Zakaz teatralny,
czyli porządkowanie obyczajów.
Również polska prasa z podziwem pisała:
Nowy niemiecki teatr w Bielsku otwarty został nadzwyczaj uroczyście. Koszta budowy wynoszą tylko 160000 złr., które zebrano z dobrowolnych składek i darów. Kolejne tygodnie i miesiące upływały, a teatr stawał się centrum tzw. wysokiej kultury nie tylko w obu miastach, ale w całym regionie.
W tym czasie „Wiener Theaterzeitung“ wymieniając zmiany jakie zaszły ma mapie teatralnej c.k. Austrii wspomina, że sceną w bielsku zarządzają bracia St. i B. Wolfowie.
Publiczność tak była spragniona kontaktu ze sztuką i aktorami, że nie tylko oblegała licznie wszystkie przedstawienia, ale po ich zakończeniu gremialnie wychodziła na scenę. Wieli z nich chciało podziękować artystom za występ, ale zdarzali się i tacy, którzy wchodzili tam, aby „bliżej poznać aktorki” przy okazji niszcząc dekoracje. Po dwóch miesiącach takich praktyk postanowiono, że od nowego roku po spektaklu wyjść na scenę będą mogli tylko posiadający specjalne...legitymacje. Uprzywilejowanymi zostali członkowie komitetu budowy i ci, którzy wykupili abonament. Aby nowe postanowienie zostało lepiej zapamiętane postanowiono, że „zapominalscy” którzy znajdą się na scenie zapłacą karę od 5 do 100 fl. lub też zostaną skazani na więzienie do 20 dni. Recydywistów zaś obejmie przymusowe usunięcie ze świątyni sztuki i zakaz przychodzenia do Teatru. Coś na wzór dzisiejszego zakazu stadionowego dla chuliganów.
Głównym sponsorem mojej książki jest firma Bielmar, a promocja jej przewidziana jest na wrzesień 2015. Już teraz zapraszam !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz