poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Parafia w Godziszce cz. 58

 Rok 2017
8 stycznia koncert kolęd wykonał Zespół Pieśni i Tańca „Młody Ondraszek” ze Szczyrku.
  Rekolekcje wielkopostne prowadził od 19 do 22 marca ks. Piotr Hofmann. Parafianie wspomogli działający w Bielsku-Białej Diecezjalny Dom Matki i Dziecka. W ramach programu „Rodzina – rodzinie” włączyli się również w akcje pomocy dla mieszkańców Syrii. Jak co roku, tak i w tym odbyła się uroczysta droga krzyżowa ulicami miejscowości
  23 kwietnia, z okazji 25-lecia kapłaństwa, rodak ks. Grzegorz Gruszecki, obecnie proboszcz konkatedry w Żywcu odprawił uroczystą Mszę św.
  7 maja 45 dzieci z klas III przystąpiło do I komunii św.
Z okazji św. Floriana mieszkańcy datkami wsparli tutejszą Ochotniczą Straż Pożarną.
W czerwcu odbyła się wizytacja dziekańska dokonana przez dziekana ks. Franciszka Kuligę.
W sierpniu parafianie wsparli rodzinę, której dobytek uległ spaleniu.
  W listopadzie po raz kolejny parafianie wsparli katolików na Ukrainie wśród których pracuje ks. Adam Bożek.

piątek, 28 sierpnia 2020

"paszport dla trupa” Archidemia #13

Paszporty kiedyś – tak jak i dzisiaj – występowały m.in. jako dokumenty podróży. Warto zaznaczyć, że „legitymować się” nim musiał też nieboszczyk. W dzisiejszego odsłonie prezentujemy „paszport dla trupa”


 

 


Źródło: zespół nr 13/689 Starostwo Powiatowe w Białej Krakowskiej, sygn. 60



 

czwartek, 27 sierpnia 2020

Kalendarium gminy Bestwina cz. 29

 


 1904

Srebrny medal
We wrześniu Aleksander Boguszewski z Kaniowa otrzymał srebrny medal na wystawie metalowej w Krakowie. Wyróżnienie przyznała Izba Handlowo-Przemysłowa Kraków.

Co tam panie w polityce
Jednym z najważniejszych wydarzeń roku było zgromadzenie ludowe w Bestwinie i Janowicach, które miało burzliwy przebieg. Oto relacja:
Jaki pożytek ze zgromadzenia w Bestwinie?
Zgromadzenie zwołane do Bestwiny rozwiązał komisarz rządowy, gdy Kubik zaczął rwać się do bicia i używać przezwisk, którychby po trzeźwości nie wymówił ostatni chachar. Lecz mimo to zgromadzenie nie było bez pożytku.
Najpierw przekonali się wszyscy obecni, że Kubik tylko poza oczy ma odwagę rzucać potwarzami i kłamstwami na posłów chrześcijańsko-Iudowych. W oczy nie miał odwagi ani słowa powiedzieć, ani żadnego zarzutu nie podniósł — owszem przyznał, że praca posłów ludowych przyniosła już ludowi rozmaite korzyści.
Po wtóre widzieli i słyszeli wszyscy, że Kubik na zarzut zdrady i odstępstwa od stronnictwa i od chrześcijaństwa — nie zaprzeczył temu, ani się nie starał obronić i usprawiedliwić, lecz wpadł w wściekłość — i sprawdziło się przysłowie: „powiedz komu prawdę w oczy, on do ciebie z kijem skoczy”.
Po trzecie poznali wszyscy obłudę i fałsz Kubika, który w Janowicach, i w całej parafii, bluźni ustawicznie przeciw Bogu i religii, a na zgromadzeniu chciał ludziom oczy zamydlić troskliwością o kościół, cmentarz i ks. katechetę!
Co Kubikowi do kościoła, którego się wyrzekł i zaparł? Co mu do księży, z których każdego uważa za głupca dlatego, że wierzy i wiary naucza.
Wedle opowiadań ludzi wiarogodnych, Kubik w czasie misyi kpił ze spowiedzi i otwarcie powiedział, że „nie głupi iść się spowiadać i nie ma na to czasu”; dziecko, które przyniosło medalik, złajał, i kazał medalik psu powiesić na szyję. Z nauczycielki śmiał się, że poszła do bierzmowania i pytał, co jej to smarowanie pomogło? itd. itd.
Wobec takich objawów i dowodów braku wszelkiej wiary i bezbożności, Kubik sam się wyłączył z Kościoła i nie ma prawa ani być przewodniczącym komitetu kościelnego, ani się mieszać do spraw parafialnych.
Dziwić się tylko można, że ks. proboszcz dotychczas to wszystko cierpi. Należałoby zebrać wszystkie dowody bluźnierstw Kubika, i świadków na to, w jaki bezbożny i gorszący sposób występował w czasie misyi, i kiedy indziej w kościele i poza kościołem, a przesławszy to wszystko do starostwa, żądać usunięcia Kubika z przewodnictwa, i w ogóle z komitetu kościelnego.
Jeżeli Kubik nie chce być nikczemnym obłudnikiem, niech się ogłosi w starostwie bezwyznaniowym, a wtedy będzie spokój.
W ostatniej chwili donoszą nam z Janowic, że Kubik znowu stał się przyczyną niepokoju i kłótni w gminie, z powodu kopania studzien. Powiat dał na to fundusze, a Kubik dąży do tego, aby studnie kopano dla niego (choć studnię ma) i dla jego „towarzyszy” — a chaty oddalone zostałyby bez wody! Tak jako poseł broni uboższych ludzi.
Wszystko wskazuje na to, że powyższa relacja "Wieńca i Pszczółki" była rzetelna, gdyż przychylny Kubikowi „Kurier Lwowski” o tym spotkaniu się nie zająknął, a organ partyjny PSL, którego przecież Jan Kubik był już członkiem, stwierdził tylko, że „Wieniec i Pszczółka” gdzie i jak może gryzie p. Kubika oraz zapewnia, że poseł Kubik potrafił oczyścić powiat z zarazków moskiewskich.
Spory polityczne, ich temperaturę oraz zaangażowanie poszczególnych stron pokazuje dobrze kolejne spotkanie w Bestwinie. Teren ten był uznawany zarówno przez Stojałowszczyków, jak i ludowców, za obszar otwarty, do zdobycia, dlatego często dochodziło tutaj do starć. W inne miejsca, gdzie jasny był stosunek sił, tylko w ostateczności, aby nie narażać się na nieprzyjemności, zapuszczali się przedstawiciele partii, która miała tam mniej zwolenników.

Kubik namaszczony.
    „W niedzielę, dnia 24 lipca, zapowiedziane było wędrowne zgromadzenie bialskiego „Związku chrześcijańsko-socyalnego” w Bestwinie, na które przybył ks. Stojałowski z p. Fijakiem.
    Zgromadzenie rozpoczęło się dopiero po nieszporze, w podwórzu gospodarzy, braci Zborków. Zagaił je ks. Stojałowski, a odczytując odnośne paragrafy statutu Związku chrześć.-socyalnego, oświadczył, że na zgromadzeniach wędrownych „Związku”, przewodnictwo prowadzi prezes Związku lub zastępca, a głównym zadaniem takich zgromadzeń jest zapoznanie się z programem stronnictwa. „Nie przychodzimy tedy, mówił ks. Stojałowski, z nikim się spierać, ani w żadne sprawy miejscowe, kościelne czy gminne, się mieszać, lecz chodzi nam o to, aby lud o programie czyli zadaniach i dążnościach stronnictwa pouczyć, z czego każdy bezstronny osądzi, czy droga, którą idziemy i innym wskazujemy, jest dobra i czyśmy my, posłowie ludowi, wybrani na podstawie tych zasad, wierni im pozostali”. Zaledwie jednak ks. Stojałowski rozpoczął, wnet exchrześcijanin Kubik i jego nieliczna zgraja podnieśli wrzaski i krzyki, żądając wyboru przewodnictwa i zapowiadając, że oni o programie nie chcą słuchać, tylko będą swoje socyalno-demokratyczne książeczki czytać.
    Ks. Stojałowski odrzekł na to, powołując się na pismo starostwa, że do zgromadzenia innego, niż było zapowiedziane, dopuścić nie może, a tych, którzy o programie słuchać nie chcą, do obecności na zgromadzeniu nie zmusza. Gdy wrzaski nie ustawały, ks. Stojałowski wezwał tych, którzy chcą spokojnie słuchać, aby weszli do chaty, w której zgromadzenie dla samych członków i zwolenników stronnictwa się odbędzie - i to rzekłszy, podążył spiesznym krokiem do chaty. Wtedy Kubik zawołał: „I my pójdziemy do chaty!”, a pijaczyna Stanisław Góra zawołał: „Hurra, chłopcy z Janowic, do chałupy!” – i cała zgraja wtłoczyła się w drzwi chaty, nie dopuściwszy, aby ks. Stojałowski je zawarł. Powstał zgiełk; wszyscy zaczęli się cisnąć do wnętrza chaty i zbili się w sieniach w kłębek; przezorna bowiem gospodyni zamknęła drzwi do izby. Powstał tedy w sieni tłok, bo Kubik i towarzysze-opryszki, mimo wezwań gospodarza i gospodyni, nie chcieli wyjść z chałupy. Trwało to sporą chwilę i byłoby przyszło do bitki, gdyby ks. Stojałowski i inni nie byli powstrzymali gorętszych, którzy już na napastników za kije porywali.
    Koniec zamieszaniu położyły dzielne niewiasty, Bestwinianki, które nabrawszy wody i pomyj w naczynia namaściły głowę Kubika i jego towarzyszy, słusznie sądząc, że skoro Kubik nie chciał namaszczenia w kościele, to mu się przyda namaszczenie pomyjami. Dopiero w ten sposób wypłoszono Kubika i jego zgraję z chaty. Gdy sprawa już w ten sposób była załatwiona, zjawił się żandarm z posterunku bestwińskiego (przyjaciel Kubika), z drugim towarzyszem, aby zrobić porządek, który już był przywrócony.
    Więc, jak zwykle u nas bywa, zaczęli żandarmi wzywać obecnych na podwórzu, aby się rozeszli, czego rad usłuchał Kubik, i wśród śmiechu obecnych, wyniósł się „zmyty” – z „towarzyszami” i poszli razem w tak zwanem Kółku zagrzać się winem po przymusowej kąpieli.
    Po odejściu zdrajcy ze zgrają, zebrało się grono Bestwinian i Bestwinianek najpierw w izbie, a potem pod drzwiami w podwórcu, gdzie ks. Stojałowski odczytywał i tłumaczył zebranym punkta chrześcijańsko-ludowego programu. Trwała taka swoboda i pouczająca pogadanka najspokojniej – choć ludzi było przeszło 200 – przeszło godzinę, gdy wtem zjawił się wysłany przez Kubika żandarm – i wciskając się w spokojnie zebraną gromadkę, zaczął „w imieniu prawa” wzywać do rozejścia się! Ksiądz Stojałowski oraz poseł Fijak tłumaczyli, że odbywa się spokojna i swobodna pogadanka i czytanie, więc wtrącać się nie ma po co – i woli wrócić na wino do Kubika. Uspokoił się też na chwilę, a tymczasem ks. Stojałowski zaczął zapisywać zgłaszających się prenumeratorów i rozdawać im kalendarze i żądane numera gazet.
    Nagle żandarm zaczął przeraźliwie wrzeszczeć, a zwracając się do ks. Stojałowskiego wzywał go, aby „zgorszenia” nie robił – inaczej go zaaresztuje! Oburzony ks. Stojałowski przystąpił do żandarma i rzekł: „Czego pan chcesz i jakim tu tonem przemawiasz? Czekam na to, abyś mnie aresztował, jeśli masz za co”. Równocześnie wszyscy zgromadzeni poczęli wołać: „Jakie tu zgorszenie kto robi? Czemuś pan nie był, gdy zgorszenie robił twój przyjaciel?"
    Żandarm nie umiał ani swego postępowania usprawiedliwić, ani żądania swego określić, a zapytywany natarczywie: „Jakie tu zgorszenie?” zawstydzony poszedł w kierunku Kółka rolniczego, odprowadzany śmiechem wszystkich obecnych.
    W kółku widocznie piła gromada z wójtem, bo po chwili wrócił żandarm z wójtem, wzywając, aby się ludzie rozeszli. Gdzież to my iść mamy? zapytali – wszak my tutejsi, tu nasze chaty i pola. Wy się zeszli w Kółku – a my tu, stoimy i rozmawiamy spokojnie, czegóż chcecie?
    Na to ani wójt, ani żandarm nie umieli dać odpowiedzi – i dowiedli tem samem, że się ludzi czepiali bez przyczyny. Gdyby p. żandarm zbytnio z Kubikiem nie kolegował, byłby umiał się znaleźć się taktownie – i powagi swojej sam nie podkopywał.
    Zgromadzenie to otworzyło ludziom oczy – zapisało się nowych czytelników gazetki 25, a jeden z poważniejszych Janowiczanów zaprosił posłów na poufne zebranie do Janowic, gdzie większość gminy przeciwna jest Kubikowi, i tylko nie ma chęci z pijacką zgrają Kubika rozpoczynać kłopotu.

W owym czasie poseł Kubik, który sam startował do Rady Powiatu i był odpowiedzialny za powiat żywiecki, stracił sporo poparcia społecznego, czego najlepszym dowodem był fakt, że ani on, ani popierani przez niego ludzie w tych wyborach nie odegrali większej roli. Wystosował więc oświadczenie, które oczywiście zamieścił „Przyjaciel Ludu”. Janowice, powiat Biała. Ks. Stojałowski zapowiedział zgromadzenie na 17. z.m., ale widać biedaczysko przeczuwał burzę w powietrzu, bo odwołał je na 24. z.m. Sądził, że w ten sposób wprowadzi w błąd swoich przeciwników, ale się na tem srogo zawiódł, bo skoro się pokazał w Bestwinie, spotkał się zaraz z przykrymi docinkami, a zgromadzenia mu rozpocząć nie dozwolono, pomimo, że komisarz był dla niego nadzwyczaj uprzejmy, musiał więc czmychnąć i zamknąć się w izbie. Dokładne sprawozdanie prześlemy, ponieważ z tego zgromadzenia wywiąże się dość gruby proces, z którego się świat dowie, jak Stojałowski wymusztrował swoich uczniów.
Biorę sobie za obowiązek wyświetlić należycie stosunki i nadużycia, jakie panują w powiecie żywieckim; coś podobnego chyba w wychwalanej przez Stojałowskiego Rosji dziać się może. Niech się o tem dowiedzą namiestnik i marszałek kraju, a i ks. kardynał Puzyna, jak tam postępują z ludźmi urzędnicy, księża, niektórzy wójtowie, naturalnie pod osłoną swoich przełożonych władz, a osobliwie Rady powiatowej. Sprawa to nadzwyczaj przykra, przez którą już cierpiałem trzy lata, sądząc, że będzie się mogło obejść bez wytoczenia jej przed forum publiczne, co się jednak nie stało. Pragnąłem nie dla swojego zwycięstwa przeprowadzić wybory do Rad gminnych i Rady powiatowej, jak najpomyślniej dla dobra powiatu, jednak plany uczciwe w części pokrzyżowała klika dzierżąca w kleszczach rządy powiatu. Chociaż z góry tym panom zaznaczam, że to częściowe ich zwycięstwo, stanie się dla nich upadkiem, ten rzekomy tryumf grób pod ich rządami wykopie. A teraz się zobaczą, jak oni właściwie wyglądają w świetle prawdy. W drugim numerze podniosę cały szereg nadużyć, przez rozmaitych posiepaków żywieckich popełnianych, a rozpocznę od stolicy. Kubik.
    Kończąc tematy polityczne trzeba wspomnieć o sporze sądowym z ks. Stojałowskim. Kubikowi pierwsze i ostatnie słowo! pisał w „Wieńcu i Pszczółce” zastępca posła Michał Marek z Łodygowic: „Kochani drodzy Bracia! Dotychczas w sprawie Kubika milczałem, z tego powodu jedynie, że nie znoszę niezgody i swarów. (...)Ciekawy jestem, ktoby cię był znał, stolarza z Janowic, gdyby nie ks. Stojałowski. (...)Twój wybór ciąży mi młyńskim kamieniem na sercu, bo gdybym był przed powtórnemi wyborami nie taił twojego bluźnierstwa przeciw Panu Jezusowi, jako prawdziwemu Człowiekowi i jego Najświętszemu Sercu, tobyś na pierwszem wystąpieniu, na zgromadzeniu przedwyborczem w Łodygowicach, był dostał porządną odprawę. Pamiętasz szaleńcze, co miałem wówczas za te zgromadzenia z miejscowym wójtem? Przypomnij sobie, jakoś prosił o składki na Mszę św. celem uproszenia zwycięstwa w wyborach. (...)Tobie zaś stolarzu z Janowic niech będzie Pan Jezus, w którego nie wierzysz, litościwym (...). Michał Marek z Łodygowic”.

Oświata w gminie Bestwina (1904-1907)
W bestwińskiej 2-klasowej szkole pracuje Józef Merta, a na miejsce panny Bieniek przyszedł do szkoły Jan Wojtas.
W Janowicach w jednoklasowej szkole nadal pracuje Wanda Niementowska.
Taka obsada szkół utrzymuje się zarówno w 1905, jak i 1906 oraz 1907 roku.

środa, 26 sierpnia 2020

Parafia w Godziszce cz. 57

 Rok 2016
Zakupiono 20 nowych siedzisk do ławek. Zaplanowano remont bocznych ołtarzy i balasek oraz schodów do kancelarii.  
  Od kwietnia do końca listopada obraz miłosiernego Jezusa peregrynował po parafii. 


 


28 maja w katedrze św. Mikołaja w Bielsku-Białej odbyły się prymicje Adama Wandzla. Następnego dnia w niedziele odprawił on uroczystą Msze św. prymicyjną w tutejszym kościele o godzinie 11.
W czerwcu mieszkańcy podzielili się najcenniejszym darem życia, jakim jest krew. Ambulans do poboru krwi zatrzymał się koło kościoła.
       19 lipca sumę odpustową odprawiali rodak ks. prob. Jan Mędrzak w 30-lecie kapłaństwa, natomiast kazanie wygłosił obchodzący 25-lecie kapłaństwa ks. Włodzimierz Szczyrbak, dyrektor ośrodka Caritas w Czyrnej Szczyrk.
  Grupa młodzieży z parafii udała się na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa, a w świątyni trwały prace związane z renowacją i złoceniem ołtarzy. Postanowiono również odnowić paschał, chrzcielnicę, katafalk oraz stacje drogi krzyżowej.
  28 sierpnia  jubileuszową Mszę świętą z okazji 45-lecia posługi kapłańskiej odprawił rodak ks. dr Józef Tarnawa SJ.
Parafianie wspomogli tych, którzy ucierpieli w trzęsieniu ziemi we Włoszech.

wtorek, 25 sierpnia 2020

Kalendarium gminy Bestwina cz. 28

 1904

Groźny pożar wybuchł w Kaniowie w czerwcu. Dzieci biegały z kijami, na których miały zawiązane „głowy” ze słomy. Dwoje z nich dla zabawy je podpaliło. Taka zabawa nie mogła się skończyć dobrze. Igrający z ogniem najpierw podpalili dom o numerze 108, którego właścicielem był Franciszek Wróbel. Czerwony kur szybko przeniósł się również na zabudowanie Józefa Hamerlaka spod numeru 109. Na ratunek przybyło pięć straży pożarnych m.in. z Bestwiny, Dankowic i Dziedzic. Pomimo zaangażowania strażaków domów nie udało się uratować, na szczęście nikt nie zginął.


Wielki malarz 

 


W lipcu 1904 roku w wiedeńskim Ratuszu ceniony artysta Ludwig Mayer otrzymał za swoje liczne zasługi Wielki Złoty Medal Zbawiciela (große goldene Salvatormedaille) przyznany mu przez wiedeńską Radę Miejską. Rajcy postanowili uhonorować artystę z okazji 70 rocznicy urodzin. Malarz, pomimo że życie go nie oszczędzało, jak zawsze był pogodny i skromny. Narzekał tylko na niewielki niedowład prawej strony, którego nabawił się niedawno. W uroczystości, oprócz ludzi sztuki, udział wziął również burmistrz Wiednia dr Karol Lueger. O wydarzeniu szeroko pisały wiedeńskie gazety. Jednak najszerszy, liczący aż trzy strony opis życia i dokonań Mayera zamieścił „Das Vaterland”. Postanowiłem przytoczyć informacje zawarte w tej relacji.
L. Mayer urodził się w Kaniowie w Galicji 7 lipca 1834 r., jego ojciec był tam zarządcą majątku arcyksięcia Karola Habsburga. Uczył się m.in. w Cieszynie, pobierał prywatne lekcje rysunku. W 1850 roku udał się do Wiednia, aby studiować w Akademii Sztuk Pięknych. Jego mentorem był profesor Kupelwieser. Wielkie zainteresowanie młodego artysty wzbudziły wykłady, Führicha, który wprowadził go w świat budowania kompozycji. Pod ich wpływem w 1854 r. stworzył dziesięć rysunków, które tak się spodobały, że otrzymał stypendium. Lata 1857 i 1858 Mayer spędził głównie w Wenecji. Tam namalował m.in. obraz pt. „Magdalena namaściła stopy Pana”. Pracował w Belgii i Paryżu. W 1864 r. przyznano mu nagrodę Reichelsche. Wykonał wtedy dwa chyba najsłynniejsze swoje obrazy: „Jeruzalem po śmierci Odkupiciela” i „Chrystus i Samarytanka przy studni”. Wstąpił do wiedeńskiego towarzystwa artystycznego. Artysta lata 1865 i 1866 spędził w Rzymie, a później już na stałe związał się ze stolicą cesarstwa. Oprócz płócien malował również freski w kościołach. Jednym z największych sakralnych malowideł są jego freski w kościele św. Brygidy w Wiedniu. We Włoszech Mayer dekorował kościół parafialny al Freseo w Santa Vona w pobliżu Treviso oraz kościół San Salvatore w Wenecji. Jednak największą chwałę i wdzięczność zjednało mu wykonanie fresków historycznych w nowym ratuszu w Wiedniu. To było wielkie przedsięwzięcie. Najpierw 1883 r. ogłoszono konkurs na projekt. Komisja konkursowa wybrała pomysł Mayera, który malarz następnie realizował etapami od 1884-1888 r. Można powiedzieć, że jego praca była swoistą biblią pauperum historii Austrii. Pośród postaci malowidła pojawia się cesarz Rudolf IV jako ten, który zakłada uniwersytet i wkłada kamień węgielny pod katedrę św. Szczepana. Jest oczywiście cesarzowa Maria Teresa i Józef II, wielu wpływowych ludzi początku XIX wieku, generałowie, ale i zwykli chłopi. Są też postacie alegoryczne: Edukacja i Nauczanie, Nauka, Sztuka, Dobroczynność, Zdrowie, Przemysł, Handel i Przemiana. Są budowle, szpitale, sierocińce. Oto Austria w pełnej krasie!
    Ten genialny artysta nie miał łatwego życia. Ożenił się w 1868 roku. Jego małżonka zmarła w 1879 r., pozostawiając go z dwójką dzieci. W 1888 r., w roku największego triumfu artystycznego Meyera, zmarła jego córka, a kilka lat później poważnie zachorował syn i ojciec musiał mu poświęcić dużo uwagi. Pomimo tych doświadczeń był człowiekiem dobrotliwym i pogodnym, otwartym na ludzi. Fascynowała go historia i mitologia, chętnie sięgał do tych tematów. Jubileusz 70-lecia zgromadził bardzo liczne grono znamienitych gości. Wręczono mu Große Goldene Salvatormedaille - Wielki Złoty Medal Zbawiciela.
Można się domyślać, że o wielkim triumfie i jubileuszu Meyera w rodzinnym Kaniowie nikt nie wiedział.

poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Parafia w Godziszce cz. 56

 Rok 2015
1 lutego odbył się koncert kolęd „na fletni pana” w wykonaniu Iljana Wasiljewa i jego córki Abdżeli, która grała na skrzypcach. W tym też miesiącu ze względów bezpieczeństwa zainstalowano monitoring kościoła oraz przyległego terenu.
  Rekolekcje wielkopostne poprowadził ks. dr Stanisław Puchała, wieloletni proboszcz katedry w Katowicach, duszpasterz Młodzieży Akademickiej oraz kapelan Solidarności.
W marcu mieszkańcy włączyli się w akcje zbierania elektro śmieci, z której dochód Caritas przekazał na misje.
15 marca - Nasz kleryk i parafianin Wandzel Adam ma przyjąć święcenia diakońskie I stopień kapłaństwa – informował ks. proboszcz na ogłoszeniach.
3 maja uczniowie klasy II przyjęli po raz pierwszy komunie św.
13 maja uroczyste rozpoczęcie nabożeństw „Fatimskich” uświetnił wykład ks. dr Marka Studenskiego.
Mieszkańcy wsparli budowę świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie oraz działanie Diecezjalnego domu Matki i Dziecka.
19 lipca w odpust parafialny kazanie wygłosił ks. dr Sławomir Zawada.
12 września z Okazji 50-lecia Spółki Wodociągowej odbyła się Msza św. w intencji członków. W tym miesiącu dokonano renowacji i malowania drzwi, kościoła i kaplicy oraz ławek.
7 października odbył się koncert zespołu „Proboszczowie”.
17 października młodzież przygotowująca się do przyjęcia sakramentu Bierzmowania udała się do Czyrnej na rekolekcje.
W listopadzie kościół wzbogacił się o nowoczesne oświetlenie. Halogeny zamontowano w prezbiterium i w 50 kinkietach oraz przy stacjach Drogi Krzyżowej.
Rekolekcje adwentowe prowadził kanclerz kurii ks. Adam Bieniek.
12 grudnia parafie nawiedził obraz miłosierdzia Bożego i św. Faustyny, w tym też dniu ks. bp Tadeusz Rakoczy udzielił sakramentu bierzmowania.










piątek, 21 sierpnia 2020

Era „Antka Burzyciela”



 

Antoni Kobiela to bardzo kontrowersyjna postać w Bielsku-Białej, która swoimi decyzjami na całe dekady zabetonowała układ komunikacyjny miasta. 



Nasz bohater w latach 60 sprawował funkcję przewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej w Bielsku-Białej. W latach 1972–1977 pełnił urząd prezydenta Bielska-Białej i to za jego kadencji nastąpiła radykalna przebudowa centrum miasta, której całkowicie zmieniła nie tylko obraz miasta, ale określiła jego funkcjonowanie.

Drogowa wizja szklanych domów...

Snute plany i zamierzenia w zaciszu gabinetów weszły w fazę konkretnych decyzji w 1972 roku. 

13 stycznia radni zapoznali się z planami przebudowy centrum miasta. Jednak ich plany nie zostały upublicznione. W materiałach do użytku służbowego odnajdujemy tylko szczątkowe informacje, mówiące o przeznaczeniu 39,5 mln zł na drogi. Natomiast Henryk Busz, kierownik wydziału Budownictwa, Urbanistki i Architektury poinformował o rozstrzygnięciu konkursu na śródmiejską dzielnice miasta. Do konkursu stanęło 8 zespołów z Warszawy, Krakowa, Katowic, Łodzi, Wrocławia i Bielska. Pierwsze miejsce zdobyła koncepcja z Katowic, drugie z Bielska, a trzecie Łódź.
Modernizacja i przebudowa ulic urosła do rangi dogmatu, szczególnie gdy chodzi wyburzenia w centrum miasta. Właściwie nie było dyskusji, ani też głosów krytyki. Była tylko bierna akceptacja i milczenie. 

 

Prasa tymczasem w 1973 roku donosiła o wyburzeniach: Pierwsze wyburzenia. Początek przebudowy śródmieścia. W ub. tygodniu zapoczątkowano pierwszymi wyburzeniami, zakrojony na szeroką skalę, nowy rozdział w życiu miasta. Jak wiadomo w najbliższych latach przewiduje się generalną przebudowę centrum Bielska. Już dzisiaj usuwane są i burzone stare domy, które przeszkadzają w prowadzeniu normalnej komunikacji miejskiej. Specjalne grupy minerskie Katowickiego Kombinatu Inżynierii Miejskiej wyburzył w ciągu trzech dni dwa budynki przy ul. Wandy Wasilewskiej. W miejscu tym zbudowane będzie do końca roku rondo łączące ulice Partyzantów, 1-Maja i Michałowicza. Pracowano metodą minerską, resztę prac dokończyły spychacze. Już w maju przystąpi się do dalszych wyburzeń. Od ulicy Woroszyłowa do Michałowicza zlikwidowana zostanie cała prawa strona. Przewiduje się wyburzenie czternastu budynków […]. W następnym miesiącu zaprezentowano mieszkańcom mapkę modernizacji u. Partyzantów. Natomiast w kolejnych numerach przedstawiano postęp prac oczywiście w duchu budowania nowego wspaniałego miasta. To było tylko preludium, gdyż zasadnicze zmiany nastąpiły rok później.




Budowanie poprzez burzenie...

Początkiem stycznia 1974r. ukazał się plan miasta. Z zawartych w nim informacji dowiadujemy się, że Bielsko-Biała posiada 602 ulice i 13 placów. Najdłuższą arterią miasta jest ulica Marszałka A. Greczki. Najwięcej ulic zaczyna się na literę S (77) na J i E zaledwie 2. Przy okazji rodzi się pytanie, dlaczego wydano tą mapę teraz tuż przed rewolucyjnymi zmianami w systemie drogowym miasta. 



To w ogóle był wyjątkowy rok, który na zawsze odmienił wygląd centrum miasta. Modernizacja aglomeracji miejskiej była, jak wiadomo planowana od dawna. Jednak jej zakres nigdy nie trafiał w całości do opinii publicznej. Znamiennym jest to, że nawet protokół z 3 stycznia 1974 roku, w którym przyjmowano plan robót drogowo-mostowych w Bielsku-Białej nie ujmuje wyburzeń w centrum.
Można odnieść wrażenie, że na  naradzie wewnętrznej zwołanej przez prezydenta miasta Antoniego Kobiele celowo pomijano zakres planowanych działań w centrum miasta. Wszystko to kryło się pod enigmatycznym zapisem „modernizacja ul. Zamkowej”. Potwierdza to zapis z posiedzenia z 17 stycznia. Protokół szeroko opisuje poszczególne punkty narady i zapadłe decyzje. 8 z 9 tematów ma opis i uzasadnienie. Natomiast punk nr 5 brzmiał: Przedłożony projekt decyzji w sprawie planu robót drogowo-mostowych na 1974r. prezydent Miasta zaakceptował. Do podjętej decyzji nie dołączono żadnego załącznika.    Decyzja z 20 lutego 1974 roku przedstawia szczegóły i nie pozostawia złudzeń. 

 

Prezydent Antoni Kobiela, który dzięki temu zyskał mało chlubny przydomek „burzyciel” postanowił:
Przyjąć do realizacji projekt techniczny przebudowy ulicy Zamkowej na odcinku od placu Bolesława Chrobrego do ul. Woroszyłowa opracowany przez Wojewódzkie Biuro Projektów w Zabrzu.
Wraz z robotami drogowymi dokonać przebudowy całości uzbrojenia podziemnego, zgodnie z potrzebami miasta i opracowanymi projektami.
Dokonać wyburzeń obiektów budowlanych w zakresie przebudowy ulicy Zamkowej. Dokonać również wyburzeń budynków zgodnie z zaleceniami ekspertyzy opracowanej  przez Instytut Konstrukcji Budowlanych Politechniki Śląskiej, których bezpieczeństwo zostanie zagrożone w związku z prowadzonymi robotami drogowymi i uzbrojeniem.
Zatwierdzam harmonogram przebudowy ul. Zamkowej ustalający rozpoczęcie robót w dniu 18 lutego 1974r. i zakończenia w dniu 30 listopada 1974r.

Wyznaczyć na inwestora zastępczego przebudowy ulicy Zamkowej Okręgową Dyrekcje Inwestycji Miejskich, a na generalnego wykonawcę Miejski Zarząd Ulic i Mostów.
W uzasadnieniu tej decyzji czytamy: Istniejący układ ulic miasta, jak również ich parametry techniczne nie zaspakajają elementarnych potrzeb ruchu drogowego. Dla poprawienia tego stanu Zespół Rzeczoznawców przy Zarządzie Głównym Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji opracował Studium Komunikacyjne Miasta Bielska-Białej. Studium to zostało akceptowane przez Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Bielsku-Białej. W ramach realizacji programu określonego w studium komunikacyjnym opracowano koncepcje techniczną trasy przebiegającej ul. Zamkową –Partyzantów - Bystrzańską i zatwierdzono ją Uchwałą nr 193/821/73 Prezydium Miejskiej Rady Narodowej z dnia 26 lipca 1973r. Zrealizowany dotychczas odcinek ul. Partyzantów, jak i rozpoczynana obecnie przebudowa ul. Zamkowej stanowią część składową przelotowej trasy.



Decyzja władz dotycząca wyburzenia podzamcza, podobnie jak likwidacji tramwajów, wywołała powszechne niezadowolenie. Jednak nikt nie odważył się zaprotestować. Chociaż powszechnie powtarzano, że „Antek burzyciel”, wybrał najprostsze i najtańsze doraźne rozwiązanie. Postanowił wyburzyć zabytkowy fragment miasta. Zamiast skorzystać z planów choćby Maxa Fabianiego budowy dwóch obwodnic wyprowadzających samochody na obrzeża aglomeracji, postanowił cały ruch tranzytowy puścić przez środek miasta!!! Fatalne skutki tej decyzji odczuwało miasto tak na dobrą sprawę przez ponad 40 lat, aż wybudowano obwodnice miasta.
    Przy tej okazji pojawia się też dziwna sprawa, która może być pożywką, dla lubiących spiskową teorię dziejów. Oto podjęta decyzja nie miała numeru porządkowego, ani też nie została podpisana! Biorąc powyższe tak naprawdę nigdy nie została podjęta!!! Z punktu formalnego wychodzi na to, że decyzja podjęła się...sama. A przydomek „burzyciel” nadany prezydentowi Antoniemu Kobieli nie ma uzasadnienia. To oczywiście żart!. 

 

 

Gdyż decyzja z 1 marca 1974 i kolejne podpisane w całej rozciągłości potwierdzają wole ówczesnego prezydenta, który zadecydował o wyburzeniach. 



    Akcją wyburzeniową, a właściwie minerską zajął się zespół pod kierownictwem bielszczanina Józefa Bendyka. W wywiadzie pt. „Między jednym a drugim wybuchem” tłumaczył, że spotyka się z niechęcią ludzi, którzy nie akceptują wyburzeń – rozumiem to doskonale. Spotykam się z tym i w innych miastach. Ale ci sami ludzie, zobaczą po kilku latach, że było to konieczne i pożyteczne. Ci sami ludzie będą pokazywać palcami obiekty, które „zapomnieliśmy” wyburzyć. Bo nowe jest piękniejsze od starego!- tłumaczył Józef Bendyk. Prasa zaś przekonywała, że dopiero po wyburzeniach zamek po raz pierwszy pokazał się w całej okazałości. 



    Pozostając przy tzw. modernizacji ul. Zamkowej trzeba wspomnieć o jakości przygotowań i przeprowadzonych prac. Mając litość nad nieżyjącymi już dzisiaj ludźmi nie zacytuję opinii krytyków i przeciwników tej inwestycji, a przytoczę tylko oficjalne sprawozdanie(!) z wykonania. Wprawdzie drogowcy zapewniali 15 listopada, że inwestycja jest w ostatnim stadium realizacji i oddanie ulicy do ruchu nastąpi w najbliższych dniach. Jednak kluczem do zrozumienia tego optymizmu jest słowo w „Zakresie”. 

 



W planie pojawia się nieprzekraczalna data zakończenia inwestycji na 30 listopada 1974 roku. Teraz okazało się, że w tym terminie co najwyżej droga uzyska przejezdność, a resztę prac zostanie wykonana w roku przyszłym. Miejski Zarząd Ulic i Mostów swoje prace wykonał, uwaga... szybciej o dwa miesiące! Pomimo tego była „obsówa”, gdyż na plac budowy został później przekazany, a przygotowanie do jej realizacji chociaż trwało kilka lat, delikatnie mówiąc, pozostawiało wiele do życzenia. W oficjalny sprawozdaniu z 15 listopada czytamy: Roboty rozpoczęte zostały w oparciu o niekompletną dokumentacje techniczną, zwarta zabudowa uniemożliwiła szczegółowe wykonanie pomiarów geodezyjnych i badań geologicznych, brak było pełnego rozeznania w zakresie uzbrojenia terenu wykonanego jeszcze w XIX w., brakowało danych do opracowania projektu zabezpieczenia zamku i innych usytuowanych na skarpie budynków. (...) W tych warunkach budowę ulicy Zamkowej rozpoczęto z założeniem, że szereg problemów rozwiązywanych będzie na bieżąco w miarę ich ujawniania. (...) Harmonogram nie obejmował wiec szeregu robót, które w czasie jego opracowania nie były znane. Do najważniejszych należy zaliczyć:
budowę muru oporowego w rejonie budynku u. Zamkowej nr 8 i ul. Schodowa nr 5.
Zwiększony zakres zabezpieczenia istniejącego ceglanego muru oporowego.
Roboty z zakresu konserwacji zabytków. (...)
W trakcie budowy wprowadzono również zmiany do projektów, zastępując rozwiązania drogie i pracochłonne, tańszymi i prostrzymi w wykonaniu sposobami. Na przykład zamiast podcienia w głównym budynku poczty wykonano przejście od ul. 1 Maja, zamiast muru oporowego przy tunelu PKP ułożono prefabrykowane belki strunobetonowe
.
23 listopada pomimo tych zastrzeżeń nastąpiło otwarcie nowej przebudowanej ul. Zamkowej łączącej ul. Partyzantów z ul. Lenina. Wzgórze Zamkowe otrzymało nowy kształt.
Dużo pracy włożono na skarpie przy ul. Partyzantów. Nawieziono tam 12 tysięcy metrów sześciennych ziemi ogrodniczej i zasadzano 6700 drzew i krzewów oraz 7200 bylin.

Kończąc ten smutny temat, warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. W wyniku tej modernizacji nie tylko na stałe wprowadzono ruch tranzytowy do centrum miasta, ale wyburzona kilkanaście kamienic, zmniejszając przy tym zawsze deficytową ilość mieszkań.
Skutki tych decyzji, gdy chodzi o ruch kołowy, udało się naprawić po wybudowaniu obwodnicy zachodniej i północno-wschodniej. Natomiast nigdy już nie uda się odtworzyć tzw. wysokiego trotuaru i unikalnego piękna architektonicznego tego zakątka miasta.

Zdjęcia ze zbiorów autora, jak również  pozyskane od AKF oraz wykonane przez Leona Polaczka. Dziękuję Pani Joannie za ich udostępnienie. 

środa, 19 sierpnia 2020

Parafia w Godziszce cz. 55

 2014 rok
5 stycznia odbyły się święcenia i ingres nowego bp. Romana Pindla.
19 stycznia odbył się koncert kolęd chóru działającego przy GOK w Buczkowicach.
Rada Parafialna wyznaczyła na ten rok zadania inwestycyjne, wśród nich: remont i malowanie dachu, salek katechetycznych i budynku gospodarczego oraz przycinkę drzew.
16 marca parafianie wspomogli datkami budowę stacjonarnego hospicjum w Bielsku-Białej.
25 marca ks. bp Piotr Greger, biskup pomocniczy diecezji bielsko-żywieckiej udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.
27 kwietnia ks. proboszcz Andrzej Wolny wezwał tego dnia do wyjątkowej modlitwy za nowych świętych Kościoła Katolickiego, a szczególnie za naszego rodaka Jana Pawła II - Również dzisiaj zostaje w Rzymie wyniesiony na ołtarz jako święty dla całego kościoła błogosławiony Jan XXII i nasz wielki rodak błogosławiony Jan Paweł II.
Tego dnia podczas uroczystej mszy świętej na placu przed bazyliką św. Piotra w Rzymie, bł. Jan Paweł II oraz bł. Jan XXIII zostali ogłoszeni świętymi Kościoła. Jan Paweł II został ogłoszony patronem rodzin, a jego wspomnienie jest obchodzone 22 października (w dzień inauguracji pontyfikatu). Uroczysta msza kanonizacyjna była wyjątkowa również z powodu, że sprawowało ją dwóch papieży – papież Franciszek oraz emerytowany papież Benedykt XVI.
4 maja dzieci z II klasy przyjęły po raz pierwszy komunie św.
11 maja rozpoczęły się Misje święte, to niezwykle wydarzenie w życiu każdej parafii, są to wyjątkowe rekolekcje. Zazwyczaj odbywaj się raz na 10 lat, jest to czas adoracji krzyża misyjnego, słuchania nauk misyjnych i odnowienia sakramentów. W 2014 r. misje w parafii w Godziszce poprowadzili Ojcowe Bronisław i Zygmunt ze zgromadzenia ojców franciszkanów z Kalwarii Zebrzydowskiej. Misje trwały do 18 maja, a mieszkańcy przystroili z tej okazji wszystkie figury i kapliczki znajdujące się na terenie parafii.  
We wrześniu parafianie włączyli się w pomoc prześladowanym chrześcijanom w Syrii i Iraku oraz złożyli datki na pomoc dla uciekinierów z terenów objętych wojną na bliskim wschodzie.
14 października - Od dziś rozpoczynamy duchowe i modlitewne przygotowania się na wielką uroczystość jaką będzie wprowadzenie relikwii św. Jana Pawła II  […] – krople krwi. Relikwiarz do naszej parafii i świątyni przybędzie w dniu 22 X br. w którym Kościół katolicki na całym świecie pierwszy raz wspominać będzie w liturgii św. JP II.
Tak o tym wydarzeniu pisał „Gość Niedzielny”:
   Biskup senior Tadeusz Rakoczy wprowadził relikwie krwi św. Jana Pawła II do kościoła parafii Matki Bożej Szkaplerznej w Godziszce i przewodniczył uroczystej Mszy św.









- Po raz pierwszy z całym Kościołem uroczyście sprawujemy Mszę Świętą ku czci Jana Pawła II. Dożyliśmy tej pięknej chwili i jemu zawierzamy siebie samych, wszystkich ludzi, a przede wszystkim waszą wspólnotę parafialną - mówił na początku Eucharystii biskup senior Tadeusz Rakoczy. - Ta uroczystość ubogacona została wprowadzeniem do świątyni relikwii św. Jana Pawła II. Nie jest to tylko zewnętrzne wydarzenie. Ale to ubogaca nasze otwarcie się na naukę Jana Pawła II i na zawierzenie jemu wszystkiego tego, co w nas teraz i tego, co nas czeka w przyszłości.
Przy ołtarzu, wraz z księdzem biskupem stanął ks. Andrzej Wolny, proboszcz z Godziszki oraz księża dekanatu łodygowickiego z dziekanem ks. Franciszkiem Kuligą. Dzieci z parafii przyniosły do ołtarza relikwie, które ksiądz biskup uroczyście zainstalował.
Kościół tłumnie wypełnili parafianie wszystkich stanów. Z pocztami sztandarowymi przyszli strażacy, nie zabrakło orkiestry dętej, która po Mszy św. zaprezentowała koncert w hołdzie św. Janowi Pawłowi II.

Był tu dwukrotnie
Jak podają parafialne kroniki, Jan Paweł II - biskup Karol Wojtyła - dwukrotnie odwiedził Godziszkę. 2 lutego 1970 r. przewodniczył Mszy św., w czasie której zostały poświęcone organy. A 6 czerwca 1978 r. - Mszy św. podczas spotkania kapłanów rocznika 1966. - To mój rocznik - mówił bp Rakoczy. - I to ważne spotkanie organizował wasz poprzedni proboszcz ks. Józef Jania. Ja nie mogłem w spotkaniu uczestniczyć, bo byłem już wówczas na studiach w Rzymie.
W homilii bp Rakoczy zaprosił do dziękczynienia Panu Bogu za dar Jana Pawła II, który - jak mówił biskup senior, trwale wpisał się w nasze życie. - I cieszymy się, że ten wielki święty pozostanie z nami na zawsze - także w swoich relikwiach. Będą nam one go uobecniały. A modląc się za jego wstawiennictwem, będziemy wypraszać potrzebne łaski. W blasku oficjalnie potwierdzonej świętości, cieszymy się, że mamy w niebie wielkiego orędownika naszych spraw. Ale jednocześnie mamy świadomość, że ten dar staje się naszym zadaniem. Wszyscy powinniśmy bowiem dorastać do ideałów zapisanych w Ewangelii, a realizowanych przez św. Jana Pawła II.
Ksiądz biskup wspominał swoje kapłaństwo, które od początku było mocno związane z osobą Jana Pawła II. - Najpierw jako młody profesor przygotowywał nasz rocznik do kapłaństwa na początku naszych studiów w seminarium duchownym w Krakowie. Potem, po święceniach, jako neoprezbitera wysłał mnie do swojej parafii w Wadowicach, a po roku wezwał mnie, bym poszedł do seminarium, kontynuował swoją naukę i zajmował się także wychowaniem kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. A potem wysłał mnie do Rzymu na studia. Kiedy został papieżem, tego samego dnia wezwał mnie do współpracy - bardzo bliskiej - która trwała przez kilkanaście lat.
Na służbie
Bp Rakoczy przypomniał związki Jana Pawła II z terenami obecnej diecezji bielsko-żywieckiej - zwłaszcza jego korzenie ze strony ojca - i turystyczne pasje, związane z wędrówkami po Beskidach.
Nawiązując do słów inaugurujących papieski pontyfikat „Nie lękajcie się, Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”, bp Rakoczy podkreślał, że Święty był człowiekiem ogromnej wiary, który oddał się do dyspozycji Kościołowi, „był apostołem, a służba Bogu i człowiekowi, była centrum jego życia” - mówił.
   Na zakończenie uroczystości, ks. Andrzej Wolny, który od 20 lat pracuje w parafii Matki Bożej Szkaplerznej, dziękował za „dar i zadanie”, jakie przez posługę biskupa Rakoczego otrzymali parafianie z Godziszki.
W październiku mieszkańcy odpowiedzieli na apel i złożyli ofiary na renowacje spalonej katedry w Sosnowcu.

wtorek, 18 sierpnia 2020

Kalendarium gminy Bestwina cz. 27

 

 

 1901-1902 oświata

W 1901 roku w Bestwinie nadal kierownikowi Myrcie pomaga Waligóra, natomiast w Janowicach pojawiła się Wanda Niementowska. W następnym roku w Janowicach jest bez zmian, natomiast w Bestwinie pojawił się Władysław Polewka.


1903

Muzeum niemieckich ziem
W ramach walki ideologicznej nacjonalistów niemieckich pojawił się pomysł, aby stworzyć muzeum niemieckości tych terenów. Niemieckimi miastami były ich zdaniem: Oświęcim, Zator, Kenty (które się miały nazywać Liebeswerde), Wadowice (Frauenstad) i Żywiec. Do wsi niemieckich zaliczają: Pietrzykowice (Petersdorf), Łodygowice (Ludwisdorf), Straconkę (Dresseldorf), Zebrzydowice (Siegfiedsdorf), Bestwinę, Nidek, Dankowice, Pisarzowice, Piotrowice, Włosienicę, Lanckoronę itd. wszystkich razem 25!


Nowy żandarm
W kwietniu pojawiły się informacje, ze nowe posterunki żandarmerii w zachodniej Galicji utworzone zostaną w Lipniku, Porąbce, Osieku i Buczkowicach. Zapowiedziano też, że posterunek w Wielkim Kaniowie otrzyma o jednego żandarma więcej.

Powódź
W tym roku wielka woda nawiedziła Kaniów i Bestwinę w lipcu. Straty były duże.

Wybory do rady gminy Bestwina
Walka o rząd dusz trwała. „Wieniec i Pszczółka”, który jak tylko mógł umilał życie posłowi Janowi Kubikowi, i tym razem postanowił nadszarpnąć jego powagę pisząc o wyborach do rady gminy: Jaki poprzednik, taki następca. O sławnej przed laty gminie w żadnej teraz gazecie nic czytać nie można, bo niczem się też nie odznacza, jednakże musimy choć w krótkości skreślić, jakie tu się dzieją nadużycia w ogóle, a zwłaszcza w czasie wyborów gminnych, a to wszystko dzieje się przez kilku takich „przyjaciół” ludu, których człowiek więcej musi unikać niż żydów lub socyaldemokratów.
Jeszcze w r. 1901 w kwietniu naczelnik gminy Fr. Jonkisz ogłosił był wybory do nowej Rady gminnej, lecz że to było w sobotę, gdy wszyscy prawie gospodarze z Bestwiny idą na targ do Białej, za różnemi sprawami, więc też wybory przeprowadził ów pan wójt wraz z posłem Kubikiem, a że sami agitacyę robili, wszystko wyjadło na ich kopyto. Tak samo skrzeczeli oba aż do wyborów zwierzchności gminnej, które po swojemu także przeprowadzili i obrali wójtem chałupnika, lat 65 liczącego, który całkiem do urzędowania jest niezdolny.
Wszystko to stało się z pobudki wspomnianego Jonkisza, co ciągle prawi, że jest przyjacielem całego świata, a właściwie kocha tylko siebie samego i dąży do tego, aby jakim urzędnikiem został, aby go ladzie po rękach całowali. Ale pytamy, za co go szanować, gdy nikomu jeszcze nic dobrego nie urobił? Do kościoła wcale nawet nie chodzi, a życie jakie wiedzie, wszyscy wiedzą, jak jest niemoralne.
Dodać trzeba, iż nowo obrany wójt jest kulawy z własnej przyczyny, bo aby ujść przed wojskiem, sam sobie zepsuł nogę, która mu się do dziś dnia psuje.
W r. 1900 wyprawił do Ameryki swego syna, który także czmychnął przed wojskiem, a prócz tego, był zasądzony za zbrodnię zabójstwa. Zapytujemy, czy wolno takiemu wójtowi urzędować, który jest w stanie całą gminę chyba skłonić do emigracyi za morze, a w końcu sam ucieczkę za rządzi? Niepodobna, aby władze przez palce patrzyły na takie postępowanie. Prosimy coś na to radzić.
A. J. A. C. czytelnicy z Bestwiny.
    Powyższy list do redakcji był jeszcze ciągle pokłosiem kampanii wyborczej. Jednak warto podkreślić rzetelność gazety, która już w następnym numerze opublikowała sprostowanie nadesłane przez naczelnika gminy Bestwina Antoniego Gryzełka: Za wybory gminne ja nie odpowiadam, bom ich terminu nie wyznaczał; to stwierdzam, że do wyboru nie przyszło wielu takich, którzy w domach byli, a przecie o wybory widocznie nie dbali.
„Chałupnikiem" nie jestem, bo mam z łaski Bożej także 13 mórg gruntu. Chromam trochę na nogę, ale stało się to wskutek choroby w 35 roku mego życia, kiedy ten, co pisał do „Wieńca-Pszczółki” jeszcze może nie żył, albo był małym chłopcem, więc wiedzieć nie może, z jakiej przyczyny ochromiałem.
Syn mój przed wojskiem nie uciekł, bo aż po odbyciu 3 lat wojskowej służby do Ameryki pojechał. Nikomu do uciekania do Ameryki nie pomagam, ani do wyjazdu z kraju nie nakłaniam, a sam już jestem za stary, abym się gdzie w daleki świat wybierał — wolę kości moje złożyć w ojczystej ziemi.
Gdyby ten, co wypisał na mnie rzeczy z prawdą niezgodne, nie zalewał sobie czasem głowy, toby też nie było przyszło do żadnych nieporozumień, bo chcę urzędowanie me spełniać uczciwie i wedle sił moich służyć gminie.

1903 oświata
W bestwińskiej szkole pojawia się Bogumiła Bieniek. W Janowicach nadal pracuje Wanda Niementowska.