piątek, 11 grudnia 2020

Tramwajką po Bielsku i...okolicy. Na rocznice dla Bielsko.biala.pl

Tramwajką po Bielsku i...okolicy
 
Dumą napawa nas fakt, że kiedy w Wiedniu koniki ciągnęły wagoniki tramwaju, w Bielsku były już one napędzane prądem elektrycznym. Dzień oficjalnego otwarcia linii tramwajowej 11 grudnia 1895 roku uznajemy za datę uruchomienia publicznej komunikacji w Bielsku. Z rozrzewnieniem starsi mieszkańcy Bielska-Białej wspominają ten środek lokomocji, którym z dworca można był dojechać zarówno do Cygańskiego Lasu jak i do Hulanki w Aleksandrowicach. Jednak dla wielu pewnie będzie zaskoczeniem, jak wielkie plany rozbudowy tego środka komunikacji pojawiały się w stolicy Podbeskidzia na przestrzeni lat. O ile plany budowy linii do Białej, czy też do Lipnika są raczej znane, o tyle wytyczanie torów tramwajowych do Szczyrku czy też pod Szyndzielnię praktycznie całkowicie zostało zapomniane. Z tego powodu, przedstawiając te plany, pozwoliłem sobie na tytuł: „Tramwajką po Bielsku i...okolicy”.




Aby po szynach mknąć mogły,
czyli jak oswajano nowoczesną technikę

Wszystko zaczęło się 14 października 1894 roku kiedy zawiązano Komitet Akcyjny Lokalnej Kolei Żelaznej, do którego weszli bogaci przedsiębiorcy z miasta.
Po zakończeniu podstawowych prac budowlanych 25 października 1895 roku o 4 po południu odbyła się pierwsza jazda próbna. Tramwaj powoli przetoczył się przez miasto, ku radości inwestorów. Jednak jak się okazało, uruchomienie stałych, ciągłych połączeń nie było to takie proste, gdyż jeszcze w listopadzie gazeta donosiła: Już od dłuższego czasu czynią tu próby z nowo zbudowaną koleją elektryczną, które prawie zawsze niepomyślny dają rezultat, gdy wagon często wyrzucany bywa z szyn. Na szczęście po przewrwaniu prądu elektrycznego wagon dalej się nie porusza. Taki opis nie nastrajał zbyt optymistycznie do tego nowego środka lokomocji. Trzeba jednak pamiętać, że uruchamianie tramwajów napędzanych prądem było pionierskim zajęciem i to doświadczenia Bielskie wykorzystywali inżynierowie elektryfikujący stolice.




Koniec wieńczy dzieło,
czyli o tym jak praojcowie plan zrealizowali

Dzień 11 grudnia 1895 roku należy uznać za datę uruchomienia publicznej komunikacji w Bielsku. W tym też dniu fetę świętowano w hotelu Kaiserhof (dzisiejszy Hotel Prezydent). Pierwszym kursowym pociągiem o godzinie 10 pojechali przedstawiciele Komitetu Akcyjnego, władze miejskie na czele z burmistrzem Karolem Steffanem i 28 radnymi oraz zaproszonymi gośćmi. Kurs trwał 22 minuty. Ten symboliczny przejazd uważany jest za początek istnienia komunikacji zbiorczej na terenie miasta. -Ze względu na ciasnotę zabudowy Bielska, wąskie ulice i ich liczne zakręty, przyjęto zasadę, iż budowana linia będzie jednotorowa z mijankami, bez końcowych pętli, wąskotorowa o prześwicie torów 1000 mm. Cała trasa bielskiego tramwaju liczyła 4.959 metrów długości. Trakcję elektryczną wraz z koniecznymi urządzeniami zainstalowała firma IEG z Wiednia, była ona zasilana prądem stałym o napięciu 550 Volt.- Jak wyjaśnia dr Jerzy Polak, prezes honorowy Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego. 



Powstała trasa tramwajowa liczyła ok. 5 km długości, znajdowało się na niej 14 przystanków, w tym 7 zlokalizowanych na mijankach, z czego 2 znajdowały się na przystankach krańcowych.
Linia przebiegała wzdłuż dzisiejszych ul.: 3 Maja, Zamkowej ( dawniej Kaiser Franz Josef- Strasse) , 1 Maja (Alleegasse), pl. Adama Mickiewicza ( Bleichplatz) , Partyzantów (Blechichstrasse), gen. Kustronia, Bystrzańską, Olszówki. ( Ostatnie trzy ulice nie mają odpowiednika niemieckiego, ponieważ nie istniały. Teren ten był podmiejskim i nie miał ulic.
Tę trasę początkowo obsługiwało 5 wozów motorowych typu „Kummer” z Drezna.

Tramwajem do Białej.
Warto podkreślić, że o rozbudowie linii tramwajowej na teren sąsiedniej Białej myślano od samego początku. Pierwsze przymiarki ogłoszono w prasie już 20 grudnia 1895 roku, czyli 9 dni po oddaniu tramwajów do użytku. O tych przymiarkach, by „tramwajka” miała swoją odnogę również w sąsiedniej Białej wybitnie świadczy fakt, że chociaż tramwaj jeździł po Bielsku, to spółka w nazwie ujmowała zawsze oba miasta: „Bielitz – Bialaer Local Eisenbahngesellschaft ( Bieslko-Bialska Spółka Lokalna Kolej Żelazna).     



Linia Tramwajowa nr 2

Sztandarową inwestycją przygotowywaną na  połączenie Bielska i Białej była budowa drugiej linii tramwajowej. Wstępny koszt tej inwestycji przewidziano na sumę 1.295.640 zł. Do lutego wykorzystano 698.879 zł. Z przedstawionych kosztorysów wynikało, że do inwestycji trzeba będzie dołożyć 13.203,94 zł.
W prawdzie socjalistyczna prasa triumfalnie już w tytule informowała: 9 dni przed terminem oddano do użytku linie tramwajową Bielsko-Biała – Aleksandrowice. Podkreślając, że: 13-ego po raz pierwszy nową trasą przejechał próbny wóz tramwajowy. Stała komunikacja na tej linii otwarta zostanie 22 lipca. Jednak jej powstanie nie było usłane różami. Kamień węgielny pod nową trasę tramwajową z Bielska do Aleksandrowie położono nie przypadkowo 20 lipca 1950 r. .

Budowaliśmy, budowaliśmy i .. zbudowaliśmy

Trasę o długości 2 600 m, jednotorową, z dwoma mijankami i koń­cową pętlą na Hulance (pierwszą tego typu w Bielsku), zbudowano głównie dzięki czynom społecznym tysięcy bielszczan. Wyróżniły się szczególnie brygady MHD, Centrali Odzieżowej, Składnicy Kapeluszniczej oraz brygada złożona ze słuchaczy kursu Oficerskiej Szkoły Pożarniczej w Bielsku-Białej. 



Uroczyste otwarcie linii tramwajowej nr 2 nastąpiło w dniu Święta Lipcowego: 22 lipca 1951 r. Składała się ona z 6 przystanków, a przejazd trwał 16 minut. Nie wszyscy jednak pamiętają, że szyny przeznaczone na tę inwestycję „ukradli” górnicy, a budowa była prowadzona skandalicznie. Powstanie okupiono długą batalią, w której określenia w stylu marnotrawstwo i chaos nie były najmocniejszymi. Tym bardziej, że budowlańcy szybko rozebrali kostkę na ul. Piastowskiej, a potem nic nie robili, tylko czekali na podkłady, a gdy one przyszły czekali na... szyny. Co ciekawe bielskie szyny poszły w ramach „karty górniczej” na górny Śląsk. Teraz gdy Śląsk został zaspokojony, 80 ton szyn na papierze zostało w Warszawie przyznany dla stolicy Podbeskidzia.  Oto krótkie kulisy powstania linii nr 2.

Papierowe inwestycje tramwajowe


Śmiało można powiedzieć, że rok 1951 to czas, w którym najwięcej – oczywiście na papierze - buduje się linii tramwajowych. Zapowiadana uroczyście na początku roku linia do Białej, została przykryta zasłoną milczenia. Po zjednoczeniu miast uznano, że przygotowane plany budowy nowej nitki przez Białą, aż do Lipnika nie są już potrzebne, gdyż tam uruchomi się połączenia autobusowe. Równie ambitny plan przedłużenia linii nr 1 o 4 kilometry pod dolną kolejkę wyciągu na Skrzyczne, spalił na panewce. Planiści chcieli poprowadzić ją z Cygańskiego Lasu, aż pod dolną stacje budowanej kolejki linowej na Szyndzielnię. Kiedy jednak okazało się, że sama kolej linowa zaliczyła falstart i utknęła na dobre w bagnie „obiektywnych trudności”, wizjonerzy socjalistyczni zamilczeli również ten projekt.
Co ciekawe, władze Bielska-Białej najdłużej walczyły o linię tramwajową do Szczyrku. Władza wpisał ją do 6 letniego planu. Jednak w październiku 1951r. dotarła informacja, że plany budowy 17 kilometrów odcinka do Szczyrku zostały wykreślone z planu przez władze zwierzchnie. W tych okolicznościach na specjalnej naradzie w gabinecie przewodniczącego Prezydium MRN, która odbyła się 16 października ustalono, że plan zostanie zmodyfikowany. Postanowiono wzmóc akcje nacisku, aby doprowadzić do wybudowania przynajmniej odcinka do Buczkowic.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz