Cieszynie. „Frühlingsluft” (Wiosenny wiatr) to kolejne przedstawienie, które grano w Bielsku i Cieszynie. Te same tytuły w tym samym czasie pokazują, że Stadt Theater Bielitz jeździł regularnie do Cieszyna na gościnne występy.
25 listopada pokazano operetkę pt. „Frauenherz” (Serce kobiety). W grudniu w prasie odnajdujemy tylko lakoniczne informacje na temat repertuaru. Jednym zdaniem wspomina się benefis pana Löwe.
 



Przed świętami pojawiła się na scenie sztuka Juliusza Verne’a pt. „20 000 Meilen unterm Meere” (20 tysięcy mil podwodnej żeglugi). Niestety prasa nie zamieściła recenzji, jak z fantastyczną wizją Verne’a poradzili sobie bielscy aktorzy.

Na patriotyzmie pojedziemy,
czyli jak duch pruski w wiedeńskich murach zagościł

W sylwestra dyrektor Blasel zaproponował widzom przedstawienie pt. „Der Herrgottschnitzer z Oberammergau”. Było to zdecydowane przełamanie nastroju sylwestrowego. Do tej pory w tę noc wystawiano rzeczy łatwe, proste i przyjemne, z dużą dozą śmiałości obyczajowej. Tym razem pokazano sztukę Ludwiga Alberta Ganghofera, który był znany z tego, że w swoich powieściach gloryfikował pruski model antydemokratycznego państwa połączony z wyidealizowanym i romantycznym folklorem niemieckim. Po premierze w 1880 r. w Monachium zagrano ją 19 razy, jednak na gościnnych występach w Berlinie trzeba było zagrać aż sto przedstawień! Od tego czasu twórczość Ganghofer weszła do obowiązkowego kanonu lektur nacjonalistów niemieckich.
Ten wybór pokazuje, w jakim kierunku szły decyzje repertuarowe nowego dyrektora. Trudno jednak powiedzieć, na ile zwiększenie liczby sztuk o nacjonalistycznym zacięciu wynikało z zapatrywań dyrektora Blasela, a na ile była w tym chęć przypodobania się bardzo wpływowym ludziom w Bielsku, którzy mieli nacjonalistyczne poglądy. Racjonaliści sądzą, że mogła to być zasłona dymna czy też zawór bezpieczeństwa, którego Blasel mógł zawsze użyć, kiedy przychodził czas rozliczenia księgowego. Kto bowiem ośmieliłby się zaatakować dyrektora szerzącego patriotyzm i tradycyjne wartości niemieckiego państwa..? Chyba tylko dywersant albo samobójca. Abstrahując od tych rozważań, fakt pozostanie faktem, że propozycji w duchu narodowym znacząco przybyło, a teatr otrzymał od magistratu wsparcie w wysokości 21.000 K. 


Jednak oprócz nich na scenie w nowym roku pojawiło się wiele ciekawych propozycji. Nie można nie wspomnieć o wesołej komedii pt. „Max und Moritz”. To dziełko Wilhelma Buscha jest uznawane za pierwowzór komiksu, bo rymowane opowieści o przygodach średnio rozgarniętych urwisów zos-tały zilustrowane dużą liczbą zdjęć. Początkowo czarny humor i kuplety zostały chłodno przyjęte, ale później zrobiły oszałamiającą karierę.
W styczniu na afiszach królowały „Wesoła wdówka”, „Piękna Helena” i „Trubadurzy”. Wystawiono też wodewil Florentina Köhlera i Juliusa Schwartza pt. „Diplomatischer Cancan”.
Operetka „Künstlerblut” (Artysta krwi), którą napisał austriacki kompozytor Edmund Eysler, była pierwszą premierową sztuką wystawioną w 1907 roku. Pierwszy raz zagrano ją 17 lutego.
26 lutego podczas sztuki pt. „Wallensteins Tod” (Śmierć Wallensteina) Fryderyka Schillera benefis świętowała Sigurd Skal. Kolejny jubileusz obchodzony był 28 lutego, były to urodziny Reli Witzani, a tego wieczora dawano operetkę Millöckera pt. „Gasparone”. 


Z ówczesnych gwiazd wiedeńskich Blasel zaprosił do Bielska sopranistkę Elze Blaud, która wystąpiła w operze komicznej Jacquesa Offenbacha pt. „Die Zaubergeige” (Magiczne skrzypce). 


Na zakończenie sezonu zaproponowano dwie włoskie opery – „Die Nachtwandlerin” (Lunatyczka) Vincenzo Belliniego i „Der Barbier von Sevilla” (Cyrulik sewilski) Gioacchino Rossiniego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz