1903 cz. 4
Do rozbój doszło też w Łodygowicach. „Wieniec i Pszczółka” tak o tym pisał: Do czego prowadzi brak oświaty, pijaństwo i złe wychowanie dzieci, dowodzi część wsi Łodygowice tz. Dół. Szajka młodych ludzi urządza tam ciągłe napady nocne na przechodzących, a przyszło nawet do tego, że i w dzień nikt nie jest bezpieczny swego życia. Jaskrawym przykładem tych stosunków jest napad wykonany przez łodygowskich opryszków na robotniku S. Człowiek ten poszedł w niedziele 4. b.m. na szklankę piwa. Opuszczając gospodę został obsaczony przez bandę opryszków, której przywódcą jest niejaki Kufel, Bożyczkiem zwany – i w tak barbarzyński sposób zaczęto go bić kułakami, że tylko pomoc szczęściem nadeszła, uratowała go od niechybnej śmierci.
Napady takie odbywają się ciągle, a władze odnośne jakby o tem wcale nie wiedziały. Ba nawet doszło do tego, że napastnicy uderzają na stacyi na pasażerów, kalecząc i rabując. A gdzież tu straż bezpieczeństwa?
Na razie wymieniamy nazwisko tylko jednego z burzycieli, ale gdbyby podobny wypadek jeszcze raz się miał powtórzyć, to wymienimy nazwiska wszystkich i będziemy się starać o to, aby tego rodzaju wybryki ustały, a sprawcy ich ponieśli zasłużoną karę”.
Zdarzało się i tak, że swój swego wskazywał kogo bić! Do takiego wypadku doszło w ramach walki politycznej w Żywcu: Po zgromadzeniu żywieckiem zdarzyło się, że niejaki Bartłomiej Imielski z Łodygowic, zajęty jako ślusarz kolejowy w Żywcu i szwagier jego Robert Góra z fabryki Zipsera w Łodygowicach pokazywali socyaldemokratom zabłockim, którzy ludzie są z Łodygowic i których dlatego trzeba bić. Bartłomiejowi Imielskiemu pomagała przytem jego żona. Na wskazanych socyaldemokraci rzeczywiście się rzucali. Ładne indywidua mają zatem między sobą Łodygowianie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz