1903 cz. 2
W kwietniu doszło do śnieżycy, która zebrała śmiertelne żniwo w Łodygowicach: Pociąg robotniczy, odchodzący w sobotę wieczór z Bielska w kierunku Żywca, ugrzązł w pobliżu Wilkowic w zaspie śnieżnej i nie mógł ani wprzód, ani w tył ruszyć. Wysłana na pomoc maszyna, mimo, że była zaopatrzona w pług do śniegu, również ugrzęzła. Wskutek tego kilkuset robotników, jadących tym pociągiem znalazło się w niebezpieczeństwie. Przeważna część wróciła do Bielska, inni mieszkający w pobliskich gminach, dotarli szczęśliwie do swoich domów. Nie obeszło się jednak bez ofiar w ludziach. Oto w polu za Lipnikiem znaleziono w niedzielę jednego, zaś na drodze do Straconki czterech, a koło Łodygowic dwóch ludzi zasypanych śniegiem i zmarzniętych. Istnieją obawy, że liczba ofiar będzie znacznie większa, ponieważ 18 do 25 robotników dotychczas odszukać nie zdołano. Z domów rodzinnych dopytują się o nich, a w fabrykach również brak ich stwierdzono .
W roku 1903 głośnym echem odbiła się po całym powiecie żywieckim, do którego należała znaczna część Państwa Łodygowickiego, sprawa aresztowania inspektora policyjnego Andrzeja Hylińskiego. Ten „stróż prawa” pobierał podatki drogowe, kary policyjne i grzywny szkolne, a następnie zamiast wpłacać je do miejskiej kasy przelewał do własnej kieszeni. Jednak nie to bulwersowało opinie publiczną, bowiem przy okazji wyszły również wyszukane praktyki jakie stosował w trakcie prowadzonych przez siebie dochodzeń. Przypalanie świecą stóp, puszczanie scyzorykiem krwi i zastraszanie to były jego podstawowe metody. W toku dochodzenia wyszły kolejne jego sprawki, a gdy rok później w Wadowicach toczył się jego proces, świadkowie zeznawali: Kucharski zeznał, że Hyliński znęcał się nad więźniami bił ich, a często wszystkich wypraszał z pokoju inspekcyjnego, aby być bez świadków. Zmuszał więźniów do jedzenia śledzi, a potem nie dawał im wody. Oskarżony trębacz straży pożarnej, Niewiadomski, zeznał, że pewnemu aresztantowi Hyliński przypiekał podeszwy świecą. Świadek Manetz opowiadał, że Hyliński, aresztował go, jako podejrzanego o kradzież. Zostawszy ze świadkiem sam (policjanta odesłał) bił go po twarzy i przypierał słomą podeszwy... .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz