czwartek, 2 stycznia 2014

Żywiec czy Saybusch -grudzień 1913


 
    O tym jak sprawy polityczne przeplatały się z narodowymi świadczy sprawa stacji kolejowej Żywiec. Jak się okazuję niemiecki poseł śląski Günther zażądał usunięcie nazwy Żywiec i nadania tej stacji nazwy „Żywiec-Saybusch”. O tym fakcie jeszcze przed decyzją Państwowej Rady Kolejnictwa szczegółowo pisał „Silesia”.  I pewnie to żądanie nie wzbudziłoby wielkich emocji, gdyby nie uzasadnienie, w którym poseł stwierdził, że: nazwa stacyi Żywiec jest „niezrozumiała” dla turystów pruskich. Polska prasa zawrzała: Bezczelność pruska przekracza już wszelkie granice! Prusacy nie zadawalają się tem, że przemieniają nazwy polskich miejscowości w zaborze pruskim i chrzczą je na niemieckie, ale zaczynają domagać się tego także w Austryi a nawet w kraju tak polskim, jak w Galicyi.  Dodatkowo oliwy do ognia dolała Państwowa Rada Kolejowa, która obradując 14 grudnia 1913 roku taki wniosek z taką argumentacją przyjęła.  Reakcja Polaków i całego klubu słowiańskiego była jednoznaczna, tym bardziej, że Czesi i Słoweńcy głosowali przeciw razem z Polakami. Pomijając najbardziej emocjonalne wystąpienia, warto przytoczyć rzeczowe argumenty umieszczone w „Kurierze Lwowski”. Czasopismo to przypominało, że nazwy miast na całym świecie ustala się zgodnie z narodowością ich mieszkańców, a robienie wyjątków dla turystów pruskich jest niedorzeczne, bowiem na tej samej zasadzie trzeba by zrobić tabliczki dla innych narodów. Jak również gazeta zauważyła, że Niemcy to wykształcony naród i podróżują po całym świecie, mimo tego, że nie ma tam niemieckich nazw! 
O tym, że system „Kali kraś krowę to dobry uczynek, a jak Kalemu ukraść krowę to zły uczynek” wiemy nie od dzisiaj. W całej okazałości pokazał to „B. B. Anzeiger”, który wylewał krokodyle łzy nad losem kolonistów niemieckich w Galicyi, których dzieci muszą się kształcić w polskich szkołach i śpiewać polskie pieśni w kościołach i że w ten sposób się polszczą i od niemieckiego pnia macierzystego odpadają.  Ten „Anzeiger” nie widzi nic niestosownego, gdy dzieci polskie zmuszane są przez działania samorządu do chodzenia w Białej która należy do Galicji, do niemieckiej szkoły i na niemieckie nabożeństwa.  Jednak niestosowność tych żali ma jeszcze jeden podtekst. Trzeba pamiętać, że większość tzw. Niemców galicyjskich, to nie potomkowie mieszkających tam z dziada pradziada ludzi lecz nasłani przez kolejnych cesarzy urzędnicy, których głównym celem było germanizowanie tych terenów po zaborach. Co tak naprawdę dopiero pokazuję status tych osób.

 
Plebiscyt


„Dziennik Zachodni” włączył mnie do plebiscytu pt. „Patriotycznie zakręceni”. Jeżeli uważasz, że takie określenie pasuje do mnie, to proszę oddaj głos. 
Dziękuję. Jacek


Głosować można codziennie do 6 stycznia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz