poniedziałek, 17 czerwca 2013

Moda czerwiec 1912 cz. 4.



    Również kolejna relacja o tym co słychać w paryskiej modzie potwierdza, że nowości wprowadza się bardzo powoli. Nie tak dawno jeszcze utrzymywały nasze elegantki, że bluzki już należą do przeszłości. Teraz jednak: wszystkie bluzeczki mają dosyć silnie wycięte karczki i mogą służyć jako podwłóczka do płóciennych, jedwabnych lub koronkowych żakiecików. (...) Nowość także stanowią suknie kombinowane w ten sposób, że stanik tworzy zarazem żakiecik.



    Jak widać z powyższego moda od Wiednia do Paryża może nie wiała nudą, ale przeżywała rodzaj letargu. Myliłby się jednak ten, kto by pomyślał, że nic się nie działo, bowiem nad Sekwaną, aż huczało, a wszystko za sprawą, trzech pań, które stanęły do niezwykłej rywalizacji, która z nich potrafi więcej milionerów doprowadzić do...bankructwa. Cały Paryż i bogaty modny świat z wypiekami na twarzy czytali jak trzy artystki teatralne toczyły rywalizacje. I tak panna Renouardt nigdy nie zakładała tej samej toalety dwa razy i nie kupowała tańszej niż za 6 tyś franków. Natomiast panna Martyl, za samą parę pończoch płaciła 2 tysiące franków. Korespondent zamilczał o zachciankach trzeciej panny Greuze. Oj jak dobrze, że nasze panie nie uczestniczą w takiej rywalizacji i ciekawe, że ktoś powiedział, że sport to zdrowie... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz