czwartek, 21 kwietnia 2022

Jazzowe tradycje Bielska i Białej

 Festiwale LOTOS Jazz Festiwal – Bielska Zadymka Jazzowa czy też Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej to sztandarowe imprezy muzyczne, które od wielu lat odbywają się w naszym mieście i są ważnymi wydarzeniami w kalendarzu krajowych imprez jazzowych. Mało kto jednak wie, że tym rodzajem muzyki interesowano się w mieście już w okresie międzywojennym. Hotel „Pod Czarnym Orłem” w Białej uczynił z jazzu swój okręt flagowy. Również za PRL-u stolica Podbeskidzia była ważnym punktem na jazzowej mapie kraju - a to za sprawą Klubu Piątawka, który w latach 70. XX wieku działał przy Spółdzielni Mieszkaniowej Strzecha.
 

 


Jazzowaliśmy już w międzywojniu
Początkowa faza rozwoju jazzu wiąże się z Nowym Orleanem i przełomem XIX i XX wieku. Do Polski ta muzyka zawędrowała w latach 20. ubiegłego wieku, kiedy pierwsze zespoły grające w lokalach zaczęły naśladować synkopujących muzyków. Oficjalnie uznaje się, że pierwszy koncert jazzowy w Polsce odbył się 16 maja 1929 roku, kiedy to podczas Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu wystąpił zespół Zygmunta Karasińskiego.
W Bielsku i Białej nowa muzyka grywana była sporadycznie w wielu lokalach. Najszybciej - i to na stałe - zadomowiła się w Białej. Już w lutym 1928 roku prasa zapraszała na wieczór towarzyski do małej sali w hotelu „Pod Czarnym Orłem”, gdzie podczas zabawy karnawałowej zamierzano zbierać pieniądze na kolonie wakacyjną dla zagrożonej gruźlicą ubogiej dziatwy szkół powszechnych. Wśród atrakcji zapowiedziano konkurs piękności i konkurs kotylionowy, występ orkiestry wojskowej 3.p. strzelców podhalańskich oraz kwintet jazbandowy.
Wszystko wskazuje na to, że nowa muzyka znalazła we Białej silną grupę zwolenników, bo kiedy rok później otwierano po generalnym remoncie hotel „Pod Czarnym Orłem”, w anonsie reklamowym jako magnes zamieszczono informację: Zapowiedziana jest muzyka koncertowa i jazbandowa. Otwarcie nastąpiło 20 lipca 1929 roku. Obiekt posiadał przepiękne salę koncertową i balową, salę przyjęć, lokale klubowe, łazienki, około 40 pokoi noclegowych z bieżącą wodą ciepłą i zimną oraz telefonami, windę, ze smakiem urządzone sale restauracyjne i kawiarnia, ogród, kręgielnię, autogaraże itd.
Hotelem „Pod Czarnym Orłem” zarządzał wówczas hotelem dyrektor Cycoń, który wcześniej prowadził między innymi warszawskim „Cristalem”. To on sprawił, że bialski hotel znowu stał się miejscem spotkań elity obu miast.
Osobom, które chciały posłuchać jazzu z płyt, swoje usługi polecał Wł. Strzałkowski posiadający sklep w Bielsku przy ul. Zamkowej 2.  


Piątawka w Planetarium
Po II wojnie światowej jazz jako muzyka kojarzona z armią Andersa i siłami reakcji był bardzo niemile widziany. Dużo wody musiało upłynąć w Wiśle i trzeba było dwóch odwilży politycznych, aby w Polsce zapaliło się zielone światło dla tej imperialistycznej muzyki.
Mało kto wie, że i wtedy Bielsko-Biała niosło wtedy palmę pierwszeństwa. Spółdzielnia Mieszkaniowa „Strzecha” sprowadziła jazz do miasta nad rzeką Białą. 



Na mapie nie tylko miasta, ale również kraju zaznaczył się w tym względzie osiedlowy Klub „Planetarium”. A w 1977 roku pojawiła się w Bielsku-Białej inicjatywa muzyczna pod nazwą „Piątawka”. Nazwa Piątawka miała dwa znaczenia. Pierwsze było trochę techniczno-porządkowe - muzycy spotykali się w piątek o piątej po południu. Drugie znaczenie nawiązywało do patrona klubu, Zbigniewa Namysłowskiego, który był autorem utworu pt. „Piątawka”.
- W klubie osiedlowym „Strzechy” zagościła „Piątawka” we wrześniu 1979 roku. Organizowano tutaj nie tylko piątkowe spotkania, ale również regularne koncerty. Spółdzielnia Mieszkaniowa „Strzecha” zapewniała sprzęt nagłaśniający, a „bogatsze” zespoły przywoziły swoje nagłośnienie - przypomina prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Strzecha” Jacek Żołubak.
Muzycy występujący w „Piątawce” tworzyli prawdziwy panteon polskiego jazzu: Zbigniew Namysłowski, Janusz Muniak, Laboratorium, Sławomir Kulpowicz, Ewa Bem, Jan Ptaszyn Wróblewski, Wojciech Karolak, Andrzej Zaucha z grupą Dżamble i wielu innych.
– Gościliśmy Niemena, Maanam, Stanisława Sojkę, Grażynę Łobaszewską i wielu innych artystów, którzy koncertowali tutaj po kilka razy - dopowiada prezes Żołubak.
Specyfiką klubu były nocne muzykowania po koncertach oraz wspólne biesiadowanie z gwiazdami w prywatnych mieszkaniach. Z czasem do „Piątawki” zaczęli przyjeżdżać muzycy związani nie tylko z jazzem, ale i bluesem – np. Krzak i Dżem. Tak o pięcioleciu klubu pisała w 1984 roku „Kronika Beskidzka”: Pięciolecie „Piątawki. 


 

Noc z gwiazdami jazzu
Od września 1977 r. działa w Bielsku-Białej „Piątawka” - klub jazzowy, w którym występowały już takie znakomitości, jak Zbigniew Namysłowski, Jan Ptaszyn Wróblewski, Grażyna Łobaszewska z grupą „Crash”, „Osjan”, „Laboratorium”, „Dżamble” i wiele innych. Na spotkaniach w „Piątawce” słucha się również płyt, ogląda plakaty jazzowe, dyskutuje. Wszystko to za sprawą młodego fanatyka jazzu Jerzego Rocławskiego, który wraz z przyjaciółmi klub założył i nadal prowadzi. Całkowicie społecznie. Po pracy. Nie mając z tego ani grosza. Ale za to wielką satysfakcję, że sprowadził do Bielska jazz [...]. Po koncertach w „Piątawce” przewidziano jam session, czyli nocne improwizowane granie muzyków z wymienionych zespołów, a może i kogoś jeszcze... Takiego jam session, na jakie się zanosi, też jeszcze dotąd w Bielsku nie było. [...] Otóż okazją jest 5. rocznica udanej działalności jazz clubu (odliczono okres zawieszenia spotkań podczas stanu wojennego). Jazz fani zasiądą więc przy stolikach, czynny będzie gorący bufet, przewidziano atrakcyjne niespodzianki w rodzaju stoiska z materiałami informacyjnymi Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego. Karnety w cenie 450 zł można nabyć codziennie w klubie Spółdzielni Mieszkaniowej „Strzecha" - „Planetarium" (ul. Cieszyńska 140), gdzie od września 1979 r. ma swoją siedzibę „Piątawka”. 



„Piątawka” zawiesiła działalność  na przełomie lat 1985/86. Na szczęście muzyka jazzowa dobrze ma się i dzisiaj w mieście nad rzeką Białą.
– W tym roku nasza spółdzielnia obchodzi 120 lecie swojego istnienia. W ramach jubileuszu będziemy przypominać historię „Piątawki”. Była to jedna z kilku niebanalnych inicjatyw, które proponowała spółdzielnia, a które ożywiały kulturalnie całe miasto – zapowiada prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Strzecha” Jacek Żołubak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz