wtorek, 17 czerwca 2014

Włamanie do trafiki i rozbój z nacjonalizmem w tle - czerwiec 1914



    W wielkie osłupienie wprowadziła wszystkich kradzież do głównego składu trafiki w Białej. Tam włamali się w niedzielę złodzieje i zabrali marki i gotówkę w wysokości 300 K jak również większą liczbę cygar. Złodzieje wyłamali najpierw w sąsiednim domu rzeźnika Schuberta kraty żelazne. W ten sposób dostali się do sklepu rzeźnika. Tam wyłamali kawałek ściany i dostali się przez otwór do trafiki. O złodziejach niema ani śladu.   Po prestu wierzyć się nie chce by nawet najśmielszy złodziej odważył się na podobną kradzież przy Głównej ulicy w miejscu najbardziej ruchliwem, ażeby nie narazić się na schwytanie przez policye. – pisała polska prasa i dodawał- Złodzieje, widać, nie obcy lecz swoi wiedzą, że trudno wymagać od policyanta, aby on mógł w noc,- należycie czuwać, jeżeli z jednej strony p. burmistrz używa ich do posług osobistych, a z drugiei rozkazuje im chodzić cały dzień po domach, i namawiać rodziców polskich, by dzieci zapisywali na Niemców. Nawet taki połicyant gotów sobie pomyśleć: jeżeli mnie wolno kraść dusze dzieci polskich w  biały dzień, to dlaczego by nie wolno było złodziejom kraść pieniędzy w nocy?
    Również w nocy z 8 czerwca doszło do wielkiej awantury w kawiarni hotelu „Pod Czarnym Orłem”. Syn fabrykanta i na dodatek jednego największych hakatystów  w Bielsku Oswald Hess prowokował przez kilka godzin siedzące w kawiarni liczne towarzystwo polskie, złożone z nauczycieli, profesorów i urzędników, posyłając pod jego adresem ciągłe docinki i przezwiska.  Towarzystwo polskie cierpliwie zachowało spokój aż do czasu, gdy młodzieniec ów dopuścił się obrazy całego
społeczeństwa polskiego. Wtedy jeden z obecnych Polaków zażądał odwołania obelg, gdy tego jednak Hess nie uczynił i bezczelnie trwał przy swej poprzedniej obeldze, wymierzył sobie doraźną, bardzo dotkliwą dla Hessa sprawiedliwość. Hess uciekł, inni jego towarzysze umilkli z przerażenia. 


Żołdacy bandytami....


Prasa lokalna z trwogą informował, że: W niedzielę w nocy dwaj żołnierze od piechoty: Fr. Buschtehan i Krzywoń napadli w pobliżu szpitala dla dzieci jakiegoś Włocha, będącego w towarzystwi dziewczyny. Żołnierze-bandyci pokłuli śmiertelnie bagnetami Włocha, następnie zrabowali mu 15 K, a na dziewczynie dopuścili się gwałtu. Zbydlęciałych żołnierzy aresztowano. 
„Nowy Czas” potwierdził tę wiadomość: Napastnicy zgwałcili dziewczynę, a jej kochanka zranili swymi bagnetami. Oprócz tego zabrali mu gotówkę w wysokości 15 K. Zbrodniarzy aresztowano, gdy przybyli do koszarów.  
„Gwiazdka Cieszyńska” poinformowała, że: Czeladnik kowalski Fr. Hiss popełnił tutaj dnia 22. b. m. samobójstwo przez poderżnięcie sobie gardła brzytwą. Znaleziono go martwego w parku na strzelnicy.  Gdy zaś chodzi o sprawy nadzwyczajne trzeb odnotować śmierć od pioruna do jakiej doszło w Starym Bielsku podczas burzy. Piorun trafił w cztery osoby, pracujące w polu. Mianowicie piorunem rażone zostały dwie siostry Schubertówne, które na szczęście życia nie utraciły. Natomiast zginął od pioruna robotnik Bulowski, a drugi odniósł ciężkie pokaleczenia.  
W czerwcu nastąpił zgon samotniczki Augusty Nitsch, liczącej 70 lat, która mieszkała przy ul. Cesarskiej. Rzadko kiedy opuszczała swe pomieszkanie. To też domownicy nie dziwowali się temu, jeżeli jej kilka dni nie widzieli.
Gdy jednak w ostatnim czasie przez sześć dni się nie pokazała, zaniepokoili się bardzo sąsiedzi. Na stukanie do drzwi nie dała także żadnej odpowiedzi. Otworzono więc gwałtem drzwi i znaleziono nieboszczkę martwą w łóżku.  
Z Finlandy do Bielska przybyła pacjenta szpitala w Bielsku. Pogotowie ratunkowe przywiozło z dworca na swą stacyę panią, którą na kolei między Boguminem a Dziedzicami trafił paraliż. Uboga pani przebywała dłuższy czas w Finlandyi. Niekorzystne stosunki zmusiły ją do opuszczenia tego kraju. Nagromadziwszy zaledwie pieniędzy na podróż, udała się koleją do Bielska, gdzie u swego brata przebywać zamierzała. Głód i wielkie upały dokuczyły jej jednak w podany sposób. Bezprzytomną odwieziono do szpitala
    Szalbierzem małżeństwa jak pisał ówczesna prasa okazał się niejaki Krupa ze Zablaczu przy Frydku, który przyrzekł córce rolnika Karcza z Dankowic przy Białej, że się z nią ożeni. Podczas jednej bijatyki zraniono go znacznie. Karcz zapłacił Krupowi koszta wyleczenia się i utrzymywał go także przez miesiąc. Odzyskawszy zdrowie znikł Krupa. W pozostawionym kufrze znaleziono kilka książek robotniczych, wystawionych na różne imiona. Oprócz tego znajdowały się w kufrze różne zapisy o popełnionych włamaniach jak plany na nowe kradzieże
    Będąc przy sprawach obyczajowych warto na koniec tego przeglądu kroniki kryminalnej z czerwca 1914 roku wspomnieć dla przestrogi o tym, że mieszkanie zawsze należy oddać pod opiekę ludziom pewnym i sprawdzonym. Jeden z tutejszych oficerów kawaleryi odjechał ze swoją żoną na dłuższy czas na urlop. Dozór nad pomieszkaniem powierzył swemu obsługującemu żołnierzowi. Przed odjazdem ale oficer zapomniał zamknąć piwnicę, w której znajdowało się wino i szafę z cygarami. Jednego wieczora zaprosił żołnierz do pomieszkania swego pana dwóch przyjaciół i trzy przyjaciółki. Zabrano się natychmiast do wypróżniania flaszek winnych. Potem tańczono tak silnie, że ?.ż podłoga się trzęsła i ściany huczały. Gospodarz domu zawiadomił o tem policyę. Gdy ta do pomieszkania weszła, znalazła w łóżku jedną parę a inną dziewczynę w kostyumie Ewy w łazience, trzecia para wyleciała już przedtem.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz