piątek, 30 stycznia 2015

Hałcnowski alfabet Kominiaka

    Hałcnów do tej pory nie miał szczęścia do szerszego opracowania swych dziejów. Nawet materiał ikonograficzny wykorzystywany w innych publikacjach przedstawiał się bardzo skromnie.
W poszukiwaniu wszelkich materiałów dotyczących dziejów tej wsi, włączonej do Bielska-Białej w 1977 r., natrafiono na materiały nie tylko związane z odległa przeszłością. Dlatego w pewnym momencie pojawił się projekt aby wszystkie te materiały połączyć. Tak w dużym skrócie rozpoczęła się praca Wojciecha Kominiaka nad leksykonem tej miejscowości pt. „Hałcnów od A do Z. Szkice z historii i współczesności”.
    Co ciekawe zdecydowano się na formę, która jeszcze nie została zastosowana w tego typu wydawnictwach w naszym regionie. Mowa o leksykonie, w którym do każdej litery alfabetu przypisano odpowiednie hasło. Niekiedy pod jedną literą umieszczono kilka haseł, a w kilku przypadkach celowo zmodyfikowano hasło tak, by zostało podpasowane pod literę, dla której brakowało tematu.
- Dzięki takiemu układowi książki pojawiły się informacje, które normalnie nie widnieją w typowej monografii, takie jak np. wycinki prasowe z dawnych lat, wyselekcjonowane w taki sposób, by tworzyły pitawal. Bezpośrednio nie wnoszą one nic do samych dziejów miejscowości, jednak oddają klimat tamtych lat i przynoszą refleksję, że społeczeństwo sto lat temu miało takie same problemy jak my obecnie- mówił Wojciech Kominiak. - Książka nie jest typową monografią. Na tę trzeba będzie pewnie jeszcze trochę poczekać ale może stać się ona ważnym przyczynkiem do jej powstania. Być może rozbudzi zainteresowania i spowoduje, że zostaną zapełnione białe plamy z dziejów Hałcnowa- dodaje Kominiak.
    W zasadzie każde hasło w tym leksykonie może doczekać się osobnego większego rozdziału, a nawet samodzielnego wydawnictwa.


    Zazwyczaj wszyscy autorzy bezpiecznie kończą opisywanie rysu historycznego na 1945 r. W tym przypadku postanowiono nakreślić szkic najważniejszych wydarzeń do czasów nam współczesnych.
Książkę wzbogacają liczne fotografie, ryciny, mapy i wszystko, co ma związek z Hałcnowem.
Czytelnik przeczyta w nim o przyrodzie, gospodach i karczmach, sklepach i strażakach, kościele i słynącej z łask figurze Matki Bożej Bolesnej. Obok natrafi na informacje o szkołach, dworach, orkiestrach i klubach sportowych działających w Hałcnowie. Ogółem 58 haseł. - Książka nie ukazałaby się, gdyby nie pomoc wielu osób. Historyków i pasjonatów, którzy opracowali specjalnie kilka haseł, lub dostarczyli do nich swoje materiały ( m.in. etnograf Elżbieta Teresa Filip, Ewa Janoszek, Janusz Manterys, Piotr Dyczek, Jacek Kachel, Anna Balcerzak, Ewa Brzask-Makieła, Renata Gąsiorek) grafików Przemysława Bizonia i Łukasza Hyżego, którzy zaprojektowali układ graficzny i dokonali składu książki- informował autor książki.
    Hałcnów jako jedyna dzielnica Bielska-Białej ma swój leksykon i już na starcie stał się on tzw. Białym Krukiem, gdyż pierwsze sygnalne wydanie zostało wydrukowane tylko w 50 egzemplarzach przez autora własnym sumptem. Aby był on dostępny nie tylko dla koneserów, ale również dla zwykłych czytelników autor przekazał egzemplarz do Książnicy Beskidzkiej i bibliotek w Hałcnowie: filii Książnicy Beskidzkiej znajdującej się w Domu Kultury oraz szkolnych bibliotek- Gimnazjum nr 6 i SP nr 28. Miejmy nadzieję, że ten obszerny i niezwykle ciekawy leksykon już niedługo znajdzie wydawcę, aby wszyscy zainteresowani dziejami tej dzielnicy Bielska-Białej mogli ją poznać.

Wojciech Kominiak- członek BBTH,miłośnik historii Bielska-Białej. Współautor z Piotrem Kenigiem albumu „Bielsko-Biała na dawnej pocztówce w czasach monarchii austro-węgierskiej”; z Ewą Janoszek „ Bielsko-Biała na dawnej pocztówce w czasach II Rzeczypospolitej”; autor „Historii kościoła  p.w. Trójcy Przenaświętszej w Bielsku-Białej” wydanej w pracy zbiorowej tej parafii. Wspólnie z Wojciechem Dudkiem zrealizował film dokumentalny p.t. „Kilka dni, parę chwil, trochę ujęć... czyli opowieść o Bielsku-Białej w latach sześćdziesiątych XX w.”



czwartek, 29 stycznia 2015

Straż pożarna w akcji cz. 8

( Rok 1907 )


    Z Białej. Wybuch spirytusu nastąpił w sobotę wieczorem w rafinery i spirytusu Grossa, obok kościoła katolickiego. Wybuch nastąpił wskutek tego, że jeden z robotników przysunął się do przewodu elektrycznego, od czego zapaliło
się ubranie robotnika, przepojone spirytusem. Eksplodował tylko jeden kocioł.
Z Bielska. We wtorek popołudniu wybuchł w tutejszym browarze akcyjnym pożar, który wyrządził dość znaczne szkody. Pożar wybuchł wskutekrozgrzania się walca transmisyjnego. Straży ogniowej udało się ogień ugasić i umiejscowić.

   Z Kamienicy (przy Bielsku). W poniedziałek, d. 23. b m. spaliło się gospodarstwo Grabera, mianowicie dom i zabudowania gospodarskie.Miejscowa straż ogniowa oraz z Bystrej i z fabryki Zipsera przybyły na miejsce i w akcyi ratunkowej wzięły udział. Graber ubezpieczył swój dom tylko na nieznaczną kwotę.

   Z Kamienicy (przy Bielsku). W niedziele przedpołudniem spłonęły tu magazyny zbożowe firmy Baderle i Finder. Pastwą płomieni padły wszystkiezabudowania magazynowe, 8 wagonów owsa, znaczny zapas siana i słomy. Szkoda jest bardzo znaczna. Przyczyna pożaru nieznana.

   Z Bielska. We wtorek nastąpił przy ul. Blichowej wybuch roztopionego teru, wskutek czego jeden robotnik odniósł dość silne poparzenia.

   Z Lipnika. Dnia 16. b. m. spaliły się dwie drewniane chałupy, które nie mogły być uratowane dla braku wody. Ogień wybuchł u wyrobnika Andrzeja Dziedzica. Spaliły się mu wszystkie zapasy na zimę. Chociaż był ubezpieczonyna 2000 K, ponosi mimo to jeszcze 2000 K szkody. Biedak jest ojcem ośmiorga dzieci. Druga chałupa należała do Antoniego Zarzeckiego, ojca trojga dzieci. Był ubezpieczony na 2400 K, poniósł jednak szkodę na 3500 K.

    Z Wapienicy- D. 3. b. m. wybuchł ogień w gospodarstwie książęcego gajowego Neswadby. Spalił się dach na budynku mieszkalnym, drewnia i stajnia. Przyczyna pożaru nie znana.


środa, 28 stycznia 2015

Katyń pamiętamy cz. 4



Kapitan Rudolf Brachaczek
 
Ekonomista


    Syn Józefa i Joanny z domu Szpandel, ur. 1 kwietnia 1895 w Starym Mieście koło Cieszyna. Absolwent Akademii Handlowej w Krakowie (1922). Urzędnik w Oddziale Banku Gospodarstwa Krajowego w Katowicach. Uczestnik I wojny światowej i wojny 1918–1921 jako dowódca kompanii w 10 Pułku Piechoty. W 1920 mianowany kapitanem, w 1921 przeniesiony do rezerwy i przydzielony do 73 Pułku Piechoty.
     Odznaczony:  „Medalem Niepodległości”, „Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi”. Żonaty, miał córkę Halinę i syna Zdzisława. W 1939 r. powołany na front dostał się do niewoli sowieckiej.
Rudolf Brachaczek został zamordowany przez NKWD w kwietniu 1940 r. w Lesie Katyńskim.
     Został pośmiertnie mianowany na stopień majora.

wtorek, 27 stycznia 2015


Straż pożarna w akcji cz.8


( Rok 1906)


W sąsiednich Mikuszowicach spaliły się zapasy szpagatu u Rudolfa Wagnera. Pożar spowodowany został przez podpalenie. Jest to 10. pożar w tym roku w Mikuszowicach, który wybuchł przez podpalenie.

Podpalacze w Wilkowicach, Bystrej i Mikuszowicach nie przestają swej potwornej i strasznej roboty. W niedzielę ubiegłą, t. j. 20. b. m. w nocy
podpalili aż trzy zabudowania. I tak: w Wilkowicach p. Krupińskiemu dom mieszkalny, w Bystrej p. Schnatzkemu stodołę i w Mikuszowicach
p. Żelaskemu stodołę i przyległe magazyny. Dwa pierwsze pożary udało się dzięki natychmiastowemu przybyciu straży pożarnych ugasić. Natomiast trzeci pożar pochłonął stodołę i przyległe magazyny. Straż pożarna ledwie zdołała ocalić dom mieszkalny, odległy o kilka kroków i młyn. Mieszkańcy tamtejsi żyją niepewni jutra. Jeden gospodarz sprzedał już swoje konie, bojąc się, aby
się w razie pożaru nie spaliły.

Z Bielska. Podpalania w okolicy nie ustają.
W tych dniach wybuchł pożar u gospodarza Jenknera w Cygańskim lesie, spaliła się zupełnie stodoła, a na domu dach. Gdy wybuchł pożar, widziano trzech ludzi uciekających w pole. Dwóch z nich aresztowano. Obok sąsiedniego domu, na-
leżącego do Szewczyka, znaleziono worek z materyałami palnymi, przeznaczonymi zapewne do podpalenia. Dzięki szybkiemu przybyciu okolicz-
nych straży ogniowych udało się zapobiedz dalszemu rozszerzeniu się pożaru. 
Mimo czujności żandarmeryi, jaką rozwija w celu wyszukania podpalaczy w naszych okolicach, ci zbrodniarze dalej uprawiają swoje rzemiosło. W ten poniedziałek o godz. 9. wieczór znowu podpalono w Mikuszowicach obejście gospodarza Snackiego. Spaliła się stodoła. Wobec tego, że ludność okoliczna, sama stara się wjśledzić sprawców podpalania, nic dziwnego, że zdarzają sie
nieraz wesołe zdarzenia. I tak niedawno chłopi złapali bielskiego profesora, który zbierał kwiaty, i podejrzywając, że on jest jednym z podpalaczy
zaprowadzili do wójta. Tam dopiero wyjaśniła się sprawa, a biedne szwabisko, najadłszy się trochę strachu, wróciło do Bielska i zapewne już mu się
odniechce zbierania kwiatów.

Pożary nie ustają. W przeciągu tygodnia spłonęły w sąsiednich wioskach Mikuszowic cztery domy mieszkalne. Dziwnem zbiegiem okoliczności spłonął także dom niejakiego Gluzy w Borze, który miał być sprzedany na licytacyi
w poniedziałek, d. 25. b. m. a w przeddzień, t. j. w niedzielę w nocy się spalił. Gluza jest zaciekłym socyaldemokratem. 

W nocy w Białej, w realności p. Itzkowicza, groźny pożar, który stodołę, pełną zboża, zniszczył do szczętu. Podczas pożaru panował silny wiatr, przez co sąsiednie budynki były mocno zagrożone i tylko dzielnej akcyi ratunkowej straży pożarnej zawdzięczać, że ogień został na tym jednym budynku zlokalizowany. Szkoda jest znaczna, a tylko szęściowo ubezpieczona. 
W Straconce pod Białą wybuchł w domu arcyks. gajnego Zerhaua pożar, który zniszczył dom i zabudowania gospodarcze. Przyczyna pożaru nieznana.
Z Bielska. W nocy z 12. na 13. b. m. spaliły się zabudowania gospodarcze Jędrzeja Homy, gospodarza w Lipniku przy Białej. Zaraz było widoczne, że ogień ktoś musiał podłożyć. W tych dniach policya bielska aresztowała za włóczęgostwo Jerzego Homę, brata Jędrzeja, który przyznał się w ciągu śledztwa, że podpalił dom swego brata. Jerzego Homę oddano sądowi w Białej. 

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Katyń pamiętamy cz. 3

                           Przodownik Policji Województwa Śląskiego Paweł Boruta
    Syn Józefa i Marii ze Sztyperów, ur. 31 grudnia 1894 w Zaborzu.
Służbę w Policji Województwa Śląskiego rozpoczął 1 sierpnia 1922 i aż do września 1939 pełnił ją w komisariacie w Bielsku.
    Przodownik PWŚL Paweł Boruta więzień obozu specjalnego w Ostaszkowie został zamordowany przez NKWD w Twerze (Kalininie).
    Został pośmiertnie mianowany na stopień aspiranta policji państwowej.

piątek, 23 stycznia 2015

Straż pożarna w akcji cz. 7

(Rok 1905 )

   Z Bielska. Karol Monikiel, elektrotechnik firmy Zipser i Syn w Mikuszowicach przy Bielsku, nie zgasił świecy, stojącej na stołku przy łóżku zasnął. Przez sen prawdopodobnie świecę przewrócił, a od jej płomienia zaczęła się tlić pościel.
Rozchodzący się zapach dymu poczuła w nocy sąsiadka Monika, a wszedłszy do jego mieszkania, ujrzała go leżącego baz znaku życia na tlejącem łóżku pokrytego licznemi ranami z opalenia. 
Nieszczęśliwego w stanie bezprzytomnym przeniesiono do szpitala w Bielsku i udzielono mu pierwszej pomocy. Miał on liczne opalenia na szyi i piersiach i 
głębokie rany na brzuchu. W szpitalu zmarł wkrótce. Liczył lat 27.



czwartek, 22 stycznia 2015

Katyń pamiętamy cz.2 Kazimierz Blady




                                           Podporucznik piechoty Kazimierz Blady
                                                                Dr medycyny

    Syn Jana i Julianny z Wilków, urodził się 16 marca 1909 r.w Sielcu, pow. pińczowski. Absolwent gimnazjum w Pińczowie, Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty. (1931).
    Mianowany ppor. ze starsz. 1 stycznia 1935 r. Przydzielony na praktykę do 2 pułku piechoty Legionów, następnie do 50 Pułku Piechoty, w którym odbywał ćwiczenia rezerwy.
Zamordowany w siedzibie NKWD w Charkowie w 1940 r.
    Został pośmiertnie mianowany na stopień porucznika.

środa, 21 stycznia 2015

Straż pożarna w akcji cz. 6



( Rok 1902 )
Z Bielska. (Pożar szpitala im. cesarza Franciszka Józefa.) W sobotę, 5. b. m. około wpół do ósmej rano zapalił się dach na budynku szpitala. Przybyła straż pożarna ogień ugasiła. Chorych z drugiego piętra przeniesiono na dół. Spłonęło wiązanie dachu. Przyczyna pożaru niewiadoma.

wtorek, 20 stycznia 2015

Katyń pamiętamy cz.1 Wojciech Bąk

    75 lat temu w kwietniu i na początku maja w Katyniu, Charkowie i Kijowie dobiegł końca ostatni akt tragedii polskich jeńców wojennych. NKWD strzałem w tył głowy położyło kres ich życiu.  Stowarzyszenie Rodzina Katyńska w Bielsku-Białej przygotowało dla Muzeum Katyńskiego w Warszawie kilkadziesiąt biografii ludzi związanych z naszym regionem.
    Jest duża szansa, że na rocznice tych wydarzeń w Bielsku-Białej pojawi się książeczka prezentująca ich sylwetki.  Właśnie trwają prace pod moją redakcją nad jej powstaniem. W założeniu ma to być publikacja, która nie będzie się zajmowała samym okropnym mordem, gdyż takich publikacji jest dużo lecz chcemy  pokazać zamordowanych takimi jakimi byli i kim byli zanim dostali się w ręce oprawców. Życiorysy przygotowane przez członków Stowarzyszenia Rodzina Katyńska, zostały poddane analizie źródłowej i to co się udało potwierdzić, zostało zamieszczone w ich biogramach. W najbliższym czasie przedstawię Państwu poszczególne  osoby, jak zwykle licząc na Państwa uwagi.


                             Starszy posterunkowy Policji Państwowej Wojciech Bąk

    Syn Piotra i Marianny z Jankowiaków, urodził się 20 kwietnia 1894 w Zielęcinie.
W policji od 1919. Służbę pełnił we Lwowie, w 1936 w VII Komisariacie, we wrześniu 1939 na Posterunku. Kolejowym.
   Odznaczony „Brązowym Krzyżem Zasługi”.
Wojciech Bąk został rozstrzelany w siedzibie NKWD w Kalininie (Twerze) i pochowany w zbiorowej mogile w Miednoje.
   Został pośmiertnie mianowany na stopień aspiranta Policji Państwowej.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Straż pożarna w akcji cz. 5

( Rok 1899 )


8 kwietnia 1899 roku ogień zniszczył przędzal­nię lnu Carla Benjamina Schneidera w Bielsku przy ulicy Mostowej. Spaliły się całkowicie bu­dynki produkcyjne, wskutek czego pracę straci­ło 720 robotników. Akcję gaśniczą BB FF wspie­rało kilka innych straży pożarnych, a także woj­sko. Siłom tym udało się jedynie opanować pożar na tyle, aby nie przerzucił się na sąsiednie obiekty przemysłowe.
Z Bielska. Donoszą nam, że spłonęła tu  fabryka Barthelmusa w poprzednim tygodniu. Gdy się zaczęło palić, znajdowali się w środku fabryki liczni robotnicy i robotnice, z których jedna uciekała po drabinie zewnątrz umieszczonej. Niestety pod nogami się jej złamał szczebel i tak nieszczęśliwie spadła na kamienie, że złamała sobie nogi i żebra. Drabiny takie powinny być żelazne, a nie drewniane; nie świadczy to dobrze o niemieckijej kulturze.

piątek, 16 stycznia 2015

Straż pożarna w akcji cz. 4

(Rok 1894)

Z Leszczyn przy Lipniku. D. 13 bm. rano o godz. 8  spaliły się stodoły, wozownia i stajnia należące do A. Frydla i J. Adamaszka. Frydlowi spaliła się stodoła i wozownia.  Poszkodowany ponosi szkodę w kwocie 600 złr., ubezpieczony był na 300 złr., ale znaczny zapas strawy dla bydła nie był ubezpieczony.
Adamaszkowi spaliła się stodoła i stajnia. Szkoda wynosi 600 złr. która nie była ubezpieczona. Poszkodowani dziękują za Ocalenie im domów mieszkalnych i wynoszenie sprzętów pp. fabrykantom, robotnikom i sąsiadom.

Z Białej. W niedzielę d. 4 bm. wieczorem o godz. 6 wszczął się pożar w fabryce sukna Schirna. W kwadrans  przybyła straż pożarna i udało się jej pożar umiejscowić. Fabryka prawie zupełnie spłonęła. Szkoda wynosi około 150.000 złr.  Właściciel fabryki, jak niemniej i właściciele warsztatów byli zabezpieczeni. Pożar ten najdotkliwiej da się uczuć robotnikom, gdyż
350 zostanie przez dłuższy czas bez sposobu do życia. 

czwartek, 15 stycznia 2015

Straż pożarna w akcji cz. 3

( Rok 1893)


Z Białej. D. 8 bm. spaliła się w budce naprzeciw kościoła ewangiclickiego, w której się sprzedają bułki, niejaka Marya Nowak 26-letnia córka sprzedawaczki bułek. Nieszczęśliwa miała przy sobie garnek z węglem celem ogrzania się. Zasnąwszy nie spostrzegła wcale jak ogień dostał się najprzód do ścian budki a następnie objął jej odzież i pozbawił ją życia. Niemiły zapach palącego się ciała zwrócił uwagę policyi na tę budkę.



 

Z Białej. W piwnicy domu należącego do fabrykanta Lukasa zaszło d. 21 bm. wieczorem wielkie nieszczęście. Andrzej Tomiczek z Wapienicy i Wojciech Uhacz z Kóz przybyli z lampą po lak (rozpuszczony w spirytusie szelak). W piwnicy były zatrudniono przy składaniu bielizny dwie kobiety: Angela Luczu
i Anna Nowak. Prawdopodobnie z powodu nieostrożności zapalił się nagle lak, eksplodował i rozlał się po całej piwnicy. Tylko Luczu zdołała się ratować ucieczką, podczas gdy trzy inne osoby pozostały w piwnicy. Nowakowa i Uhacz odnieśli tak ciężkie popalenia na ciele, że już obaj zmarli. Tomiczek wprawdzie też jest dosyć bardzo popalony, ale na szczęście nic grozi mu żadne
niebezpieczeństwo.

środa, 14 stycznia 2015

Straż pożarna w akcji cz. 2


( Rok 1892)

Spaliła się tu część browaru, należącego do Hollandera, Hübnela i Spółki. Przez 7 godzin pracowała bielsko-bialska ochotnicza straż pożarna, aby ugasić ogień, co się jej dopiero około wieczora udało. Szkoda wynosi około 130.000 złr. Ogień  zniszczył 300.000 kilogramów słodu w wartości 60.000 złr. i 3000 do 4000 kilogramów chmielu. Browar ten jest asekurowany.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Straż pożarna w akcji

     Patrząc na statystykę dowiadujemy się, że od 1904 roku do 1914 straż interweniowała 306 razy, a jej stan liczebny wahała się od 86 do 111 członków. Uczciwie trzeba dodać, że w omawianym okresie w organizacji następował powolny zastój. Organizacja się starzała. Mało było nowych adeptów, a coraz więcej członków honorowych, którym wiek nie pozwalał na udział w akcjach ratunkowych.

A oto kilka przykładów interwencji, które odnotowała ówczesna prasa:
 ( Rok 1891)
  Z Wapienicy przy Bielsku. W nocy dnia 16 bm. około 3 godziny rano powstał ogień we fabryce braci Bartelmusów na Rudawce i cała fabryka spłonęła pomimo usiłowań straży ogniowej z Bielska i Białej. Oprócz wielkich strat właścicieli  nieszczęście to ciężko dotyka także ludność w pobliskich wioskach, jak w Mazańcowicach, Międzyrzeczu i Wapienicy, bo szczególnie dziewczęta z tych wsi miały tam dosyć dobry zarobek, teraz zaś przeszło 200 robotnic i robotników traci zarobek i utrzymanie życia. Dodać jeszcze trzeba, że w tejże fabryce, z wyjątkiem niedziel i największych świąt, zawsze pracowano, szczególnie w święta Panny Maryi; choć nie było gwałtownej pracy, to przecież majstrowie zmuszali robotników, aby przychodzili do fabryki i pracowali do 4 godziny po południu, lub przynajmniej do Południa.