Niedawno na rynku wydawniczym pojawiła się jubileuszowa publikacja pt. „Wybrane zagadnienia z dziejów Kalwarii Zebrzydowskiej. Na 400-lecie pierwszej lokacji Kalwarii Zebrzydowskiej”. Redaktorem naukowym monografii jest dr hab. Andrzej Nowakowski, prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego, autor wielu publikacji z zakresu historii regionalnej. Autorami poszczególnych rozdziałów są pracownicy naukowi Uniwersytetów Jagiellońskiego, Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie i Rzeszowskiego.
Jeżeli chcecie Państwo poznać związki Żywiecczyzny z Kalwarią zapraszam do lektury, w której przedstawiam jak widział je kronikarz Andrzej Komoniecki.
Kalwaria oczami Andrzeja Komonieckiego cz. 1
Na pielgrzymkowym szlaku,
czyli barokowe pielgrzymowanie.
Zwyczaj odwiedzania miejsc świętych znany jest na całym świecie. Wynika on z psychologicznego przekonania ludzi o tym, iż w pewnych miejscach Bóg lub Jego ambasadorowie - świeci - są bliżej człowieka. Chrześcijanie swoją wędrówką wyrażają publicznie przekonanie, że nie mają tu na ziemi stałego lądu, lecz uznają „siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi” (Hbr 11,13).
W okresie baroku ruch pielgrzymkowy był szczególnie związany z ciągłymi doświadczeniami (epidemie, głód, wojny), jakie nawiedzały ludzi. Przybierał on przeróżne formy i niesamowitą oprawę.
Największa pielgrzymka jaka wyszła z Żywca w XVIII wieku, została szczegółowo opisana przez jej uczestnika - Andrzeja Komonieckiego. W maju 1722 roku wyruszył cały pochód do Częstochowy rachując ludzi do tysiąca z pospolitemi. Bractwa, cechy i wielmożne przygotowali specjalne wota (łańcuszki, szaty liturgiczne, ozdoby). Pośród nich herb miasta Żywca wyrobiony, to jest głowa żubra, a między rogami orzeł (z) skrzydłami rozłożystymi. Porządek pochodu był następujący. Najpierw srebrny krzyż wielki wniesiono za nim wota i kotły dwa niesiono, w które bito, a za niemi trębacze dwa od dworu pańskiego śli i trąb swoich często ogłoś wesołości przetrębując, dawali. Po nich kroczyło duchowieństwo, szlachta, mieszczanie i pospólstwo. Przeszli koło zamku, a następnie obeszli miasto dokoła i złożyli ornamenta i obrazy na specjalnie przygotowane wozy. Droga tej pielgrzymki wiodła przez Kęty, Oświęcim, Mysłowice, Będzin i Kozłówek, łącznie około 120 km. Kiedy kolumna przybywała do jakiegoś większego skupiska ludzi i miała tam nocować wozy, na których obrazy w szafach i puzdrach zachowane były, zawsze w miasta na śród rynku na noc stawały. Wieczorem, kiedy utrudzeni piechurzy odpoczywali, gospodarze gromadzili się wokół przywiezionych wotów i wspólnie z pielgrzymami przy obrazach pieśni nabożne na chwałę Najświętszej Pannie Maryjej wygrywała, a po nich w kotły bijąc, trębacze swoje kuranty przetrębowali, że się ludziom zdawało, jakoby jakie książę albo senator wielki do miasta przyjechał. Wszystko to sprawiało, że ludność okoliczna odrywała się od swojej codzienności. Pielgrzymów traktowała jak posłańców, przez których można przesłać swoje modlitwy, prośby i dziękczynienia. Dlatego, gdy oni przechodzili, padali przed nimi na ziemie krzyżem lub przyklękali. I tak dzień po dniu pątnicy przemierzali kolejne miejscowości, budząc wiarę u obserwatorów i umacniając równocześnie ją u siebie. Kiedy dotarli na miejsce, budząc powszechny podziw i zachwyt, zatrzymali się koło kościółka św. Barbary. Tam ich uroczyście przywitały bractwa miejskie, a dwaj ojcowie Paulini wprowadzili przed oblicze Najświętszej Panienki. Wójt z Żywca i duchowni w imieniu współmieszkańców podziękowali za to że Pan Bóg i Matka Boska zawarowała miastu Żywca od morowego powietrza srogo grasującego naonczas w Krakowie i Kętach (..). Także (czasu) wojny, gdy w Polsce wielkie i długie interregnum (tu w znaczeniu zamęt wewnętrzny - JK) było, znowu gdy głód był i ludzi wiele ubogich poumierało, przecie miasto Żywiec w Opatrzności Boskiej zostało.
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz