poniedziałek, 18 września 2017

Zakład przechodzi do historii



Właśnie trwa wyburzanie pozostałości po "Garbarni" na prośbę  czytelników, krótki rys historyczny tego obiektu.

Fabryka sukna w Łodygowicach

W połowie XIX wieku właścicielami Łodygowic byli między innymi Rudolf Theodor Seeliner

 oraz Carol Humborg.

   Pierwszy był znanym politykiem i burmistrzem Białej, a drugi kupcem i przemysłowcem. To właśnie za ich sprawą Aleksander Zipser wielki fabrykant z Bielska zainteresował się Łodygowicami.  W 1850 roku zdecydował on, aby nie rozbudowywać dalej swojej fabryki w Mikuszowicach lecz wybudować zakład filialny w Łodygowicach.

 „W fabryce tej wyrabiano szukno na drewnianych warsztatach i to bez żadnego mechanicznego napędu. (..) Oświetlona ona była świecami łojowymi. Pracowało w tej fabryce około 200 osób z Łodygowic i najbliższych miejscowości”.  Produkowane tu wyroby były wysoko notowane, o czym świadczy złoty medal za sukna, otrzymany na wystawie krajowe we Lwowie w 1894 roku. Bardzo ważną uroczystość dla tutejszych chrześcijańskich związków zawodowych działających pod egidą ks. Stanisława Stojałowskiego było poświęcenie sztandaru w 1903 roku.

 Tak o tym pisała lokalna prasa: „W Łodygowicach, powiat Żywiecki, odbyła się w niedzielę dnia 10-go maja piękna uroczystość poświęcenia sztandaru, który sprawił dla miejscowego kościoła robotnicy z fabryki Zipsera w Łodygowicach. Przy dźwiękach kapeli łodygowskiej przeniesiono uroczyście sztandar z fabryki do kościoła, gdzie poświęcenia dokonał ksiądz dziekan Miodoński. Po południu odbyła się wesoła zabawa w gmachu szkolnym”.

Warto wiedzieć, że Aleksander Zipser jak również jego spadkobiercy należeli do przemysłowców, którzy z dużą rezerwą podchodzili do swoich polskich pracowników. Z tego powodu, co jakiś czas dochodziło tu do konfliktów, a nawet strajków. Największy odbył się we wrześniu 1912 roku. Oto już od dłuższego czasu w Łodygowickiej fabryce dochodziło do sporów, z tego powodu poseł Jan Zamorski

  skierował list otwarty do Wielmożnego Pana Zipsera, właściciela fabryk w Mikuszowicach i Łodygowicach. Proszę się nie zdziwić, że obieram niezwykłą drogę listu otwartego, aby Wielmożnemu Panu wyjawić moje zdanie o sprawach,  które nas obydwu, chociaż z odmiennych  powodów, żywo obchodzą. (…) Zażądał WPan od robotników w Łodygowicach, ażeby wystąpili z polskiego zjednoczenia zawodowego. Żądanie takie, w dzisiejszych czasach już przestarzałe, świadczyłoby o tem, że WPan jest przeciwnikiem wszelkiej organizacyi robotniczej. Nie zgadza się ono ani z duchem czasu, ani z  ustawodawstwem państwowem, ani z prawnym stanem posiadania, jaki sobie ludność robotnicza przez szereg trudów i poświęceń już wywalczyła. Zasadnicza niechęć do wszelkiej robotniczej organizacyi jest stanowiskiem przestażałem, ale można ją zrozumieć, chociaż nie usprawiedliwić. (…) pisał Jan Zamorski, poseł i członek Rady nadzorczej Polskiego Zjednoczenia Zawodowego.

    Trudno powiedzieć na ile powyższy list, a na ile solidarna postawa całej załogi sprawiła, że właściciel zgodził się nie tylko na istnienie związków zawodowych, ale również podniesienie płacy przędzarzom o 15 gr. na tysiącu „sztranów”, a pomocnikom na 10 gr. To zaś przekładało się na realną podwyżkę tygodniowej płacy o 1 K. Wyroby tej fabryki były bardzo często nagradzane na licznych wystawach

    Po pierwszej wojnie światowej w nowej rzeczywistości społeczno politycznej Zipcerowie ograniczyli zatrudnienie w sowich fabrykach i całość produkcji przenieśli do Mikuszowic. Sprzedali zakład w Łodygowicach, a nowy właściciel zamienił ją na garbarnie.
   Fabryka wyrobów skórzanych „Patria” należała do największych tutejszych zakładów.
Po wybuchy II wojny światowej przez kilka miesięcy w fabryce skór „Patria” niemiecka straż graniczna miała swe koszary. Później znajdowała pod zarządem komisarycznym volksdeutscha o nazwisku Proske.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz