Nie wnikając, ze względu na brak wiedzy, w jakie przestępstwa byli uwikłani stróże prawa trzeba wspomnieć, o nieprawościach jakich dopuścili się mieszkający tu ludzie. Zacznijmy jednak od wielkiego sukcesu Bielskiej policji. Oni to zaalarmowani przez konduktorów, którzy zwrócili uwagę na podejrzanie zachowujących się podróżnych postanowili ich wylegitymować. Po sprawdzeniu i konsultacjach z innymi oddziałami policji okazało się, że jest to szajka okradająca jadących koleją.
Jednak najbardziej komentowane było samobójstwo niejakiego Perły lub też Papli z Janowic. Gazety różnie podają jego nazwisko. Jedno co się nie zmienia, to, to, że został on znaleziony w Bielskim lasku miejskim przez policjanta Malchera. Samo samobójstwo nie budziło ciekawości, pomimo tego, że zwłoki leżały na ziemi, lecz fakt, że nie znaleziono przy nim stryczka. Gazety przypuszczały, że: Ktoś widocznie jednak przechodził już przez to miejsce i trupa odciął, stryczek zaś zabrał sobie. Stryczek bowiem taki udzodzi za talizman przynoszący szczęście. „Ślązak” zaś z politowaniem komentuje: Widzimy więc, że jeszcze w XX wieku nie zdołała cywilizacya wykorzenić tego głupiego przesądu, że stryczek przynosi właścicielowi szczęście. Ciężkie chwile musiała przezywać żona Jana Wrubla ( pisownia oryginalna) pracowika kolei, który na oczach żony strzeli do siebie z małokalibrowego rewolweru.
Dużo też strachu mieli mieszkańcy okolic Bielska ze względu na to, że szerzyła się zaraźliwe choroby u dzieci takie jak odra, koklusz. Z tego powodu pozamykano wiele szkół miedzy innymi w Mazańcowicach i Ligocie, gdzie był najwięcej zachorowań.
Plebiscyt
„Dziennik Zachodni” włączył mnie do plebiscytu pt.
„Patriotycznie zakręceni”. Jeżeli uważasz, że takie określenie pasuje do mnie,
to proszę oddaj głos.
Dziękuję. Jacek
Głosować można codziennie do 6 stycznia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz