poniedziałek, 30 czerwca 2014

Wakacje 2014

                                                                   Wakacje, wakacje...



    Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do mojego bloga po 15 lipca, gdyż teraz udaję się na urlop, który chcę w całości poświęcić mojej rodzinie!
    Po powrocie obiecuję tradycyjnie przegląd prasy z lipca 1914 roku oraz szczegółowy opis tzw. Bitwy nad Biała, którą opracowuję na podstawie 20 polskich, 17 niemieckich i 7 czeskich gazet.
    Do zobaczenia Jacek Kachel

piątek, 27 czerwca 2014

Przygotowanie do jubileuszu X TG Sokół czerwiec 1914 cz. 2


    Przygotowanie polskie natrafiły na wielki sprzeciw Niemców. Nie tylko nie wydano na nie zezwolenia, ale: Niemcy bezwstydnie publicznie wzywają swoich do mordu i pożogi, publicznie oświadczana, że przybyłych Polaków na obchód powinni z Bielska Niemcy wytopić i wymordować. Poseł Zamorski wniósł pismo do Wydziału krajowego w Opawie : Dnia 28 czerwca br- urządza Polskiej Towarzystwo gimnastycz. Sokół w Bielsku, uroczystość 10-ciolecia istnienia Towarzystwa Magistrat bielski na jedno pismo wniesione przez wspomniane Towarzystwo- odpowiedział odmownie, a na dwa następne pismami wcale nie chce dać odpowiedzi; w dodatku wysłał komisyę, która orzekła, że Dom polski, gdzie wspomniana uroczysltość ma się odbyć, należy zamknąć przed odbyciem uroczystości. Natomiast gazety niemieckie Bielitz-Bialaer Anzeiger, Ostschlesische Deutsche Zeutung i inne nawołują do zbiegowiska i awantur, grożą Polakom wytopieniem w Białce i ogłaszają, że Magistrat nie może pozwolić na uroczystości polskie. Towarzystwa polskie poniosły już ogromne koszta i gdyby uroczystość lub też pochód na nabożeństwo, zostały zakazane, to lud okoliczny nie da się już powstrzymać ani jego wzburzenia uśmierzyć. Odpowiedzialność za ewentualne następstwo spadłaby na Magistrat bielski i Wysoki Rząd krajowy, który nie chciał zapobiedz złemu. Przy tem nadmieniam-, że na uroczystość wybierają się prawie wszyscy członkowie Koła Polskiego. Proszę przy tem uprzejmie, by Wysoki Rząd krajowy spowodował udzielenie pozwolenia na uroczystość polska, coby uchroniło ludność od wszelkich zapowiedzianych ewentualności. Bielsko dnia 24/6/ 1914 Jan Zamorski.
W telegramie do ministra spraw, wewnętrznych, prezydenta i ministrów i prezydium Koła polskiego Zamorski napisał między innymi: W Bielsku źle się dzieje. (...) Ludność polska jest wzburzona i gdy nadejdzie zakaz uroczystości, to awantury a marze rozlew krwi będą nieuniknione, tem bardziej, że Niemcy już mają pałki, kamienie i gwizdawki przygotowane. Decyzya stanowcza w sprawie zezwolenia konieczna. Jan Zamorski-
26 czerwca 1914 roku opublikowano wiersz:
DO BIELSKA!
Do Bielska Panowie do Bielska,
W niedzielę jak jeden zdążajcie-
Niech Wróg nie myśli, że nas garstka kiepska
Na trud, na nic nie zważajcie.
Panowie Bracia! Wieśniacy i chłopi,
Pokażcie co serca czują, wasze.
Bogaci i ci, których bieda trapi.
Niech każdy zwiedza festyny nasze.
Bracia! czerwiec dwudziesty ósmy.
Weźmy każdy w głowę
W nim pokażmy wrogom cośmy,
Wszyscy w Bielsku! mówiąc słowem.
Druhy nasze pewno temu nie przeciwne,
tak ci z bliska tak z daleka.
Przyjdą witać Niemce gniewne
I niech nie braknie tam żadnego człeka!

   Z każdym dniem atmosfera stawał się coraz bardzie duszna. „Dziennik Cieszyński” pisał:  Czytając niemieckie pisma lokalne z ostatnich dwóch tygodni musi każdy odnieść wrażenie, że panowie redaktorzy dostali najostrzejszej wścieklizny, bo bez powodu istotnego, dlatego tylko, że Polacy, których jest w Bielsku około 2.500 (wedle magistrackiego spisu, w którym co najmniej tysiąc zginęło) prosili o pozwolenie na pochód z Domu Polskiego na Blichu do kościoła św. Trójcy. Polacy są bardziej u siebie w Białej i urządzają tam obchody i pochody a nigdy z tego powodu nie przyszło do zaburzeń, Polacy nigdy nikogo nie prowokują i nie napadają. Mieli Niemcy zjazd podczas Zielonych Świąt w Białej, a choć prowokowali Polaków powywieszaniem chorągwi o kolorach wszechniemieckich to nikt spokoju publicznego nie zaburzył. Polacy znaleźli się kulturalnie, pewni, świadomi tego, że takie manifestacye, jak ta z Zielonych Świąt, nie zmienia naturalnego rozwoju stosunków. Proces zaś uświadamiania ludności wiejskiej i robotniczej mnisi doprowadzić miasto powiatowe do polonizacyi.
Inaczej postępują Niemcy bielscy. Na samą wiadomość, że Polacy urządzają uroczystość dziesięciolecia miejscowego Sokola dostali jakiegoś szału, który przypomina szał Cymbrów i Teutonów przed bitwą, lub wściekłość Cherusków w lesie Teutoburskim i zupełnie jawnie pod osłoną władzy naturalnie niemieckich nawołują do gwałtów, do odparcia Polaków. Całe wiadra jadu wylewają na głowę przewodniczącego Sokoła, p. Podgórskiego, że tenże śmie legalnie prosić i upominać się o to, co każdemu Towarzystwu wolno robić w chwilach dlań uroczystych. Ujawnia się przy tej okazyi ta zachwalana kultura niemiecka, która zdaje egzamin ale z nienawiści, szału, wściekłości.

Równocześnie całkiem na chłodno gazeta kalkulował: Cała ta nagonka prasy niemieckiej wychodzi nam Polakom na dobre, nam czasami potrzeba takiej podniety, jakby ostróg! Jesteśmy przeto wdzięczni za te wybuchy wściekłości, jakich doznają redaktorzy niemieccy, bo one uświadomionych, organizują, a obojętnych i sprzyjających Niemcom Polaków budzą! Takie awantury przysparzają nam dziesiątki i setki nowych, zbudzonych ze snu rodaków. Groźby zapowiadane na niedzielę nie przestraszają nas, każdy rzucony na Polaków kamień to materyał do odbudowy polskości w Bielsku, każde wybite okno w Domu polskim to przysporzenie nowego domu polskiego w mieście, każde uderzenie Polaka lub zranienie to zarzewie nowego ducha, to podkładanie lontu pod nagromadzone prochy. Spokojnie oczekujemy niedzieli, bo zakaz, szykany, bójki, gwizdy, to wszystko woda na nasz młyn, uroczystość odbyta z takiem przeszkodami osiągnie stokroć większy rezultat niż uroczystość spokojna, za zezwoleniem magistratu i przy spokojnem zachowaniu się Niemców. Wściekłość jaka ogarnia Niemców jest dla nas dowodem, że czują się nie swojsko, że nie są gospodarzami na tej ziemi, boby się tak nie bali. Niemcy uświadamiają sobie, że lud się budzi, czuje po polsku, że skończy się kiedyś ich panowanie.
    O tym jak potoczył się wypadki dnia 28 czerwca opisze w następnym miesiącu, gdyż to głównie prasa lipcowa zajęła się tymi krwawymi wydarzeniami.

U prezydenta


ZAPROSZENIE
Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
uprzejmie zaprasza
Pana Jacka Kachela
wraz z osobą towarzyszącą
na uroczysty finał i ogłoszenie wyników konkursu dla dziennikarzy prasy lokalnej
FILARY DEMOKRACJI LOKALNEJ
Uroczystość odbędzie się w Belwederze 25 czerwca 2014 roku (środa) o godz. 15.00

    To właśnie sprawiło, że ostatnio trochę blog zaniedbałem. Z zaproszenia skorzystałem, bo znaleźć się w gronie najlepszych za artykuł historyczny w ubiegłym roku, jest miło, a oto moja subiektywna osobista relacja. Pozdrawiam Jacek













czwartek, 26 czerwca 2014

Przygotowanie do jubileuszu X TG Sokół czerwiec 1914 cz. 1

    Patrząc na te okoliczności zewnętrzne Polacy wydali odezwę: RODACY! Najsilniejszą placówką germańską u stóp Karpat po prawym już brzegu Wisły jest Bielsko z Białą. Tutaj na polskiej ziemi niemczyzna popierana przez centralizm wiedeński, dokonywała spustoszeń w szeregach polskich, germanizując setki tysięcy nieuświadomionych braci naszych, robotników,
włościan czy rzemieślników.
Wielka ilość szkół niemieckich a brak polskich sprawiły, że młodzież polska zgermanizowana w szkołach, szła na służbę do wroga naszego, który już setki lat nad tem pracuje, ażeby nas zniszczyć, I doszło do tego bracia nasi stali się niewolnikami wrogów naszych, a wrogowie nasi stali się narodem panów, którzy mają tylko rządzić i znęcać się nad każdym kto się Polakiem zwie, lub
w polskim języku Boga chwalić chce. I tuczyli się wrogowie nasi przez długie wieki krwią i potem a płacili jej za to nienawiścią i pogardą wszystkiego co polskie. (...)
Między innemi powstało przed 10-ciu laty Polskie Towarzystwo gimnastyczne Sokół w Bielsku. Gniazdo to miało ciężkie warunki rozwoju. Brak sali, brak ludzi chętnych do pracy, brak dzielnych kierowników, brak nawet odwagi należenia do Sokoła, odbijał się dotkliwie na rozwoju gniazda. Sokół bielski szykanowany przez władze, ścigany zakazami Magistratu bielskiego, teroryzowany przez hakatę, przetrwał lat 10. Na zewnątrz nie mógł nigdy wystąpić, ale wierny ideom sokolim, pracował wytrwale nad gromadką młodzieży, która mimo prześladowań hakaty, zbiegła się pod jego skrzydła. Owoc pracy były niewidoczne i nieraz ręce opadały na widok niechęci i apatyi rodaków, którzy nie chcieli poprzeć usiłowań druhów bielskich.
Dziś jednak po dziesięciu latach -choć warunki nie wiele się zmieniły, choć szeregi nasze nieliczne, choć władze równie nieprzychylne jak na początku istnienia gniazda - widzimy, że Sokół w Bielsku oddał sprawie narodowej duże usługi. 


Sokół bielski, mając schronienie w Domu Polskim, zdołał wyrobić narodowo znaczny zastęp młodzieży robotniczej, która wieczory wolne od pracy spędzała na ćwiczeniach gimnastycznych i pogadankach, brała udział w obchodach rocznic narodowych, a następnie stała się rozsadnikiem idei sokolich po całej okolicy. W ostatnich latach dzięki prywatnej inicyatywie poszczególnych Druhów Sokoła bielskiego, powstały gniazda Sokole w Łodygowicach, Bestwinie, Kozach, Międzybrodziu, Bujakowie. Pisarzowicach, Mesznej, Jasienicy. Sokół bielski pracuje jak może o własnych siłach stawiając siły na
zamiany.
Dnia 28. czerwca b. r. urządza Sokół bielski uroczystość dziesięciolecia dla zrobienia obrachunku a osiągniętego dorobku-, dla nabrania otuchy do dalszej pracy tu na kresach, a zarazem dla pokazania naszym wrogom, że żyjemy, że się rozwijamy, że się na naszej własnej ziemi zgnieść nie damy.
Zwracamy się więc do Was Szanowni Rodacy z gorącą prośbą o współudział w naszej uroczystości. Niechaj nikogo nie braknie z najbliższych okolic, a wielu niech spieszy z daleka.


Zgodnie z programem obchodów organizatorzy przewidzieli: Przed południem: Godzina 9.: Zbiórka w ogrodzie Domu Polskiego. Godz. 9, 30-: Pochód do kościoła na nabożeństwo.
Godz. 10-: Pochód z kościoła do Domu Polskiego. Godz. 12.: Powitanie gości i przemówienia delegatów. Godz. 13: Wspólny obiad. Po południu festyn. Początek o godz. 3., wstęp 50 halerzy. Tombola, koło szczęścia, wędka, poczta, kręgielnia, wróżka, żyd, muzeum starożytności, grota Twardowskiego i. t. d. O godz. 4. ćwiczenia gimnastyczne:
a) Musztra drużyny, b) ćwiczenia wolne — obrazy krakowskie, c) ćwiczenia druhów (grunwaldzkie), d) Piramidy, e) Przyrządy (koń, poręcze, drążek:),- f) ćwiczenia druhów wstęgami. Wieczorem zabawa taneczna. Wstęp od osoby 1 K. Bufet obfity. Muzyka wyborna. — O liczne przybycie najuprzejmiej prosi Wydział.

wtorek, 24 czerwca 2014

Sprawy gospodarcze - czerwiec 1914




    W sobotę otworzono na kolei północnej nowy przystanek osobowy: „Bielsk-Górne przedmieście”. Na tym przystanku przyjmować będzie się i pakiety.  W tym samym czasie ministerstwo kolejnictwa zaczęło za sprawą nowego ministra Forstera stosować tylko niemieckie nazwy stacji. O tym, że nacjonalistyczne podejście coraz szerzej docierało do Wiednia, świadczy fakt, wydania mapy Galicji z tylko niemieckimi nazwami.  Zastosowanie takiego oznaczenia szczególnie we wschodniej Galicji mijało się całkowicie z zasadnością, gdyż tam mało kto potrafił skojarzyć te dwie nazwy, co oznaczało, że mapa była bezużyteczna, cieszyć się mogli tylko niemieccy nacjonaliści, że przynajmniej na mapie udało się im zgermanizować Galicje.
    W czerwcu 1914 roku w Białej odbyło się powiatowa zebranie delegatów kółek rolniczych. Dawno już nie było takiego zainteresowania jak obecnie sprawami zarządu powiatowego kółek rolniczych w powiecie bialskimi. Na zgromadzenie roczne 7-VI. zebrało się aż 56 idelegatów, liczba niebywała w rocznikach towarzystwa tutejszego. Po krótkiem zagajeniu przez prez- Ponińskiego złożył sprawozdanie sekretarz Turkiewicz z działalności zarządu powiatowego i poszczególnych, kółek. Sprawozdanie wypadło mdło i nadzwyczaj mizernie, pokazało się. że na 28 kółek w powiecie trzy zaledwie funkcyonowały należycie- Rzeczową, dosadną krytykej przeprowadził prezes bialskiego Kółka Podgórski, który winę uśpienia kółek zarzucił zarządowi powiatowemu, który kółek nie lustruje zupełnie a nawet sam nie odbywa zebrań, wymaganych statutem. O ile chodzi o stosunek zarządu powiatowego do składnicy, bialskiej, to pierwszy zaniedbał wykonania uchwały zaszłorocznego zgromadzenia, by urządzić ankietę sklepów chrześcijańskich i kółkowych, odbyć zgromadzenie celem skupienia tychże około składnicy. Na temat lustracyi, jakich potrzebują kółka rolnicze przemawiali Wałęga ze Szczyrku, Matłosz z Białej, Handerek i Frydel z Leszczyn. O braku ludzi, chętnych do pracy przemawiali poseł Dobija, Szlagor z Hałcnowa, Gabryl z Krakowa. Delegat Obara z .Witkowie przedstawił rozwój kółka w Witkowicach, Bardzo wyczerpująco odpowiedział mówcom delegat zarządu głównego, który stwierdził brak zaufania kółek do zarządu powiatowego i na odwrót, podniósł kilkakrotnie że wiele dałoby się zrobić w powiecie, niestety powiat bialski, t. z. zarząd powiatowy i kółka wcale żadnych życzeń pod adresem zarządu głównego nie stawiana.
Po wyczerpującej dyskusyi przystąpiono do wyborów, zarządu, na 3 lata, na Wniosek komisyi matki przadłożonv przez ks- Hajosta z Osieka wybrano Pip. Podgórskiego, Zygmunta z Białej, Bielika Wawrzyńca z Białej, Czarneckiego Oswalda z Leszczyn, Obarę Bronisławą z Witkowie, Kubicę Jana z Buczkowic, Niemca Jana z Osieka, Grzybowskiego Jana z Bestwiny, Ozgę Walentewo z Bestwinki, Kutka Bartłomieja z Porąbki, Dobiję Ludwika z Ryibarzowic. Na wniosek p. Śmieszka, delegata Rady powiatowej ,po rezygnacyi p. Czarneckiego, Wybrano dodatkowo p. Ponińskiego Adolfa.
Po dokonanych wyborach, wypowiedział profesor Gabryl, delegat towarzystwa ogrodniczego referat o sadownictwie, który wywołał ogromne zainteresowanie i ożywioną dyskusye-
Nadspodziewanie wypadło ukonstytuowanie nowego zarządu powiatowego... Mimo tego, że dotychczasowa działalność o.- Ponińskiego i p. Turakiewicza zabijała Kółka rolnicze, to jednak wbrew wyraźnej, zasadzie statutu, że ścisły zarząd powinien pochodzie ze siedziby zarządu to jest z miasta powiatowego — wybrano napowrót tych samych panów. Uznano pyszną na kresach zasadę niech raczej nic się nie robi, niż gdyb to mieli robić ludzie, którzy wielokrotnie dali dowody, że czego się chwycą, to idzie naprzód — ale należący do niewygodnego bo zanadto ruchliwego stronnictwa.
Sprawy ekonomiczne traktował z tak ciasnego stanowiska przede wszyskiem delegat Rady powiatowej p. Śmieszek, który wprowadził także w dyskusye ton polemiczny, ton insynuacyi politycznych.
Przeciwko ukonstytuowaniu, opartemu na błędnej zasadzie, że stolica Zarządu jest cały powiat, a więc równie dobre Kokierki jak Biała, czy Kęty, Kozy, Bestwina lub Witkowice, wniósł prof. Podgórski odwołanie do Zarządu Głównego Tow. Kółek rolniczych we Lwowie.

    W owym czasie wszystko wiązało się z polityką, dlatego niemiecka gospodarka przed sądem. W sobotę 20. czerwca odbyła się w sądzie bialskim trzecia z rzędu rozprawa między magistratem miasta Białej a profesorem Podgórskim, który jako sekretarz wiecu odbytego 2. lutego br. celem zaprotestowania Przeciw urągającym wszelkiej sprawiedliwości nadużyciom z okazyi wystawienia listy wyborców dla nowych wyborów do Rady miejskiej — odczytał rezolucye potępiające te nadużycia oraz stronniczą, lekkomyślną gospodarkę magistratu. Na rozprawie tej wniósł oskarżony za pośrednictwem swego adwokata Dr. Wilhelma Kania z Krakowa dowody, popierające zarzuty niedbałej i hakatystycznej na niekorzyść Polaków prowadzonej gospodarki Niemców bialskich. Z tą chwilą rozpoczęto się właściwe postępowanie, które zmienia sytuacyę, oskarżonym zostaje magistrat bialski, a profesor Podgórski będzie tylko rzecznikiem całej Polonii, która jednomyślnie godzi się na wywleczenie przed światem, przed cała opinią zarówno polską jak i niemiecką gospodarki bialskich hahakatystów,
Którzy wcale nie liczą się z tem, że część ludności jest czysto polska że jest 1/3,  a wśród pozostałych Niemców polowa Jest takich, których rodzice lub dziadowie byli jeszcze Polakami. Proces pociągnie się prawdopodobnie.
Jeszcze dwa miesiące, nim sędzia, zdoła w drodze rekwizycyi zebrać potrzebne do rozprawy materyały — tymczasem należy We wszystkich dziennikach polskich rozsławić gospodarkę kliki magistrackiej, aby cały kraj, wszyscy którzy Białej przyjdą zawczasu wiedzieli, jakie w Białej panują stosunki i nie błąkali się, nie próbowali zgodnego pożycia z hakatą, której nie uwłaszczę mrozem, i której jedynym celem zatracenie tego co polskie. Panowie
Hess i Rosner złą oddali miastu Białej przysługę, proponując skargę przeciw profesorowi Podgórskiemu, nie obliczyli przedtem tego, że proces będzie trwał tak długo, i że przez cały ten proces opinia polska będzie się wyrabiała i utrwalała. Źle się wybrali ci hakatyści, którzy sądzili, że przeciwnik się ulęknie, o czem już szumnie po swych piśmidłach lokalnych pisali. Profesorowi Podgórskiemu chodziło o zrobienie z gospodarki bialskiego magistratu sprawy głośnej, o skarżenie nie prosił, skoro jednak Niemcy po trzech tygodniach namyślania się za poradą różnych intrygantów jego wybrali za ofiarę, którą chcieli pożreć, to niech się przynajmniej bawią przez kilka miesięcy, i niech sobie dziąsła przy tej zabawie dobrze pokrwawią.
Niemcy nie oryentują się również w sytuacyi, albo bezczelnie kłamią — pisząc, że profesor Podgórski ucieka się pod opiekę adwokata Grossa, nie pomoc tu dlań ale zdrada dla wszystkich Polaków! Chodzi o wystawienie informatora, który od kilku lat opowiadał o strasznej gospodarce magistratu bialskiego na próbę — albo dr. Gross powtórzy swe zarzuty przed sądem, albo oświadczy, że nic nie wie, Polacy zaś, którym chciał przewodzić, wyciągną z tego konsekwencye. Zwłaszcza obecnie w najbliższych trzech miesiącach taka próba będzie podobno aktualną.
W piśmie dowodowym przypomina oskarżony wszystkie tylokrotnie podnoszone zarzuty: zużycia pożyczki na inne cele niż te, które aprobowała Rada powiatowa i Wydział krajowy, obracania dochodów z kasy oszczędności na sprawy gminne, subwerncyonowania szkół wyznaniowych ewangelickich a pomijania szkół polskich, wreszcie rozrzutności objawionej przy zakładaniu kinoteatru, które to przedsiębiorstwo rujnuje miasto.
Biała Pogrzeb dwunastu obywateli honorowych. Z wiarygodnego źródła dowiadujemy się, iż Wydział krajowy we Lwowie odrzucił prośbę magistratu bialskiego, wzmacniającego sztucznie stan posiadania Niemców przez mianowanie honorowych obywateli. Czekamy co powie na to i co nowego wymyśli Rada gminna. Burmistrz tutejszy ;p. Wenzelis jajko burmistrz przyjmuje wiadomość tę niechętnie, lecz znowu jako karawaniarz powinien urządzić wspaniały pogrzeb a że można przy tem coś zarobić i równocześnie być na sutej stypie pogrzebowej. Czekamy tego naprawdę wspaniałego pogrzebu a od siebie z prawodusznym btoilefm dodajemy „Reąuiem aeternam” aby ta niewdzięczna ziemia za to, że ją tak umiłowali, lekka im była-

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Sprawy osobiste - czerwiec 1914 cz. 2


    W tym czasie ks. Jan Krzemieniecki, katecheta seminarium nauczycielskiego TSL w Białej, otrzymał na uniwersytecie Jagiellońskim stopień doktora św. Teologii. Natomiast w Jasienicy posadę ekspedientki pocztowej przy tutejszym nowo utworzonym urzędzie pocztowym otrzymała p. Emilia Szmehlikowa z Bielska.  Składnice pocztową założono 16 czerwca w Wieprzu koło Żywca. 
    Sekretarz generalny centralnego zarządu stow. Gustawa Adolfa w Lipsku ks. Brunon Geissler zwiedził zakłady diakonis w Pradze, Wiedniu i Preszburgu. Celem poinformowania się o tych zakładach w dyasporze i przybył także do Bielska. Tutaj oglądał kościoły w Bielsku, Białej i Starem Bielsku, zakład sióstr, dom sierocy w Białej i dom dla rekreacyi sióstr w Średniem Jaworzu zbudowany i dał wyraz swej szczerej radości z tego, że tu na pograniczu Galicyi kościół ewang. rozwija tak błogą czynność.
    Na posiedzeniu bialskiej Rady powiatowej burmistrz Białej Weynzelis złożył  rezygnację z godności wicemarszałka.   Wiązało się to  P. Wenzelis został nadal zwykłym członkiem Rady powiatowej. Warto przypomnieć, o czym pisałem w poprzednich miesiącach, że Wenzelis miał wątpliwości jak się zachować, przyzwoicie czy politycznie, gdy chodzi o osobę marszałka Łazarskiego. Początkowo postąpił jak mu serce podpowiadało, ale gdy okazało się, że jego odwrotność głowy oberwała kilka prostujących kopniaków od swoich wtedy na powrót złapał pion polityczny, a uczciwości i niezależności aura rozpłynęła się jak mgła.
    W tym podrozdziale trzeba również poinformować o zgonie Juliusza Rychlik. oficyał prot. w Białej zmarł dnia 16. b. m. w Karlsbadzie w 39. roku życia. Pogrzeb odbył się w Wadowicach w sobotę dnia 20- b. m. Ja również informacje, że: Przed komisyą egzaminującą mor.-śląskiej superintendeniury, składającą się z przewiel. p. ks. super intendenta Glajcara, jego zastępcy ks. proboszcza dra Schmidta i konseniora ks. Brody, zdawał 28. maja kandydat teol. Józef Kunerth drugi teolog, egzamin (egz. praktyczny). Kandydat Kunerth był pomocnikiem ks. proboszcza Glondysa w Czerniowcach i został wybrany proboszczem w Altfratautz w miejsce ks. proboszcza Kersten, który objął posadę w Brigidowie
    Na koniec tych informacji warto przypomnieć o uroczystości poświęcenia sztandaru ochotniczej straży pożarnej w Wilkowicach. Poświęcenia dokonano 31 maja i ze względów oczywistych relacja z tego mogła się pojawić dopiero w czerwcu. „Kurier Lwowski” przekazał z tego dużą relacje: Przy niezwykle sprzyjającej pogodzie licznie zgromadziły się bratnie straże ze Szczyrku, Grodziska (Godziszki- JK) , Rybarzowic, Wrocanki (Straconki- JK), Komarowic ( Komorowic-JK) Hałcnowa, a nawet z odległego o 16 km. Międzybrodzia. Nadto przybyli delegaci innych Towarzystw i ochotniczych straży pożarnych i tłumy publiczności z okolicy.
W sobotę wieczorem strzały z moździerzy zapowiedziały święto strażackie, a przypomniała je w niedziele pobudka orkiestry. O godz. 10 powitano gości na dworcu kolejowym, przybyłych na uroczystości i udano się w pochodzie do kościoła, gdzie w czasie sumy wygłosił podniosłe kazanie ks. Stanisław Kotarba. Po nabożeństwie odbyło się poświęcenie sztandaru, wspaniale wykonanego a dostawionego przez firmę zaszczytnie znaną z kół strażackich: Lwowskie biuro handlowe Z. Majewskiego we Łwowie, ul. Kościuszki 4. Przed wbijaniem gwoździ przemówił prezes miejscowej straży p. Józef Krzemień, który podzielił się z zebranymi tą radosną wieścią, że bracia z Ameryki pamiętali o swoich w starym kraju, a nie mogąc przybyć osobiście złożyli za inicjatywą Franciszka Krupińskiego na cele strażackie kor. 181 gr 55., aby przyjemniej w ten sposób zaświadczyć swą stałą łączność z ojczystą wioską. Potem zabrał jeszcze głos poseł Dobija i delegaci strzelców z Żywca, a w ich mowach drgała serdeczna, patrjotyczna struna, tak, że zebrani w podniosłym nastroju wynieśli to miłe przeświadczenie, że coraz lepiej rusza się brać strażacka, a jej robota zatacza coraz szersze kręgi dla dobra bliźnich i szczęścia ojczyzny
.  


środa, 18 czerwca 2014

Sprawy osobiste - czerwiec 1914

     Tym razem sprawy osobiste rozpocznę od hojnego zapisu na cele dobroczynne jakiego dokonał Marycy Adolf Thuretzky. Darczyńca rodem w Bielska od lat przebywał w Wiedniu. Po swojej śmierci ten rencista przekazał tutejszej gminie żydowskiej 200.000 K. 
    W niedzielę 7. czerwca został wprowadzony w Bielsku nowo wybrany proboszcz ks. dr. Ryszard Wagner. Przyjęcia do urzędu w tutejszy zborze dokonał przew. p. seniora ks. Marcina Haasego z Opawy.  Nabożeństwo uroczystościowe rozpoczęło się o godzinie 10. przed południem. Aktu instalacji dopełnił ks. senior Marcin Haase przy współudziale ks. suiperintendenta Glajcara i ks. Dra Schmidta.  W niedzielę Św. Trójcy odbyła się w naszym zborze uroczystość wprowadzenia w urząd nowego proboszcza ks. dra Wagnera. W uroczystości brali liczny udział zborownicy, przedstawiciele władz miejskich i politycznych, szkól i gmin konfesyjnych. Przybył wiceburmistrz miejski p. Eichler z radnymi miejskimi, c. k. starosta p. Podczaski z niektórymi urzędnikami, deputacya szkół średnich i wydziałowych, reprezentanci gminy katolickiej i izraelickiej, deputacya zborów sąsiednich w Białej i w Starem Bielsku. Aktu instalacyi dokonał ks. senior Haase w asystencyi przew. ks. superintendenta Glajcara i zastępcy superintendenta ks. proboszcza dra Schmidta. Instalowany wygłosił kazanie na słowa 2. Kor. r. 13, 11 >na ostatek, bracia! miejcie się dobrze; doskonałymi bądźcie, cieszcie się, jednomyślnymi bądźcie, w pokoju żyjcie a Bóg miłości i pokoju będzie z warni.Wymowne kazanie zrobiło silne wrażenie na słuchaczów. W restauracyi p. Bichterlego odbył się wspólny obiad galowy, gdzie imieniem zboru powitał gości w zastępstwie chorego kuratora burmistrza Hoffmanna jego zastępca, dyrektor szkoły wydziałowej p. Juliusz Zipser. Wniesiono liczne toasty, a to ks. superintendent na cześć Najjaśniejszego Pana, ks. proboszcz dr. Schmidt na cześć obecnych reprezentantów władzy kościelnej, ks. senior Haase na cześć zboru bielskiego, dyrektor Zipser na cześć nowego proboszcza, ks. dr. Wagner na wspólne i zgodne działanie urzędu parafialnego, szkoły i zboru.
Bóg niech ubłogosławi pracę nowego proboszcza, aby zbór rósł w onego, który jest głową kościoła, w Chrystusa!   

wtorek, 17 czerwca 2014

Włamanie do trafiki i rozbój z nacjonalizmem w tle - czerwiec 1914



    W wielkie osłupienie wprowadziła wszystkich kradzież do głównego składu trafiki w Białej. Tam włamali się w niedzielę złodzieje i zabrali marki i gotówkę w wysokości 300 K jak również większą liczbę cygar. Złodzieje wyłamali najpierw w sąsiednim domu rzeźnika Schuberta kraty żelazne. W ten sposób dostali się do sklepu rzeźnika. Tam wyłamali kawałek ściany i dostali się przez otwór do trafiki. O złodziejach niema ani śladu.   Po prestu wierzyć się nie chce by nawet najśmielszy złodziej odważył się na podobną kradzież przy Głównej ulicy w miejscu najbardziej ruchliwem, ażeby nie narazić się na schwytanie przez policye. – pisała polska prasa i dodawał- Złodzieje, widać, nie obcy lecz swoi wiedzą, że trudno wymagać od policyanta, aby on mógł w noc,- należycie czuwać, jeżeli z jednej strony p. burmistrz używa ich do posług osobistych, a z drugiei rozkazuje im chodzić cały dzień po domach, i namawiać rodziców polskich, by dzieci zapisywali na Niemców. Nawet taki połicyant gotów sobie pomyśleć: jeżeli mnie wolno kraść dusze dzieci polskich w  biały dzień, to dlaczego by nie wolno było złodziejom kraść pieniędzy w nocy?
    Również w nocy z 8 czerwca doszło do wielkiej awantury w kawiarni hotelu „Pod Czarnym Orłem”. Syn fabrykanta i na dodatek jednego największych hakatystów  w Bielsku Oswald Hess prowokował przez kilka godzin siedzące w kawiarni liczne towarzystwo polskie, złożone z nauczycieli, profesorów i urzędników, posyłając pod jego adresem ciągłe docinki i przezwiska.  Towarzystwo polskie cierpliwie zachowało spokój aż do czasu, gdy młodzieniec ów dopuścił się obrazy całego
społeczeństwa polskiego. Wtedy jeden z obecnych Polaków zażądał odwołania obelg, gdy tego jednak Hess nie uczynił i bezczelnie trwał przy swej poprzedniej obeldze, wymierzył sobie doraźną, bardzo dotkliwą dla Hessa sprawiedliwość. Hess uciekł, inni jego towarzysze umilkli z przerażenia. 


Żołdacy bandytami....


Prasa lokalna z trwogą informował, że: W niedzielę w nocy dwaj żołnierze od piechoty: Fr. Buschtehan i Krzywoń napadli w pobliżu szpitala dla dzieci jakiegoś Włocha, będącego w towarzystwi dziewczyny. Żołnierze-bandyci pokłuli śmiertelnie bagnetami Włocha, następnie zrabowali mu 15 K, a na dziewczynie dopuścili się gwałtu. Zbydlęciałych żołnierzy aresztowano. 
„Nowy Czas” potwierdził tę wiadomość: Napastnicy zgwałcili dziewczynę, a jej kochanka zranili swymi bagnetami. Oprócz tego zabrali mu gotówkę w wysokości 15 K. Zbrodniarzy aresztowano, gdy przybyli do koszarów.  
„Gwiazdka Cieszyńska” poinformowała, że: Czeladnik kowalski Fr. Hiss popełnił tutaj dnia 22. b. m. samobójstwo przez poderżnięcie sobie gardła brzytwą. Znaleziono go martwego w parku na strzelnicy.  Gdy zaś chodzi o sprawy nadzwyczajne trzeb odnotować śmierć od pioruna do jakiej doszło w Starym Bielsku podczas burzy. Piorun trafił w cztery osoby, pracujące w polu. Mianowicie piorunem rażone zostały dwie siostry Schubertówne, które na szczęście życia nie utraciły. Natomiast zginął od pioruna robotnik Bulowski, a drugi odniósł ciężkie pokaleczenia.  
W czerwcu nastąpił zgon samotniczki Augusty Nitsch, liczącej 70 lat, która mieszkała przy ul. Cesarskiej. Rzadko kiedy opuszczała swe pomieszkanie. To też domownicy nie dziwowali się temu, jeżeli jej kilka dni nie widzieli.
Gdy jednak w ostatnim czasie przez sześć dni się nie pokazała, zaniepokoili się bardzo sąsiedzi. Na stukanie do drzwi nie dała także żadnej odpowiedzi. Otworzono więc gwałtem drzwi i znaleziono nieboszczkę martwą w łóżku.  
Z Finlandy do Bielska przybyła pacjenta szpitala w Bielsku. Pogotowie ratunkowe przywiozło z dworca na swą stacyę panią, którą na kolei między Boguminem a Dziedzicami trafił paraliż. Uboga pani przebywała dłuższy czas w Finlandyi. Niekorzystne stosunki zmusiły ją do opuszczenia tego kraju. Nagromadziwszy zaledwie pieniędzy na podróż, udała się koleją do Bielska, gdzie u swego brata przebywać zamierzała. Głód i wielkie upały dokuczyły jej jednak w podany sposób. Bezprzytomną odwieziono do szpitala
    Szalbierzem małżeństwa jak pisał ówczesna prasa okazał się niejaki Krupa ze Zablaczu przy Frydku, który przyrzekł córce rolnika Karcza z Dankowic przy Białej, że się z nią ożeni. Podczas jednej bijatyki zraniono go znacznie. Karcz zapłacił Krupowi koszta wyleczenia się i utrzymywał go także przez miesiąc. Odzyskawszy zdrowie znikł Krupa. W pozostawionym kufrze znaleziono kilka książek robotniczych, wystawionych na różne imiona. Oprócz tego znajdowały się w kufrze różne zapisy o popełnionych włamaniach jak plany na nowe kradzieże
    Będąc przy sprawach obyczajowych warto na koniec tego przeglądu kroniki kryminalnej z czerwca 1914 roku wspomnieć dla przestrogi o tym, że mieszkanie zawsze należy oddać pod opiekę ludziom pewnym i sprawdzonym. Jeden z tutejszych oficerów kawaleryi odjechał ze swoją żoną na dłuższy czas na urlop. Dozór nad pomieszkaniem powierzył swemu obsługującemu żołnierzowi. Przed odjazdem ale oficer zapomniał zamknąć piwnicę, w której znajdowało się wino i szafę z cygarami. Jednego wieczora zaprosił żołnierz do pomieszkania swego pana dwóch przyjaciół i trzy przyjaciółki. Zabrano się natychmiast do wypróżniania flaszek winnych. Potem tańczono tak silnie, że ?.ż podłoga się trzęsła i ściany huczały. Gospodarz domu zawiadomił o tem policyę. Gdy ta do pomieszkania weszła, znalazła w łóżku jedną parę a inną dziewczynę w kostyumie Ewy w łazience, trzecia para wyleciała już przedtem.  

Industriada 2014

Serdecznie pozdrawiam wszystkich i dziękuję za miłe spotkanie na Industriadzie. Oto ta impreza moimi "oczami".























poniedziałek, 16 czerwca 2014

Służąca w płomieniach, które niosące śmierć - czerwiec 1914



    „Nowy Czas” informował, że w Starym Bielsku wybuchł w nocy u Mendroka pożar. Spalił się dom i stodoła. Na miejsce pożaru przybyłe straże z miejsca, z Aleksandrowie i z Wapienicy, mogły tylko sąsiednie budynki uchronić.  Jednak trwogę budził inna wiadomość: W poniedziałek około godziny 11. w nocy spostrzeżono na balkonie trzeciego piętra domu p. Bichterlego na rynku odblask
ogniowy. Ody sąsiedzi włamali się do pomieszkania, znaleźli służącą spaloną na ziemi. Nieszczęśliwa 18- letnia Marya Stoszke położyła się w swem ubraniu na łoże, postawiwszy równocześnie na kosz z bielizną palącą się świecę.   Wszystko wskazuje, że zrzuciła ona palącą się świecę, która wpadła do łóżka i zapaliła siennik. Gdy się służąca obudziła, zauważył iż był siennik i ona też była w płomieniach. Uchwyciła siennik, aby go przez sień wyciągnąć na balkon, co się jej też udało. Lecz na balkonie zemdlała i wywróciła się na palący się siennik, z którym wspólnie zgorzała. 


    Aby nie pozostawiać państwa w tak smutnym nastroju, jeszcze jedna informacja, której głównym rekwizytem była świeca. We wtorek rozeszła się po mieście wieść, że do gmachu podatkowego w Białej się ktoś wkradł i że złodzieja na miejscu złapano. Rzecz jednak wyjaśniła się następującem śmiesznem zdarzeniem. Jeden sługa urzędniczy używał lokalu kasowego na nocleg. Gdy w poniedziałek w nocy znowu do c. k. lokalu sypialnego przybył, zapomniał światło zagasić. Przechodnie widzący światło mniemali, że złodzieje są przy robocie. Policya znalazła w lokalu tylko w słodkim śnie spoczywającego sługę. Zaiste ów sługa będzie musiał sobie szukać inny lokal na nocleg.  Niemiecka „Silesia” informacje o tym zatytułowała „Galicyjskie porządki w urzędzie podatkowym”. Przy tej okazji naigrywała się polskich porządków. Perypetie sługi Madeja, który chciał zaoszczędzić na noclegu prawie, że słowo w słowo przedrukował oczywiście usłużny „Ślązak”.  

czwartek, 12 czerwca 2014

Industriada 2014

      Zapraszam serdecznie na mój wykład pt. Być kobietą. Sto lat temu na Śląsku Austriackim i w Galicji, który odbędzie się 14 czerwca w Starej Fabryce (dawniej Muzeum Techniki i Włókiennictwa) o godzinie 17. Będą informacje o modzie, operacjach plastycznych, obyczajach i zwyczajach naszych prababek, które mieszkały w naszym regionie.
                                                                            Zapraszam Jacek Kachel

                                                        A oto szczegółowy plan imprezy
    14 czerwca w Starej Fabryce (dawniej Muzeum Techniki i Włókiennictwa) bielskie imprezy tworzące program Industriady:
    godz. 9.00-20.00 - Szycie ciucha na Malucha: uczestnicy przygotują samodzielnie fragmenty różnorodnych tkanin, które po zszyciu utworzą ubranko na fiata 126 p.
   godz. 9.00-21.00 - przymierzalnia kapeluszy: goście odwiedzający Starą Fabrykę będą mieli możliwość poznać produkcję kapeluszy filcowych wytwarzanych z wełny owczej, obejrzeć gotowe wyroby, a następnie, w zaaranżowanej przymierzalni, zobaczyć się w różnych, zabytkowych nakryciach głowy.
Konkurs nawiązujący do ekspozycji w Starej Fabryce. Regulamin: www.muzeum.bielsko.pl
Nowa prezentacja multimedialna pt. Architektura przemysłowa Bielska-Białej dawniej i dziś
    godz. 10.00-20.00 - Warsztaty dla dzieci Zostań małym projektantem mody. Stwórz własną kolekcję.
   godz. 10.00, 13.00, 16.00 - zwiedzanie Muzeum z przewodnikiem, realizacja: Piotr Kenig i Małgorzata Kliś.
    godz. 11.00-12.30 - spacer szlakiem zabytków przemysłowych Dolnego i Żywieckiego Przedmieścia,    prowadzący: Piotr Kenig.
Zapisy: 338110425, 338210303
    godz. 17.00 - wykład na temat historii mody Być kobietą. Sto lat temu na Śląsku Austriackim i w Galicji, prowadzący: Jacek Kachel.
    godz. 18.00 - uroczyste odsłonięcie muralu na ścianie bocznej budynku Starej Fabryki. Mural będzie stworzony przez artystę street-artowego Mariusza Warasa, grafika i projektanta, znanego głównie z projektu m-city, tj. murali realizowanych na ścianach budynków w przestrzeniach miejskich.
    godz. 18.30 - otwarcie drugiej części wystawy historycznej Od włókiennictwa do małego fiata. Przemysł Bielska-Białej w XIX i XX wieku. Udostępniona zostanie kolejna część stałej ekspozycji, która przypomni dzieje gospodarcze Bielska-Białej w czasach Polski Ludowej, a także pozwoli zwiedzającym poznać najważniejsze fabryki przemysłu metalowego i maszynowego.
    godz. 19.00 - oprowadzanie kuratorskie po Muzeum, realizacja: Piotr Kenig.
   godz. 20.00 - rozstrzygnięcie konkursu fotograficznego Zabytkowe obiekty fabryczne Bielska-Białej.

Ojcobójstwo w schronisku na Magurce - czerwiec 1914




    Najbardziej dyskutowanym wydarzeniem kryminalnym w czerwcu 1914 roku było ojcobójstwo w schronisku na Magurce. Tam to 23 czerwca tr. rozegrał się straszny rodzinny dramat. Prasa pisała: Dzierżawcę schroniska na Josefsbergu przy Bielsku znaleziono we wtorek rano zastrzelonego. Przypuszczają, że Sikora złego stanu położenia finansowego się zastrzelił. Inni znowu twierdzą, że Sikorę zastrzelił własny syn, a to dlatego, że ojciec z powodu marnotrawnego życia zaniedbywał gospodarstwo a z matką obchodził się niemiłosiernie.  Jak się okazuje Karol Sikora był przed 20 laty biednym szewcem i często przymierał głodem. Los się jego trochę poprawił, gdy znalazł zatrudnienie stróża domowego na schronisku Klimczoku. Tam dzięki skromności i rzetelności zyskał nie tylko uznanie, ale i pieniądze. Dodatkowo jego żona pracował tam w kuchni. Kiedy Sikorowie zgromadzili dość pieniędzy przejęli schronisko Marii Teresy na Magurce. Nie cieszyli się nim długo, gdyż dzierżawiony obiekt spłonął. Pożar nie załamał Sikory, który w krótkim czasie wybudował tam sobie własne schronisko. Turystów było dużo, a co za tym idzie inwestycja szybko się zwróciła. Jednak Karol doświadczając względnego dobrobytu stracił motywacje i coraz częściej zaglądał do kieliszka, wskutek czego w jego rodzinie powstawał ciągłe kłótnie.  Z dnia na dzień sytuacja stawała się coraz trudniejsza, gdyż w ślad za alkoholem doszło i znęcanie się na rodziną. W tych okolicznościach gazety informowały: Na Magórze posiadał schronisko gospodzki Karol Sikora. Sikora był nałogowym pijanicą i całemi nocami przesiadywał w gospodzie, gdzie pił i grał w karty, Kiedy wrócił do domu, wszczynał zwykle kłótnie z rodziną, bił żonę i dzieci; zwłaszcza  jego 20-letni syn Alfred musiał dużo od niego cierpieć, Kiedy onegdaj wrócił ojciec znów pijany i zaczął bić żonę, syn, nie panując już nad sobą, porwał za strzelbę ze ściany i wypalił do ojca, którego na miejscu zastrzelił. Syn sam oddał się w ręce sądu. Nieszczęsny alkohol znów złamał życie dwóch ludzi.  O tym wypadku ojcobójstwa pisał również prasa wiedeńska, a „Das interessante Blatt” w swojej relacji zamieścił nawet zdjęcie przedstawiające żandarma i zabitego Karola Sikore.
    Pozostając przy nienormalnych stosunkach rodzinnym trzeb również wspomnieć, o niegodziwym synu pani Piesch. Pani Zuzanna Piesch ma 19-letniego syna, który zamiast podporą stał się dla niej plagą i ciężarem. Już od dwóch lat wałęsa się bez zatrudnienia, wyłudza od niej pieniądze, bije ją, jeżeli mu nie chce dać pieniędzy na jego rozkosze i okrada ją, gdzie tylko może. Przed kilku dniami rozbił kufer i skradł z niego sukno w wartości 32 K, które zastawił. W podłożonym liście urągał matce w obraźliwy sposób i groził jej jak i swej siostrze zastrzeleniem. Matka, nie mogąc sobie inaczej radzić, zaskarżyła swego syna, którego też natychmiast aresztowano.

środa, 11 czerwca 2014

Sprawy oświatowe czerwiec 1914

Koło TSL. w Białej przypominało, iż książki w bibliotece Koła można było wypożyczać w czwartki od godziny 6. do 7. wieczór i w niedziele od godziny 10. do 11. przed południem. Cieszono się z faktu, że długo oczekiwane upaństwowienie gimnazjum realnego w Białej wreszcie stanie się faktem, gdyż w roku szkolnym 1914-15. Na utrzymanie zakładu w następnym roku szkolnym w budżecie ministerstwa oświaty pojawiła się ta pozycja z zapisem na 60 tysięcy koron. Równocześnie Seminarium TSL w Białej poinformowało o rozpoczęciu naboru na następny rok oraz, że ze względu na miejscowe stosunki wzmacnia naukę języka niemieckiego.

W tym czasie na gimnazjum niemieckie w Bielsku przewidziano 96.477 K.  Prywatnemu niemieckiemu seminarium ewangelickiemu w Bielsku podwyższono subwencje z 8000 K na 12.000 K.
    W Białej odbył się kursu szycia i kroju. Jak również 19 czerwca egzamin: hospitantek prywatystek i prywatystów w pol. gimnazyum realnem TSL w Białej odbędą się w poniedziałek 22. czerwca o godz. 8-ej rano. (...) Do egzaminu tego przynieść należy książki szkolne z Wki. szkoły ludowej oraz rączkę i pióro.
Prasa poinformowała, że egzamin dojrzałości w Seminarium TSL w Białej: pod przewodnictwem dyrektora o. Doleżania złożyli: Dobija Władysław, Gronuś Stanisław, Imielski Stanisław, Korpiela Leopold, Kotzman Henryk (z odzn.). Kucharski Eugeniusz, Marek Jan. (z odzn.), Migdał Aleksander, Mikuła Karol, Polak Wawrzyniec (z odzn-), Stęchły Robert. Śliwa Stanisław, Wacławczyk Franciszek, Zając Stanisław, Załuski Zygmunt (z odzn.). Dwóch abituryewtów otrzymało poprawkę.
    Po tych informacja organizacyjnych trzeba wrócić do sprawy wyższej wagi. Odbył się bowiem w Białej wiec rodzicielski. W niedzielę 21. czerwca o 12-tej w południe wiec rodzicielski celem zaprotestowania praec w wyławianiu dzieci polskich do szkół niemieckich za pośrednictwem policyantów oraz przeciw nauczaniu dzieci polskich religii po niemiecku. Zebranie zagaił profesor Podgórski, jego też następnie wybrano przewodniczącym, sekretarzem był p. Horodyski. Referat o szkołach polskich ich uprawnieniach, o postępowaniu Niemców, wypowiedział bardzo wyczerpująco dyrektor Dr. Mikulski, poczem wywiązała się ożywiona dyskusya. przemawiali: pp: ; Matłosz, Ks. Dr. Domaśik, Dyr. Stein, Hernas, dyr. Sobocińska, Miodoński, Podgórski, Pustelnikowa, Lasek. Kilku mówców stwierdziło przykładami, że stan moralny dzieci, uczęszczających do szkół niemieckich jest gorszy od dzieci, uczęszczających do szkół polskich, są zepsute, a przedewszystkiem nie szanują rodziców swoich. Na zakończenie przedłożył referent następujące rezolucye, które jednomyślnie uchwalono. —-
1. Zgromadzeni na wiecu rodzicielskim w dniu 21. czerwca Polacy protestują przeciwko jakiemukolwiek uszczuplaniu przez Radę miejską dotychczasowych praw języka polskiego przy nauce religii w miejskiej szkole ludowej i proszą usilnie władze duchowne i świeckie, aby wzięły w obronę dzieci polskie, uczęszczające do tej szkoły jedynie z powodu znanych powszechnie
miejscowych narodowościowych stosunków.
II. Zgromadzeni na wiecu rodzicielskim w dniu 21. czerwca Polacy wzywają gorąco rodziców, których dzieci uczęszczają do niemieckiej szkoły miejskiej, aby ze względu na przywiązanie do religii, której pierwsze zasady tylko w języku ojczystym na całe życie dziecko zrozumieć i przyswoić sobie może, pod żadnym warunkiem nie zgodzili się na udzielanie tej nauki swym
dzieciom w języku niemieckim i nie ulegał pod tym względem niesumiennym namowom.
III. Zgromadzeni na wiecu rodzicielskim w dniu 21. czerwca Polacy zwracają się do wszystkich rodziców Polaków z gorącem wezwaniem, aby bezwarunkowo dzieci swych do niemieckich szkół nie posyłali twardo stali na stanowisku jedynie godnem Polaka, że polskie dziecko do polskiej szkoły należy.



wtorek, 10 czerwca 2014

Czy ktoś tu rozumie język polski? - czerwiec 1914


 
    Kiedy w Białej toczył się spory językowe w obrębie kościoła i religii, to w Bielsku tradycyjnie nikt nie „rozumie” słowa w języku polskim. Boleśnie przekonali się o tym Bialanie, którzy chcieli się wybrać na wycieczkę do Bystrej. W tym celu zjawili się na stacji w Bielsku 10 minut przed odjazdem pociągu. Na miejscu okazało się, że chociaż czasu teoretycznie mieli dosyć, to kolej uruchomiła tylko jedno okienko. Przed kasą zrobiła się kolejka, tym większa, że prawie o tej samej porze odjeżdżał pociąg do Cieszyna. W tych okolicznościach powszechnie praktykowano, że: pociąg odchodzi z małem opóźnieniem, dopóki wszyscy podróżni nie otrzymają biletów, albo wstrzymuje się wydawanie biletów tuż przed odjazdem pociągu: w Bielsku pociąg- odjeżdża, a bilety sprzedaje się dalej.  W tych okolicznościach pasażerowie którym sprzedano bilety na pociąg, który odjechał zażądali zwrotu pieniędzy za bilety, których użyć nie mogło. Jak się okazało kasjerka odmówiła zwrotu, a urzędnik ruchu stwierdził, że nie rozumie po polsku. Dopiero po ich stanowczym proteście zawołał szeregowego pracownika, aby był...tłumaczem. Pozostawiając sprawę zasadności reklamacji stosownym urzędom i przepisom to warto przytoczyć jeden komentarz:  Jeśli posługacz kolejowy bez wykształcenia uniwersyteckiego potrafi posiąść 2 języki, powinien je tem bardziej znać urzędnik, by nie robić wrażenia mniej inteligentnego od zwyczajnego sługi kolejowego.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Boże Ciało tylko z niemieckim śpiewem - czerwiec 1914

    W wielkim szoku byli polscy wierni zgromadzeni w niedzielę 7 czerwca 1914 roku w kościele Opatrzności w Białej. Tam to po Mszy św. odczytano rozporządzenie wydane przez tutejszego proboszcza, zarządzający porządek nabożeństw polskich i niemieckich na tydzień „Bożego Ciała”.
Zarządzeniem tem wyeleminowano zupełnie pieśni polskie z nabożeństw w tym czasie, prócz jednego dnia, w którym można Polakom przy jednym ołtarzu chwalić Stwórcę pieśnią w języku polskim.  Rozgoryczenie było tym większe, że proboszcz Rychlik w uzasadnieniu swej decyzji podparł się rozporządzeniem episkopatu krakowskiego! Mieszkańcy byli w szoku. Swoje żale natychmiast wlali w stronę Krakowa, podkreślając, że: stosunki po kościołach na Śląsku za kardynała Koppa uważały za mniej nas krzywdzące, jak te, które zapanowały w Białej.

 Jednak jak to zwykle bywa kłamstwo ma krótkie nogi nawet, gdy wychodzi z ust kapłana. Delegacja z Białej pojechała do Krakowa, a tam dowiedziała się, że decyzje kurii i bp Sapiehy były zupełnie inne. W tych okolicznościach proboszcz Rychlik został zmuszony do tego, aby na czwartkowym nabożeństwie odczytać decyzje, że: w niedzielę 14. b. m. suma i procesya do wszystkich czterech ołtarzy będzie polska. 
    Możemy się domyśleć, że proboszcz uległ naciskom Komitetu Kościelnego i burmistrza Wenzelisa, który w owym czasie przyjął bardzo germanizacyjną politykę w stosunku Polaków. Niektóre osoby twierdzą wręcz, że Komitet lub władza lokalna musiała mieć na niego jakiegoś haka lub obiecać mu coś intratnego, że ten odważył się zmienić decyzje swoich przełożonych, a nawet gdy jego kłamstwo wyszło na jaw to w swym oświadczeniu zwrócił się do pod adresem Polaków „aby się podczas nabożeństw, zachowali godnie w imię świętości miejsca”. W tych okolicznościach prasa komentowała: Zaznaczamy, że z prawdziwą przykrością przychodzi nam o takich rzeczach tutaj wspominać, — lecz proszę — tem boleśniej przychodziło nam takich pouczeń słuchać i dlatego chcąc uniknąć obopólnych; przykrości, zwracamy się z prośbą do księdza proboszcza Rychlika, iżby w przyszłości zechciał równomiernie traktować swych parafian,/bez względu na przynależność narodową — iżby w kancelaryi parafialnej uwzględniał na równi z językiem niemieckim język polski. — Tej równości, w imię godności narodowej i praw nam przynależnych domagamy się i domagać będziemy.

    Coraz też więcej osób również na terenie zachodniej Galicji zaczęło solidaryzować się z pomysłem posła ks. Józefa Londzina, aby dla Śląska Cieszyńskiego wyznaczono osobnego biskupa sufragana.  
Ostatecznie procesja Bożego Ciała w Białej była uroczystością imponującą. 
Na uroczystość stawiły się wszystkie polskie organizacje. Były szkoły polskie, Sokoły, skauci itd. Podczas sumy spadł ulewny deszcz. Jednak tuż przed samą procesją: deszcz ustał, procesya wyległa na plac deskowa, obeszła wszystkie ołtarze, chór seminaryalmy śpiewał podczas; procesyi, zaledwie zaś procesya Wróciła do kościoła — w, parę minut po 12. godz. Znowu zaczęło padać i już po południu było brzydko.  Co uznano za kolejny przejaw życzliwości niebios dla polskich wiernych. Zauważono również jej duże braki wśród społeczności niemieckiej.
    W procesyi wzięły udział Wszystkie Urzędy polskie, nie dopisały raprezentacye Niemieckie, które zbojkotowały całe nabożeństwo. Przybył jeden dowód więcej szowinizmu niemieckiego. który nic liczy się z niczem, gdy chodzi o zademonstrowanie swojej niechęci wobec Polakowi- Polacy urzędowo wzięli udział: w procesyi niemieckiej 11. czerwca, poszli również rękodzielnicy polscy ze sztandarem. Podczas polskiej procesyi nie było nikogo z magistratu, nie było korporacyi niemieckiej. Pan burmistrz Wenzelis, prezes komitetu kościelnego, krzętnie ubiegający się o otrzymanie orderu papieskiego -jako nadzwyczajny katolik odprowadza w cylindrze wszystkich umarłych w Białej, nie raczył się pofatygować na tak wielka uroczystość. Polacy zapamiętają sobie to stanowisko płowy miasta i dołożą „gorących starań”, by marzenie o orderze papieskim nie zostało za żywota spełnione .

piątek, 6 czerwca 2014

Biała to nie Września...

    Jak się okazuję w czerwcu 1914 roku germanizatorzy w Białej mogli świętować. Wynaradawianie dzieci polskich w Białej przyniosło spodziewany efekt. W poprzednim miesiącu pisałem, że Rada Miejska w Białej wydała zarządzenie o nauce religii polskich dzieci w niemieckich szkołach po niemiecku. Środowiska polskie naiwnie zakładały, że 157 dzieci polskich, które tam pobierały edukacje opowiedzą się, a raczej ich rodzice,  jednoznacznie za nauczaniem religii w języku ojczystym. Rzeczywistość pokazała, że tylko 53 rodziców chciał, aby wszystko zostało po staremu.
124 młodych dusz możemy stracić na zawsze. Ta straszna cyfra powinna obudzić czujność najbardziej ociężałych, bo Niemcy starają się wychować z nich janczarów, renegatów, i puścić ich w chwili walki o prawa nasze przeciw nam. Ratujmy dzieci polskie, bo w nich leży nasza przyszłość. – alarmowały polskie środowiska. Na wyniki te trzeba jednak spojrzeć trochę inaczej. Po pierwsze dlatego, że rodzice tych dzieci, już wcześniej podjęli decyzje, że poślą swoje latorośle do niemieckiej szkoły. Jedni uczynnili tak z bojaźni o swoją prace inni chcąc zapewnić, ich zdaniem, dziecku lepszą przyszłość. Teraz ta decyzja była tylko konsekwencją tej pierwszej. W tych okolicznościach postawa 53 rodziców jest godna podziwu, gdyż trzeba uznać, że używając języka epoki to ich „dusze narodowe” zostały uratowane.
    Walcząc o świadomość apelowano, o to by omijać interesy prowadzone przez Niemców w Białej, którzy wrogo odnosili się do Polaków. Na cenzurowane trafili: Necissius, Tomkę, Szlee, majacz handel żelaza. -Jaworek, piekarz i Schubert h, masarz. (Prócz tych jest jeszcze niejaki August Wittecy, utrzymujący mały haudelek, renegat, pochodzący z rodziny; polskiej jedne i ze wsi powiatu bialskiego, który na gwałt wmawia w siebie, jest Niemcem i że Polaków w Białej niema. Przy każdej sposobności o tych panach należy pamiętać. Szanujmy się tylko!

Dbając aby wszędzie godnie świętowano narodowe uroczystości postanowiono ustalić ich harmonogram tak aby on się nie nakładały, szczególnie w sąsiednich gminach. Z tego właśnie powodu 1. czerwca gmina Godziszka obchodziła rocznice Konstytucji 3 Maja. Na domach widniały chorągwie w barwach narodowych, w oknach nalepki TSL. Już wczesnym rankiem muzyka, grając pieśni narodowe, budziła mieszkańców, a dziarscy chłopcy wiejscy uwijali na koniach, ściągając jak najwięcej ludzi do wzięcia udziału w pochodzie. Dzielnie zwijała się straż miejscowa. W pochodzie wzięły udział: dziatwa szkolna, miejscowa straż pożarna. Sokół i straż z Buczkowic i lud okoliczny. Nabożeństwo i okolicznościowe kazanie prawił ks. Kotarba z Andrychowa, a o Konstytucyi 3. Maja mówił po nabożeństwie tuż obok kaplicy p. redaktor Matłosz. Oficjalna część wypadła znakomicie, wśród zgromadzonego ludu dawały się słyszeć głosy, abyśmy jak najprędzej mogli świecić dzieci naszego Zmartwychwstania.