W Książnicy Beskidzkiej 22 czerwca odbyło się kolejne spotkanie w cyklu Historii czar. Historyk i dziennikarza Jacek Kachel poświęcił je ciekawostkom dotyczącym Białej – mówił o związkach Witkacego z Białą, opowiedział, jak zmieniał się plac Wojska Polskiego i wyjaśniał zagadkę obecności żab na wprost świątyni ewangelickiej.
Na spotkanie pt. Kamienica Pod Żabami z ewangelikami i Witkacym w tle do nowej sali audiowizualnej Książnicy Beskidzkiej przybyło wielu gości (wśród nich radny Rady Miejskiej w Bielsku-Białej Roman Matyja), którzy jeszcze długo po spotkaniu dyskutowali o zaprezentowanych tematach.
- O tym, że Stanisław Ignacy Witkiewicz wielkim literatem był, wiemy wszyscy. Jednak mało osób pamięta o jego związkach z naszym miastem, a dokładniej z Białą. Jego kontakty i upodobania zaskakują – zaczął swoja opowieść Jacek Kachel.
Witkacy bardzo często bywał w Białej Krakowskiej. Do legend miejskich przeszła jego przyjaźń z Kazimierą Alberti, bialską poetką i literatką. Prowadziła ona wraz z mężem Stanisławem, ówczesnym starostą powiatu bielskiego, salonik literacki. Spotkania bohemy artystycznej odbywał się w ich mieszkaniu w kamienicy u zbiegu ul. Staszica i placu Wojska Polskiego. Stanisław Alberti recenzował na przykład dramat Witkiewicza pt. W małym dworku, a artysta namalował jej portret.
- O ile te spotkania literackie są niejako oczywiste, to niewiele osób ma świadomość, że Witkacy miał słabość nie tylko do Kazimiery Alberti, ale również do bialskich szczotek – zdradził Kachel.
Artysta często odwiedzał nie tylko swoich przyjaciół, ale także fabrykę szczotek i pędzli, która znajdowała się tuż za rogiem. Witkacy osobiście kupował w niej potrzebne wyroby, a gdy nie miał takiej możliwości – wysyłał list z konkretnym zamówieniem do fabryki. Pisarz przykładał ogromną wagę do higieny osobistej. Zalecał regularne kąpiele i codzienne rytuały pielęgnacyjne z wykorzystaniem mydła oraz szczotek. Dlatego szczotki braci Sennewaldt trafiły jako jeden z nielicznych naszych produktów wprost do literatury.
W zbiorze esejów Stanisława Ignacego Witkiewicza pt. Narkotyki – Niemyte dusze, autor udziela takich porad:
„... najlepsze są dla tego celu szczotki firmy Braci Sennewaldt (Bielsko, Biała Śląsk), które przez tę firmę polecane są do bielizny. Wszyscy, którym ofiarowałem szczotki te (a rozdałem już przeszło dwa tuziny dla propagandy), błogosławią mnie i tę firmę. (…) Znałem panie skarżące się na chroniczną chropawość skóry. Po użyciu szczotek stały się gładkie jak alabastry.
- Dzisiaj nazwalibyśmy takie postępowanie lokowaniem produktu, a w tamtych czasach Witkacy robił to z przekonania, dzięki czemu bialskie szczotki trafiły do literatury - wspominał Jacek Kachel.
Jak żaby na ścianę wskoczyły
Mówiąc o świątyni ewangelickiej Białej, historyk porównywał jej wystrój do kościoła Opatrzności Bożej, wskazując na posągi ewangelistów i ambonę w kształcie łodzi. Powiedział też, że pośrednio ze świątynią ewangelicką związana jest kamienica Pod Żabami. Dekoracyjna elewacja tego budynku imituje mur pruski, na ścianie od strony ul. Targowej znajduje się portal z figurami dwóch żab, ubranych we fraki. Jedna gra na mandolinie, zaś druga trzyma w jednej ręce fajkę, a w drugiej kieliszek, opierając się na beczce wina.
- Dzisiaj mało już kto pamięta, że umieszczenie tych figur naprzeciwko kościoła ewangelickiego w Białej było nie tylko zabiegiem artystycznym, ale swoistym aktem wrogości wobec wiernych tego wyznania - podkreślał Jacek Kachel.
A doszło do tego za sprawą Rudolfa Nahowskiego. Ten wpływowy radny miasta Białej był właścicielem renomowanej winiarni. I to on zamówił u bialskiego architekta Emanuela Rosta juniora taką wymyślną kamienicę. Zleceniodawca zażyczył sobie, aby kamienica zwieńczona była wieżyczką, a na ścianie od kościoła fasada miała być ozdobiona żabami. Jego wymogi podyktowane były niechęcią do Lutrów. Podwyższenie na rogu miało przysłonić wieżę świątyni, gdyż jego zdaniem powinno zostać tak jak w czasach, kiedy zbory protestanckie nie mogły upodabniać się do kościołów katolickich i nie mogły mieć wież. Alegoryczne przedstawienie żab, które piją i palą, nawiązywało bezpośrednio do określenia żabi kraj - chętnie wówczas używanego wobec zamieszkiwanych przez ewangelików terenów na Śląsku Cieszyńskim, obfitujących w stawy. Jak Nahowski postanowił, tak też uczynił.
- Jednak jego pierwotny zamysł przyniósł dokładnie odwrotny skutek. Pijące i pajace żaby nie wywołały zgorszenia, a kamienica Pod żabami stała się atrakcją turystyczną, przyciągająca swoją oryginalnością przechodniów, którzy niejako przy okazji dowiadują się, że tuż obok znajduje się świątynia ewangelicka. Ta historia po raz kolejny potwierdza, że modrością narodów są ich przysłowie, a stwierdzenie: Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło w tym konkretnym przypadku sprawdziło się w 100 procentach - mówił Jacek Kachel.
Podczas spotkania wyświetlono dwa filmy dokumentalne ukazujące plac Wojska Polskiego w trakcie przebudowy w latach 60. XX wieku oraz piknik, jaki odbył się tam 1 maja 1974 roku.
Organizatorem cyklu Historii czar jest Stowarzyszenie Wspólnota Samorządowa BB. Następne spotkanie, dotyczące kościoła Opatrzności Bożej, odbędzie się we wrześniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz