czwartek, 23 stycznia 2014
Walka narodowa - styczeń 1912
Sytuacja narodowa w styczniu 1912 roku nie była łatwa, bowiem po raz kolejny Dom Polski w Bielsku znalazł się w niebezpieczeństwie z powodu zadłużenia. Z tego powodu zwołano na niedzielę, 7. stycznia br. na godz. 11 przed południem zebranie Spółki pomocy i ochrony narodowej. O tym zebraniu pisał również „Głos Ludu Śląskiego”. Natomiast „Kurier Lwowski” poinformował, że w administracji pisma tamtejszy Korpus Straży Ochotniczej złożył 10 k i 53 h, na Dom Polski. Sumę tę zebrano podczas opłatka. Jak również zamieścił odezwę przygotowaną przez kierownictwo Spółki ochrony i pomocy narodowej w Bielsku, które wzywa do darowizn na ten cel. Chodziło o 10. 000 koron. Spółka zapraszała też ofiarodawców, aby wpisywali się na członków Spółki z roczną wkładką 24 korony.
W tym samym czasie „Dziennik Cieszyński” po raz kolejny wraca do przeprowadzonego spisu, bowiem w kilkunastu przypadkach doszło do tego, że nauczyciele z okazji kontroli nakłaniają ludzi pod groźbą do zmiany swojego oświadczenia, co do języka. Nakazują również dostarczanie metryk parafialnych wystawianych w języku niemieckim. O presjach i naciskach gdy chodzi o używany język wspomniany dziennik pisał nie raz podając konkretne przykłady nadużyć. Sprawa języka była rzeczą istotną do tego stopnia, że magistrat Białej poszukując sekretarza do urzędu nie pozostawia złudzeń lecz informuje, że językiem urzędowym jest tylko język niemiecki! Znajomość języka polskiego jest tylko pożądana...
14 stycznia 1912 roku przed południem, jak informuje „Poseł Ewangelicki”: Odbyło się w miejskim budynku policyjnym na rynku otwarcie muzeum miejskiego. Zbiory są dość pokaźne. Jak burmistrz Hoffmann zapowiedział we wstępnej przemowie, muzeum na zostać żywym świadkiem niemieckiej przeszłości wyspy językowej w Bielsku i okolicy. Zwiedzać je można było w każdą niedzielę w godzinach 10.00 – 12.00 oraz 13.30 – 14.30. W jego organizacje mocno włączył się Edward Schnack, który dzięki znajomości ludzi i dobrym stosunkom w mieście i okolicy, zebrał od prywatnych osób, zrzeszeń, cechów i urzędów liczne dary (szczególnie w okresie od stycznia 1911 do marca 1912) w postaci następujących zabytków: przedmioty związane z drukiem na tkaninach, malowana lada cechowa bielskich krawców z 1684 roku, lada postrzygaczy sukna z 1748 roku, katalog bielskich sukienników z 1836 roku, godło cechu piekarzy, dawne meble i zegary, miniatury i wyroby z wosku, starodruki. W depozyt przyjęte zostały dwa zegary antyczne, srebrne nakrycie stołowe i pamiątki bielskiego Towarzystwa Śpiewaczego. Zakupiono: dzwon z 1612 roku z rozebranego kościoła drewnianego w Kamienicy, polichromię absydy z 1547 roku z tegoż kościoła, rzeźby kościelne, młynek drewniany do mielenia farby z wieku XVII. Ponieważ dotychczasowe pomieszczenie muzealne stało się ciasne dla rozszerzonych zbiorów, Wydział Muzealny wyłoniony z Rady Miejskiej wystarał się o nowy lokal w budynku dawnego sądu na II piętrze - Rynek 9. Przyznano stałe subsydium roczne (1000 koron) na administrację i jednorazowy datek (2000 koron) na rozszerzenie i reorganizację Muzeum wedle kosztorysu sporządzonego przez kustosza Edwarda Schnacka. O tym wydarzeniu „Ślązak” doniósł dopiero w pierwszym numerze lutowym. Informując: Cenne okazy z przeszłości Bielska i jego niemieckiej kolonii są umieszczone w czterech salach, inny pokój, - pracownia drewnianego bielskiego tkacza, - zostanie w krótkości dla publiczności otwarty. W pierwszej sali między innemi jest kaplica z zabytkami starego drewnianego kościoła w Kamienicy i kościółka św. Stanisława w Starym Bielsku. Mamy ta przed sobą część średniowieczną. W drugiej sali można między innymi oglądać drzewo z czasów przedpotopowych, wykopane w Zarzeczu w powiecie bielskim; mamy tam także zbiór starodawnych zamków, zegarów, broni, chorągwi itp. W trzeciej sali na lewo są stare rękopisy, odnoszące się do Bielska, dalej ubiory, kostiumy itd. Interesujące są minerały z odciskami liści. W czwartej sali są umieszczone stare obrazy, książki i różne inne starożytności.
Ciekawie też wygląda sprawa przeniesienia redakcji „Głos Ludu Śląskiego” do Bielska. Nastąpiło bowiem połączenie redakcji, która teraz 5 razy w tygodniu będzie wydawała „Dziennik Cieszyński” a raz tygodnik „Głos Ludu Śląskiego”. Jak się okazało z tego wzmocnienia narodowej sprawy w mieście nie ucieszyła się „Gwiazdka Cieszyńska”. Ona bowiem widziała w niej konkurencję, która lepiej mogłaby dotrzeć szczególnie do Polaków ewangelików. O tym połączeniu pisała również niemiecka „Silesia”.
Również „Robotnik Śląski”, który dystansował się zazwyczaj od spraw narodowych komentując narodowe zapędy gazet stwierdził: My są ślązacy — precz z Polakami! Tak wołają Niemcy do ludności polskiej na Śląsku — takie hasło ogłasza „Ślązak”. Ale niech kto spróbuje krzyknąć nad uchem jakiemu śląskiemu Niemcowi: „precz z Niemcami” ! — to go niemiecko-kapilalistyczna „Silesia” ogłosi za prowokatora niemieckiej ludności na Śląsku, a „Ślązak” napisze najczystszym polskim językiem, Że trzeba Polakom pokazać, co znaczy „twarda niemiecka pięść”.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz