czyli idziemy za ciosem.
Po wysokim pokonaniu Opawy i Chorzowa piłkarze uwierzyli w swoje umiejętności. Jednak przed meczem z „Dianą Kattowitz” i „Wisłą” sporo było obaw. W dotychczasowej rywalizacji z katowiczanami Bielszczanie wygrali tylko raz, a stosunek bramek we wszystkich meczach towarzyskich i ligowych (22 do 9) mówił sam za siebie. Równie mało optymistycznie zapowiadało się starcie z „Wisłą”, która po dwukrotnym pokonaniu „Cracovi” uznawana była za najlepszy klub w Galicji. Respekt był duży, gdyż to biało-czerwone pasy jesienią udzieliły im bolesnej lekcji gry w piłkę, a tu teraz przyjedzie ich pogromca.
Należy się spodziewać, że Związek wiedeński, któremu przedłożona ma być skarga tak krakowskiej „Wisły”, jak i innych klubów, które dotychczas z bielskiem grały, udzieli klubowi bielskiemu odpowiedniej nagany, a zarazem wskazówek, jak się grać w piłkę powinno.
Kolejny przeciwnik „S.C. Germania –Kattowitz” był na podobnym poziomie ich dotychczasowy bilans bramkowy wynosił 9:9. Jednak to katowiczanie byli w sezonie 1909/1910 mistrzami Górnego Śląska. To spotkanie nie zaczęło się dobrze dla gospodarzy. Wszystko wskazuje, że w pierwszej połowie swoje głowy zostawili oni w szatni. Jak pisała lokalna gazeta: Gra sprawiała wrażenie silnej niespójności, każdy grał dla siebie. Na jej efekty nie trzeba było długo czekać. „Germania” strzeliła gola. Po przerwie jakość gry, w porywającym zimnym wietrze, niewiele się zmieniła, jednak katowiczanie dwukrotnie sfaulowali w polu karnym. Sędzia wskazał na „wapno”, a „czarno-niebiescy” zamienili je na gole. Pod koniec meczu w kontrowersyjnych okolicznościach Chaloupka strzelił trzecią bramkę, którą goście oprotestowali nieskutecznie. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz