wtorek, 4 czerwca 2013

Dobre rady zawsze w cenie cz1

   
    W Kalendarzu Roli na rok 1912, znajdujemy duży dział przeznaczony dla Kobiet. Są one na tyle ciekawe i dobrze napisane, że autor postanowił nie zakłócać ich swoimi wtrąceniami i przedstawić całe najciekawsze fragmenty, które bardzo dużo mówią o tym jak widziano kobietę w roli gospodyni domowego ogniska. W rozdziale pt. Rady dla gospodyń. O zadaniu matki i gospodyni, znajdujemy wiele cennych rad. Być matką i gospodynią, to wielkie i ważne zadanie. Wielkie ona spełnia obowiązki i wielkie owoce zebrać może i powinna. Tylko trzeba pojąć dobrze ogrom swych obowiązków, ich się nie lękać, lecz starać się ze wszystkich sił, by im zadosyć uczynić.
    Matka i gospodyni starać się więc przedewszystkiem powinna o utrzymanie całej rodziny przy rodzinnem ognisku. To znaczy: aby mąż, dzieci, słudzy nawet gromadzili się chętnie w domu, dom ten musi być porządny, przyjemny, spokojny i zajmujący; niech nic nie odstręcza odeń, a wszystko przyciąga.(...) Dla nich prawdą będzie przysłowie: „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”.
    Mąż i gospodarz ma całe gospodarstwo do obrobienia, interesów wiele, czasem i polityką się zajmie: musi więc mieć kąt jakiś cichy, gdzie-by sił mógł nabrać, odpocząć, zastanowić się.
Tem musi mu być dom, a w domu tym przecież żona i gospodyni jest panią. Przekonywali twórcy kalendarza i przekonywali:
    Do niej też należy staranie o wszystko, czego mąż w domu szukać ma prawo i co znaleźć powinien: spokój i przyjemność.
    A co się na to składa?





    Przedewszystkiem czystość. Ściany nie osnute pajęczyną, podłoga wyszorowana, ławki i stoły z kurzu otarte, obrazy niepopstrzone, blacha kuchenna błyszcząca, łóżka zawsze pościelone i okryte, oto co zaraz na pierwszy rzut oka świadczy o porządku gospodyni.
    A dalej mieszkańcy: gospodyni powinna dbać i uważać, aby mąż,
dzieci, sługa, mieli bieliznę i odzienie naprawione i czyste, aby czesali się często i dokładnie, myli mydłem i nie żałowali wody. Dzieci umorusane i brudno ubrane, sługa rozczochrana lub obdarta żona często męża i gospodarza z domu pędzi — do karczmy.
    Nie jest też wszystko jedno, o której godzinie domownicy jeść dostaną. Gdy wracają z roboty, powinni za stać pożywienie gotowe, bo na głodno i pracować trudno — i głód humor psuje. A jeszcze, gdy gospodyni z gotowaniem spieszyć się musi, bo czekają, gdy jej z rąk wtedy wszystko wypada, nieporządek powstaje wkoło, kartofle się przypaliły, mleko wyki piało, kasza dla prędkości bez omasty, to już koniec świata i za tydzień lub dwa ona czekać będzie męża napróżno.
To są warunki konieczne, aby dom był spokojny. Czegóż potrzeba, aby był przyjemny?
Nie zrządzić, nie dokuczać dzień cały, choćby i nie powodziło się, gryzła choroba, były kłopoty i braki. Zrzędzenie nie pomoże a obrzydnie wszystkim.
    Starać się zawsze o jakieś pożyteczne zajęcie dla wszystkich na wolne godziny: niech drą pierze, groch łuskają, przędą. Pozwolić się młodym pośmiać i pobawić, nie bronić godziwej rozrywki, tańca, muzyki, bo tego potrzebuje każda młoda dusza. Zachęcić do czytania, opowiedzieć coś wszystkim, zaśpiewać chórem, bo to myśl odrywa od trosk codziennych, uczy, rozszerza nasze myśli.
    Matki i gospodynie, które tak zadanie swoje pojmują i wypełniają, mogą być pewne, że ich dom jest domem rodzinnym naprawdę i że zasługują się rodzinie i społeczeństwu.


O oszczędności.
    Wiemy wszystkie, jak z latami rosną potrzeby, wymagania, jaka we wszystkiem drożyzna.
I wiemy także, że tylko niewiele z pośród nas może bez kłopotu wszystkim potrzebom nastarczyć. Większość musi dobrze nałamać sobie głowy, aby koniec z końcem związać, biedą ludziom w oczy nie świecić, przed długami się ustrzedz.
    Otóż środkiem jedynym może tu być oszczędność. To znaczy umiejętność obrachowania się, obliczenia w czasach dostatku, aby czarna godzina nie zastała nas nieprzygotowanemi. Jak często zdarza się, że póki zapasy są, kartofli w kopcu kopami, kaszy narobionej świeżo cały wór, mąki przywiózł mąż z młyna na całą zimę, to warzy się bez upamiętania, jadło zostaje całemi miskami, trzoda lub kury rozdeptują kartofle czy ziarno, bo je dojeść nie mogą, dzieci co chwila pojadają kromki chleba większe od nich samych. To samo z pieniądzmi: niechno sprzedać się uda to i owo, dalejże okazuje się zaraz potrzeba a to kaftana nowego, a to fartucha, a spódnicy. Ta miała ostatniej niedzieli piękniejszą niż moja, a tamta więcej wstążek, a owa korale.
    Niech jeszcze żyd na „borg” dać zechce gospodyni, niech jeden lub drugi jarmark się w okolicy nadarzy, a tu już dno widać w sakiewce i później, wśród zimy, lekarstwa kupić dziecku niema za co, albo i sprawić zeszytu, czy butów.
    Otóż zaraz z jesieni obliczyć trzeba, ile się zebrało korcy kartofli i wyrachować ile sprzedać można a ile spotrzebować na dom.
    Jeżeli ktoś zmiarkuje, że mu na przednówek nie starczy, niech nie sprzedaje, albo gotowego grosza oszczędza na chrzcinach, weselach, czy jarmarkach. Oszędność w przyodziewie — to nie ilość wielka spódnic, czy fartuszków, a choćby i bielizny: ale to utrzymanie tego, co się ma w należytym porządku. Wyprać, zcerować, zeszyć, guziki podobierać, załatać — a zaraz znać będzie dbałość i staranność. A oszczędzać się przytem i grosz duży i czasu najwięcej.
    Oj! ten czas! niektóra gosposia to ma go tyle, że aż innym sprzedaje — w plotkach i gadaniu po próżnicy ? Jeszcze od śniadania nie zmyła, a już o obiedzie myśleć pora! i tak ciągle — do wieczora.
Tylko — że czasu dogonić nie sposób. Więc oszczędność i w tem potrzebna, a może w tem właśnie najważniejsza.


Poprawa w gotowaniu.
    Przy ciężkiej pracy marny, źle przyrządzony posiłek, słusznie gniewa męża - gospodarza. Niejeden to i garnek rozbije, zwymyśla i naklnie, potem do karczmy pociągnie raz, drugi, aż wreszcie ani go ujrzysz w domu.
    Mówicie, gosposiu, że grymasy? że każdy jeść ma, co Bóg dał?
Zapewne. Dawniej ludzie nie znali kawy, ani cukru — a też jakoś żyli. Ale czas idzie; a z czasem uczą się ludzie coraz nowych rzeczy i pragną je dla swego pożytku wyzyskać. Razem z tem odmienia się też i kształci smak ludzki i trzeba się z tem liczyć.
    Nie trzeba zresztą żadnych wymyślnych potraw arii przypraw, tylko proste, codzienne pożywienie należy umieć tak przygotować, aby smakowały. (...)Przypalone mleko, stęchła kasza, nieświeże mięso obrzydną raz na zawsze, a ile to sporów i kłótni poczyna się nad złem, zmarnowanem pożywieniem! Ach gdyby kobiety nasze chciały, mogłyby nauczyć się, jak gotować należy! można się poradzić sąsiadki, można do książki zajrzeć, a jest ich tyle i takich, które właśnie zastosowane są do potrzeb swoich i waszych, gosposiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz